27 cze 2019

A Ty wygrasz Bójkę na Słówka? - recenzja gry Bójka na słówka

Czytając o różnych grach można dowiedzieć się, że zawierają walory edukacyjne. Choć często jest to „ukryty” dodatek do gry (jak nauka zapamiętywania czy szybkiego liczenia), to bywają tytuły, które są nastawione typowo na naukę przez zabawę. Od wydawnictwa Edgard otrzymaliśmy kilka gier do nauki języka angielskiego. Dziś chcielibyśmy zaprezentować Wam pierwszy tytuł, jakim jest Bójka na słówka.

Bójka na słówka to mała gra edukacyjna dla 2 – 8 graczy, której jedna partia trwa około 10-20 minut. W pudełku z grą znajdziemy 105 dwustronnych kart (strona pomarańczowa dla graczy bardziej zaawansowanych oraz strona fioletowa dla początkujących), obrazkowy słowniczek, 2 karty ze zwrotami przydatnymi podczas gry. Pudełko, jak i wkładka w środku, są dość miękkie i pozostawiają trochę do życzenia (nasz egzemplarz niestety dotarł uszkodzony). Przejdźmy jednak do walorów tejże gry.

Zasady rozgrywki są zbliżone do Dobble. Na kartach znajdują się zarówno obrazki jak i tekst. W grze jest kilka wariantów, jednak łączy je to, że zadaniem graczy jest znalezienie pary na dwóch kartach. Pary mogą tworzyć: słowo-słowo, słowo-obrazek, obrazek-obrazek. Pierwszym wariantem jest znany,  „podstawowy” z Dobbli. Każdy gracz otrzymuje swój stos kart, jedną kładzie się na środku stołu, a gracze próbują pozbyć się kart ze swojego stosu poprzez tworzenie pary z kartami, które leżą na środku. Kolejny wariant polega na tym, że wszyscy gracze odkrywają po jednej karcie, a zadaniem jest znalezienie pary na dwóch dowolnych kartach. Powyższe wersje rozgrywki dedykowane są dzieciom, które na wystarczającym poziomie opanowały umiejętność czytania. Twórcy nie zapomnieli jednak o najmłodszych, którzy rozpoczynają swoją przygodę z nauką języka angielskiego. W wariancie dla najmłodszych, najbardziej zaawansowany gracz (rodzic, nauczyciel czy chociażby starsze rodzeństwo), bierze wszystkie karty, odkrywa jedną i wypowiada na głos jedno ze słówek znajdujących się na karcie. Dzieci muszą jak najszybciej odnaleźć i wskazać dany symbol lub słowo. Ten wariant dobrze sprawdza się również w większej grupie maluchów. Polecamy wtedy odkryć kilka kart, by dzieci miały więcej możliwości odgadnięcia.

Jest to gra dla dzieci, które już zaznajomiły się z podstawami języka angielskiego i które znają słówka (oraz potrafią nazwać obrazki), które pojawią się na kartach, by nie dopuścić do sytuacji w której dziecko znalazło parę, ale nie potrafi jej nazwać. Bójka na słówka skaluje się dobrze zarówno w mniejszej jak i większej grupie i sprawdzi się zarówno podczas nauki w domu jak i w szkole.

Bójka na słówka to tytuł edukacyjny, ale skierowany głównie dla dzieci, które są na etapie utrwalania sobie słówek. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by dorośli gracze zasiedli do rozgrywki, żeby przypomnieć i utrwalić sobie różne zwroty.  Grę mieliśmy przyjemność testować w kilku szkołach i w każdej robiła furorę, dzieci chętnie zasiadały do grania i uczyły się poprzez zabawę.

Możemy śmiało polecić Bójkę na słówka wszystkim, którzy chcą by ich dziecko podszlifowało swoje słownictwo z języka angielskiego. Gra sprawdzi się również w szkołach jako przerywnik podczas lekcji, czy na różnych obozach edukacyjnych. Cena gry jest niska, więc warto po nią sięgnąć choćby na próbę. Choć to edukacyjna gra dla dzieci to polecamy i Wam sprawdzić, ile jeszcze pamiętacie ze szkoły!
 

Nazwa: Bójka na słówka
Wydawnictwo: Edgard
Rok wydania: 2019
Sugerowana cena: 27,99zł
Dziękujemy wydawnictwu Edgard za przesłanie egzemplarza recenzenckiego




Share:

16 cze 2019

Jak szybko odnajdziesz dobrą bańkę? - recenzja gry Szalone Bańki

Niedawno opisywaliśmy Wam grę z serii Gry do plecaka wydawnictwa Egmont – kraina planszówek. W całej tej serii znajdują się (póki co) łącznie 4 gry. Dziś chcielibyśmy zaprezentować kolejną małą grę z serii tego wydawcy – Szybkie Bańki. Czy warto po nią sięgnąć? Sprawdźmy.

Szybkie Bańki to mała gra dla 2-5 graczy, od 6. roku życia. Jest to gra z serii Gry do plecaka, więc pudełko jest małe, a w środku znajdziemy 55 dwustronnych dużych kart i instrukcję. Wydaje się mało, ale też nie ma co wymagać po grach, które mamy zabierać w podróż bez organizowania specjalnego miejsca. Karty wykonane są bardzo prosto, ale jednocześnie ładnie. Na awersie kart znajdziemy bańki w 5 kolorach, a na każdej karcie znajduje się od 1 do 5 baniek. Na rewersie jest zaś „warunek”, którego będziemy szukać w trakcie rozgrywki.

Zasady gry są banalnie proste. Układamy 5 stosów z kartami, posegregowane według koloru karty. Wybrany gracz odkrywa kartę z wybranego przez siebie stosu. Na karcie znajduje się warunek, np. najmniejsza bańka oraz kolor karty, od której powinniśmy zacząć szukać. Gdy znaleźliśmy i okazało się, że najmniejszą bańką jest zielona, to teraz przechodzimy do zielonej karty i tam szukamy najmniejszej itd. aż do momentu, gdy wrócimy do którejś karty. Jeśli tak się wydarzy, to należy położyć swoją rękę na danej karcie – kto pierwszy, ten lepszy! Gracz, który poprawnie uderzył w kartę zdobywa tę z warunkiem i rozgrywka idzie dalej. Gra toczy się aż do wyczerpania jednego ze stosów – gracz z największą liczbą zdobytych kart zostaje zwycięzcą.

Choć może się Wam wydać to troszkę zagmatwane, to instrukcja bardzo dobrze wyjaśnia, o co chodzi i jak „przeskakiwać” pomiędzy kartami. Jak widzicie, jest to gra na refleks, ale jednocześnie na spostrzegawczość. Trzeba się trochę nagłówkować, by wygrać i za to szanujemy ten tytuł. Zresztą autor ma na swoim koncie już kilka gier, w tym Inspektora Tusza, który u nas do tej pory jest bardzo eksploatowany.

Regrywalność stoi na wysokim poziomie – za każdym razem stos będzie ułożony inaczej, a nawet jeśli nie, to za każdym razem będziemy odkrywać różne warunki, więc będziemy szli innym „szlakiem”. Czas rozgrywki to około 20 minut i to niezależnie od liczby graczy – w końcu wszyscy gramy jednocześnie!

Szybkie Bańki to ciekawy, szybki tytuł dla całych rodzin. Świetnie sprawdzi się do nauki spostrzegawczości u dzieci. My bawiliśmy się przy tym tytule bardzo dobrze i polecamy go wszystkim, którzy poszukują ciekawej i ładnej gry rodzinnej.



Nazwa: Szalone Bańki
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2019
Sugerowana cena: 30zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za przesłanie egzemplarza recenzenckiego
http://www.krainaplanszowek.pl/
Share:

15 cze 2019

Stworza powracają! – recenzja dodatku do gry Stworze – Zakazana Polana

Hype na mitologię słowiańską ma się coraz lepiej. Czy to za sprawą CD Projektu, którego seria gier Wiedźmin sprzedała się w milionach egzemplarzy, czy też nadchodzącego serialu na platformie Netflix o tym samym tytule. W branży gier planszowych też dużo się dzieje. Na portalu wspieram.to ma miejsce kampania crowdfundingowa gry kooperacyjnej Zerywia. My dziś natomiast chcemy opowiedzieć wam o dodatku do gry Stworze, którą mieliśmy kiedyś przyjemność recenzować.

Zakazana Polana to dodatek do gry Stworze wydawnictwa Underworld Kingdom. Odpowiedzi na pytania czym są Stworza i o czym jest ta gra znajdziecie w naszej recenzji podstawowej wersji. Zakazana Polana wprowadza kilka nowych rozwiązań mechanicznych, takich jak Karty Praw. Umożliwia także walkę pomiędzy Stworzami, a słowiański bestiariusz poszerza się o Drugosta.

W pudełku z dodatkiem znajdziemy kilka nowych elementów. Są to między innymi Karty Praw Peruna i Welesa, Karty Misji Drugosta, nowe Karty Wydarzeń, nakładka na mapę z Zakazaną Polaną oraz nowa postać – wspomniany wyżej Drugost wraz ze znacznikami postaci. Graficznie – wszystko się zgadza z podstawką. Słowiański klimat został zachowany. Ciekawostką jest mała gumowa nakładka, która dokłada nowy teren na mapie gry.

Co zatem nowego wprowadza Zakazana Polana do rozgrywki w Stworze? Przede wszystkim zasady z podstawowej wersji gry ulegają kilku modyfikacjom. Zmienia się też etap przygotowania do gry. My jednak skupimy się na innowacjach, czyli na Kartach Praw i na Starciach. Do pojedynków między Stworzami dochodzi w momencie, gdy jedno Stworze przesuwa się do lokacji, gdzie przebywa drugie. Wykonuje się wtedy Test Pojedynku, a porę dnia dla testu wyznacza pora dnia wskazana na Karcie Zadania z danej lokacji. Testowaną cechę wybiera Atakujący. Następnie Obrońca ciągnie z odpowiedniej talii Dnia lub Nocy tyle kart, ile wynosi jego Spryt lub Brutalność. Dobrana karta z najlepszą ikonką określa trudność testu, jaki czeka Atakującego. Znając porę dnia z leżącej obok karty Zadania oraz trudność testu, którą przed chwilą określił Obrońca, wykonujemy zwykły test, w czasie którego możemy zagrywać różne modyfikatory. Jeśli agresor zwyciężył pojedynek, przesuwa Obrońcę do najbliższej lokacji, a Atakujący podgląda kartę lokacji Obrońcy (wskazującą Siedzibę Stworza) oraz zabiera jego żeton Stworza.

Gdy Stworza zmęczą się potyczkami, zawsze mogą się udać na tytułową Zakazaną Polanę, aby skorzystać z Praw Welesa lub Peruna. Ruch do tej lokacji nie wymaga znaczników oddziaływania, jednak aby z niej skorzystać, na kartach akcji musi się pojawić imię Boga, do którego nasze Stworze będzie się modliło. A opisywane właśnie Karty Praw to nic innego, jak pozytywne lub negatywne modyfikatory wchodzące w życie, jeśli zostanie spełniony odpowiedni warunek.

Tak po krótce przedstawiają się najważniejsze zasady wprowadzone do gry Stworze dzięki dodatkowi Zakazana Polana. Bardzo ciekawe są Karty Praw, które świetnie urozmaicają rozgrywkę poprzez zdobywanie dodatkowych umiejętności i właściwości. Co więcej, aby dana cecha trwała cały czas, naszym zadaniem jest pilnowanie, aby dany warunek był stale podtrzymywany.

Jeśli podobała wam się podstawowa wersja gry, to zdecydowanie zakupcie również Zakazaną Polanę. Dodatek urozmaica rozgrywkę, przez co staje się ona jeszcze bardziej rozbudowana. A jeśli po tym rozszerzeniu wciąż wam będzie mało słowiańskich przygód to wiedzcie, że Underworld Kingdom zapowiedziało już kolejny dodatek do gry!

Nazwa: Stworze: Zakazana Polana
Wydawnictwo: Underworld Kingdom
Rok wydania: 2018
Sugerowana cena: 60zł
Za grę dziękujemy wydawnictwu Underworld Kingdom
Underworld Kingdom

Share:

13 cze 2019

Ułóż Tetrisa w plecaku! – recenzja gry Ubongo – gra karciana

Planujecie wyjazd na wakacje, ale kończy się wam miejsce w bagażniku lub plecaku na wasze ulubione gry planszowe? Z rozwiązaniem przychodzi wydawnictwo Egmont i ich seria „Gry do plecaka”! Opowiadaliśmy już wam o innych tytułach tej linii, np. Pędzące Żółwie – gra karciana. Dziś na warsztat trafia kolejny tytuł przerobiony na mniejszą wersję.

Ubongo – gra karciana­ to kompaktowa wersja recenzowanego przez nas kiedyś Ubongo. Co prawda nie ma tutaj planszetek, kostek czy kafelków, a jedynie same karty, jednak zabawy jest równie dużo! Ubongo – gra karciana jest przeznaczona dla 2-4 graczy w wieku 8+. Waszym zadaniem będzie jednoczesne i jak najszybsze wyłożenie kart na stół, dopasowując pokazane na nich kształty. Liczy się refleks, spostrzegawczość, oraz wyobraźnia przestrzenna.

W małym pudełeczku znajdziemy tylko karty i instrukcję. Tak niewiele potrzeba, aby świetnie się bawić! Karty są zadrukowane dwustronnie i decydują one o aktualnie rozgrywanej rundzie. Graficznie wersja karciana nie różni się praktycznie niczym od swojej starszej siostry. Karty są wytrzymałe, a pudełeczko wykonane z twardszego kartonu. Wszystko po to, aby gra nie zniszczyła się zbyt szybko na kolejnych wyjazdach. Bo seria gier „Do plecaka” powstała z myślą o tych, którzy chcą zagrać w jakąś grę na wakacjach, ale nie dysponują nadmierną ilością miejsca bagażowego. A dzięki swoim małym rozmiarom Ubongo – gra karciana zmieści się nawet do kieszeni kurtki!

Rozgrywka w karcianą wersję Ubongo trwa 6 rund, a każda przebiega w 3 krokach. Zanim jednak zaczniecie grać, pamiętajcie o posortowaniu kart według numerów i ułożeniu ich na 3 oddzielne stosy. Po przetasowaniu każdy z graczy otrzymuje na rękę 9 kart ze stosu, w którym rozgrywana jest aktualna runda. Kiedy wszyscy będą gotowi, na dany znak każdy stara się wyłożyć przed siebie 7 z 9 kart. Pamiętać jednak trzeba o kilku zasadach. Pierwsza karta może być położona w dowolny sposób, ale już każda kolejna musi dotykać jednej z już wyłożonych kart tak, by pasowały dokładnie dwoma symbolami. Dozwolone są różne ustawienia kart i odgałęzienia, ale nie można się połączyć z układem przeciwnika. Pierwszy gracz, któremu uda się ułożyć kombinację 7 kart woła "Ubongo!". Pozostali natychmiast przestają wykładać karty i sprawdzany jest układ pierwszego gracza. Jeśli wszystko się zgadza, ta osoba dostaje 10 punktów. Pozostali zdobywają tyle punktów ile wyłożyli kart. Do kolejnej rundy przystępujemy przez zebranie wcześniej wylosowanych 9 kart i odwróceniu ich na drugą stronę. Cała rozgrywka kończy się po szóstej rundzie, a wygrywa gracz, który zdobył najwięcej punktów.

Ubongo - gra karciana została bardzo odchudzona w porównaniu do jej starszej siostry. Tematycznie wciąż układamy klocki (w tym przypadku karty z nadukowanymi klockami), jednak czuć lekki niedosyt. Nie uświadczymy już trójwymiarowych elementów. Nie ma już kryształków, ale wciąż zbieramy punkty. Jednak z racji przeznaczenia serii "Gier do plecacka" nie ma co narzekać. Dużo musiało zostać odjęte, aby pudełeczko zmieściło się w waszych bagażach. A osoby, którym podobało się Ubongo i tak będą czerpały radość z wersji kieszonkowej.

Grę Ubongo - gra karciana wydawnictwa Egmont polecamy osobom, które lubią gry w których łączymy elementy. Najlepiej gra się w pełnym składzie, gdyż rywalizacja przy stole sięga wtedy zenitu. Jeśli lubicie dreszczyk emocji towarzyszący ściganiu się w realizacji zadania, zwłaszcza na spostrzegawczość, to jest to tytuł wart spróbowania.

Nazwa: Ubongo: gra karciana
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2019
Sugerowana cena: 25zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za przesłanie egzemplarza recenzenckiego

Share:

11 cze 2019

Nadworny kowal poszukiwany! – recenzja gry King’s Forge


Zawód kowala to nie lada wyzwanie. Wysokie temperatury panujące w kuźniach, ryzyko poparzenia ogniem lub gorącym metalem, praca pod presją czasu. Tym niesprzyjającym czynnikom mogą podołać tylko najlepsi, a właśnie tacy są poszukiwani przez króla Sedgwicksona III, który ogłosił rekrutację na stanowisko swojego nadwornego kowala. Odważycie się stanąć w szranki o ten tytuł w grze King's Forge wydawnictwa Starling Games?

King's Forge to gra karcianokościana przeznaczona dla 2-4 graczy. W grze będziecie zarządzać swoimi surowcami reprezentowanymi przez kości, aby wykuć królewskie przedmioty, takie jak Lodowy Miecz czy Łuk Ognia, by zaimponować królowi. Jednak wasi przeciwnicy również mają chętkę na tytuł królewskiego kowala, więc musicie dopilnować, by to właśnie wasze przedmioty były najwyższej jakości.
 
Jak na grę kościaną przystało, w dużym pudełku znajdziemy ich całe mnóstwo 91 kostek w różnych kolorach. Reprezentują one materiały, z których będziecie tworzyć najznakomitsze przedmioty. Dodatkowo, w grze występują karty. Jedna talia to karty przedmiotów czekających na wykucie, z wypisanymi wymaganiami do spełnienia. Druga talia to karty zbieractwabędziecie dzięki nim handlować materiałami, aby pozyskiwać lepsze. Całą rozgrywkę rozkładamy na dużej i kolorowej planszy z dedykowanymi miejscami na poszczególne elementy. Wykonanie gry King's Forge stoi na wysokim poziomie. Klimatyczne ilustracje, dobrej jakości komponentynie mamy żadnych zastrzeżeń.
 
 Rozgrywka w King's Forge trwa około 45-60 minut. Ale po kilkunastu partiach czas ten można zbić jeszcze o kilka minut. Przygotowanie rozrywki jest naprawdę szybkie. Polega na wylosowaniu kart przedmiotów w ilości zależnej od liczby graczy, dobraniu 11 kart zbieractwa (4 karty standardowe, 7 losowych) i rozdaniu graczom planszetki kuźni oraz podstawowych surowców. Cała mechanika gry opiera się na budowaniu swojej puli kości i wykorzystywaniu ich do tworzenia coraz to bardziej skomplikowanych przedmiotów. Wszystkie tury przebiegają w ten sam sposób i składają się z 3 faz, podczas których mamy określone czynności do zrobienia. W pierwszej fazie zbieractwa mamy możliwość zakupić nowe kości z naszej dostępnej puli. Jednak wszystkiego, co pozyskamy w tej fazie, będziemy mogli użyć dopiero w nadchodzącej rundzie. Gdy każdemu graczowi skończą się opcje ruchu lub sam spasuje, przechodzimy do fazy wykuwania przedmiotów. Gracze kolejno rzucają swoimi pozostałymi kośćmi i sprawdzają na karcie przedmiotu, czy spełniają warunek jego stworzenia. Jeśli tak, to mogą go zarezerwować. Do czasu! Jeśli któryś z pozostałych graczy wykuje lepszy przedmiotczyli przebije wynik z kości przeciwnikastaje się jego pełnoprawnym posiadaczem. Ostatnia faza to czyszczenie – wszystkie kości zużyte do pozyskania nowych, oraz te zakupione trafiają do puli gracza i będzie można z nich korzystać w nadchodzącej rundzie. Gra toczy się do momentu, aż któryś z graczy wykuje jako pierwszy cztery przedmioty. Otrzymuje on tytuł nadwornego kowala, a jego kuźnia i wykuwane przedmioty cieszą się sławą i chwałą!

King's Forge to przyjemna i lekka gra kościana o budowaniu swoich zasobów i odpowiednim ich wykorzystaniu. Lekka, bo mechanicznie jest bardzo prostazdobądź odpowiedni surowiec, rzuć kością i wygraj przedmiot. Na szczęście trzeba się trochę natrudzić, aby te surowce zdobyć, bo z początkowymi 5 kośćmi dużo nie zdziałamy. Z pomocą przychodzą karty zbieractwa, które mają dwie zdolnościgórną i dolną. Jednak skorzystać możemy tylko z jednej – oczywiście po opłaceniu jej kosztu. Ale uwaga! Niektóre karty wymagają pozbycia się swoich kostek na stałe. Warto więc na bieżąco kalkulować, jakie akcje będą dla nas najkorzystniejsze.

Słyszycie kościmyślicie losowość. Owszem, ale można nią manipulować właśnie poprzez akcje z kart zbieractwa. Możliwe jest dodawanie do wyniku kości, przerzucanie, zmiana strony kości na przeciwną lub nawet wybranie automatycznie najwyższego wyniku.


King's Forge to prosta gra planszowa, w której główną rolę odgrywają kości. Ma lekko wyczuwalny klimat wcielania się w rolę kowala, a że nie jest to typowa gra na punkty, to nie czuć presji pod tytułem „on już ma tyle i tyle punktów, a ja dopiero jestem na etapie…”. Nie znaczy to jednak, że rywalizacji w grze nie ma wcale! W końcu kto pierwszy do tytułu naczelnego kowala, ten lepszy!

Polecamy grę King's Forge wydawnictwa Starling Games jako przyjemny fillerek pomiędzy cięższymi tytułami. Rozgrywka jest raczej płynna, nawet w pełnym składzie. Rzadko zdarzają się przestoje myślowe. Smaczku nadaje lekka negatywna interakcja polegająca na podkradaniu sobie wykutych przedmiotów. Jest to dobry tytuł do wprowadzenia nowych planszówkowiczów w temat gier analogowych. Jednak bardziej zaawansowani gracze po kilku partiach poczują niedosyt i sięgną po cięższe tytuły.

Starling Games
Nazwa: King's Forge
Wydawnictwo: Starling Games
Rok wydania: 2014
Sugerowana cena: 110zł
Dziękujemy wydawnictwu Starling Games za przesłanie egzemplarza recenzenckiego

King's Forge is a card - dice game designed for 2-4 players. In the game, you will manage your raw materials represented by dice to forge royal items, such as the Ice Sword or the Bow of Fire, to impress the King. However, your opponents also have a desire for the title of a Royal Blacksmith, so you have to make sure that your items are made with highest quality.

King's Forge is a nice and easy dice game about acquiring new resources and using them wisely. Easy, because it has a very simple game mechanic - get right raw material, throw the dice and forge the item. We will need to work hard to get these raw materials, because with the initial 5 dice we will not be able to do much. However, there come Gathering Cards with some help. These have two abilities - upper and lower, but we can only use one - after paying its cost of course. But be careful! Some cards require getting rid of your dice permanently. You should calculate what will be the most advantageous for you.


You hear dice - you think randomness. Yes, but you can manipulate it through actions from Gathering Cards. It is possible to add to the result of the dice, flip, change the side of the dice to the opposite or even automatically choose the highest score.

We recommend King's Forge from the Starling Games’ Publishing House as a nice filler between heavier titles. The gameplay has rather smooth flow - even with full number of players downtimes are rare. It has a cool twist from a slight negative interaction linked to stealing the forged objects. This is a good title for introduction to new board game players. However, advanced players will feel unsatisfied after several games and may reach for more complex titles.
Share:

9 cze 2019

Zaprojektuj ogród życia - recenzja gry Seikatsu

Gry planszowe mogą mieć przeróżną tematykę – możemy wcielać się w superbohaterów, budować swoje drużyny, zarządzać miastem czy po prostu układać witraże. Dzisiejsza gra ma tak przyciągający wygląd, że trudno jej nie zauważyć. A co z tematyką? W Seikatsu, bo  o tej grze mowa, będziemy projektować najdoskonalszy ogród życia.

Seikatsu to strategiczna gra dla 1 do 4 graczy w wieku co najmniej 10 lat. Jedna partia to 30 minut zabawy - przynajmniej tak twierdzą autorzy na pudełku. Chociaż faktycznie czas rozgrywki skrócilibyśmy do 15 – 20 minut, szczególnie jeśli nie miewacie dłuższych zawiasów nad swoim ruchem.

Jeżeli chodzi o wnętrze pudełka, to można stwierdzić, że zawartość pudełka jest niedostosowana do jego wielkości. W plastikowej wyprasce znajdziemy: planszę ogrodu, 3 piony punktacji, 4 żetony stawu, 32 żetony ogrodu, materiałowy woreczek. Wykonanie gry jest na bardzo wysokim poziomie, plastikowa wypraska porządkuje zawartość w bardzo dobry sposób, elementy nie latają w środku. Jeżeli chodzi o wykonanie elementów, to bardzo fajnie zrobione są żetony ogrodów, które nie dość, że zawierają przyjemne dla oka grafiki, to jeszcze wykonane są ze szlifowanego plastiku, co daje nam świetny efekt.

Zasady rozgrywki są stosunkowo proste i łatwo przyswajalne. Sama rozgrywka dzieli się na dwie fazy (z czego druga faza to już tylko punktowanie za kwiaty). Ale po kolei. Każdy z graczy na ma ręce żetony ogrodu – jeden z nich będzie zagrywał, a w jego miejsce dobiera nowy. Po dołożeniu naszego żetonu od razu zbieramy punkty – na żetonach znajdują się ptaki i kwiaty. W tej fazie interesują nas jedynie ptaki. Po dołożeniu żetonu sprawdzamy, jak duże stado danego gatunku udało nam się stworzyć, czyli podliczamy z iloma ptakami tego samego gatunku styka się dołożony żeton i tyle punktów otrzymujemy. W grze mamy jeszcze Karpie Koi, które pełnią funkcję jokera – w momencie dołożenia traktujemy je jako dowolnego ptaka (a potem kwiat), ale punktujemy za niego tylko raz. I tak zagrywamy sobie żetony na zmianę, aż do zapełnienia planszy. I tutaj zaczyna się druga, krótsza acz decydująca o zwycięstwie faza. Teraz gracze sprawdzają kolumny, patrząc od swojej pagody, a to sprawia, że układanie żetonów w pierwszej fazie nabiera większego znaczenia. Im więcej żetonów danego kwiatu (punktujemy tylko za ten najczęściej występujący w danej kolumnie), tym więcej  punktów otrzymamy (nawet do 21!). Gracz z największą liczbą punktów wygrywa. W grze czteroosobowej dzielimy się na dwie drużyny (są tylko 3 pagody), a wersja solo to gra z wirtualnym graczem, który punkty zdobywa na różne sposoby, zależnie od wybranego stopnia trudności.

Jak Seikatsu wypada na tle innych gier? Choć na początku wydaje się, że mało tu strategii, to druga faza szybko to weryfikuje. I to jest właśnie główny atut tej gry – z jednej strony kalkulujemy, by dostać jak najwięcej punktów z ptaków i kwiatów. Z drugiej strony jednak  czasem lepiej dołożyć żeton tak, by przeciwnik nie miał za wielu kwiatów tego samego rodzaju, przez co sami zdobędziemy też mniej punktów.

Rozgrywka to przedział 15-20minut, a to sprawia, że rewanż to rzecz konieczna. Praktycznie za każdym razem, gdy siadaliśmy do partii w Seikatsu, nie kończyło się to tylko na jednej partii, bo ktoś chciał się odegrać. A to z kolei sprawia, że gra jest ciekawa i ma potencjał do bycia grą turniejową.

Seikatsu to gra, która przypadnie do gustu miłośnikom takich tytułów jak Azul, Sagrada czy Zamek Smoków. Jest to ciekawa, szybka, pięknie wykonana gra, do której chce się wracać. Strategiczne myślenie jest tu kluczem do zwycięstwa. Polecamy Wam sprawdzić ten tytuł!



Nazwa: Seikatsu
Wydawnictwo: Funiverse
Rok wydania: 2019
Sugerowana cena: 129,95zł
Dziękujemy wydawnictwu Funiverse za wysłanie egzemplarza recenzenckiego
 Funiverse
Share:

5 cze 2019

Dasz radę przechytrzyć przeciwników? - recenzja prototypu gry Chytrogród

Dziś przedpremierowa recenzja gry, która spróbuje swoich sił na platformie zagramw.to! Chytrogród to tytuł Hexy Studio, który w Polsce będzie wydawany przez Lucrum Games. Sterta została patronem tej gry, więc tym bardziej trzymamy kciuki za pomyślną kampanię! Zapraszamy do lektury tekstu, w którym przybliżymy Wam Chytrogród!

Chytrogród to gra dla 3-5 osób w wieku powyżej 10 lat, której partia zajmuje około 35-60 min. W grze zagrywamy karty z ręki, aby zdobyć surowce, którymi będziemy realizować cele. Finalnie w pudełku z grą znajdziemy: planszę główną, 5 plansz dzielnic, 75 żetonów towarów, 8 kart książęcych dekretów, 30 żetonów interesów, 5 planszetek gildii, 5 talii kart akcji (w każdej 7 kart), 5 żetonów popleczników, 5 żetonów sekretnych towarów, znacznik książęcego przywileju i znacznik pierwszej dzielnicy.

Mechanika gry jest bardzo prosta, ale jednocześnie wymaga od gracza myślenia, blefowania i chytrych zagrywek. W trakcie przygotowania każdy z graczy otrzyma żeton towaru, planszetkę gildii, żeton poplecznika, swoją talię kart, a na środku stołu znajdzie się plansza główna z poukładanymi dookoła planszami dzielnic. Na ręce trzymamy karty (dokładnie 7), którymi będziemy zagrywać i wykonywać akcje.

Dostępne akcje to:

- Sabotaż (odrzucenie karty/piona przeciwnika)

- Przejęcie (umieszczenie w danej dzielnicy swojego poplecznika)

- Duży interes (realizowanie celu – wymiana surowców na punkty)

- Niewielki interes (realizowanie celu – wymiana surowców na punkty)

- Wykup (3 karty) – zdobywanie surowców leżących w dzielnicy.

Karty zagrywamy potajemnie na dzielnicę, w kolejności zgodnej z ruchem wskazówek zegara, a łącznie zagramy ich 4. Każda akcja ma swoją inicjatywę (powyżej są poukładane według kolejności rozpatrywania), jednak jeżeli zdarzy się, że dwóch graczy wyłożyło karty tej samej inicjatywy, to dochodzi do remisu. Remisy rozpatruje gracz posiadający znacznik książęcego przywileju (co rundę zmienia się jego posiadacz) – nie zawsze musi on rozstrzygać na swoją korzyść (o tym później). Docelowo będziemy starać się realizować interesy leżące w danej dzielnicy, by zdobywać punkty – gracz który zdobędzie 100 punktów (lub więcej) zostaje zwycięzcą.

Oczywiście jest to duży skrót zasad, bo jest jeszcze kilka mniejszych wątków o których trzeba pamiętać, ale nie będziemy tu przepisywać całej instrukcji. Samo przedstawienie zasad zajmuje maksymalnie 5 minut, a bardzo fajnie tłumaczy się je od razu pokazując ich działanie na planszy.

Co nas urzekło w tej grze? Przede wszystkim możliwość blefowania i grania nad stołem. Zauważmy, że w grze występuje gracz, który rozstrzyga remisy. I tu zaczyna się zabawa – można próbować przekonać go, żeby to właśnie na Waszą stronę rozstrzygnięty był remis. Można się przy tym umawiać, np. że nie rzucimy danego rodzaju kart w przyszłości na daną dzielnicę, albo że nie podbierzemy interesu. Jest jeden warunek – nie można innych graczy przekupywać surowcami czy punktami. Poza tym wszystkie chwyty dozwolone!

Przede wszystkim podoba nam się to, że gra dobrze się skaluje. Rozgrywka w troje, czworo lub pięć osób była równie satysfakcjonująca, choć przy czterech i pięciu graczach otwierała nowe możliwości negocjacyjne i po prostu więcej się działo na samej planszy.

Za ilustracje w tej grze odpowiada Tomasz Larek, który ilustrował już takie gry jak Domek na Drzewie, Wielka Ucieczka, 13 Duchów i jeszcze kilka tytułów. Kreska tego artysty jest ciekawa, komiczna i powinna Wam przypaść do gustu. Świetnie odnajduje się w klimacie średniowiecznym.

Skoro już mowa o klimacie średniowiecznym, to w Chytrogrodzie występuje 5 gildii, które będziecie kontrolować: Bractwo Ahoj!, Gang Czerwonych Oprychów, Gildia Królewskich Kupców, Uniwersytet Chytrogrodu i Zakon Świętego Midasa. Każda z tych gildii ma jeden cel – posiadać jak najwięcej złota. I tutaj te przepychanki zostały bardzo fajnie odzwierciedlone, bo przecież sami między sobą przepychamy się o to, by zdobyć jak najwięcej punktów!

Chytrogród to gra rodzinna, ale z nikczemnymi zagrywkami i dozą negatywnej interakcji. Możemy sobie coś planować, ale zawsze z tyłu głowy trzeba mieć myśl, że ktoś zaraz może nam usunąć piona/kartę czy zablokować akcję. Do tego dochodzą karty książęcych dekretów, które mogą nam zabronić używania danych kart w konkretnej dzielnicy (taką kartę zna tylko gracz posiadający znacznik przywileju i to on wybiera, w której dzielnicy tę kartę położy zakrytą).

Chytrogród posiada niski próg wejścia i sprawdzi się przede wszystkim w grupach lubiących negatywną interakcję. Jest tutaj trochę główkowania, dużo dogadywania się i jeszcze więcej przebiegłości. Polecamy sprawdzić ten tytuł każdemu, niezależnie od wieku czy planszówkowego stażu – zdecydowanie uważamy, że to gra którą warto posiadać w swojej kolekcji.


Nazwa: Chytrogród
Wydawnictwo: Hexy Studio / Lucrum Games
Rok wydania: ??
Sugerowana cena: ??zł
Dziękujemy Hexy Sudio za przesłanie prototypu do recenzji



Share:

2 cze 2019

Choć ich nie lubisz, to będziesz chciał je zabrać na wakacje! - recenzja gry Lato z komarami

Większość ludzi wyczekuje pięknej pogody, grzejącego słońca i możliwości kąpieli w różnych jeziorach i stawach. Wszyscy czekają na lato, a to co może nam przeszkodzić w spokojnym odpoczynku, to wszędobylskie, bzyczące i kąsające komary. Choć owady te nie są lubianymi stworzeniami, to znany wszystkim Reiner Knizia postanowił zrobić o nich grę. Zapraszamy więc na Lato z komarami!

Lato z komarami to szybka gra karciana dla 2 – 6 osób w wieku 7+. Czas rozgrywki trochę różni się w zależności od liczby graczy, ale generalnie pełna partia zajmuje 10-15 minut. Lato z komarami to kolejna gra z serii Gry do plecaka, więc małe pudełko będzie idealne do bagażu czy torebki. W środku znajdziemy 55 kart – osiem sztuk każdej cyfry z przedziału 1 – 6 oraz siedem kart Bzzzz. Do tego mamy żetony punktów o wartości 1 oraz 10.

Mechanika gry jest banalnie prosta. Rozdajemy każdemu z graczy po 6 kart. Dodatkowo, na środku stołu odkrywamy jedną kartę. Gracz w swojej turze może albo zagrać kartę, albo dobrać na rękę kartę ze stosu (ewentualnie spasować i nie brać już udziału w danej rundzie). Jeżeli wybierze opcję zagrania karty, to musi położyć kartę pasującą, czyli o wartości takiej samej lub o jeden wyższej. Karta Bzzz ma jednocześnie wartość 7 jak i 0, więc można ją położyć na 6, a na niej zagrać kartę 1. Gdy któryś z graczy pozbędzie się wszystkich kart z ręki, gra natychmiast się kończy. Przeciwnicy dostają punkty ujemne, które oblicza się bardzo prosto – każdy sprawdza ile ma RÓŻNYCH kart i sumuje ich wartość. Przykładowo, jeśli mamy 4, 3 i 2 to dostajemy 9 punktów ujemnych. Ale jeśli mamy 1, 5 i 5 to już tylko 6 punktów. Dodatkowo, gracz który pozbył się kart może odrzucić jeden żeton z punktami (nawet jeśli przedstawia on 10). Gramy, aż któryś z graczy nie „zdobędzie” 40 punktów ujemnych – wtedy sprawdzamy, kto ma ich najmniej i ten gracz zostaje zwycięzcą.

Lato z komarami to szybka, prosta gra. Naszym zdaniem dobrze sprawdza się do wspólnej zabawy rodziców z dziećmi - jest tu trochę losowości, czasem trzeba zdecydować o dociągnięciu kart, a nie prostym zrzucaniu się, więc troszkę kombinowania się znajdzie. Przede wszystkim gra jest łatwa, tłumaczenie zasad szybkie, a jej wielkość sprawia, że dobrze sprawdzi się jako gra w podróży - żetony spokojnie można trzymać w pudełku, więc nie ma obawy o ich zgubienie. 

Nadal jednak trzeba mieć w głowie, że jest to pozycja stosunkowo prosta, a co za tym idzie - wielu będzie na nią narzekać. Lato z komarami skaluje się dobrze, choć w dwie osoby gra bywa dość monotonna, a szybkie pasowanie powoduje irytacje u innych graczy. Za to rozgrywka w 4-5 czy 6 osób to już zdecydowanie ciekawsze doświadczenie - jest gdzie pokombinować czy podpuszczać pozostałych graczy.

Jeżeli szukacie szybkiej gry karcianej, którą możecie zabrać gdzie chcecie, to Lato z komarami będzie dobrym wyborem. No chyba że nie lubicie losowości czy mechaniku push your luck - wtedy radzimy sprawdzić inne gry z serii Gry do plecaka.


Nazwa: Lato z komarami
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2019
Sugerowana cena: 30zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za przesłanie egzemplarza recenzenckiego
http://www.krainaplanszowek.pl/



Share:

1 cze 2019

Złup skarby Trupiego Mściciela — recenzja gry Dead Men Tell No Tales

Pożar! Wybuch! Pierwszy, drugi... Trzask łamanego masztu! Wkoło słychać tylko fale odbijające się od burt. Temperatura powietrza rośnie z każdą kolejną eksplozją beczki prochu lub rumu. Ciężko ocenić zapach, ponieważ dym drażni nos niemiłosiernie. Trupi Mściciel lada moment przechyli się jeszcze bardziej i zatonie w czeluściach oceanu, a wraz z nim skarby kapitana Fromm'a... Brzmi jak scenariusz filmu przygodowego, prawda? Jednak tę przygodę możecie przeżyć sami dzięki wydawnictwu All in Games i ich grze Dead Men Tell No Tales.

Dead Men Tell No Tales to kooperacyjna gra planszowa dla 2-5 graczy w wieku 13+. W grze wcielacie się w odważnych piratów, którzy pragną wynieść skrzynie z cennymi skarbami z płonącego pokładu Trupiego Mściciela. Ścigając się z czasem, niebezpieczeństwami, pułapkami i trupią załogą Kapitana Fromm'a będziecie współpracować, aby uciec ze statku, zanim ten doszczętnie spłonie, bogatsi o cenny majątek.

Skupmy się najpierw na wykończeniu gry oraz na aspektach wizualnych. Chciałoby się powiedzieć krótko i na temat — jest świetnie! Ale nie poprzestaniemy na tym. Musimy nasz zachwyt poprzeć jakimiś argumentami, więc do rzeczy. Dead Men Tell No Tales zdobywa pierwszy punkt za maksymalne wykorzystanie zawartości pudełka, które samo w sobie jest dosyć cienkie i nie zajmuje dużo miejsca na półce. Wszystkie elementy mieszczą się bez "upychania" na siłę, a ich jakość stoi na wysokim poziomie. Kafle i żetony wykonane są z grubszego kartonu. Pionki graczy są zrobione z drewna, ale w sieci dostępne są do zakupu dodatkowe plastikowe figurki, które wzbogacą klimat rozgrywki. Nam najbardziej przypadły do gustu znaczniki majtków oraz kości. Są naprawdę starannie wykonane i zwyczajnie... Ładne! Ilustracje w grze też stoją na bardzo wysokim poziomie. Bije od nich piracki klimat.

Celem gry Dead Men Tell No Tales jest przeszukanie statku Trupi Mściciel i wydobycie z niego odpowiedniej ilości skrzyń ze skarbami, zanim ten całkowicie spłonie. Gdy już przygotujecie swoją rozgrywkę i rozłożycie wszystkie elementy, czas na właściwą grę. Tury w grze wykonywane są kolejno, a w każdej z nich gracz musi przejść przez 3 fazy. Krótko je wam przybliżymy, nie zagłębiając się w szczegóły. Pierwsza Faza to przeszukanie statku, czyli dołożenie płytki Pomieszczenia. Dobieracie z dostępnej puli jedną płytkę i dokładacie do już wyłożonych z odpowiednimi zasadami. Uwaga! Każde nowo odkryte pomieszczenie może stać w płomieniach ognia, który musicie najpierw ugasić. Ale o tym wspomnimy jeszcze dalej. Dodatkowo należy wylosować Żeton — niespodziankę. Dobrą lub negatywną. Druga faza to Akcje Piratów. Początkowo każdy pirat ma do dyspozycji 5 Żetonów Akcji, które może wydać w swojej turze, aby wykonać następujące czynności: chodzenie, bieganie, gaszenie pożaru, usunięcie trupiego majtka, podnoszenie przedmiotu, odpoczynek, zwiększanie siły lub wymianę ekwipunku. Nie będziemy się rozwodzić nad każdą akcją. To, co musicie jednak wiedzieć, to że za każdą akcję musicie poświęcić jeden Żeton. Możecie jednak zdecydować, że waszemu kompanowi przyda się dodatkowa akcja, którą lepiej spożytkuje. Wtedy zwyczajnie oddajecie mu swój Żeton Akcji, który wróci do was po jego zużyciu przez sojusznika. Ostatnią fazą jest "tura" Trupiego Mściciela. Mianowicie, gracz po zakończeniu swoich wszystkich akcji musi odsłonić wierzchnią kartę z Talii Trupiego Mściciela i ją rozpatrzyć. Jak? Otóż jak już wspomnieliśmy — każde pomieszczenie płonie, a siłę tego pożaru określa wartość na kościach. Odkrywając kartę, musimy odpowiednio zwiększyć wynik na kości, a gdy przekroczy pewną wartość... No cóż... Ciepło, cieplej... Tak. Następuje wybuch w pomieszczeniu i staje się ono nieaktywne. Co więcej, może nastąpić reakcja łańcuchowa i spowodować, że zniszczeniu ulegnie znacznie więcej pomieszczeń na raz. Gdy już rozpatrzymy w pełni fazę Trupiego Mściciela, tura przechodzi na kolejnego gracza.

Tak rozgrywka toczy się, aż wyniesiemy odpowiednią liczbę skarbów i wszystkim piratom uda się opuścić pokład. Jednak gdy dopuścimy do zbyt wielu eksplozji, na statku znajdzie się zbyt dużo Trupich Majtków, lub gdy nie będziecie mieli możliwości dołożyć kolejnego pomieszczenia — przegrywacie. Gra niestety jest bezlitosna i każdy nierozważny ruch może się szybko odbić negatywnie.

No i jak? Macie ochotę spróbować wcielić się w odważnych piratów i spróbować swoich sił, by zdobyć sławę i bogactwo? Polecamy rozgrywkę w Dead Man Tell No Tales. Gra jest... Świetna! Ale od początku i po kolei. Nie zrażajcie się sporą liczbą zasad — dobra gra musi trochę ich mieć, aby nie stała się przeciętna. Poza tym instrukcja jest napisana bardzo dobrze i przystępnie. Wykonanie już pochwaliliśmy, więc tutaj zaprosimy was tylko do przejrzenia galerii zdjęć i ocenienia ilustracji własnym okiem.

A co z samą rozgrywką i skalowalnością? Dead Men Tell No Tales to gra losowa, owszem. Trzeba do niej przywyknąć, ale jest ona do zniesienia. Bardzo nam się spodobał system pożaru w grze. Na bieżąco trzeba pilnować, aby wartość na Kościach Ognia nie przekroczyła pewnej wielkości, ponieważ jeden wybuch może spowodować efekt kuli śnieżnej i ani się obejrzycie, a wasz kolega zostanie odcięty od reszty zespołu i zginie. Co więcej, walczycie nie tylko z ogniem, ale i z Trupią Załogą Kapitana Fromm'a. I tak jak Majtów pozbywacie się w miarę prosto, tak do walki ze Strażnikami musicie się przygotować. Warto zaopatrzyć się w miecz, szablę lub chociażby butelkę rumu. Ciekawym jest też system zmęczenia Pirata. Każda wykonana akcja kosztuje odpowiednią liczbę punktów zmęczenia, które możemy odzyskać na parę sposobów.

Słowem podsumowania, chcemy serdecznie polecić grę Dead Men Tell No Tales wydawnictwa All in Games. Gra ma fajny, piracki klimat. Jest bardzo wymagająca, ale daje mnóstwo satysfakcji po wygranej partii. Jednak gdy przegramy zbyt szybko, mamy ochotę zagrać kolejną partię. Aż do skutku. Każda rozgrywka niesie ze sobą potężny zastrzyk adrenaliny. Jeśli nie będziemy pilnować wszystkiego jednocześnie i przeoczymy chociaż jeden drobny szczegół, to gra automatycznie nas za to ukarze. Nie ukrywamy — nie tak łatwo zdobyć skarb. Ale warto się o niego postarać i zagrać w Dead Man Tell No Tales!

Nazwa: Dead Men Tell No Tales
Wydawnictwo: All In Games
Rok wydania: 2018
Sugerowana cena: 120zł
Dziękujemy wydawnictwu All In Games za przesłanie egzemplarza recenzenckiego
All In Games

Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive