26 gru 2018

Wylicytuj wygraną! - recenzja gry Lutecja

Dawno nie pisaliśmy dla Was o żadnej grze od wydawnictwa Lacerta. Najwyższa pora to zmienić! W nasze ręce trafiła gra Lutecja czyli licytacyjna gra osadzona w czasie panowania Imperatora Augusta. Czy ta przyciągająca wzrok gra jest warta uwagi?

Lutecja to licytacyjna gra dla 2-5 graczy w wieku powyżej 10 lat, która dostarczy Wam zabawy na okołó 45-60 minut. Zawiera ona w sobie elementy licytacji i blefu oraz mechaniki  set collection. W małym, kolorowym pudełku znajdziemy 34 karty Miejsca, 40 kart postaci, 60 kart akcji, 5 żetonów miejsc, 5 żetonów postaci, 36 żetonów sestercji o wartości 1, 10 sestercji o wartości 3, notatnik do punktacji oraz instrukcję.

Wykonanie? Na wysokim poziomie, zarówno jakościowo jak i graficznie. Karty posłużą nam na wiele partii, żetony są również dobrej jakości. Karty przyciągają wzrok, są bardzo przyjemne dla oka oraz są bardzo czytelne.

Zasady w grze Lutecja są proste. Na środku stołu rozkładamy karty w dwóch rzędach – ich ilość zależy od liczby graczy – a nad rzędami dajemy odpowiednie żetony postaci bądź miejsc. Gracze równocześnie wykładają zakryte 2 karty, o które chcą powalczyć, a następnie odkrywają karty – każdy zabiera tę, którą wylicytował. Zbieramy karty, które dają nam różne surowce oraz takie, które za owe surowce będą nam punktować. Gramy do skończenia się jednej talii, a następnie zgodnie ze zdobytymi kartami podliczamy punkty, dodajemy punkty za monety i większości zasobów. Gracz z największą liczbą punktów zostaje zwycięzcą.

Lutecja skaluje się całkiem dobrze dla 3 graczy wzwyż. W partiach dwuosobowych, naszym zdaniem, wypada średnio. Im więcej graczy tym większa rywalizacja oraz ciężej napsuć innym krwi. Jest to prosta karcianka w której zbieramy karty (surowce), by potem za nie punktować, można wręcz powiedzieć, że to takie proste karciane euro.

Nie będziemy ukrywać, że Lutecja jest dla nas tytułem niestety tylko średnim. Spodziewaliśmy się czegoś ciekawszego, ale może to już po prostu kwestia gustu – nas prostota tej gry nie przekonała do siebie. Lubimy gry, w których da się poblefować, ale tutaj nas to niespecjalnie ruszyło.

Jeśli lubicie gry licytacyjne, to możecie sprawdzić Lutecję i przetestować ją na jakimś konwencie. Gra ma potencjał, jednak nas nie przekonała. Jest to prosty tytuł, który pewnie znajdzie wielu zwolenników, więc zachęcamy do spróbowania choć jednej partii.



Nazwa: Lutecja

Wydawca: Lacerta

Rok: 2018

Sugerowana cena: 65 zł

Za przekazanie gry do recenzji dziękuję wydawnictwu Lacerta:

Share:

22 gru 2018

Tokio upadło! Atakujemy Nowy Jork! - recenzja gry Potwory w Nowym Jorku oraz Potwory w NJ: Doładowanie.

Dziś na nasz Stertowy warsztat bierzemy aż dwa pudełka. Jedno z nich, to druga część dobrze wszystkim znanych Potworów w Tokio – Potwory w Nowym Jorku. Drugim, mniejszym pudełeczkiem jest świeżo wydane Doładowanie dla wersji Nowy Jork. Z tej okazji wydawnictwo Egmont wysłało nam taki oto pakiet do recenzji. Zatem postaramy się odpowiedzieć na pytanie: jak to wszystko się ma do pierwszej części gry? W którą z nich warto zainwestować?

Potwory w Nowym Jorku to gra wydana dwa lata temu przez wydawnictwo Egmont. Tytuł jest przeznaczony dla 2-6 graczy w wieku 10+. W grze wcielamy się w bandę zmutowanych potworów, by przy ich pomocy zniszczyć miasto zwane Wielkim Jabłkiem. Aby tego dokonać, będziemy toczyć zacięte pojedynki między sobą i wojskiem, burzyć budowle oraz rozwijać umiejętności. Bój będzie ciężki i niestety — zwycięży tylko jeden potwór.

W pudełku znajdziemy bardzo dużo elementów. Oprócz instrukcji i planszy, do dyspozycji mamy 66 kart, mnóstwo tekturowych i plastikowych znaczników, 8 kości, figurki postaci z podstawkami i ich plansze. Wszystko elegancko mieści się w dobrze zaprojektowanej wyprasce. Ilustracje są żywe i kolorowe. Dzieciaki będą miały frajdę podczas gry, bo postacie takie jak Kapitan Ryba, czy smok Drakonis są narysowane kolorowo i bajkowo. Które dziecko nie chciałoby zniszczyć Statuy Wolności, mając Titanica zaczepionego na łańcuchu? Obrazki świetnie pobudzają wyobraźnię dzieci. Natomiast w Potwory w Nowym Jorku: Doładowanie mamy kolejnego potworka do kolekcji.

Czym się różni wersja Nowy Jork od wersji Tokio? Oj, mogłoby się wydawać, że autorzy poszli na łatwiznę i zmieniając kontynent, dodali tylko nowe potwory i karty. Ale to nieprawda. Owszem, Potwory w Nowym Jorku bazują na tej samej mechanice co poprzedniczka. Czyli na jednej wielkiej nawalance między współgraczami tak długo, aż na planszy zostanie jeden zwycięski potwór. Zacznijmy jednak od początku. Po przygotowaniu pełnej rozgrywki, gracze kolejno będą wykonywali swoje tury. W ich trakcie wykonujemy akcje w określonej kolejności. Po pierwsze – rzucamy kośćmi, a jeśli ich wynik nas nie satysfakcjonuje, możemy je jeszcze dwa razy przerzucić. W drugim kroku musimy rozpatrzyć nasz ostateczny wyniki z kości w dowolnej kolejności. Dopiero w kroku trzecim, możemy zaplanować dalszą strategię i poruszyć się naszym potworem. Po tym zostanie nam tylko kupno kart za zebraną energię, a jeśli na tym etapie udało ci się zebrać 20 punktów zwycięstwa – wygrywasz!

Gdzie tu zatem różnice? Pierwsze co się rzuca w oczy to większa plansza, a co za tym idzie większe pole do popisu dla naszych potworów. Nie ograniczają się one bowiem do bijatyki między sobą – w Nowym Jorku faktycznie możemy niszczyć budynki! Za każdą zniszczoną budowlę otrzymujemy odpowiednią nagrodę, ale za to wojsko będzie próbowało nas spacyfikować. Burzenie budynków to ciekawy mechanizm, który pozwala jednorazowo całkiem dobrze zapunktować, przy odpowiednim wykorzystaniu wyników z kości. Kolejną nową rzeczą są symbole na kościach. Doszły ikonki potrzebne do niszczenia budynków oraz oczka Sławy, których odpowiednia ilość pozwala na otrzymanie specjalnych kart Super Gwiazd. Niestety są też ikonki, przez które nasz potwór dostaje bęcki od wojska.

Tak więc sami widzicie, że mechanicznie w Potworach w Nowym Jorku zmieniło się jednocześnie niewiele, jak i bardzo dużo. Jest to nadal kolorowa gra kościana, w której łut szczęścia decyduje o tym, jak obrócą się nasze kości. Z drugiej strony, w tej wersji dodano tak wiele możliwych decyzji, że Potwory, z prostej gry dla dzieci, stały się lekko strategiczną rozgrywką dla trochę bardziej doświadczonych graczy.

Wyborów mamy tutaj wiele. Możemy zdecydować, że chcemy atakować tylko budynki lub tylko pozostałe potwory. Kalkulujemy, czy bardziej opłaca się inwestować w zwykłe karty, czy może w karty Ewolucji. Jednocześnie próbujemy dopiec naszym rywalom – pamiętając o tym, że wojsko paraduje po mieście, możemy ich nieźle załatwić. W zależności od wyniku rzutów, wojsko atakuje bowiem odpowiednio w jednej dzielnicy bądź w całym Nowym Jorku.

Grę Potwory w Nowym Jorku wraz z Doładowaniem polecamy bardziej niż jej pierwszą część dziejącą się w Tokio. Nie ujmując oczywiście poprzedniczce, bo tamta gra jest również świetna i można w nią grać wiele razy. Jednak jeśli podobała wam się część pierwsza, to proponujemy spróbować zagrać w "dwójkę". Osobom, które nie grały w żadną z tych gier, polecamy się chwilkę zastanowić i zdecydować samemu, czy wolą wersję łatwiejszą, czy lekko trudniejszą.

 Potwory w Nowym Jorku to tytuł z jeszcze większą dawką negatywnej interakcji. Zwiększona ilości dostępnych wyborów przekłada się na faktyczne zwycięstwo przez dominację w punktach, a nie zdrowiu potwora. Polecamy lekko zaawansowanym graczom. Najlepiej w pełnym składzie, bo zabawy i rywalizacji jest w grze co niemiara!

4/6
Nazwa: Potwory w Nowym Jorku oraz Potwory w NJ: Doładowanie
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2016/2018
Sugerowana cena: 125zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za przesłanie egzemplarza recenzenckiego
Egmont


Share:

18 gru 2018

Odzyskaj cenny majątek zmarłego króla — recenzja gry Crypt

Zgodnie z prawem dziedziczenia, cały dobrobyt powinien w spadku przypaść najstarszemu synowi zmarłego króla. Co, jednak gdy ostatnią wolą zamożnego władcy było, aby został pochowany w Królewskiej Krypcie wraz z całym swym majątkiem? Ot robi się zagwozdka. Dziedziczący syn stara się odzyskać skarby, a wydawnictwo All In Games wydaje grę na ten temat. 

Gra Crypt wydawnictwa All In Games to szybka gra kościano-karciana, w której musicie spróbować wedrzeć się do Krypty ojca, aby odzyskać cenny spadek. Przeznaczona jest dla 1-4 graczy w wieku 14+, a rozgrywka nie powinna zająć dłużej niż 20 minut. Wysyłając swoje najwierniejsze sługi, włamujecie się do Krypty w celu odebrania tego, co należy do was. 

Crypt to mała i szybka gra, którą można rozłożyć i zagrać w każdym miejscu. Choć tematycznie jest smutna, bo traktuje trochę o śmierci króla i o wykradaniu skarbów z grobowca, to nadrabia mechaniką i ilustracjami. Te są stonowane, ale bardzo ładne. Karty są wytrzymałe i czytelne. Nie powinno być problemów ze zrozumieniem zastosowanego na nich oznakowania. W pudełku znajdziemy 60 kart, 12 kości oraz instrukcję. Ciekawostką jest to, że w trakcie rozgrywki wykorzystujemy wieczko z gry. Przetrzymujemy tam kostki, które reprezentują nasze sługi. Więcej o tym w dalszej części tekstu. Wykonanie stoi na wysokim poziomie. Można by się jedynie przyczepić o brak woreczków strunowych, aby kostki i karty nie leżały luzem w zamkniętym pudełku.

Rozgrywka w Crypt dzieli się na kilka faz. Przygotowanie gry polega na usunięciu odpowiedniej liczby kart z głównej talii zgodnie z liczbą graczy, wyłożeniu 6 kart kolekcjonerów, dobraniu swojej postaci i pomocników, oraz wręczenia Karty Pochodni pierwszemu graczowi i Karty Mroku ostatniemu. Podczas całej tury mamy do zrobienia kilka rzeczy. Najpierw trzeba odsłonić pulę Kart Skarbów, które będą do zdobycia w danej rundzie. Następnie każdy z graczy kolejno kładzie swoje sługi na wybranej przez siebie karcie, bądź odzyskuje wcześniej wykorzystane Kości Sług. Trzeba pamiętać, że Kości Sług kładziemy na karcie z wybraną już wartością oczek. Jeśli przeciwnik również wyrazi chęć zdobycia tego samego skarbu, to musi on wyłożyć kostki o większej wartości na oczkach. W takiej sytuacji kości przeciwnika wracają do niego na rękę. Gdy wszyscy gracze zadeklarowali się i wyłożyli swoich pomocników, to zbierają oni zdobyte skarby do swojej kolekcji, a następnie sprawdzają, czy słudzy nie są wyczerpani. W tym celu muszą rzucić Kością Sługi i jeśli wypadnie wartość niższa niż wcześniej deklarowana, to sługa staje się Wycieńczony — odrzucany jest do pudełka. Gra toczy się do momentu, gdy skończą się dostępne karty w Krypcie Króla. Wygrywa gracz, którego skarby będą najbardziej wartościowe na końcu gry.

Szybkie, proste i przyjemne. Rozgrywka w Crypt osobom doświadczonym powinna zajmować około 15-20 minut. Jest to świetny przykład fillera, który spełnia swoją funkcję stuprocentowo! Nie wysilimy się zbyt mocno, główkując, ale jednocześnie nie jest zbyt prosto, bo trzeba dobrze się zastanawiać z rundy na rundę, które skarby chcemy upolować. Warto dodać, że do tego wszystkiego dochodzą jeszcze Karty Kolekcjonerów. Wykłada się je na początku gry i determinują one cele długoterminowe oraz mają zastosowanie w trakcie rozgrywki. Na przykład używając dwóch konkretnych Kart Skarbów, możemy w każdej chwili odzyskać Kość Sługi.

Zasady są do wytłumaczenia w kilka minut i tak jak już wspominaliśmy, jest to zarówno dobry filler, jak i idealny tytuł, aby zachęcić kogoś do eksploracji świata nowoczesnych gier planszowych. Dzięki temu, że to my sami wybieramy wartość na kościach, deklarując chęć zdobycia skarbów, minimalizuje się losowość. Trochę szkoda, że nie dodano więcej Kart Kolekcjonerów. W pudełku jest ich sześć — dwustronnych, ale spokojnie mogłoby ich być więcej. Po kilkunastu rozgrywkach można odczuć ich powtarzalność.

Crypt polecamy wszystkim, którzy lubią szybkie tytuły z odrobiną negatywnej interakcji. Odrobina planowania, odrobina szczęścia i ta nutka niepewności, czy przeciwnik nie wypędzi nas z Krypty, żeby zdobyć upatrzony skarb. Tak w wielkim skrócie przedstawia się Crypt wydawnictwa All In Games. Wypróbujcie sami!

5/6
 Nazwa: Crypt
Wydawnictwo: All In Games
Sugerowana cena: 40zł
Rok wydania: 2018
Dziękujemy wydawnictwu All In Games za przesłanie egzemplarza recenzenckiego

All In Games

Share:

15 gru 2018

Idź za śladem i rozwikłaj sprawę - recenzja gry Kroniki Zbrodni

Tegoroczna jesień przyniosła nam dwie innowacyjne gry, w których wcielamy się w śledczych. Pierwszą z nich jest Detektyw: kryminalna gra planszowa od Portal Games. Druga to opisywane właśnie Kroniki Zbrodni od Foxgames. Pierwsza z nich jest dla nas grą fenomenalną – czy i druga daje radę? Zapraszamy do lektury recenzji (bez spoilerów).

Kroniki Zbrodni to detektywistyczna gra planszowa, wydana na naszym rynku przez Foxgames. Teoretycznie gra jest przeznaczona dla 2 do 4 graczy, choć nic nie stoi na przeszkodzie by grać w większym gronie. Czas gry to około 60 - 90 minut, w zależności od sprawy. Wiek? Niby 12+, ale trzeba mieć na uwadze, że pojawiają się ciała, krew, czy broń, więc to już zależy od sprawy, którą przyjdzie Wam rozwikłać.

Na początku musimy wspomnieć, że jest to gra, która mocno wykorzystuje aplikację mobilną. Lub wręcz przeciwnie – jest to aplikacja mobilna, która mocno korzysta z gry planszowej. Aplikacja jest oczywiście darmowa, dostępna zarówno na iOS jak i Androidzie. W pudełku z grą znajdziecie: planszę na dowody rzeczowe, 17 kart lokacji, 4 karty ekspertów, 55 kart postaci, 52 karty kategorii dowodów i obiektów specjalnych. Wykonanie? Bardzo dobre! Wszystko w plastikowej wyprasce ma swoje miejsce, a dodatkowa „pokrywka” na karty pozwala zachować porządek w pudełku.

Kroniki Zbrodni mają stosunkowo proste zasady, sama instrukcja to jedynie cztery strony, które opisują podstawowe zasady rozgrywki łącznie z przykładami. Dodatkowo, po zainstalowaniu aplikacji będziecie mieli do rozegrania samouczek, który krok po kroku przedstawi Wam jak działa aplikacja i jak macie grać w kolejne sprawy. Gra opiera się na skanowaniu odpowiednich kodów QR. Każda lokacja, postać, narzędzia, dowody i tym podobne mają swoje kody QR, które musimy w odpowiednich momentach skanować. Na przykład gdy jesteśmy w lokacji, w której znajduje się dana postać i zeskanujemy jej kod, to wejdziemy w interakcję z daną osobą. Następnie chcąc zadać pytanie, skanujemy inną postać, miejsce czy dowód zbrodni. 
Mamy również do dyspozycji pomocników – analityków i specjalistów, którzy będą nam pomagać w sprawach. Jeśli ktoś zainwestuje w tę grę więcej i dokupi dedykowane okulary VR, to oględziny miejsca zbrodni będą jeszcze bardziej realne. Gdy zdecydujemy, że już wszystko wiemy, przechodzimy do zakończenia sprawy, w którym musimy odpowiedzieć na pytania… przez skanowanie odpowiednich kart. Poza prawidłowymi odpowiedziami, na Wasz wynik końcowy wpływa czas jaki upłynął Wam na śledztwie.

Początkowo chcieliśmy w recenzji Kronik uniknąć jakichkolwiek porównań do Detektywa, ale po prostu się nie da. Dwie duże, mocne gry, dodatkowo wydane praktycznie w tym samym czasie (Detektyw we wrześniu, Kroniki w październiku), obie korzystające z aplikacji/strony, a dodatkowo ostatnio nawet wspólny film autorów obu gier, czyli Ignacego Trzewiczka oraz Vincenta Vergonjeanne:



Zatem przejdźmy do owych porównań. Po pierwsze mechaniki. Te są zdecydowanie inne – jak już wspomnieliśmy, w Kronikach w dużej mierze korzystamy z aplikacji i nie mamy potrzeby robienia tylu notatek co w Detektywie, w którym głównie bazujemy na naszych domysłach i zapiskach. Druga ważna kwestia to immersja w obu tytułach. By zasiąść do Detektywa musimy zaplanować sobie późne popołudnie/wieczór, gotowi na kilka godzin ciężkiego myślenia i notowania. W Kronikach nie jest to aż tak odczuwalne. 
Czy jest to minus? To już zależy od graczy. Nam spodobał się fakt, że jeśli przyjdą znajomi, to możemy wyciągnąć Kroniki i bez planowania czy rozkładania miliona kartek na notatki, siąść i grać. No i najważniejsze chyba – tematyka. Detektyw to mimo wszystko tytuł ciężki, w którym pięć scenariuszy łączy się w jedną całość, więc siłą rzeczy albo robimy perfekcyjne notatki, albo mamy dobrą pamięć, bo najmniejsze szczegóły mogą okazać się potrzebne. Kroniki Zbrodni zawierają w sobie pięć scenariuszy (+ samouczek), z których dwa to luźne sprawy, a pozostałe trzy to kampania. Tematyka jest, naszym zdaniem, lżejsza, mimo że nadal chodzi o różnorakie morderstwa czy przestępstwa.

Jest jedna kwestia, będąca dla nas zarówno plusem jak i minusem – odnieśliśmy wrażenie, że nie da się w tej grze przegrać (mamy jeszcze jeden scenariusz przed sobą, więc może się wszystko jeszcze okazać). Konkretniej rzeczy ujmując – jeśli w podsumowaniu popełnimy błędy (chyba trzy, ale nie jesteśmy pewni), to gra nas informuje, że jeszcze nie wszystko odkryliśmy i musimy poszperać dalej. Z jednej strony jest to plus, gdyż w Detektywie nie było możliwości „cofania się”, więc często gracze narzekali na to, że zmarnowali kilka godzin życia. Z drugiej zaś strony czasem bywa to frustrujące i powoduje, że gracze potrafią się w danym scenariuszu zaciąć, gdy z jednej strony nie chcą zakończyć gry bez podsumowania, a z drugiej już czasem nie mają siły przeglądać wszystkiego od nowa.

Dla kogo więc Kroniki Zbrodni? Tak jak napisaliśmy wcześniej – nie jest to tak ciężka gra, więc nie miałbym problemu, by zagrać w nią z pociechami (oczywiście w odpowiednim wieku). Jednocześnie mógłbym zabrać ją do osób, które „czterdziestkę” już mają za sobą i wiem, że również dobrze by się bawiły.

Kroniki Zbrodni to naprawdę dobry i wciągający tytuł detektywistyczny. Jeśli szukacie ciekawej (choć docelowo jednorazowej, ze względu na poznaną historię) gry, w której przyjdzie Wam wspólnie pogłówkować, a jednocześnie nie macie nic przeciwko aplikacjom mobilnym w planszówkach, to zdecydowanie spodoba się Wam ten tytuł. Nie da się ukryć, że 2018 rok należy do detektywów!

Nazwa: Kroniki Zbrodni
Wydawnictwo: FoxGames 
Rok wydania: 2018
Sugerowana cena: 139zł
Dziękujemy wydawnictwu Foxgames za przesłanie egzemplarza recenzenckiego  
FoxGames
Share:

11 gru 2018

Obrabuj kasyno! - recenzja gry Escape Room: Skok w Wenecji

Gry typu escape room stały się internetowym hitem ładnych parę lat temu. Później, pomysł ewoluował i tak na mapie Polski, jak grzyby po deszczu wysypały się firmy oferujące tę rozrywkę na żywo. Na czym polega fenomen escape room'ów? Dowiecie się tego z dalszej części artykułu, w którym przedstawimy wam kieszonkową wersję "zamkniętego pokoju".

Zanim przejdziecie do dalszej lektury artykułu, chcemy was uspokoić. Żeby nie zepsuć wam przyjemności z rozgrywki, nie zdradzimy żadnych szczegółów fabuły, oprócz informacji, która znajduje się na odwrocie pudełka. Escape Room: Skok w Wenecji to kooperacyjna gra karciana wydawnictwa FoxGames. Jest przeznaczona dla 1-6 graczy w wieku 12+. W grze wcielacie się w złodziei, którzy mają za zadanie wykraść z weneckiego kasyna pewien wartościowy przedmiot. Możnaby więc rzec, że nie jesteście zamknięci w jednym pokoju, lecz w całym budynku. Musicie się jednak spieszyć z podejmowaniem decyzji! Im szybciej rozwiążecie czekające na was zagadki, tym lepszy wynik końcowy uzyskacie!

Escape Room: Skok w Wenecji to małe, kieszonkowe pudełko w którym znajduje się 60 dużych kart z zagadkami oraz 1 sekretny plan. Tak! Tylko tyle wystarczy, żebyście przeżyli niesamowitą przygodę w Wenecji. Tajemnicza ilustracja na okładce przyciągnie wasz wzrok na sklepowej półce. Karty są wytrzymałe i śmiało wytrzymają niejedną partyjkę. Więc po skończonej grze, zaproście do siebie znajomych lub rodzinę i im również dajcie spróbować obrabować kasyno!

W grze nie ma osobnej instrukcji. Wszystkich zasad dowiadujecie się już po otwarciu wieczka i przeczytaniu pierwszej karty. Powiemy wam tylko o najważniejszych regułach, które możemy wam zdradzić i nie wniosą nic czego już pewno się sami domyślacie. Przede wszystkim nie powinniście przeglądać, ani tasować talii kart przed przystąpieniem do rozgrywki, a dopóki dana karta jasno i wyraźnie nie każe wam przejść do następnego kroku, nie robicie tego. W gre Escape Room: Skok w Wenecji musicie rozwiązać szereg zagadek, aby docelowo wykonać z góry ustalone zadanie. Im szybciej uda wam się przejść grę, tym lepiej dla was. Na koniec rozgrywki jesteście odpowiednio ocenieni przez wasze wybory i czas jaki wam zajęło obrabowanie kasyna.

To tyle jeśli chodzi o instrukcję gry Escape Room: Skok w Wenecji. Fenomen gier typu "ucieknij z pokoju" rozwinął się dzięki firmom, które adaptują pokoje w swoich siedzibach i instalują w nich wiele interaktywnych zagadek. Gracze muszą często na przykład coś przestawić lub połączyć aby otworzyła się jakaś szafka z kolejną zagadką. Jak zatem udało się odwzorować taką rozrywkę na kilku kartach do gry?

Całkiem dobrze. Owszem zagadki w Escape Room: Skok w Wenecji wydawały się nam trochę nierówne i kilka razy mieliśmy zagwodzdkę pod tytułem "co autor miał na myśli". Niestety na takich niejasnościach schodziło trochę więcej czasu. Zdecydowanie polecamy grać w większej liczbie osób, bo im więcej głów, tym więcej pomysłów do rozpatrzenia.

Podobała nam się tematyka gry Escape Room: Skok w Wenecji. Przez całą grę byliśmy zmuszani do rozwiązywania zagadek powiązanych z kasynem. Ciekawym rozwiązaniem jest to, że każdy uczestnik rozgrywki dostaje swoją postać, a ta posiada unikatowe umiejętności, które bardzo się przydają aby przejść do kolejnych etapów skoku na kasyno.

Polecamy Escape Room: Skok w Wenecji wydawnictwa Foxgames wszystkim śmiałkom, którzy lubią rozwiązywać zagadki pod presją czasu. Jeśli czujecie chęć przygody i chcecie przeżyć akcję niczym z filmów serii Ocean's Eleven to jest to pozycja specjalnie dla was. A jeśli będzie wam mało to polecamy przyjrzeć się pozostałym tytułom z serii "escape room" wydawtnictwa Foxgames!
  

 Nazwa: Escape Room: Skok w Wenecji
Wydawnictwo: FoxGames 
Rok wydania: 2018
Sugerowana cena: 30zł
Dziękujemy wydawnictwy Foxgames za przesłanie egzemplarza recenzenckiego  
FoxGames

Share:

8 gru 2018

Top idealnych gier na prezent dla rodzin!

Ostatnio zaproponowaliśmy wam pięć gier na prezent dla osób już obytych z nowoczesnymi grami planszowymi. Jeśli umknął wam ten artykuł, to zapraszamy do lektury. Link o tutaj. Dziś zaprezentujemy kolejne pięć tytułów gier, w które zagrywać się będą całe rodziny!
 
Kingdomino — świetna adaptacja tak dobrze znanego, klasycznego Domino. W grze dokładamy odpowiednio kolorowe kafelki, aby wybudować królestwo, które zapunktuje najbardziej. Spodoba się przede wszystkim dzieciom za bajkowe ilustracje na kaflach. Szerzej opisujemy grę o tutaj.
 
Łap za słówka! - to tytuł, który uczy i bawi jednocześnie. Zagrywaliście się na szkolnych przerwach w państwa — miasta? To jest to gra dla was! Duża ilość kategorii, w której można wymyślać słowa, ale i rywalizacja i przeszkadzanie przeciwnikowi to główne zalety gry. Poczytajcie więcej, klikając w ten link.

Ex Libris — analizując słupki wyświetleń naszego bloga, śmiało stwierdzamy, że lubicie czytać nasze recenzje, za co dziękujemy! Nasuwa się nam jednak pytanie, czy jesteście równie zapalczywymi molami książkowymi, a lektury szkolne nie są wam obce? Zaproponujemy wam więc grę, w której rozbudowujemy własny księgozbiór. Zapraszamy do obejrzenia filmiku, który przygotował Marek z ekipy Portalu, w którym prezentuje zawartość gry.

Superfarmer — historyczny już tytuł, bo oryginał powstał w roku 1943, a autorem gry jest polski matematyk — profesor Karol Borsuk. Jest to ciekawy tytuł o strategiczno-ekonomicznym podłożu. Dzięki niej starasz się zostać hodowcą zwierząt — rozmnażasz swoją trzodę, handlujesz nimi, ale i bronisz przed wilkami czy lisami. Więcej, o grze dowiecie się z naszej recenzji.

Charterstone — na koniec tego artykułu zostawiliśmy grę, trochę bardziej zaawansowaną, ale równie dobrze wpisującą się w kryteria gry rodzinnej. W Charterstone zagramy do sześciu osób. Wspólnymi siłami będziemy rozbudowywać planszę oraz swoje wioski. Co więcej, gra po każdej rozegranej partii przedstawia nam kolejną część wbudowanej fabuły. Całą naszą recenzję oraz wytłumaczenie systemu fabularnego gry znajdziecie pod tym linkiem.

Share:

7 gru 2018

Jak dobrze się znacie? - recenzja gry Dopasowani

Gry imprezowe na naszych stołach lądują dosyć często. Tak się akurat składa, że upodobaliśmy sobie tytuły, w których mierzymy się drużynowo i to właśnie takie są ostatnio częściej ściągane z półki. W tym tekście chcielibyśmy Wam zaprezentować grę Dopasowani, która sprawi jak dobrze znacie swoich przyjaciół/partnerów. Zapraszamy!

Dopasowani to imprezowa gra dla 4-8 osób, powyżej 16 roku życia. Sama rozgrywka trwa około 25 minut, oczywiście zakładając, że skończycie na tylko 1 partii. W pudełku z grą znajdziecie: 109 kart z 6 pytaniami (co daje nam łącznie 654 pytań!), kartę pomocy, planszę, znacznik rundy, 4 piony graczy, 8 notesów (po dwa w każdym kolorze), klepsydra (60s) oraz instrukcję.

Instrukcja bardzo dobrze tłumaczy jak grać w Dopasowanych. Przede wszystkim trzeba wspomnieć, że docelowo powinno się grać parami, jeśli jednak zajdzie sytuacja, gdzie będzie nieparzysta liczba graczy (5 lub 7) to tworzy się jedną drużyną składającą się z 3 osób. Po przygotowaniu do gry, pierwszy gracz ciągnie kartę i odczytuje pierwsze pytanie oraz obraca klepsydrę. Od teraz gracze mają minutę, by zapisać maksymalnie 5 odpowiedzi na pytanie (jedno- dwuwyrazowe). Po upływie czasu gracze porównują swoje odpowiedzi i za zgadzające się otrzymują 1 punkt. Gra kończy się, gdy któraś z drużyn osiągnie 30 punktów lub gdy rozegrana zostanie 9 runda. Jest też wariant zaawansowany, który zmienia zasady w każdej kolejnej rundzie, na przykład zakreślają jedną z odpowiedzi, której są pewni i jeśli oboje obstawili tak samo to zdobywają dodatkowe punkty.

Jak przystało na grę imprezową, jej zasady tłumaczy się bardzo sprawnie i są bardzo łatwo przyswajalne. Ot wydaje się, że to prosty tytuł i że „rozpykacie” jako para innych, po czym okazuje się, że nie jest tak łatwo. Na przykład pytanie „jak tłumaczysz spóźnienie?” bywa u nas bardzo sprzeczne.

Warto wspomnieć również, że są karty 18+, gdzie mogą pojawić się (w odpowiedziach) wulgaryzmy bądź kwestie seksualności. Oczywiście nadal gra na tym nie traci, karty te są odpowiednio oznaczone, więc łatwo je odnaleźć i „odrzucić” z talii, jeśli będziemy chcieli grać z młodszymi graczami.

Nam grało się dobrze zarówno w składzie 4 jak i 6 osobowym. W ośmioro nam się nie udało zagrać, ale myślę, że to kwestia czasu. Gra jest ciekawa, szybka i w pewnym momencie wręcz zmusza do dyskusji w drużynie. Jest to ciekawy tytuł imprezowy.

Dopasowani to ciekawa gra, która sprawdzi się na imprezach. Nie jest ona jedną z wielu tytułów imprezowych bazujących na tym samym, jest tutaj troszkę więcej kontrowersyjnych pytań, zadanych w taki sposób, by nie dało się łatwo odgadnąć skojarzeń naszych przeciwników. Polecamy Wam sprawdzić ten tytuł w swoim gronie, by dowiedzieć się jak bardzo jesteście Dopasowani!

Nazwa: Dopasowani
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2018
Sugerowana cena: 65zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za przesłanie gry do recenzji
Egmont

Share:

6 gru 2018

Top idealnych gier na prezent dla graczy!

Święta już tuż tuż, więc chcielibyśmy Wam przedstawić listę pięciu gier, która naszym zdaniem, idealnie nada się na prezent dla osób, które już trochę w planszówki grają! Kolejność jest przypadkowa.


Terraformacja Marsa – znakomita gra ekonomiczna, w której wcielamy się we właściciela korporacji, która będzie inwestować w terraformowanie Marsa. Gra doczekała się 4 dużych dodatków i kilka mniejszych promosek. Z pewnością spodoba się tym, którzy lubią gry ekonomiczna oraz zarządzanie kartami na ręce. Więcej informacji tutaj: http://www.stertagier.pl/2016/10/wprowadzamy-sie-na-marsa-recenzja-gry.html


Aeon’s End – tym razem tytuł kooperacyjny. W Aeon’s Endzie wcielacie się w magów Bram, którzy walczą z Nemezis i bronią miasta Gravehold. Świetna gra, która wciąga na wiele partii, do której Portal zapowiedział już dodatki! Więcej o niej poczytacie tutaj: http://www.stertagier.pl/2018/10/zbierz-druzyne-i-obron-miasto-recenzja.html


Pulsar 2849 – gra planszowa oparta na zarządzaniu kośćmi, utrzymana w klimatach science fiction. Bardzo dobry i wciągający tytuł dla wszystkich fanów dice placement. Więcej informacji: http://www.stertagier.pl/2018/04/ciezarowka-przez-galaktyke-w.html

Detektyw – jedna z najbardziej oczekiwanych, przez naszą redakcję, gier planszowych tego roku. Świetny tytuł, w którym liczy się Wasza współpraca i dedukcja. Bardzo wiele klimatu, świetna fabuła, po prostu dla nas gra roku. Więcej (bez spoilerów) tutaj: http://www.stertagier.pl/2018/09/Detektyw.html


Rebelia – W naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć gry w klimacie Gwiezdnych Wojen. Gra, która wręcz ocieka klimatem, świetny asymetryczny tytuł, w którym wcielacie się w dowódców Rebeli bądź Imperium. Ten tytuł jest przez nas często grany, jednak nie został jeszcze zrecenzowany, więc zapraszamy do posłuchania u naszych znajomych tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=z8qXgCKrKLk&t=242s


Share:

3 gru 2018

Rozwiń swój naród i zdobądź karcianą hegemonię - recenzja gry Carta Impera Victoria

Kogo z was męczyły lekcje historii z przynudzającą nauczycielką? Ucinaliście sobie drzemkę czy odrabialiście zadanie domowe z matmy na zajęciach ze starożytnego Rzymu? A może wyobrażaliście sobie siebie jako cesarza własnego imperium i planowaliście rozwój państwa? Jeśli wciąż marzycie, aby zostać potężnym i wszechstronnym władcą, to wydawnictwo Funiverse ma dla was małą grę, która może was zainteresować.

Carta Impera Victoria to szybka gra karciana dla 2-4 graczy w wieku 8+.Jest to tytuł cywilizacyjny i dyplomatyczny, w którym zagrywając karty rozwijasz swój naród i tworzysz historię. Rozwijaj się w różnych dziedzinach i zawiązuj potężne sojusze, aby zapobiec tryumfowi przeciwnika. Pamiętając też, że najlepszą obroną jest atak, zdobądź pokaźną przewagę w konkretnej z domen rozwoju i wygraj grę.

Mówiąc "gra planszowa" mamy na myśli zazwyczaj duże, kwadratowe pudełko. W przypadku Carta Impera Victoria jest nieco inaczej. Pudełko jest niestandardowych rozmiarów - jest małe, wysokie o kształcie prostopadłościanu. Wykonanie jest świetne. Dzięki takiemu rzadko spotykanemu pudełku w środku znajdziemy wypraskę z dedykowanymi miejscami na karty, planszetki gracza i specjalną Monetę Kultury. Elementy są dobrej jakości, a osoby doceniające grafiki w grze z pewnością poświęcą dłuższą chwilę, aby dokładnie przyjrzeć się ilustracjom, które są naprawdę bardzo ładne. Ciekawostką jest Moneta Kultury, która nie jest zwykłym żetonikiem, tylko wykonana jest z metalu.

Celem gry jest posiadanie 7 kart z jednej domeny na koniec gry. Podczas swojej tury gracze mają do wykonania dwie obowiązkowe akcje i jedną opcjonalną. Pierwszą czynnością jest zagranie karty z ręki przed siebie. Dokładając kolejne karty w tej samej domenie, musimy pamiętać, aby zachować odpowiedni ich układ. Drugą obligatoryjną czynnością jest dobranie odpowiedniej liczby kart na rękę z ogólnego stosu dobierania. Na początku rozgrywki, każdy gracz ma wyznaczony limit kart na ręce, ale spokojnie - z czasem możemy go zwiększyć dzięki odpowiednim Efektom Kart, bo to w nich drzemie sedno gry Carta Impera Victoria.

Zastosowanie efektu to właśnie ta opcjonalna akcja. W trakcie swojej tury, gracz może użyć jednego stałego efektu oraz jednego efektu odrzuconej karty. Stałe efekty aktywowane są w dowolnym momencie swojego ruchu pod warunkiem, że posiadana jest wymagana liczba kart w konkretnej dziedzinie. Efekt Odrzuconej Karty polega na odrzuceniu już wyłożonej karty na stół i zastosowaniu jego działania. Jak już wspominaliśmy wygrywa gracz, który jako pierwszy zdobędzie siódmą kartę w jednej domenie.

Carta Impera Victoria to szybka i interesująca gra, która daje szerokie pole do popisu dla osób lubiących wykorzystywać efekty z kart i ich kombinacje. Karty dzielą się na sześć domen i każda z nich to dwa zastosowania efektu. Na przykład używając Stałego Efektu Religii, możemy zwiększyć limit posiadanych kart na ręce, a używając Efektu Odrzuconej Karty Ekonomii, możemy zablokować przeciwnikowi wykładanie kart do odpowiedniej domeny.

Dobrze się nam grało zarówno w dwie jak i w cztery osoby, chociaż w większym gronieodrobinę dłużej czekamy na wykonanie swojego ruchu. W grze musimy się czasem porządnie zastanowić nad kolejnym ruchem i umiejętnym wykorzystaniem efektów, jeśli chcemy najefektywniej wykorzystać możliwości kart. Wiedząc, ile jest domen oraz ile kart jest w każdej z nich szacujemy, które karty wykładać najpierw, a które później. Dodatkowo cały czas musimy obserwować, w co inwestuje nasz przeciwnik, aby móc go skutecznie zablokować, gdy przyjdzie taka potrzeba.

Polecamy Carta Impera Victoria osobom, które lubią szybkie karcianki z ciekawym twistem oraz możliwością główkowania. Dzięki odrzucaniu odpowiedniej liczby kart podczas przygotowania do rozgrywki, jest to bardzo grywalny tytuł. A jeśli fascynuje was starożytność, to macie okazję spróbować swoich sił w rozwoju swojego imperium jako potężny strateg i mądry cesarz.

Ocena 4,5/6
Nazwa: Carta Impera Victoria
Wydawnictwo: Funiverse
Rok wydania: 2018
Sugerowana cena: 40zł
Dziękujemy wydawnictwu Funiverse za przesłanie egzemplarza recenzenckiego Funiverse
Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive