5 lis 2014

Commandos 2: Ludzie odwagi - recenzja gry

 Commandos 2: Ludzie odwagi to gra taktyczno-strategiczna, będąca kontynuacją serii stworzonej przez Pyro Studio. Po pierwszej części sprzedanej w niemal 2mln egzemplarzy, nastał czas na powrót do kierowania grupą komandosów.
Ale zacznijmy od początku. W roku 1998 grupa Pyro Studio, nakładem wydawnictwa Eidos, wydała grę Commandos: Za linią wroga, w której to mogliśmy się wcielać w role komandosów rzuconych w wir walki podczas II wojny światowej.. Gra od razu stała się hitem, ponieważ poza świetną fabułą, możliwościami i grafiką, gwarantowała ona graczowi siedzenie przed komputerem przez wiele godzin. Po trzech latach od premiery pierwszej części nadszedł czas na kontynuacje. Producenci wiele obiecywali po drugiej odsłonie tej kultowej gry, a apetyty graczy rosły równie szybko, co obawy o zniszczenie serii. Jak się to skończyło?

Bardzo dobrze. A wręcz wspaniale. Pamiętam do dziś, że podczas grania w „jedynkę”, jako 10sięcioletni chłopak, non stop biegałem pytać się taty czy brata, o to co dalej robić. Wręcz przechodzili ze mną tę grę. Gdy dowiedziałem się o istnieniu drugiej części ,a nie miałem jeszcze wtedy tak szerokiego dostępu do Internetu, niemal natychmiast namówiłem rodziców do zakupu. Patrząc z perspektywy czasu, jestem w stanie stwierdzić, że nie patrzyłem na zbyt wiele spraw racjonalnie i nie przyglądałem się temu co się zmieniło. Głównym powodem było to, że gra nadal trzymała wysoki poziom i wciągała na wiele godzin.

W ostatnim czasie przeszedłem obie gry, jedna po drugiej, i teraz mogę je z czystym sumieniem porównać. Jeżeli chodzi o pierwszą część, to zdecydowanie na plus wypada fabuła, która rzeczywiście toczyła się Za linią wroga; oddawała ona klimat drugiej wojny światowej. W drugiej odsłonie jesteśmy rzucani w bardziej odległe miejsca, których wojna również nie ominęła. Takim sposobem znajdziemy się między innymi w Afryce, Azji, Arktyce, ale i w Europie. Grafika pomiędzy obiema grami jest widoczna, a najważniejsze co zostało ulepszone to możliwość zmiany kamery. W Ludzie odwagi mamy możliwość obracania obrazem o 90 stopni, co daje nam możliwość spojrzenia na sytuacją z każdej strony. Największym jednak udoskonaleniem poprzednika jest walka w budynkach. Teraz nie ma obawy, że wejdziemy do budynku, gdzie jednak były wrogie jednostki, a wręcz przeciwnie – będziemy musieli tam wchodzić, aby móc wykonać misję.

Ale skończmy z porównywaniem, a skupmy się na samej grze. Do kierowania zostało oddanych nam 8 komandosów (Zielony Beret, snajper, szpieg, złodziej, Natasha, saper, kierowca, nurek) i pies. Każdy z naszych podopiecznych ma unikalne zdolności, które jednocześnie się uzupełniają (nie ma to jak podpinanie przez sapera min i bomb do drutu rozłożonego przez kierowca). Każdy zapewne wybierał swoją ulubioną postać. Przyznam się szczerze, że zawsze miałem dwóch ulubionych komandosów, mianowicie Szpiega (za możliwość swobodnego przechadzania się w skradzionych ciuchach oraz za magiczną strzykawkę) oraz Zielonego Bereta (bo kto tak ładnie i po cichu zabije wroga nożem, jak nie nasz osiłek). Zadania w kolejnych dziesięciu misjach podstawowych różnią się od siebie. Poczynając od skradzenia maszyny szyfrującej Enigma, przez ratowanie przywódców duchowych, po rozbrajanie bomb w Paryżu, gra oferuje nam wiele pobocznych misji jak np. ratowanie pilotów, wynoszenie cennych artefaktów czy przebieranie alianckich więźniów w niemieckie mundury. W każdej podstawowej misji mamy możliwość znalezienia poukrywanych fragmentów zdjęć, które po skompletowaniu wszystkich otworzą nam furtkę do krótkich misji bonusowych.

Gra nie wystrzegła się bugów, ale nikt nie jest idealny. Rażące błędy, który zdecydowanie osłabiające realizm gry to momenty w kierowaniu szpiegiem. Przykłady? Rozpętasz strzelaninę, chowasz się za murkiem, zakładasz  z powrotem niemiecki mundur i wychodzisz zza rogu, a nawet z ubikacji, jak gdyby nigdy nic i idziesz dalej. Mało? Kolejny przykład: ubrany w mundur wyższej rangi oficera podchodzisz do szeregowca i rozpoczynasz z nim rozmowę. Kąt widzenia pada tak, że dosłownie metr obok może przejść komandos i rozpętać strzelaninę, a szeregowy (a i czasem porucznik) nawet nie mrugnie w tamtym kierunku. Z błędów na mapach to w misji, gdy bronimy miasteczka z grupą aliantów, można łatwo „ogłupić” Niemców. Wysyłając złodziejem mysz w pewne miejsce spowodujemy, że grupa żołnierzy zacznie biegać po mapie. Problem tkwi w tym, że nie zwracają na nas uwagi… Możemy przed nimi chodzić i nic, tak jakby nas tam nie było.

Pomijając te i mniej znaczące błędy, gra wypada wspaniale. Do dziś chętnie do niej wracam (nie grałem w nią z myślą „byle do końca, bo recenzja”) i wciąga mnie na wiele godzin. Po co grać kolejny raz w tę samą grę? Ja tym razem skupiłem się bardziej na zbieraniu bonusów i utrudnianiu sobie życia czyt. unikałem zabijania wrogów, tylko starałem się ich ogłuszać i więzić.

Pomimo iż minęło już trzynaście lat od premiery tej gry, jestem w stanie z czystym sumieniem powiedzieć, że przetrwała ona próbę czasu. Fabuła, dźwięk, dobra grafika i realizm to zdecydowanie wielki pozytyw tej produkcji. Ja ją osobiście polecam wszystkim graczom i w mojej hierarchii znajduje ona bardzo wysokie pozycję.


Plusy:
- fabuła
- urozmaicone, długie misje
- świetna oprawa dźwiękowa
- wciąga na długie godziny

Minusy:
- drobne błędy
- zbyt odległe miejsca, które mało kto kojarzy z drugą wojną światową

Ocena: 9/10
Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive