19 mar 2023

Upewnij się, że masz kwiaty we włosach! – recenzja gry Wsiąść do pociągu: San Francisco

Chociaż kwiaty na pewno dodadzą walorów wizualnych, to nie musicie ich fizycznie posiadać, by zagrać w ostatnią odsłonę gry z serii „Wsiąść do pociągu”. Warto jednak puścić w tle piosenkę Scotta McKenziego, by uprzyjemnić sobie partię gry wydawnictwa Rebel. 

W najnowszej odsłonie popularnej serii gier rodzinnych – Wsiąść do pociągu: San Francisco, ścigacie się o to, kto zwiedzi najwięcej punktów turystycznych w mieście i zbierze najcenniejsze pamiątki. Tak jak w poprzednich częściach – kolorowe karty lokomocji pozwolą wam tworzyć połączenia na mapie i realizować cenne bilety, za które będziecie punktować. Wskoczcie zatem do tramwaju linowego, zbierajcie pamiątki i przekonajcie się, co San Francisco ma wam do zaoferowania!

Jeśli chodzi o wykonanie gry, to nie mamy żadnych zastrzeżeń. W średniej wielkości pudełku znajdziecie wypraskę, a w niej wszystkie potrzebne elementy, by rozegrać grę – planszę, plastikowe tramwaje w kolorze graczy, żetony turystyki, znaczniki punktacji oraz karty – lokomocji i biletów. Całość jest dobrze i trwale wykonana. Warto zwrócić uwagę, że jest to mniejsza wersja gry niż jej matczyna wersja. San Francisco jest bardziej kompaktowe. Dzięki temu to ciekawa propozycja na wyjazdy - zajmie mało miejsca w walizce a znalezienie odpowiedniej lokacji do rozłożenia gry nie będzie problemem. 
 
Jeśli graliście już w poprzednie wersje, to doskonale znacie zasady. Waszym zadaniem będzie budowa połączeń pomiędzy polami na planszy. By tego dokonać musicie zagrać wcześniej dobrane karty w kolorze odpowiadającym trasie na mapie. Każdy z graczy ma na ręku karty biletów i to one właśnie wskazują wam jakie trasy musicie zbudować, by otrzymać punkty na koniec gry. Główną różnicą między podstawką a wersją SF są tak zwane żetony pamiątek. Staramy się tak realizować połączenia, by nasza trasa przebiegała przez punkty z leżącymi na nich tokenami. W zależności od zdobytej ich ilości, dają one dodatkowe punkty na koniec gry. Spoiler alert — po kilkunastu rozegranych partiach zauważyliśmy, że tabela dotycząca znaczników turystyki nie do końca ma zastosowanie, ponieważ zdobycie wszystkich siedmiu znaczników przy czterech graczach jest w zasadzie niemożliwe. U nas nikomu nie udało się zgarnąć więcej niż pięć.

Fani serii wiedzą, że w rodzinie gier „Wsiąść do pociągu” powszechne jest zjawisko małych i dużych wersji. San Francisco jest tą mniejszą. Przez co też i krótszą – i o tyle o ile w poprzednich da się zaplanować i realizować wiele celów, tak w wersji SF rozgrywka pędzi, jak szalona. Nim się zorientujecie, nim zrealizujecie ledwo dwa, może trzy bilety, to gra będzie się kończyć, a wy pozostaniecie z poczuciem, że chętnie zagralibyście kolejną partię. Dla nas jest to takie „demo”, dzięki któremu możemy komuś przedstawić podstawowe zasady gry. Wystarczy rozegrać jedną, dwie partie, by ktoś załapał, o co chodzi, aby potem wyciągnąć większą wersję i zagrać dłuższą partię. Nie znaczy to jednak, że gra jest zła czy nie warta uwagi.

Wsiąść do pociągu: San Francisco świetnie nadaje się na szybkie rozgrywki ze znajomymi, którzy lubią proste, ale emocjonujące gry. Rozgrywka trwa, średnio od 10 do 15 minut. Przy maksymalnej liczbie graczy na planszy bardzo szybko robi się ciasno, przez co uczestnicy zabawy muszą się uwijać, chcąc realizować dodatkowo punktowane bilety.

Chociaż nie znajdziecie w tej wersji nowych rozwiązań czy mechanik, to jest to nadal bardzo dobry tytuł oraz świetny punkt wejścia, dzięki któremu łatwo wciągnąć nowych graczy, pokazując im mechanikę zarządzania ręką. Polecamy każdemu spróbować zagrać zarówno w tę wersję, jak i w poprzednie, które przenoszą nas w różne zakątki na całym świecie.

Nazwa: Wsiąść do pociągu: San Francisco
Wydawnictwo: Rebel
Rok wydania: 2022
Grę kupisz TUTAJ

Share:

14 mar 2023

Śmierć nie jest ucieczką - recenzja gry Dead by Daylight

Gry planszowe oparte na popularnych grach komputerowych zyskują coraz większy pogłos u graczy. Było świetne This War of Mine czy Fallout, były Kickstartery z Cyberpunkiem czy Assassins Creed. Był też popularny slasher Dead by Daylight i to właśnie ten tytuł chcielibyśmy Wam zaprezentować w dzisiejszym tekście.

Dead by Daylight to gra planszowa wydana oryginalnie przez LVL99 Games i spolonizowana przez wydawnictwo Portal Games. Przeznaczona jest dla 3-5 graczy, jedna partia to 45 minut (według pudełka) i przeznaczona jest dla osób 17+. Powyższe dane wzięte są z pudełka, doczepić się możemy do czasu rozgrywki – u nas to często ponad 1-1,5 godziny, a jeśli chodzi o wiek, to zapewne spowodowany jest on wieszaniem ofiar na hakach.

Zawartość pudła to 7 plansz Ocalałego, 7 figurek Ocalałych, 6 plansz Zabójców, 6 figurek Zabójców, dwustronna plansza Główna, 4 pierścienie Rany, 44 żetony Elementów, 4 Elementy Nadkruszonej Ściany, 12 znaczników Poświęcenia, 25 znaczników naprawy Generatora, Znacznik pierwszego gracza, żeton Bytu, 40 żetonów Punktu Krwi, 4 żetony Pułapki na Niedźwiedzia, 4 żetonu Szaleństwa, 7 żetonów Widmowej Pułapki, 4 kości Testu Umiejętności, kość Niebezpieczeństwa, 28 kart Umiejętności Ocalałego, 24 karty Umiejętności Zabójcy 16 kart Przedmiotu, 21 kart Ruchu. Elementów całkiem sporo, wykonanie naprawdę dobre, choć karty mogłyby być lepiej zabezpieczone.

Gra jest asymetryczna, jedna osoba wciela się w zabójcę, a pozostali w Ocalałych. Zasady nie należą do trudnych. Celem Ocalałych jest naprawić 4 Generatory i otworzyć Bramę Wyjściową, a celem Zabójcy jest zdobycie 8 znaczników Poświęcenia. Gra składa się z 4 faz: Planowania, Ocalałych, Zabójcy, Porządkowania. W pierwszej z nich wszyscy gracze planują swoje ruchy (wybierają jedną z kart z ręki i zagrywają je zakryte, Zabójca wybiera 2 karty). W fazie Akcji Ocalałych, każdy z nich wykonuje jedną turę – odkrywa swoją kartę Ruchu, przemieszcza się i odwraca zakryty element jeśli taki się tam znajduje. Następnie może wejść w interakcję z elementami pola na którym się znajduje (można przeszukiwać skrzynie, chować się w szafkach, rozrzucać palety na ścieżce i co najważniejsze – naprawiać Generatory). Faza Akcji Zabójcy wygląda podobnie, przy czym dochodzi do innych interakcji z elementami i graczami (w tym ranienie i wieszanie na Hakach). Następnie jest faza porządkowania i przekazania znacznika pierwszego gracza kolejnej postaci. Gra kończy się gdy Ocalali uciekną przez Bramę lub gdy na torze Poświęcenia Zabójca uzbiera 8 żetonów.

Sama rozgrywka jest naprawdę ciekawa, zasady same w sobie są proste, ale trzeba nieźle planować. Jest zasada, że wszystko co jest mówione przy stole musi być słyszane przez Zabójce, więc jakiekolwiek plany Ocalałych mogą być albo jawne, albo tylko w domyśle, mając nadzieje że wszystko pójdzie zgodnie z tym co chcemy. Jedyny mały minusik – gra najlepiej działa przy 5 osobach, w mniejszej grupie bywa różnie.

Gry jeden przeciwko wszystkim nie są tytułami, które bardzo często wracają na nasz stół, ale Dead by Daylight ma szansę to zmienić. Gra nam się spodobała, wciągnęła, zdecydowanie bardziej niż, wydany przez te samo wydawnictwo, Narcos, a to już duży plus. To co nam się podoba to również fakt, że w grze się nie odpada – po zawiśnięciu na Haku, jest możliwość (jeśli macie dobrych znajomych), żeby Was z niego ściągnęli. Fajnym aspektem jest też to, każda postać ma swoje umiejętności i cechy, które można rozwijać w trakcie rozgrywki, a w wariancie zaawansowanym, dla tych co już tytuł poznają, można wybierać umiejętności startowe.

Polecamy Wam grę Dead by Daylight, gdyż jest to dobra gra z prostymi zasadami, bardzo dobrze odzwierciedlająca komputerową wersję na której jest wzorowana. Powinna się ona spodobać zarówno tym, którzy samego DbD nie znają jak i dla fanów serii. Polecamy!

Nazwa: Dead by Daylight
Wydawnictwo: Portal Games
Rok wydania: 2023

Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za wysłanie egzemplarza recenzenckiego

 

Share:

4 mar 2023

Zbierz ekipę i odpal fajerwerki! - recenzja gry Hanabi: Wielki Pokaz

Gry kooperacyjne mają tylu samo fanów co przeciwników. Dla nas są ciekawą odskocznią, więc nie mamy problemu by zasiąść przy stole do takich tytułów jak Detektyw, The Mind, Pandemic. W nasze ręce trafiła odświeżona wersja hitu od Antoine Bauza (7 cudów, Tokaido) – Hanabi. Tym razem wydane w wersji deluxe.

Hanabi: Wielki Pokaz to kooperacyjna gra dla 2 – 5 osób, w której razem staramy się poukładać odpowiednie stosy kart. Sęk w tym, że znamy wszystkie karty przeciwników, ale nie znamy tych które sami posiadamy na ręce. Gra wydana jest w większym pudełku, zawiera stojaki na karty, 70 kart, 8 żetonów, woreczek, 9 kafelków, arkusz pomocy i instrukcję. W pudełka poza grą podstawową znajdują się również 3 nowe dodatki (Lawina Kolorów, Czarny proch, 5 wspaniałych).

Sama rozgrywka, jeśli chodzi o zasady, jest prosta. Każdy z graczy ma przed sobą karty (4-5 w zależności od liczby graczy), których nie zna, ale za to widzi karty pozostałych graczy. W swojej turze może zdecydować się: dać podpowiedź, wyłożyć kartę, odrzucić kartę. Liczba podpowiedzi jest ograniczona i reprezentowana za pomocą żetonów, które możemy odzyskać poprzez odrzucenie karty. Naszym celem jest wyłożenie kart w odpowiednich kolorach (5 kolorów) w kolejności rosnącej (od 1 do 5). Podpowiedzi jakie możemy dawać dotyczą kolorów i liczb kart, ale ze wskazaniem wszystkich (np. Ta i ta karta jest dwójką, albo ta i ta karta jest zielona). Na podstawie otrzymywanych podpowiedzi gracze mogą zdecydować czy w swojej turze też będą dawać podpowiedzi czy spróbują wyłożyć kartę. Można się pomylić 3 razy – po trzeciej pomyłce gracze kończą rozgrywkę. Gdy wyczerpie się stos i rozegra się jedną dodatkową turę, sprawdza się tabelę wyników (sumuje się najwyższe wartości z każdego koloru) i rezultat jaki osiągnęliśmy określa jak dobrze nam poszło.

Hanabi Wielki Pokaz
ma bardzo proste zasady, ale pierwsze kilka partii kończy się z reguły porażką (lub niskim wynikiem punktowym). Mimo to, gra pozostawia chęć poprawienia wyniku, sprawienia, żeby teraz wskoczyć na kolejny poziom. A po kilku grach, gdy opanujecie już rozgrywkę, można dodać inne warianty, które jeszcze bardziej je urozmaicają (np. kolorowe karty, które trzeba ułożyć tak samo w kolejności, ale gdy się podpowiada, to trzeba o nich mówić w każdym kolorze – na przykład jak mam 2 zielone i jedną kolorową, to mówi się że mam 3 zielone).

Czy polecamy ten tytuł? Zdecydowanie tak. Był on dla nas miłym przerywnikiem w oczekiwaniu na obiad czy pomiędzy dłuższymi grami. Gra jest prosta do wytłumaczenia, przyjemna i ciężka do skończenia w 100%, co dodatkowo motywuje do tego, aby rozgrywać kolejne partie. Polecamy!




Nazwa: Hanabi: Wielki Pokaz
Wydawnictwo: Rebel
Rok wydania: 2022
Grę kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Rebel za wysłanie egzemplarza recenzenckiego

Share:

27 lut 2023

Propozycja gier - Wiosna 2023

Wiosna zbliża się wielkimi krokami, ale to nie oznacza że warto porzucać gry! Poniżej mamy dla Was zestawienie gier, które naszym zdaniem warto ze sobą zabrać na wiosenne wypady!

 

Dixit



Dixit to gra planszowa, której chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Jest to narracyjna gra karciana, w której wymyślamy i zgadujemy skojarzenia do kart. Zależy nam na tym, aby daną kartę odgadło jak najwięcej osób, jednocześnie licząc się z tym żeby nie wszyscy postawili na jedną kartę! Świetna gra na niejeden wypad! Polecamy!

 

 

Molkky

 

Zręcznościowa gra, w której zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia. Naszym celem jest zdobywanie punktów poprzez strącanie drewnianych elementów. Największy trick polega na tym, że elementy mają różna wartość, od 1 do 12, a punkty liczy się w prosty sposób – za zbicie jednego elementu dostajemy tyle punktów ile jest na nim pokazane. Za zbicie większej liczby punktów – tyle ile elementów zbiliśmy, niezależnie od wskazanej cyfry. Gra się do 50 punktów, ale jeśli ktoś przekroczy tę liczbę, to spada do 25, więc trzeba nieźle celować!

Super Mega Fajna Gra

 

 

Ten tytuł był dla nas nie lada zaskoczeniem. Jest to wariacja na temat bingo, w której skreślamy liczby na kartach, ale w zależności czy wypełnimy rząd/kolumnę, to możemy dostać super bonusy! Do tego gra jest mała, więc można ją zabrać nawet na wypad do parku.

 

 

Proszę Wsiadać!

Gra o autobusach, w której będziemy musieli odpowiednio pokierować swoją linią by odwiedzić najlepsze miejsca, jednocześnie pomijając korki! Trochę planowania, trochę śmiechu i zajmowania tras, a to wszystko w małym pudle. Czas rozgrywki 30min, ale zdecydowanie warto.

 

 

Sen

 

Gra z którą spotkaliśmy się w nie jednym miejscu, nawet widzieliśmy jak rodzice grali z dzieckiem w… Mcdonalds! Tak, mała, sprytna, wciągająca gra, w której ćwiczymy pamięć i przebiegłość. Prosta gra, w której zbieramy karty swojego snu, ale zależy nam by miały jak najmniejszą wartość punktową.


Tak prezentują się nasze propozycje gier planszowych na zbliżającą się wiosnę. Wszystkie z powyższych gier miały już swoją premierę, więc możecie śmiało możecie ich szukać w księgarni TaniaKsiążka.pl

Share:

20 lut 2023

Zakasaj rękawy swojej szaty czarodzieja i rzucaj karciane zaklęcia – recenzja gry Arkana Magii

Jako dzieci marzyliśmy o otrzymaniu listu z Hogwartu, zbudowaniu własnego miecza świetlnego, czy chociażby o długim spacerze po Shire. Jak się możecie domyśleć, żadne z tych marzeń się nie spełniło… w pełni! Bo na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat wydanych zostało tyle gwiezdno-wojennych czy harry-potterowych planszówek, że mogliśmy się poczuć jak bohaterowie tych uniwersów. Jednak niniejszy artykuł ma na celu (między innymi) przypomnienie, że magia dzieje się nie tylko w Anglii, Azeroth, czy Zapomnianych Krainach. Magia dzieje się między innymi w grze Arkana Magii!

Arkana Magii wydawnictwa Portal Games to karciana gra planszowa dla 1-6 graczy w wieku 14+. W grze stajecie się potężnymi czarodziejami, zbierającymi artefakty i rzucającymi zaklęcia. W tym drugim musicie wykazać się odpowiednim wyczuciem i planowaniem. Magia będzie się dziać na przestrzeni trzech rund, w których będziecie mieć po 6 tur. Zawsze będą dwie opcje do wyboru: zagrać kartę Zaklęcia albo ją odrzucić, by aktywować zaklęcia przygotowane wcześniej. Dokładając kolejne karty, będziecie budować potężny magiczny silniczek, który będzie generował wam punkty zwycięstwa. A kto z was zdobędzie ich najwięcej – zwycięży!

Wykonanie? Bez zarzutu! W średniej wielkości pudełku znajdziemy 108 kart Zaklęć, prawie 200 żetonów zasobów i punktów zwycięstwa, 10 pokerowych żetonów księżyców, instrukcję oraz plansze gracza i koniunkcji. Wszystko się mieści w plastikowej wyprasce, przez co jest zachowany porządek. Ilustracje w grze są świetnie i klimatycznie narysowane. Za ich powstanie odpowiedzialny jest Yaroslav Radetskyi (Reavers of Midgard). Nie ma co się rozpisywać – wykonanie jest naprawdę świetne.

Przejdźmy zatem do nauki zasad gry Arkana Magii. Każda rozgrywka składa się z trzech rund, w których będziemy dostawać karty na rękę od sąsiadów, wykonywać jedną z dwóch akcji wspomnianych wyżej, a następnie sami przekażemy pozostałe, niewybrane karty (mechanika draftu). Przygotowanie rozgrywki też do najtrudniejszych nie należy. Każdy z graczy dobiera jedną z planszetek i układa po jednym zasobie na polach ze szkołami magii. Następnie wrzucamy do woreczka sztony z księżycami i wykładamy je losowo na planszę koniunkcji. Natomiast same karty dzielimy zgodnie z rewersami, tasujemy i rozdajemy każdemu z uczestników po sześć z nich (ta liczba się nie zmienia i tyle samo kart dostaniecie w drugiej, jak i trzeciej rundzie). Podczas każdej tury będziecie wybierać pomiędzy Przygotowaniem Zaklęcia a Rzuceniem Zaklęć. Aby wykonać pierwszą opcję, należy wybrać kartę z ręki, zapłacić jej koszt i umieścić przed sobą (pod odpowiednią sekcję szkoły magii). Opłacać można na dwa sposoby – jednym rodzajem surowca (tańsza opcja) albo dowolnymi zasobami (droższa opcja). Rzucanie zaklęć polega na wybraniu karty z ręki, odrzuceniu jej i aktywowaniu zaklęć z tych szkół magii, które są aktualnie aktywne w tej turze. Wskazuje nam to wspomniana wcześniej planszetka koniunkcji. Rozpatrujecie zaklęcia w szkołach, które są pierwsze od lewej na waszych planszach, idąc od góry w dół, aż do ostatniego „w kolumnie”. Gdy rozpatrzyliście i przekazaliście wszystkie dostępne na tę rundę karty, przechodzicie do kolejnej rundy, gdzie dobieracie po sześć nowych kart i działacie według tego samego schematu. Jeśli to była trzecia runda, oznacza to koniec gry - rozgrywka kończy się po rozpatrzeniu ostatniej karty w trzeciej rundzie. Każdy z was otrzymuje PZ za swoje artefakty, oraz zamienia pozostałe zasoby na punkty zwycięstwa. Kto z was zdobył najwięcej punktów zwycięstwa, wygrywa grę!

Co warto dodać to fakt, że są trzy rodzaje kart – zaklęcia, artefakty i wydarzenia. Te ostatnie to jednorazowe Zaklęcia aktywowane natychmiast po przygotowaniu i odkładane na stos kart odrzuconych. Artefakty kupuje się za zebrane zasoby i dają wam punkty zwycięstwa. Zaklęcia (czyli sedno gry) wsuwa się do odpowiedniej kolumny, wyznaczonej przez pasującą kolorem i symbolem szkołę magii na planszy gracza. Zaklęcia w głównej mierze polegają na wymienianiu zasobów, np. otrzymaj złoto lub wydaj ileś kropel krwi, by otrzymać tyle ziół itd.

Gra jest prosta, ale rządzi się dużą losowością i trzeba mieć naprawdę sporo szczęścia, losując karty co rundę. W rozgrywce dwuosobowej – gdy rotacja kart nie istnieje – do całej gry wchodzi ledwie 36 ze 108 dostępnych. Dodatkowo wymieniamy się między sobą, więc w wariancie dwuosobowym część kart, które już znamy od początku rundy, trafi do nas z powrotem. Natomiast w pełnym składzie, z początkowego rozdania dostaniemy tylko 1 kartę. Jest to zdecydowany minus, że gracze w rozgrywce dwuosobowej grają tylko 12 kartami co rundę. Niestety naprawić to można tylko zwiększając liczbę graczy.

Interakcja w grze praktycznie nie istnieje. Każdy z graczy sam sobie rzepkę skrobie. Jedynym sposobem na przeszkadzanie może być pozbawienie kolejnego gracza silnej karty, która zapewniłaby mu mocne combo, gdyby dołożył ją do swojej puli. Możemy sami ją wykorzystać albo odrzucić, by aktywować już wyłożone karty zaklęć. I to jest de facto jedyny moment, gdy przyglądamy się, co nasi przeciwnicy wyrabiają w swoich warsztatach.

Co dla nas jest wielkim plusem to fakt, że gra jest bardzo szybka i krótka – ot zagrywamy karty, pobieramy zasoby i analizujemy dalsze swoje kroki. A z racji tego, że jest krótka — nie wybacza błędów, bo nie ma za bardzo kiedy ich naprawiać. W Arkana Magii gra się szybko i intensywnie. Mechaniki może nie są odkrywcze, ale działa to na korzyść wszystkich, którzy chcą zachęcić nowe osoby do świata gier planszowych. Ot, wyjaśniacie reguły w 5-10 minut, gracie jakieś 30 i rozgrywacie kolejną partię. Co może sprawiać problem nowym graczom, to wykombinowanie co z czym połączyć, żeby to zadziałało i kiedy najlepiej aktywować. Jeżeli skupimy się na Zielarstwie, możemy zwykle liczyć na powolny, ale stopniowy wzrost punktów. Eliksiry z kolei dają duże efekty, ale tych kart nie użyjemy tak często, jak byśmy chcieli. Uroki świetnie łączą się z innymi szkołami. Natomiast miłośnicy Alchemii szybko zwiększą swoje zasoby złota, które bardzo łatwo przekładają się na punkty zwycięstwa. Na końcu zostaje nam też Magia Krwi, dająca szybkie rezultaty, ale jest ona jednak dosyć niebezpieczna. Jej niewykorzystane zasoby mogą kosztować nas ujemne punkty zwycięstwa na koniec gry.

Arkana Magii to sprytna gra z mechaniką draftowania kart, która może się podobać początkującym graczom. Tematyka magii i rzucania zaklęć w połączeniu z kręceniem kombosów z kart świetnie się zazębiają. Prosta, choć niepozbawiona trudnych do podjęcia decyzji, pozwala czerpać sporo satysfakcji i zachęca do ponownej rozgrywki. Szybka, ze sporą dozą regrywalności i prosta do nauki – polecamy nie tylko fanom magicznych klimatów.

 

Nazwa: Arkana Magii
Wydawnictwo: Portal Games
Rok wydania: 2022
Grę kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za wysłanie egzemplarza recenzenckiego

 

Share:

10 lut 2023

O faunie i florze w grach karcianych – recenzja gry Ekosystem

Spotyka w lesie zając jeża, który akurat znalazł popołudniową przekąskę i pyta go: „Co jesz?”. Na co jeż mu odpowiada „Co zając?”. Takimi sucharami raczyliśmy się przy kolejnych rozgrywkach w Ekosystem od wydawnictwa Nasza Księgarnia. Jeśli chcecie poczuć powiew leśnego runa i wsłuchać się w odgłosy zwierząt w domowym zaciszu, to jest to tytuł dla Was.

Ekosystem to gra karciana opierająca się na mechanice draftu kart. Przeznaczona ona jest dla 2-6 graczy w wieku 8+. W grze będziecie budować przed sobą tableau o rozmiarze 5 × 4 kart. Będziecie tworzyć krainy pełne zwierząt, owadów, łąk i potoków. Jednak musicie uwzględniać zależności między kartami. Na przykład, że niedźwiedź je pstrągi, a pstrąg je ważki. Kto z was stworzy najlepiej działający ekosystem, zostanie zwycięzcą.

W małym pudełku znajdziecie 130 kart do gry, 6 ściągawek, notes oraz ołówek. Wszystko mieści się w dobrze zaprojektowanej wyprasce, przez co łatwo utrzymać porządek. To, co zasługuje na podwójną pochwałę, to ilustracje w grze. Są one przepiękne i na pewno pierwsze rozgrywki z dziećmi będą wydłużone przez czas spędzony na ich oglądaniu. Jakość kart też stoi na wysokim poziomie – są one grubsze i znacznie zwiększa to ich żywotność.

Rozgrywkę przygotowuje się wraz z tłumaczeniem zasad w dosłownie trzy minuty. W regułach nie ma nic skomplikowanego. Dlatego też szybko przybliżymy wam, co was czeka, jeśli zasiądziecie do tego tytułu. Gra składa się z dwóch rund, podczas których wybieracie po jednej karcie i przekazujecie sąsiadowi resztę. Wybraną kartę wykładacie przed siebie na stół. Kolejne musicie dokładać tak, by sąsiadowały ze sobą bokami. Nigdy po skosie. Ważną zasadą jest to, że raz położonych kart nie można przekładać – chyba, że ze specjalnej umiejętności karty zająca. To tyle. Musicie pamiętać o tych dwóch regułach i jesteście gotowi do gry. Gdy ułożycie waszą krainę składającą się łącznie z 20 kart, podliczacie punkty - za każdy rodzaj karty oraz tak zwane luki w ekosystemie. Wygrywa gracz z największą liczbą punktów.

Zapytacie pewnie, ale jak to – mamy dokładać karty tak bez ładu i składu? I o co chodzi z tymi lukami? Już wyjaśniamy. Tak – jedyne ograniczenia co do wykładania kart opisaliśmy wyżej. Jednak w grze chodzi o to, by mądrze dokładać kolejne karty do swojego tableau. Każda z występujących kart ma swój sposób punktowania, najczęściej polegający na tym, że musi ona sąsiadować z jakąś inną. I tak na przykład warto zbierać karty pszczół, a następnie dokładać do nich karty łąki – taka pszczoła będzie dawać słodkie trzy punkty za każdą kartę łąki z nią sąsiadującą. Są również karty, które punktują, jeśli ma się przewagę w ich posiadaniu wśród innych graczy. Inne z kolei dają nam punkty, jeśli nie sąsiadują z wyznaczonymi kartami, a jeszcze inne mogą punktować za ilość kart tego samego rodzaju w grupie. Z kolei luki w ekosystemie to nic innego jak sytuacja, gdy któryś z rodzajów kart nie dostarczył punktów graczowi. W zależności od liczby takich luk, dostajecie też odpowiednią liczbę punktów. Chyba że jest ich za dużo, to wtedy punkty są odejmowane.

Ekosystem to pięknie ilustrowana gra z prostymi i intuicyjnymi zasadami, które nie sprawią problemów nawet graczom okazjonalnym. Sama rozgrywka zajmuje też niewiele czasu. Co więcej – karty wykłada się przed siebie jednocześnie, co skraca czas oczekiwania na swój ruch. No, chyba że ktoś czasem za długo będzie wybierał swoją kartę.

To, co warto podkreślić, to połączenie tematu z mechaniką. Mechanicznie musimy dokładać karty tak, by jeden rodzaj pasował do drugiego, by dał nam punkty. Tematycznie – sąsiadujące karty współdziałają na siebie punktowo, co ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. Pstrągi żywią się ważkami, przez co każda karta pstrąga sąsiadująca z kartą ważki dostarcza wam punkty. Drugą ważną sprawą, którą trzeba podkreślić, to walory edukacyjne w grze – rodzice mogą uczyć dzieci, jak każde zwierzę oddziałuje na drugie (miś poluje na ryby, a pszczoły zapylają kwiaty na łące).

Występuje tu niemała losowość – co rozgrywkę talia kart jest tasowana, a co więcej – do samej rozgrywki nigdy nie trafia pełna pula kart. Osoby lubiące liczyć karty mogą czuć lekkie rozczarowanie w tym momencie, bo mogą tylko szacować, ile pożądanych przez nich kart pozostało w obiegu. Nie ma tutaj negatywnej interakcji, ale jednocześnie musimy kontrolować przeciwników. Co zbierają? Jakie mają zamiary? Jak im idzie? Wszystko po to, by przez przypadek nie przekazać im karty, która może im dać niezłe combo.

Ekosystem to mała gra karciana, która wymaga sporej przestrzeni na stole. Bardzo nam się spodobała już po pierwszej rozgrywce. Proste zasady i krótki czas rozgrywki zachęcają, by rozegrać kilka partii z rzędu. Możecie nam wierzyć lub nie, ale dokładnie kart zwierząt do swojej krainy, przy jednoczesnym szacowaniu, ile kart danego rodzaju zostało w puli i jaką kartę teraz położyć, potrafi dostarczyć naprawdę sporo emocji! Grę polecamy początkującym graczom, rodzicom oraz wytrawnym graczom jako szybki przerywnik.

 
Nazwa: Ekosystem
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2022
Grę kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia za wysłanie egzemplarza recenzenckiego

Share:

7 lut 2023

Pokonaj armię klonów i przechytrz złych Sith’ów – recenzja gry Star Wars: Wojny Klonów

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce… chyba każdy wielbiciel fantastyki, a zwłaszcza uniwersum Gwiezdnych Wojen, zna to zdanie. No właśnie – dawno, dawno temu istniały tylko trzy filmy z serii i nikomu się nie śniło, że w de facto ostatnich dwóch dekadach marka Gwiezdnych Wojen się tak bardzo rozrośnie. Najpierw prequele, później animowane seriale i trzecia trylogia. A w międzyczasie jak grzybów po deszczu powstawało coraz więcej gwiezdnych planszówek. Tak samo, jak i gier planszowych z systemem Pandemic. Trochę musieliśmy poczekać, ale w końcu powstał on – Pandemic Star Wars o dumnym tytule Star Wars: Wojny Klonów.

Star Wars: Wojny Klonów to kooperacyjna gra planszowa dla 1-5 graczy w wieku 14+. W grze wcielacie się w legendarnych generałów Jedi i prowadzicie oddziały klonów walczące przeciwko droidom Separatystów. Wykorzystujcie specjalne zdolności swoich bohaterów i walczących dla nich klonów, aby pokonać jednostki wroga i wspólnymi siłami ukończyć misje. Wszystko po to, by wspólnie zwyciężyć i odwrócić bieg wojny.

W słusznych rozmiarów pudełku znajdziecie całkiem sporo elementów. Od składanej planszy, instrukcji, pokaźnej talii kart, przez parę znaczników, do ponad 40 plastikowych figurek. Warto podkreślić, że figurki przeciwników występują w kilku wariantach, co podnosi walory wizualne na planszy. Wszystko prezentuje się elegancko i trwale. Ilustracje w grze nie są wyjęte żywcem z filmów czy seriali, ale naszym zdaniem jest to plus. Wciąż wiadomo, kto steruje jaką postacią i nie ujmuje to klimatowi w żaden sposób.

Jeśli graliście w jakąkolwiek grę z serii Pandemic, to powinniście bez problemu usiąść i rozegrać partyjkę w Wojny Klonów. Zasady w gwiezdnej wersji niewiele się różną od swoich poprzedniczek. Jednak dla osób nieznających gier z tej serii, przybliżymy reguły. Tak jak wspominaliśmy na wstępie, wcielacie się w jedną z kilku dostępnych postaci i sterując nią, razem z pozostałymi bohaterami wybranymi przez współgraczy, musicie pokonać wroga i ukończyć misje, by wygrać. Wykonujecie swoje tury w kolejności zgodnej z kierunkiem ruchu wskazówek zegara, a każda tura gracza składa się z czterech etapów. Pierwszy z nich to przygotowanie kart – wykorzystane wcześniej karty „przywracacie”, aby były znów aktywne. Następnie możecie wykonać do czterech akcji. Oczywiście możecie wykonać tę samą akcję kilkukrotnie, czy nawet nie wykorzystać ich wszystkich. Jakie mamy możliwości? Od poruszania swoją postacią po mapie, przez dobranie kolejnych kart oddziałów (o nich dopowiemy w dalszej części tekstu) czy atak, do podjęcia się misji. Następny etap to aktywacja złoczyńcy – dobieracie kartę z talii dedykowanej każdej złej postaci i rozpatrujecie ją. Może to być przesunięcie się figurki czarnego charakteru, może to być oblężenie, które doprowadzi do inwazji i okupacji. Ostatnią fazą w turze gracza jest wspomniana inwazja – dokładane są kolejne figurki droidów na mapę, a jeśli na jednej planecie przekroczycie ich określoną liczbę – dochodzi do okupacji. W oryginalnej wersji Pandemica, w tym momencie choroba „rozprzestrzeniała się” na sąsiednie pola. Tutaj zrezygnowano z tego zabiegu na poczet tzw. blokady. Jest to figurka statku kosmicznego Federacji Handlowej, którą musimy usunąć w pierwszej kolejności, by móc cokolwiek wykonać na danej planecie. Po wykonaniu wszystkich czterech kroków tura przechodzi na kolejną osobę, a wy gracie do momentu wygranej bądź przegranej. Rozgrywkę wygrywacie w momencie wykonania wszystkich misji – podstawowych, oraz tej związanej ze złoczyńcą.

Nie będziemy robić, żadnego porównania między Wojnami Klonów a poprzednimi wersjami Pandemica. Uważamy, że fani serii doskonale znają różnice. Jednak to, co zasługuje na wyróżnienie w tej odsłonie to karty oddziałów. Przedstawiają one żołnierzy z armii klonów, ciężkie maszyny wojenne, czy też pozostałe postacie ze świata Gwiezdnych Wojen, takie jak R2-D2 i C-3PO. Limit takich kart na ręce to 7. Możecie korzystać z ich efektów, aby wzmocnić swoje akcje, albo pomagać innym graczom, którzy znajdują się na tej samej planecie co wy. Wyczerpujecie takie karty i aktywujecie je na początku kolejnej swojej tury. Są one również „punktami życia” każdego bohatera. Za każde obrażenie które otrzymacie, musicie odłożyć kartę na stos odrzuconych kart.
System walk, jak i wykonywania misji jest rozwiązany bardzo prosto. W skrócie — aktywny gracz musi rzucić kością, a następnie, jeśli chce, może aktywować swoje karty oddziałów, by dodać wymagane symbole do ostatecznego wyniku. By wygrać daną potyczkę musimy dysponować taką samą lub większą ilością wymaganych symboli ataku. Ważne jest też, że punkty ataku nie mogą być kumulowane na przestrzeni akcji – wszystko musi się odbyć w jednym ruchu.

Czy kolejna odsłona gry z serii Pandemic to odgrzewanie starego kotleta? Może trochę tak, ale dzięki temu miłośnicy obu serii (Star Wars i Pandemic) w końcu doczekali się ich wymarzonego mash up’u. Fani gwiezdnej sagi będą zadowoleni, mogąc prowadzić jedną ze swoich ulubionych postaci w potyczkach z armią klonów na przeróżnych planetach, które znają z ekranów kinowych.

Star Wars: Wojny Klonów dostarczają dużą dawkę solidnej rozrywki. Będziemy się dobrze bawić, zwłaszcza poznając kolejnych złych bohaterów i ich umiejętności. Warto przypomnieć, że jest to gra kooperacyjna – będzie tutaj wiele rozmów nad stołem i dyskusji na temat kolejnych akcji. Rozkminy w stylu „potrzebujemy trzech ruchów, by zrobić A, ale lepiej by było dwoma ruchami zrobić B, bo bez tego nie wykonamy misji” są na porządku dziennym. Pomimo dyskusji, rozgrywka jest bardzo płynna – jak już się rozkręcicie, to w godzinę uwolnicie galaktykę od nieczystych zamiarów Sithów.

Czy polecamy zatem grę Star Wars: Wojny Klonów? Mimo, że jest to kolejna gra z serii Pandemic, ale tym razem okryta szatą Gwiezdnych Wojen, to tak – polecamy. Bardzo nam się spodobała mechanika wyczerpywania kart oraz odrzucania ich jako punkty życia. Podobają nam się też postacie oraz ich umiejętności – każda wnosi do rozgrywki coś innego. No i nie można zapominać, że dla każdej złej postaci powinniśmy podchodzić do rozgrywki w innym stylu. Jest to bardzo dobra, lekka gra kooperacyjna na spokojne wieczory we własnym zgranym towarzystwie.

Nazwa: Star Wars: Wojny Klonów
Wydawnictwo: Rebel
Rok wydania: 2022
Grę kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Rebel za wysłanie egzemplarza recenzenckiego 

Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive