26 kwi 2020

Nie daj się biedocie - recenzja gry Londyn

Martin Wallace – autor, którego już na naszym blogu gościliśmy w recenzjach takich gier jak Brass Lancashire czy Zombiaki Ameryki. Obie te gry nam się podobały, a gdy dowiedzieliśmy się, że Foxgames wydają drugą edycję gry Londyn, nie mogliśmy jej przepuścić!

Londyn to gra planszowa dla 2 – 4 graczy w wieku powyżej 14 roku życia, choć ograne dzieciaki też sobie poradzą. W zależności od liczby graczy, jedna rozgrywka trwa około 60-90 minut. W pudełku z grą znajdziemy:  plansze rozwoju, 101 kart miasta, 20 kart dzielnic, 4 karty pomocy, 4 znaczniku punktów, 48 żetonów monet, 12 żetonów pożyczek, 44 znaczniki ubóstwa. Wykonanie jest całkiem przyzwoite, choć wielka szkoda, że zrezygnowano z płótnowania kart, tak jak miało to miejsce w oryginalnym wydaniu. 

Zasady nie są trudne, ale przy grze idzie trochę pogłówkować. Opiera się ona na zbieraniu kart i zagrywaniu ich w odpowiedni sposób. Żeby wybudować kartę, należy odrzucić inną w tym samym kolorze oraz, jeśli występuje, zapłacić dodatkowy koszt. Karty zagrywamy przed siebie, zakrywając istniejący już stos lub tworząc nowy – decyzja należy do nas. W swojej turze możemy aktywować nasze miasto – aktywujemy wtedy wierzchnie karty ze stosów przez nas wybranych w dowolnej kolejności. Karty przynoszą nam korzyści, ale mogą też sprowadzać na nas „ubóstwo” – przede wszystkim dostajemy tyle ubóstwa, ile mamy stosów w mieście oraz ile mamy kart na ręce. Na koniec gry ubóstwo będzie skutkowało ujemnymi punktami. W grze występują też karty dzielnic, które dają nam różne bonusy – czasem stałe, czasem przy aktywacji, a czasem jednorazowe przy kupnie. Niektóre karty miast mogą odnosić się do posiadanych przez nas dzielnic dając nam bonusy. Karty odrzucane są na plansze i są dostępne do dociągnięcia w kolejnych turach, chyba że zapełni się oba rzędy na planszy – wtedy dolny spada, a górne przechodzą na dół. Gra toczy się, aż przemielimy  całą talię kart. Rozgrywkę wygrywa gracz z największą liczbą punktów na koniec gry.

Powyżej przedstawiliśmy Wam bardzo skrótowe zasady. Instrukcja jest napisana w sposób dobry, karty są ładnie w niej opisane, a reguły wytłumaczone na wielu przykładach. Nie ma się tutaj do czego specjalnie przyczepić.

Londyn jest całkiem ciekawą grą, którą można zaliczyć do tych lżejszych pozycji od Martina Wallacea. Nie znajdziemy tutaj specjalnie klimatu, otóż wszędzie można budować budynki, zdobywać dzielnice czy mieć ubóstwo – jest to raczej gra z tych „suchych”. Niemniej jednak chcieliśmy pochwalić grafiki na kartach miast i dzielnic – nam bardzo przypadły do gustu.

Nie będziemy tutaj budować wielkich kombosów z kart, więc miłośnicy tej mechaniki nie będą zadowoleni. Londyn jest szybki, ale zdecydowanie nie można go nazwać grą trywialną. Dla nas ciekawą mechaniką jest budowanie tutaj stosów, gdyż z jednej strony nie chcemy przykrywać dobrej karty, ale z drugiej wiemy, że może to poskutkować dodatkowym punktem ubóstwa.

W Londyn grało nam się bardzo przyjemnie i chętnie do niego wracamy. Ciekawe budowanie swojej przestrzeni gracza, trudne decyzje do podjęcia i ciekawe grafiki – to nas najbardziej urzekło w tej grze. Serdecznie polecamy wszystkim grę Londyn, która, tak jak poprzedniego tytuły tego autora, przypadła nam bardzo do gustu!

Nazwa: Londyn
Wydawnictwo: FoxGames
Rok wydania: 2020
Grę najtaniej kupisz TUTAJ
Dziękujemy wydawnictwu FoxGames za przesłanie egzemplarza recenzenckiego:


FoxGames


Share:

24 kwi 2020

Wydrukuj to! - opinia na temat Pan Drukarz druk 3D


Dość niedawno opisywaliśmy Wam gadżety wykonywane przez Qualigeeks, które usprawniają rozgrywkę czy też porządkowanie gier w oryginalnych pudłach. Dziś chcielibyśmy Wam zaprezentować inne podejście do tego tematu, czyli druk 3D. W nasze ręce trafiły przedmioty drukowane przez firmę Pan Drukarz z województwa opolskiego.
Pan Drukarz to firma oferująca wydruk 3D różnych elementów do gier planszowych. Właściciel jasno podkreśla, że przy współpracy używa projektów udostępnionych przez ludzi na przeróżnych mediach, których nie jest autorem – oferuje on jedynie usługę wydruku.
Zacznijmy od kontaktu. Nie możemy na ten temat nic złego powiedzieć. Można wręcz powiedzieć, że kontakt mieliśmy 24h na dobę. Wybranie projektu nie było łatwe, ale to nasza wina, gdyż byliśmy bardzo wybredni i Pan Drukarz miał z nami nie małe przejścia ;). Tak jak napisaliśmy na początku – nie możemy nic zarzucić, byliśmy informowani na bieżąco o czasie i statusie naszego zamówienia i były nam proponowane różne zmiany, na które albo się zgadzaliśmy albo nie.
Zamówiliśmy kilka rzeczy, które testowaliśmy zarówno pod kątem wytrzymałości druku, jak i przydatności w trakcie korzystania z gier. Największym dla nas projektem był insert do gry Architekci Zachodniego Królestwa (Portal Games). Możemy śmiało powiedzieć, że jesteśmy z niego bardzo zadowoleni. Po pierwsze rozłożenie gry zmniejszyło się do minimum – mamy wyciągane tacki z surowcami i kartami, a dodatkowo elementy graczy są w odpowiednich koszykach, dzięki czemu wyciągamy tylko to, co potrzebne. W podajnikach na karty jest na tyle miejsca, że spokojnie mieszczą się tam promoski. Przy testowaniu, czy wszystko się trzyma, byliśmy pod wrażeniem – nic się nie wysypało, karty na swoim miejscu, pojemniczki z elementami graczy (i ich pokrywki) wytrzymały nasz test.
Innymi drobniejszymi już wydrukami były: wieża do Carcassonne, podajnik na żetony do Star Wars Rebelia oraz podajnik na żetony do Star Wars: Zewnętrzne Rubieże. Zacznijmy od wieży – ta sprawdza się całkiem nieźle, żetony do niej wchodzą dobrze i nie ma problemu z wyciąganiem. Nie potrzeba już wieczka czy miejsca na stole, by trzymać kafelki, a do tego wygląda gadżeciarsko. Tutaj jedynie wydruk był ciutek za cienki, przez co powstało drobne pęknięcie, które na szczęście udało się spokojnie skleić kropelką i wieża dalej spełnia swoje zadanie.
Jeżeli chodzi o oba podajniki do gier Star Wars, to są to dla nas bardzo ważne elementy. Tutaj lepiej sprawdza się ten do Rebelii, gdyż ma on pokrywkę, która zapobiega wysypywaniu się żetonów. Ale nie ma tego złego – podajnik do Zewnętrznych Rubieży wpasował się bardzo dobrze do otrzymanego insertu od Qualigeeks, więc tutaj również nic się nie wysypuje. Podajnik do Rebelii mieści w sobie żetony obrażeń, sabotażu, żetony poparcia (zarówno Imperium, jak i Rebelii) – czyli to, co dociągamy i odrzucamy w trakcie rozgrywki, więc dzięki wyznaczonym miejscom, panuje większy porządek na stole.
Podajnik do Zewnętrznych Rubieży jest większy i mieści praktycznie wszystkie żetony, kości, postaci, pieniądze. Jest dobrze wyważony, dzieli się na dwie części, przez co łatwiej sobie zorganizować stół do rozgrywki. Podajniki do obu gier są „grube”, przez co nie mamy strachu że się im cokolwiek stanie w pudełku podczas transportu.
Z tego miejsca chcielibyśmy bardzo podziękować Panu Drukarzowi za otrzymane wydruki. A Wam drodzy gracze chcielibyśmy bardzo polecić tę firmę, gdyż wydruki są wysokiej jakości, w wybranych przez Was kolorach, kontakt jest bardzo dobry, przesyłka dobrze zabezpieczona i ogólnie wystawiamy im mocne 5/5. Polecamy!


Serdecznie dziękujemy Panu Drukarzowi za wysłane wydruki!





Share:

22 kwi 2020

Przyjedź na konwent przebierańców i dedukcji — recenzja gry Spycon

Pamiętacie hit imprezowy sprzed kilku lat o tytule Mamy Szpiega? W grze, bazując na naszych umiejętnościach dedukcji, musieliśmy poprawnie wytypować osobę, która wcielała się w tytułowego szpiega. Podejrzany natomiast musiał polegać na samym sobie i nie dać się złapać. W dzisiejszym artykule chcemy wam przybliżyć najnowszy tytuł wydawnictwa Hobby World, który nawiązuje do klasyka, ale jest jego całkowicie nową odsłoną. Zapraszamy więc na jedyny w swoim rodzaju zlot szpiegów — Spycon!

Spycon to imprezowa, drużynowa gra detektywistyczna dla 4 - 10 graczy w wieku 12+, ale uważamy, że ten wiek jest zawyżony. W grze dwie drużyny ścigają się o zwycięstwo, a wygrać rozgrywkę mogą, gdy ich pionek dotrze na koniec czerwonego dywanu, który reprezentuje tor gry. W każdej drużynie jednak czai się szpieg, który co rundę musi opisywać swoją postać w taki sposób, aby to jego drużyna prawidłowo odgadła, zanim zrobią to przeciwnicy. Szpieg ma jednak asa w rękawie i nie może dopuścić, by drużyna przeciwna przechwyciła słowo — klucz.
 
W średniej wielkości pudełku znajdziemy całkiem sporo elementów. Zaczynając od kart postaci fikcyjnych i historycznych, przez karty słów — kluczy i akcji, do kart czerwonego dywanu. Dodatkowo do zestawu są dołączone dwie figurki, które przesuwamy po planszy w zależności od ilości zdobytych punktów. Najważniejszymi elementami jednak są arkusze kart postaci i słów — kluczy. To na nich będziemy odznaczać już wykorzystane osobowości, przez co z rundy na rundę będzie nam łatwiej zgadywać. Całość prezentuje się całkiem przyzwoicie. Jak na imprezówkę przystało, karty wykonane są z lepszej tektury, więc wytrzymają niejedną rozgrywkę na waszych parapetówkach. Arkusze postaci i słów — kluczy są laminowane, dzięki czemu można spokojnie po nich pisać markerem suchościeralnym. Największą furorę jednak robi rozkładana plansza! Składamy ją z kart, ale tworzą one długi czerwony dywan, po którym wasze figurki szpiegów się poruszają. Daje to efekt, jakbyście faktycznie przyjechali na konwent szpiegowski.

Sama rozgrywka jest bardzo prosta, chociaż musieliśmy przebrnąć przez instrukcję dwukrotnie. Na początku każdej rundy gracz grający jako szpieg sprawdza linię czerwonego dywanu i wykonuje akcję  z nią związaną. Czasem są to pomocne rzeczy, a czasem kompletnie zmieniające rozgrywkę. Między innymi dzięki takiemu zabiegowi gra staje się jeszcze bardziej regrywalna. Następnie gracz dobiera kartę postaci oraz słowo — klucz i przekazuje kartę słowa swojej drużynie, by wszyscy je poznali. Nie ujawnia jednak swojej postaci! Od tego momentu szpieg ma trzy minuty, podczas których opowiada o sobie, jako o wylosowanej postaci. Pozostali gracze na podstawie listy postaci muszą zgadnąć, o kogo może chodzić. Przewagą szpiega i jego drużyny jest to, że znają swoje słowo — klucz, które szpieg w każdej chwili może wplątać w swoją opowieść i spróbować naprowadzić swoich towarzyszy na dobry trop. Na przykład na karcie słowa — klucz widnieje wiadro, więc szpieg może powiedzieć „Materiał, z którego zrobiony jest przedmiot, to moje główne źródło utrzymania".

W każdym momencie opowieści szpiega, dowolna drużyna może go zapytać o szczegóły, jednak jego odpowiedzią muszą być tylko słowa „Tak” bądź „Nie". Co więcej, Szpieg może zwyczajnie odmówić odpowiedzi na zadane pytanie. Gdy któraś z drużyn jest gotowa i będzie chciała udzielić odpowiedzi, czas jest zatrzymywany i to drużyna przeciwna ma zawsze pierwszeństwo w zgadywaniu. Jeśli uda im się zgadnąć jako pierwszym, dostają oni trzy punkty. Jeśli jednak ich odpowiedź była niepoprawna, to drużyna szpiega podaje odpowiedź. Jeśli obie drużyny popełniły błąd — szpieg kontynuuje opowieść o swojej postaci. Drużyna dostaje punkty za udzielenie poprawnej odpowiedzi w ilości zależnej od ilości udzielonych odpowiedzi. Jeśli udało się wam zgadnąć w pierwszej próbie — dostaniecie trzy punkty, jeśli w drugiej — dwa itp. Dana runda kończy się po udzieleniu poprawnej odpowiedzi i teraz szpieg drużyny przeciwnej rozgrywa turę. Gra w ten sposób toczy się do momentu, aż któraś drużyna nie dotrze na czerwonym dywanie, który jednocześnie jest torem punktacji, do mety.

Gra Spycon to gra dedukcji, w której gracze muszą współpracować, aby przechytrzyć drużynę przeciwną. Jest to świetny tytuł w którym liczy się kreatywność i umiejętność blefowania. Chociaż szpiega goni czas, to w praktyce jednak naprawdę nie warto grać z zegarkiem. To wspaniała zabawa sama z siebie generująca morze dobrego humoru. Nie tylko z samego opowiadania o postaci, ale także z zabawnych ilustracji na kartach.

Rzeczą, która sprawia, że gra jest regrywalna, jest linia czerwonego dywanu. Efekty na czerwonym dywanie sprawiają, że każda runda jest inna, a gracze muszą odpowiednio zareagować. Chociaż można było ją jeszcze bardziej urozmaicić, to i tak jest nieźle.

Polecamy Spycon  jako grę imprezową, która może was wciągnąć na dłuższe posiedzenia. Jest to gra, która zdecydowanie zyskuje w oczach, gdy gra się w nią już kilka razu oraz w stałym towarzystwie. Aczkolwiek nowe osoby często wnoszą świeże spojrzenie na rozgrywkę. Spycon  wydawnictwa Hobby World to idealna gra imprezowa. Zajmuje niewiele miejsca, szybko się tłumaczy, jest świetnie i z humorem wykonana, oraz dostarcza salw śmiechu. Warto spróbować! 
Edit 18.05.2020: Wydawnictwo Hobby World ogłosiło, że gra na amerykańskim i europejskim rynku będzie się nazywać Spyfest

Nazwa: Spycon
Wydawnictwo: Hobby World
Rok wydania: 2020

Dziękujemy wydawnictwu
Hobby World za wysłanie egzemplarza recenzenckiego

Hobby World

Do you remember the party hit from a few years ago titled Spyfall? In the game, based on our deduction skills, we had to correctly point out the person, who was spy. The suspect had to rely on himself and not get caught. In today's article, we want to introduce you to the latest title from Hobby World, which refers to the classic, but is completely new installment. We would like to invite you to the one of its kind rally of spies - Spycon !

Spycon  is a party, team detective game for 4-10 players aged 12+, but we think this age is overstated. In the game, two teams race for victory, and they can win it, when their pawn reaches the end of the red carpet, that represents the game track. In every team, however, there is a spy lurking, who must describe his character in each round in such a way, that his team correctly guesses before the opponents do. However, the spy has an ace up his sleeve and cannot allow the opposing team to intercept the key word.

In the medium-sized box you will find quite a lot of elements. Starting with fictional and historical characters cards, key word cards and the red carpet cards. In addition, two figures are attached to the set, which we move on the board depending on the number of points gained. However, the most important elements are sheets with characters and key words listed. It is on them, that we will mark the personalities already used, which will make it easier to guess from round to round. The whole game looks quite decent. Cards are made of good quality cardboard, so they will withstand more than one game on your house parties. Character and word-key sheets are laminated, so you can easily write on them with a dry-erase marker. However, the biggest sensation is "board game" made of cards! We create it from red carpet cards, and they form a long red carpet, on which your spy figurines move. It gives you the effect of actually coming to a spy convention.

Spycon  is a deduction game in which players must work together to outsmart the opposing team. This is a great title, in which creativity and bluffing count. Although the spy is chasing time, in practice, however, it is really not worth playing with a watch. It's great, fun generating sea of ​​good humor by itself. Not only from the stories told from Spy about the character itself, but also from funny illustrations on the cards.

The thing that makes the game replayable is the red carpet line. The effects on the red carpet make each round different and players must respond accordingly. Although it could have been even more varied, it is still not bad.

We recommend Spycon  as a party game that can engage you in longer sessions with your friends. It is a game that definitely grows, when you play it several times. Spycon from Hobby World is the perfect party game. It takes up little space, rules are easy to learn, is great and humorously made, and provides a lot of laughter. It is worth a try!
Edit 18.05.2020: Hobby World has announced that the game on the American and European market will be called Spyfest 
Share:

18 kwi 2020

Nikt prawie nie wie, dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u celu - recenzja gry Władca Pierścieni: Podróże przez Śródziemie

Władca Pierścieni na naszej stronie pojawiał się już nie raz. Mamy przyjemność posiadać molocha, jakim jest gra Wojna o Pierścień, posiadamy też małe pudełka Hobbit gra karciana czy Wyprawa do Mordoru, jak i rodzinnego Hobbita gra planszowa. Jak widzicie, Tolkien jest obecny w naszej kolekcji w postaci wielu gier (i książek również), więc gdy usłyszeliśmy o Podróżach przez Śródziemie to wiedzieliśmy, że prędzej czy później, ten tytuł zawita na naszej półce.

Władca Pierścieni: Podróże przez Śródziemie to wydana w 2019 roku kooperacyjna gra planszowa dla 1-5 graczy. Jedna rozgrywka to około 60-90 minut. Sugerowany wiek to 14+, ale z racji, że to kooperacja, to ograne dzieciaki w wieku 11-12 lat też sobie dobrze poradzą. Gra wspomagana jest przez dedykowaną aplikację, która jest wymagana do rozgrywki.

Na zawartość pudełka do gry postanowiliśmy poświęcić osobny akapit. W dużym pudle, które okraszone jest świetnymi grafikami, znajdziemy: 22 dwustronne kafelki mapy, 28 kart obrażeń, 28 kart strachu, 6 kart bohaterów, 83 karty przedmiotów, 15 kart atutów, 2 dwustronne plansze potyczki, 21 kart tytułów, 30 kart umiejętności podstawowych, 30 kart umiejętności bohaterów, 72 karty ról, 20 kart słabości, 10 kart terenu, 31 plastikowych figurek, 30 żetonów terenu, 12 sztandarów wroga, 12 plastikowych podstawek, 20 żetonów przeszukiwań/zagrożeń, 30 żetonów natchnienia/eksploracji, 21 żetonów zużycia, 8 żetonów postaci, 5 żetonów ciemności, instrukcję oraz kompendium wiedzy. Wykonanie elementów przedstawimy w dalszej części tekstu.

W bardzo dużym skrócie opiszemy Wam jak wygląda rozgrywka. W dużej mierze prowadzi nas tutaj aplikacja, w której tworzymy drużynę, ulepszamy przedmioty, tworzymy mapę i robimy wiele innych rzeczy. Każdy z graczy wybiera bohatera, którego będzie prowadził w całej kampanii i dobiera odpowiednie elementy (początkowe umiejętności i przedmioty). Gracze w swojej turze wykonują 2 akcje z 3 dostępnych: poruszanie się (o 2 pola, które może być przerwane inną akcją), atak, oddziaływanie na żeton leżący na planszy. Przy akcjach ataku i oddziaływania pomaga nam aplikacja – to tam mamy wrogów (i ich życie oraz pancerz/czarną magię) i tam przydzielamy obrażenia. Gdy zaznaczymy sobie w aplikacji żeton, który leży na planszy, to aplikacja podpowie nam, o co z nim chodzi (na przykład, „spoglądacie na dziwne runy na ścianie”). Jeżeli zdecydujemy się oddziaływać, to zazwyczaj będziemy musieli wykonać test na daną umiejętność. Testy (praktycznie wszystkie) polegają na odkryciu konkretnej liczby kart, określonej przez cechę naszej postaci i sprawdzeniu ile sukcesów odkryliśmy (możemy również wydawać żetony natchnienia, by zmienić symbol przeznaczenia na sukces). Zadania w kolejnych scenariuszach się zmieniają, a często nawet w trakcie jednego zmieni się Wam cel. Po zakończeniu fazy akcji jest też faza ciemności, w czasie której poruszają się wrogowie, przyznawane są punkty ciemności (które mogą wyznaczyć zakończenie rozgrywki czy wprowadzać zmiany na planszy). Następnie przechodzimy do przegrupowania, czyli przygotowania naszej talii kart. I tak rozgrywamy swoje przygody tworząc niesamowite historie. Nie zależnie od tego, czy wygramy, czy nie, to historia będzie się dziać dalej. Pomiędzy rozgrywkami mamy możliwość ulepszania swoich przedmiotów, by przynosiły nam większe korzyści w kolejnych przygodach. I to tyle ogólnych zasad. Jest oczywiście sporo wyjątków w zależności od sytuacji w której się znajdziecie, ale kompendium wiedzy wszystko wyjaśnia.

To w takim skrócie zasady rozgrywki. Gdy zasiadaliśmy pierwszy raz do czytania zasad, spodziewaliśmy się dużego, skomplikowanego tytułu. I choć Podróże przez Śródziemie mają masę reguł, to podzielenie instrukcji na dwie części, jak to często bywa w grach od FFG, sprawdza się tutaj idealnie. Po przeczytaniu instrukcji „jak grać” byliśmy w stanie rozegrać pierwszą partię bez problemów – może raz spojrzeliśmy do kompendium.

Aplikacja jest naprawdę dobra i intuicyjna. Nie mieliśmy z nią żadnych problemów i byliśmy bardzo zadowoleni z tego jak działa. Przedstawia sytuacje na planszy (poza figurkami, które się przemieszczają) i dobrze tłumaczy, co się dzieje na konkretnych polach. Jest też możliwość sprawdzenia swoich poprzednich ruchów, co czasem może nam pomóc. Aplikacja jest wykonana w naprawdę dobry sposób, więc tutaj wielkie brawa dla twórców.

My rozgrywaliśmy kampanię we dwoje. Jedna osoba jest wielkim fanem Władcy Pierścieni, a dla drugiej ten świat jest jak każdy inny. Obojgu jednak gra się podobała, co napawa dużym optymizmem. Szczególnie, że jedno z nas grało pierwszy raz w grę tego typu. Z pewnością rozgrywka w większym gronie przebiega trochę inaczej, ale i na to aplikacja jest przygotowana – wtedy znacznie szybciej zwiększa się poziom zagrożenia.

Pisaliśmy wcześniej, że wrócimy do tematu wykonania. W grze widać duże niezdecydowanie twórców w którym kierunku pójść. Z jednej strony mamy klimat i niektóre figurki, które przypominają postaci z ekranizacji kinowych, by po chwili otrzymać Legolasa, który jest przeciwieństwem filmowej postaci. To trochę w nas uderzyło, szczególnie, że miało to wpływ na odbiór klimatu z tej gry. Jeżeli chodzi o same elementy, to figurki są dobre, posiadają dużo szczegółów, które pozwolą zadowolić graczy. Tokeny, plansza czy inne elementy tekturowe również są bardzo dobrze wykonane, nie można się do czego przyczepić.

Rozgrywka we Władcę Pierścieni: Podróże przez Śródziemie jest prowadzona w formie kampanii, a co za tym idzie musicie być przygotowani, że jeśli chcecie ją skończyć, to musicie spotkać się na kilkanaście partii w tym samym gronie. W ramach kampanii nie możecie zmieniać postaci, ale możecie zmieniać role jakie one przyjmują – ich jest kilka do wyboru. Bardzo fajnym rozwiązaniem jest możliwość zapisu w aplikacji i prowadzenia kampanii w kilku grupach – to w aplikacji zapisane jest jakie mamy doświadczenie i jakie przedmioty mają konkretne postacie biorące udział w danej sesji.

O samej grze naczytaliśmy się i nasłuchaliśmy bardzo różnych opinii. Jedni uważają tę grę za dobrą i klimatyczną, inni za taką sobie z brakiem klimatu. Tutaj dużo zależy od naszego nastawienia. My wyczuwaliśmy tutaj fajny klimat, mogliśmy się wczuć w walkę o dobro w Śródziemiu. Jesteśmy z tej gry zadowoleni, szczególnie, że mamy chęć na powrócenie do rozgrywki w większym gronie.

Władca Pierścieni: Podróże przez Śródziemie to naszym zdaniem całkiem dobra i przyjemna gra planszowa osadzona w Tolkienowskim świecie. Jest to bardzo dobre połączenie różnych mechanik i aplikacji mobilnej (dostępnej również na STEAM). Rozgrywka bardzo nam się podobała, jesteśmy chętni do niej wrócić w innym gronie, by sprawdzić jak działają inne połączenia różnych postaci. Naszym zdaniem każdy fan Tolkiena powinien rozważyć zakup tej gry, a wszyscy szukający ciekawych gier do rozgrywek, powinni spróbować swoich sił w przepędzaniu orków i goblinów ze Śródziemia!


Nazwa: Władca Pierścieni: Podróże przez Śródziemie
Wydawnictwo: Rebel
Rok wydania: 2019
Grę kupisz TUTAJ

Dziękujemy księgarni Gandalf za wysłanie egzemplarza recenzenckiego
Ksiegarnia Internetowa Gandalf.com.pl
Share:

16 kwi 2020

Wygrasz ten wyśniony wyścig? - recenzja gry Kruki

Lubimy zasiadać do długich tytułów, w których idzie nieźle pogłówkować i ze sobą powalczyć. Z reguły lubimy spędzić nad grą więcej niż godzinę. Nie stronimy jednak również od filerków, bo każdemu przyda się chwila odpoczynku. Dzięki księgarni Inverso otrzymaliśmy do recenzji grę Kruki wydawnictwa Nasza Księgarnia. Czy warto?

Kruki to dwuosobowa gra wyścigowa dla graczy powyżej 8. roku życia. Jedna partyjka trwa około 15-20 minut. W małym pudełku z krukiem na okładce znajdziemy: dwie drewniane figurki kruków, znacznik gracza rozpoczynającego, 50 kart lotu, 40 kart trasy, 16 kart akcji oraz instrukcję. Wydanie jest bardzo ładne, a niezwykle ciekawym zabiegiem jest nadruk dookoła denka pudełka, który można uznać za swoiste wyzwanie dla graczy – można tam odhaczać w jakie dni się grało, z kim, ile razy pod rząd i tym podobne – można rzec, że gra w grze.

Instrukcja jest krótka, zwięzła i dobrze wyjaśnia wątpliwości. Karty akcji zostały szczegółowo opisane wraz z przykładami, więc nie sprawiają one trudności w trakcie rozgrywki. Z 40 kart trasy wykładamy obok siebie 16 – będą one tworzyły trasę wyścigu. Karty trasy składa się z dwóch obszarów – jeden dla dolnej ścieżki, drugi dla górnej. Gracze otrzymują 25 kart lotu i 8 kart akcji – każdy w swoim kolorze – następnie dobierają 5 kart (w wybranej przez siebie kombinacji) i rozpoczynają się wyścig. Gracze będą przechodzić w przeciwnych kierunkach – jeden startuje w górnym rzędzie, drugi w dolnym. W swojej turze gracz zagrywa karty – karty lotu pozwalają się nam przemieszczać – jeżeli mamy na karcie krainę, na którą chcemy się poruszyć, to zagrywamy takową kartę. Jeżeli nie posiadamy takich kart, to możemy zagrać dwie identyczne jako „jokera” i się poruszyć. Możemy przejść o tyle pól, na ile pozwalają nam nasze karty. Na koniec tury dobieramy trzy karty (max 7). Karty akcji pozwalają zmodyfikować trasę i ją utrudnić – dzięki nim będziemy mogli usunąć karty, zamienić miejscami, stworzyć objazd (wydłużyć trasę) i kilka innych akcji. Pierwszy gracz na mecie wygrywa.

Kruki na pierwszy rzut oka wydają się być bardzo prostą i niezależną od nas grą. I owszem, są grą bardzo prostą, ale to, ile w tej grze zależy od naszych decyzji, jest wręcz nieprawdopodobne. Po pierwsze – karty akcji odrzucamy do pudełka, a co za tym idzie nie wracają nam one na rękę w żadnym momencie, więc musimy dobrze rozplanować, co chcemy zagrywać. Warto zagrać karty w odpowiednim momencie, by nie tylko utrudnić grę przeciwnikowi, ale i ułatwić sobie. Po pierwszej rozgrywce, w której wręcz szastaliśmy kartami zmieniliśmy mocno zdanie na temat tej gry – jest tutaj co planować i za to ją lubimy!

Bardzo nam się w tym filerku podobają grafiki. Przedstawiają one senne krainy i my świetnie się w tym odnajdujemy. Dodatkowo bardzo ładnie wykonane są drewniane kruki, którymi gracze przemierzają owe krainy. Wykonanie stoi na naprawdę wysokim poziomie.

Rozgrywka w Kruki jest szybka, dynamiczna i bywa wredna. Nie raz zdarzało się, że dokładaliśmy naszemu przeciwnikowi dodatkowe karty do przemierzenia w momencie, gdy miał on zrobić ruch o 3 czy 4 pola. Dodaje to tej grze dodatkową nutkę rywalizacji. Bardzo polecamy wszystkim, którzy szukają ciekawych, niebanalnych gier na dwie osoby!


Nazwa: Kruki
Wydwnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2019
Grę kupisz TUTAJ
Dziękujemy księgarni Inverso za przesłanie egzemplarza recenzenckiego
Share:

14 kwi 2020

Ryzykuj, obstawiaj i wygrywaj całą rodziną — recenzja gry Ryzyk Fizyk Edycja Familijna

Niedawno recenzowaliśmy dla was grę Ryzyk Fizyk. Jest to tytuł, który zrobił małą rewolucję w postrzeganiu quizowych gier imprezowych. Dziś natomiast przygotowaliśmy recenzję jej młodszej siostry — Ryzyk Fizyk Edycja Familijna.

Ryzyk Fizyk Edycja Familijna to imprezowa gra rodzinna dla 2-5 graczy, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by grać w jeszcze większym składzie. Podobnie jak w wersji podstawowej tego tytułu, tutaj również losujemy pytanie i każdy z graczy zapisuje swoją odpowiedź na tabliczce. Po zweryfikowaniu poprawnej odpowiedzi, punkty dostaje osoba, która między innymi poprawnie wytypowała osobę, której odpowiedź najmniej się różni od prawidłowej. Zagmatwane? Wyjaśnimy wszystko lepiej poniżej, ale najpierw...

... wykonanie! Ryzyk Fizyk Edycja Familijna ma dużo mniejsze pudełko niż jej poprzedniczka. Nie zmienia to faktu, że ilość dostarczanej rozrywki jest równie wysoka. W wersji rodzinnej nie ma już żetonów pieniędzy ani planszy obstawiania. Zamiast tego autorzy gry postawili na planszę punktacji oraz dwa pionki w różnych rozmiarach. Mamy również tabliczki, na których zapisujemy swoje odpowiedzi markerami suchościeralnymi. Wszystkie elementy mają swoje miejsce w dobrze zaprojektowanej wyprasce. Miłym akcentem jest podajnik z pytaniami — bardzo wygodne rozwiązanie na dłuższą metę. Szkoda tylko, że wersja rodzinna ma tylko 250 pytań. Po kilkunastu rozgrywkach pytania zaczną się powtarzać i dojdzie do sytuacji, że wszyscy znamy już poprawną odpowiedź. Warto wtedy sięgnąć po wersję Deluxe i kontynuować rozgrywkę z tamtymi pytaniami.

Edycje różnią się głównie elementami, jednak zarys mechaniki pozostał bez zmian. Przypomnijmy obowiązujące reguły szybciutko. Jeden z graczy czyta pytanie z karty, bez podglądania odpowiedzi, a następnie wszyscy na swoich planszetkach zapisują odpowiedź w postaci liczby. W następnym kroku wszyscy wykładają swoje propozycje na środku stołu i układają je w kolejności rosnącej. Tutaj zaczyna się cała zabawa! Gracze umieszczają swoje pionki na płytkach z liczbami, które wydają im się pasować najbardziej do odpowiedzi. Można umieścić po 1 pionku na 2 różnych płytkach, albo oba na tej samej. Gdy wszyscy się namyślili i skończyli obstawianie, czas rozdzielić punkty. Jeden punkt za udzielenie prawidłowej odpowiedzi (dokładną lub najbliższą, ale mniejszą wartość liczbową), dwa za obstawienie dużym pionkiem wygrywającej płytki oraz jeden punkt za to samo, ale mniejszym pionkiem. Tak zdobyte punkty zaznacza się na planszy punktacji, a grę wygrywa osoba, która jako pierwsza zdobędzie 15 punktów.

W grze Ryzyk Fizyk Edycja Familijna pytania są bardzo przystępne – dość łatwo oszacować odpowiedź bliską poprawnej, ale dokładnej liczby wskazać nie sposób. Wiedza ogólna jest tutaj bardziej pomocnikiem, niż głównym czynnikiem pozwalającym wygrać bez większych problemów. Kluczem do wygranej jest poprawne obstawianie odpowiedzi. Idąc dalej — wskazaną w instrukcji minimalną liczbę graczy można potraktować umownie — dwie osoby będą podczas rozgrywki równie dobrze się bawić. Oczywiście, im więcej uczestników, tym trudniejsze okazuje się zdobycie punktów, bo gracze mają dylemat na kogo obstawić. No i jest więcej dyskusji podczas zabawy!

Oryginalna edycja gry miała ograniczenie wiekowe. Głównie przez elementy hazardu. W tej wersji nie znajdziecie już kasynowych żetonów, ale radosne i kolorowe ilustracje z meeplami na deskorolkach czy z gitarami. Gra Ryzyk Fizyk Edycja Familijna bardzo dobrze łączy zabawę z nauką i nie pozwala młodszym uczestnikom się nudzić. Pytania są bardzo zróżnicowane — od pytań z wiedzy ogólnej, przez historię filmu, do dziejów współczesnych. Ale jak już wspominaliśmy — czasem łatwiej jest wygrać przez mądre obstawianie, niż przez znajomość odpowiedzi.

Czy warto kupić wersję Familijną, jeśli ktoś już posiada Deluxe? Jak najbardziej, bo to kolejny zestaw świetnych i rozwijających pytań! Możecie ewentualnie podarować komuś tę wersję, a później wspólnie się odwiedzać i łączyć obie gry. Ryzyk Fizyk Edycja Familijna to świetna gra imprezowa, zaskakuje każdego i pozostawia po sobie dobre wspomnienia. Jeśli szukacie prostej, ale zaskakującej gry quizowej to zdecydowanie polecamy ten tytuł.

Nazwa: Ryzyk Fizyk Edycja Familijna
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2019
Grę najtaniej kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za wysłanie egzemplarza recenzenckiego
https://www.krainaplanszowek.pl/
Share:

10 kwi 2020

Okiem pcheł i małp– recenzja gry Jungle Boogie

Czy wśród naszych czytelników są posiadacze jakiegoś domowego zwierzęcia? Psa, kota, królika? Mamy nadzieję, że waszym rozgrywkom sekunduje wasz pupil, bo zawsze raźniej, gdy coś miałczy lub merda ogonem na wasz widok. Jednak każdy właściciel zwierzęcia wie, jaką zmorą są pchły u naszych przyjaciół. A jeśli nie wie, to uświadomi mu to gra Jungle Boogie wydawnictwa Granna.

Jungle Boogie to logiczna gra planszowa dla 2-4 graczy w wieku 8+. W grze kierujecie pchełkami tak, by założyły one kolonie na określonej liczbie małpek. W swojej turze gracz porusza jedną ze swoich pcheł lub łaskocze małpkę, wprawiając ją w ten sposób w ruch. Jeśli w wyniku tego ruchu małpka uderzy inną małpkę, pchły będą mogły na nią przeskoczyć. Strzeżcie się jednak przeciwników, bo mogą oni wasze pchełki wyiskać, a dążycie do tego, by to wasze robaczki jak najszybciej rozmnożyły się na określonej liczbie małpek.
Gra Jungle Boogie to pierwsza gra planszowa kompletnie pozbawiona plastikowych elementów. Oprócz folii ochronnej co prawda, ale po za tym wszystkie elementy są wykonane z drewna lub papieru. W dobie alarmujących komunikatów, że zalewa nas fala plastiku, jest to świetna sprawa i byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni, gdy po otwarciu pudełka znaleźliśmy drewniane znaczniki pchełek w małych, papierowych kopertach oraz arkusze kartonu do samodzielnego złożenia pojemniczków, w których docelowo się przechowuje nasze małe robaczki. Grafiki cieszą oko – przyjemnie się patrzy na uspokajającą, zieloną szatę graficzną. Dodatkowo wasze dzieci będą miały nie lada zabawę i radość z oglądania żetonów małp – te sympatyczne zwierzątka uśmiechają się figlarnie ze wszystkich obrazków.

Ale przejdźmy do samej rozgrywki. Wydawnictwo Granna wydaje gry dla najmłodszych graczy, więc Jungle Boogie nie może być grą bardzo skomplikowaną. Jednak sygnowana jest logiem Granna Expert, więc za prosto też nie będzie! Przygotowanie rozrywki polega na wybraniu koloru oraz wybraniu startowych miejsc na planszy dla naszych pchełek – kładziemy wtedy na żetonach małp pierwsze znaczniki. Każda tura gracza dzieli się na dwie fazy – rozmnażania oraz ruchu. I tak, chcąc zwiększyć populację naszych pasożytów, musimy wybrać już zainfekowaną małpkę, a następnie dołożyć odpowiednią liczbę pchełek. W dowolnym momencie można wymienić sześć pcheł na jedną królową. Następnie w fazie ruchu mamy do wyboru jedną z trzech dostępnych akcji. Pierwsza akcja – skok – to nic innego jak przeniesienie jednego znacznika pchły lub królowej, na sąsiadującą małpkę. Trzeba jednak pamiętać o tym, że aby insekty mogły skutecznie przeskoczyć, muszą posiadać przewagę liczebną. Akcja gilgotanie polega na wyborze przez was jednej małpki, a następnie przesunięciu jej o dowolną liczbę pól w jednym kierunku, aż nie napotka jakiejś przeszkody. Jeśli zderzy się z inną małpą, to pchły z gilgotanej małpki mogą przeskoczyć w większej ilości na tę małpę z powodu siły uderzenia. Ostatnim wyborem jakiego możecie dokonać to iskanie – gdy widzicie, że wasz przeciwnik posiada dużą liczbę pcheł na jakiejkolwiek małpie – możecie bez ogródek usunąć je wszystkie i zwrócić do puli przeciwnika. Rozgrywka toczy się w ten sposób do momentu, gdy któryś z graczy nie będzie posiadał 3 lub więcej pcheł robotnic na odpowiedniej liczbie małp danego typu.

Wydawać by się mogło, że gra Jungle Boogie to prosta pozycja. Nic bardziej mylnego. Za kulisami tych prostych zasad kryje się naprawdę świetna i niebanalna propozycja strategicznej gry planszowej. Znajdziemy tutaj dużo decyzji, reagowania na akcje przeciwników, balans między ryzykownymi ruchami, a przeczekiwaniem odpowiednich momentów. Warto tutaj dodać, że każda małpka ma swoje właściwości, które wykorzystane w odpowiednim czasie mogą nam pomóc albo przeszkodzić przeciwnikowi.

Jungle Boogie bardzo nam się podoba ze względu na #zerowaste. Dodatkowo jest to dobry tytuł rodzinny – najlepiej nam się grało w wariancie czteroosobowym. Plansza jest wtedy pełna i trzeba o wiele bardziej kombinować nad swoimi ruchami. Urzekła nas też mechanika, bo logicznym jest, że im więcej królowych, tym więcej pcheł się namnoży, a do tego dążymy – aby ilość naszych pionków była jak największa.

Z czystym sumieniem polecamy grę Jungle Boogie. Gra jest regrywalna – nie dość, że z każdą rozgrywką rozpoczynamy z innym ustawieniem pionków, to z każdą kolejną partią uczymy się nowych taktyk, inaczej planujemy strategie. No i oczywiście nie możemy zapominać o naszej ulubionej negatywnej interakcji! Ach to uczucie satysfakcji, gdy likwidujecie całą kolonię pchełek przeciwnika! Czy teraz już poczuliście się przekonani do zagrania w Jungle Boogie?


Nazwa: Jungle Boogie
Wydawnictwo: Granna
Rok wydania: 2019
Grę najtaniej kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Granna za wysłanie egzemplarza recenzenckiego 

Granna


Share:

8 kwi 2020

Zarządzaj swoimi Wikingami - recenzja gry Jorvik

Wikingowie to dość częsty temat w świecie planszówek. Mieliśmy już Wojowników Midgardu, Wikingowie na pokład, Valhalle czy nadchodzących Reavers of Midgard. W nasze ręce, dzięki księgarni Inverso, trafiła gra Jorvik Stefana Felda, do której byliśmy bardzo pozytywnie nastawieni. Czy nasze oczekiwania się sprawdziły? Sprawdźmy!

Jorvik to planszowa gra Stefana Felda dla 2–5 graczy w wieku powyżej 10. roku życia. Czas rozgrywki jest zależny od wybranego wariantu, ale z reguły zamyka się w okolicach 60-75 minut (w wariancie dwuosobowym około 40 minut). W dużym pudełku znajdziemy: planszę, 104 karty, 54 drewniane kosteczki, bawełniany woreczek, 22 drewniane piony wikingów, 5 plansz graczy, 5 znaczników punktów zwycięstwa, 30 żetonów monet, żeton gracza rozpoczynającego, instrukcję. Wykonanie gry jest na „normalnym” poziomie, nie zachwyca, ale też jakoś specjalnie nie rozczarowuje. Ale o tym więcej później.

Zasady gry są stosunkowo proste i opierają się w dużej mierze na zbieraniu kart. Gra dzieli się na 4 pory roku, a każdej porze odpowiada osobna talia kart. Karty z trudniejszego wariantu są specjalnie oznaczone. Cała gra to 4 fazy – dostaw, popytu, zakupów, ładunku. W pierwszej z nich rozkładamy na planszy karty. W fazie popytu będziemy naprzemiennie dokładać naszych wikingów na planszy w odpowiednich miejscach, określając zainteresowanie daną kartą. Gracz, którego pion będzie jako pierwszy przed daną kartą, będzie decydował, czy ją kupuje. I tu wchodzi do gry faza trzecia, czyli zakupy. Koszt karty jest określony przez liczbę wikingów stojących przed nią. Jeżeli pierwszy z graczy się nie zdecyduje na zakup, to zabiera on swojego piona, przez co kolejny gracz może kupić daną kartę taniej o zabranego piona. I tak rozpatrujemy każdą kartę. Zakupione karty układamy nad naszą planszetką. Następnie przechodzimy do fazy ładunku – tutaj przekładamy karty poniżej planszetki, rozkładamy towary, korzystamy z dostępnych akcji wymian. Odmianą standardowej tury jest Atak Piktów – jeżeli taka karta wyjdzie w fazie pierwszej, to przerywamy rozkładanie kart i sprawdzamy, jaką mamy wartość obrony (którą zdobywamy dzięki kupowaniu odpowiednich kart) i gracz z jej największą wartością otrzymuje punkty zwycięstwa określone na karcie. Gracz z najmniejszą liczbą traci odpowiednią liczbę punktów. W wariancie rozszerzonym dochodzi jeszcze jeden rząd kart, który rozkłada się niezależnie od kolejki. Tam również wyznaczamy, którą kartę chcemy kupić – tutaj koszt jest zależny od pola, na którym leży. Dochodzi też trochę kart do talii o innym działaniu.

Gra jest generalnie bardzo prosta, ale ma w sobie nutkę planowania i głębi. W Jorvik rozgrywka toczy się w sposób dynamiczny, szczególnie że po odkryciu kart już raczej wiemy, co chcemy kupić, potem tylko dobrze trzeba rozstawić swoich wikingów. Czasami trzeba też układać swoich wikingów tak, by przyblokować przeciwnika. Fazę ładunku rozpatruje się symultanicznie, co przyspiesza rozgrywkę.

Mieliśmy powrócić do opisu wykonania, więc wracamy. Otóż naszym zdaniem jest tu trochę skrajności – w pudle jest dużo miejsca, więc niektóre elementy mogłyby być większe. Drewniani Wikingowie są ładnie żłobionymi mepplami, a z drugiej strony drewniane towary to malutkie kosteczki, wykonane dość średnio. Karty są całkiem dobrej jakości, a na dużą pochwałę zasługuje plansza. Jest ona zaprojektowana w taki sposób, że grając w wariant podstawowy po prostu ją składamy na pół, dzięki czemu zajmuje mniej miejsca. Minusem są za to grafiki, które powtarzają się na kartach a zmienia się tylko działanie karty. Nie za bardzo mamy też jak tutaj mówić o klimacie – nie ma go na kartach ani specjalnie w mechanice.

Jorvik to średnia gra, która raczej nie przypadnie do gustu starym wyjadaczom. Nowy planszówkowicze mogą tutaj poznać różne mechaniki i dobrze się bawić. Nie jest to zła gra, ale tym, którzy znają tytuły Pana Felda, takie jak Trajan, W Roku Smoka czy Zamki Burgundii, raczej jej nie polecamy! Zanim kupisz, sprawdź!


Nazwa: Jorvik
Wydwnictwo: Hobbity
Rok wydania: 2017
Grę kupisz TUTAJ
Dziękujemy księgarni Inverso za przesłanie egzemplarza recenzenckiego
Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive