22 lut 2015

Wielka wojna oczami Ubisoftu - recenezja gry "Valiant Hearts: The Great War"

Poruszającą historię z czasów pierwszej wojny światowej, zbudowaną na podstawie listów żołnierzy biorących udział w wielkiej wojnie, porusza gra Valiant Hearts: The Great War. 

Mogłoby się wydawać, że powstał już każdy rodzaj gry o wojnach. Gdy jednak spojrzymy na to z bliska to będziemy mogli dostrzec, że większość „gier wojennych” opiera się na wydarzeniach mających miejsce podczas drugiej wojny światowej. Dlaczego? Już wyjaśniam. II wojna światowa była wydarzeniem dynamicznym, pełnym rozmaitych taktyk i bezpośrednich wymian. Nie chciałbym zostać źle zrozumiany, ale ta wojna była ciekawsza (okrutne słowo jak na określenie tak tragicznych wydarzeń) od I wś. W latach 1914 – 1918, gdy dochodziło do walki, trwała ona przez wiele godzin, dni, miesięcy. I nie dzięki waleczności żołnierzy czy miejscom trudnym do zdobycia. Było to głównie spowodowane tym, że większość czasu żołnierze przesiadywali w okopach i dość rzadko przemieszczali się do przodu. Nudne? Nie dla Ubisoftu.

Twórcy takich gier jak Rayman, Assassin’s Creed czy Far Cry, stanęli przed nie lada zadaniem. Postanowili przedstawić wydarzenia z pierwszej wojny światowej takimi, jakimi były naprawdę. Gra Valiant Hearts oparta została na listach pisanych przez żołnierzy, co jeszcze bardziej utożsamia gracza z bohaterami, którymi steruje.

W rozgrywce mamy do czynienia z 4 postaciami. Każda ma swój osobisty cel, charakter i zadanie do wykonania. Emile – francuski farmer, który, jak każdy zdrowy mężczyzna, rusza na wojnę ku chwale swego narodu. Karl – zięć Emila, który z pochodzenia jest Niemcem, zostaje wygnany z Francji i zaciągnięty do wojska w swoim państwie. Freddie – amerykański ochotnik, który szuka zemsty za krzywdy, które wyrządzili mu Niemcy. Ana – belgijska sanitariuszka, która widząc ogrom wojny pragnie pomóc wszystkim potrzebującym, a przy tym odnaleźć i uratować swojego ojca z rąk wroga. Wszystkich „spaja” jeszcze jeden nieodłączny kompan – pies.

Sama gra i nasze poczynania różnią się w zależności od tego jaką postacią kierujemy. Jest wiele aspektów znanych ze zręcznościówek, jak np. ucieczka przed bombami czy konieczność najszybszego dotarcia do wyznaczonego celu itd., mamy tu również, mniej lub bardziej złożone, zagadki logiczne. Emile świetnie przekopie się, unikając bomb, Freddie przetnie każdy drut kolczasty, Ana wyleczy rannych, a Karl będzie starał się po cichu wymknąć z obozu niemieckiego. Pies będzie nam pomagał w odnajdowaniu przedmiotów, odwróceniu uwagi wroga czy wykonywaniu czynności, których nie są w stanie wykonać ludzie (np. w przekładaniu dźwigni, które znajdują się w miejscach niedostępnych dla ludzi, a ich użycie jest niezbędne do przejścia do dalszej części rozgrywki).


Valiant Hearts jest grą chwytającą za serca. Mimo, iż jest przedstawiona w formie komiksowej to gracz szybko utożsamia się z postaciami i zaczyna żyć ich historią. Do tego mamy dzienniki, w których są zapiski o prywatnych odczuciach postaci. 
Przy każdej kolejnej misji wyświetlane są krótkie notki dotyczące faktów historycznych związanych z rozgrywką, których nie zawsze naucza się w szkołach. Są one przedstawione w krótki, lecz konkretny sposób, dzięki czemu nie są to teksty nudne.

Muzyka jest wpasowana idealnie w przedstawiony świat wojny. Nie tylko buduje ona nastrój, ale i dopełnia rozgrywkę, jak na przykład w misji, gdzie do rytmu kankana prowadzimy auto, unikając zderzeń. Omawiany tytuł jest oparty na silniku UbiArt Framework, znanym choćby z Raymana, co daje dość estetyczny wygląd.

Historia w Valiant Hearts jest smutna i chwyta za serce, jednak producenci postarali się, aby wnieść do niej trochę uśmiechu poprzez przyjacielskiego psa, który popiskuje lub tarza się, gdy go głaszczemy czy przez stereotypowe pokazanie narodów (Niemcy ciągle popijający piwo czy Amerykanin, który zawsze idzie dumnie z wypiętą do przodu klatką piersiową). Warto jednak zatrzymać się nad samą historią I wojny światowej, która przedstawia wielkie okrucieństwo i podczas której przelano wiele krwi.

Dla mnie ta gra jest arcydziełem mimo kilku minusów. Niestety, ale w kolejnych rozdziałach robimy to samo, co wcześniej, nasza postać się nijak nie rozwija, brak dialogów, pokazywanie (w trakcie rozgrywki) odczuć innych przez dymki z jednym obrazkiem - to kilka aspektów, które wpływają na niekorzyść tej produkcji. Nie można jednak powiedzieć, że Ubisoft nie sprostało zadaniu, które samo przed sobą postawiło. Gra Valiant Hearts porusza serce gracza, często skłania do przemyśleń oraz pokazuje bezsensowność wojny, przez którą cierpią niewinni.

Nie będzie zwykłym frazesem stwierdzenie, że „takiej gry jeszcze nie było”, bo rzeczywiście nie było takiej gry, do tego osadzonej w tak ciężkich dla wszystkich czasach, jakimi były lata 1914-1918.

Ocena: 9,5/10
Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive