27 lut 2020

Kościane domino wchodzi do gry! - recenzja gry Kingdomino Duel

Seria Kingdomino gości w naszym Stertowym domu już dwa lata – najpierw recenzowaliśmy Kingodmino (jeszcze od GFP), potem Queendomino, a na końcu dodatek Era Gigantów. Gry bardzo dobrze się u nas przyjęły, więc informacja o wydaniu Kingdomino Duel bardzo nas ucieszyła. Dziś to właśnie ten tytuł chcielibyśmy Wam zaprezentować!


Kingdomino Duel to dwuosobowa, kościana odmiana tradycyjnego Kingdomino, w którym jedna partia to około 20 minut. Ładne, małe pudełeczko, które idealnie pasuje na wyjazdy, zawiera: 4 kości, notes 100 kartkowy (z jednej strony mapa, z drugiej umiejętności), 2 ołówki i instrukcję. Wykonaniu nie można niczego zarzucić, ale do tego już nas przyzwyczaiło zarówno Blue Orange, jak i Foxgames.

Zasady rozgrywki są banalnie proste, a jeśli ktoś zna tradycyjne Kingdomino, to złapie je jeszcze szybciej. W kościanej wersji również będziemy budować swoje małe królestwo, w którym będziemy zbierać te same symbole. Tak jak w Kingdomino zbieraliśmy te same obszary i korony na nich, tak tutaj będziemy zbierać herby tarcz i zaznaczać przy nich X (zamiast koron). Gracze otrzymują po jednej kartce z mapą, a na środku stołu kładziemy kartkę ze stroną umiejętności – co ważne, nie wyrzucajcie zużytych kartek, bo ich druga strona przyda Wam się w przyszłych partiach! Rozgrywka przebiega tak, że pierwszy gracz (zmienia się co rundę) rzuca wszystkimi czterema kostkami. Wybiera z nich jedną, drugi gracz wybiera 2 i pierwszy gracz otrzymuje ostatnią. Para kości musi być umieszczona w królestwie zgodnie z zasadami (nie można jej rozdzielić, przynajmniej jeden symbol musi pasować), a następnie, każdy z graczy zakreśla na stronie z umiejętnościami właśnie dołożone symbole. Gracz, który jako pierwszy zapełni wszystkie kratki przy umiejętności, zdobywa ją, a drugi gracz już nie ma takiej możliwości. Umiejętności jest kilka, a wśród nich na przykład: możliwość jednorazowego podzielenia kostek, możliwość dołączenia kostek, które nie pasują, zmianę symbolu na kości i jeszcze kilka innych. Gra się toczy do momentu zapełnienia przez co najmniej jednego gracza całej swojej mapy lub doprowadzenie do sytuacji, gdzie nie ma jak dołożyć już swoich kostek. Punkty liczymy tak jak w planszowych wersjach – mnożymy liczbę X przez liczbę pól z tym samym herbem i robimy to dla każdego pola. Umiejętności mogą nam jeszcze dodać inne punkty, a gracz z największą liczbą punktów zostaje zwycięzcą.

Kingdomino Duel świetnie wpisuję się w tę serię. Gra jest przyjemna, do zagrania praktycznie w każdym miejscu, daje możliwość pokombinowania, ale jednocześnie jest bardzo przystępna. Nam bardzo spodobało się to, że została dodana rywalizacja pomiędzy graczami nie tylko na punkty, ale i na umiejętności – zdarzało nam się dobrać kość, która nie będzie nam do końca pasować, ale przyniesie nam odpowiednią umiejętność i to przed przeciwnikiem.

Kingdomino to już marka sama w sobie. Ten najnowszy, dwuosobowy tytuł z kategorii roll&write jest bardzo udanym przeniesieniem z wersji planszowej. Kingdomino Duel sprawdzi się zarówno u starych wyjadaczy, jak i u nowych graczy. Małe pudełeczko zamykane na magnes świetnie sprawdzi się w podróży – w końcu wystarczy nam tylko kawałek miejsca, żeby rzucać kostkami i miejsce na kolanie, by narysować dany herb.

Serdecznie polecamy Wam zagranie i zakupienie Kingdomino Duel. W tej cenie naprawdę trudno znaleźć tak dobry tytuł. Szybki, trochę wredny, ale przyjemny. No i mały, idealny na wyjazd, zasady do wytłumaczenia w minutę! Sprawdzi się również u tych, którzy średnio przepadają za grami roll&write – polecamy spróbować ich przekonać właśnie za pomocą tej gry!


Nazwa: Kingdomino Duel
Wydwnictwo: FoxGames
Rok wydania: 2020
Grę najtaniej kupisz TUTAJ
Dziękujemy wydawnictwu FoxGames za przesłanie egzemplarza recenzenckiego:



FoxGames



Share:

24 lut 2020

Co można robić na plaży? - recenzja gry Zamki z piasku

Chociaż śniegu jest tyle, co kot napłakał, to kalendarzowa zima trwa już w pełni. I chociaż na razie nie zanosi się na ochłodzenie, to trzymamy kciuki, aby spadł śnieg dla narciarzy. W tym oczekiwaniu może wam pomóc lektura naszej recenzji przyjemnej gry, której akcja dzieje się na słonecznej plaży! Proszę państwa — Zamki z piasku.

Zamki z piasku wydawnictwa Trefl Joker Line to rodzinna gra planszowa dla 1-5 graczy w wieku 6+. Waszym zadaniem będzie budowa wspaniałych zamków z piasku, atakowanie przeciwnika oraz obrona własnych włości. A za zbudowanie największej budowli z najwyższymi wieżami, będziecie zdobywać duże bonusy.

W małym pudełeczku znajdziemy 132 kafle oraz instrukcję. Są one solidnie wykonane, więc wytrzymają niejedną partię. Ilustracje są bardzo ładne i plażowe. Już po pierwszym rzucie oka na okładkę wiemy, że będziemy się świetnie bawić, budując zamki z piasku. Szkoda tylko, że wydawca nie pokusił się o wersję wodoodporną — podobną do Jungle Speed Plaża. Tematyka tego tytułu aż prosi, żeby zabrać tę grę na plażę i zagrywać się w nią w prażącym słońcu z szumem fal dookoła.

Partia gry Zamki z piasku trwa około 30 minut. Czasem nawet szybciej. Zasady można wyjaśnić bardzo szybko, bo są proste. Przygotowanie rozgrywki polega na dobraniu odpowiedniej ilości kafelków do liczby graczy (w rozgrywkach 2 i 3-osobowych odrzucamy specjalnie oznakowane kafle), a następnie przetasowaniu ich i ułożeniu w stos. Osobno jednak trzeba przetasować (znów, w zależności od liczby graczy) 5 lub 10 dolnych, wraz z kaflem symbolizującym koniec gry. Gdy wszyscy dostaną swoją rękę startową i zostaną przygotowane kafle z bonusami, jesteście gotowi do gry. W swojej turze możecie wyłożyć jeden kafel ze swojej ręki i wykonać jedną akcję z trzech dostępnych. Pierwsza akcja to budowa zamku — dokładacie kafelek do już istniejącego zamku lub rozpoczynacie kolejny. Drugą akcją jest próba przejęcia części zamku innego gracza — czyli atak na przeciwnika. Polega to na wyłożeniu karty ataku na stół. Jednak gdy atakowany ma czym się obronić, to może zagrać swoją kartę z ręki, aby nie doprowadzić do przegranej. Jeśli agresorowi uda się wygrać, przejmuje on kafelek zamku i może go dołożyć do własnego. Trzecią opcją, jaką mamy do wyboru, jest zwykłe podmienienie kafla z ręki na jeden z dostępnych w puli ogólnej. Gdy aktywny gracz wykona swoją akcję, dobiera na rękę kafel tak, by mieć ich zawsze 3, a następnie sprawdza, czy udało mu się skończyć zamek bądź spełnić jakiś inny bonus. Gra toczy się do momentu, aż ktoś nie dobierze kafla Wielka Fala. Dogrywana jest wtedy ostatnia runda, podliczane są punkty, a gracz z największą ich liczbą wygrywa.

Proste. Przyjemne. W sam raz na wypad na plażę. Lekka rozgrywka pozwala na grę zarówno najmłodszym, jak i najstarszym. Oczywiście w pierwszych partiach można mieć lekki zawrót głowy od wszystkich symboli i kafelków, ale w miarę upływu czasu do wszystkiego można się przyzwyczaić. Naszym zdaniem najlepiej gra się w pełnym składzie. I chociaż czasem są dłuższe przestoje, gdy dwóch graczy ze sobą rywalizuje, to tak naprawdę każdy każdemu może w dowolnej chwili zacząć przeszkadzać. Ale to nasze subiektywne odczucie. Wiecie dobrze, że lubimy negatywną interakcję. Jednak gdy nie lubicie tłoku przy stole, to został przygotowany dla was specjalny tryb rozgrywki dla dwóch osób.

Słowem podsumowania, gra Zamki z piasku wydawnictwa Trefl Joker Line to dobry tytuł. Dzieci będą się uczyły mądrego planowania rozbudowy, by dobrze zapunktować, a dorośli będą się cieszyć z podbierania kafli przeciwnikowi. Z racji swoich gabarytów jest to świetna propozycja, aby spakować ją do wakacyjnego plecaka. Niech zatem zima wam nie straszna, bo nim się zorientujecie, to będziecie się zagrywać w Zamki z piasku na piaszczystych plażach!

Nazwa: Zamki z piasku
Wydawnictwo: Trefl Joker Line
Rok wydania: 2019
Najtaniej kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Trefl Joker Line za wysłanie egzemplarza recenzenckiego 
Muduko


Share:

18 lut 2020

Ugotuj i zaimponuj Magdzie Gessler! - recenzja gry Kuchenny Poker

Na świecie mamy wielu znanych twórców gier planszowych. Zdarza się nieraz, że gry są polecane czy sygnowane nazwiskiem ludzi związanych z ogólnie pojętą popkulturą. Czy to coś pomaga? Nie nam to oceniać. W nasze ręce natomiast wpadła gra Kuchenny Poker, który swoim nazwiskiem promuję Magda Gessler.

Kuchenny Poker to rodzinna gra planszowa dla 2-5 osób w wieku 10+, w którą grać będziemy przez około 45-60 minut. W pudełku znajdziemy: 12 tekturowych stolików z daniami z 4 kuchni świata, 149 żetonów (produktów, życzeń Magdy, magicznej chochli, tarek do sera, karalucha), 12 kart z życzeniami Magdy, 5 lodówek, 6 spiżarni i banknoty (GESy). Dodatkowo otrzymujemy przepisy na potrawy zawarte w grze.

Wykonanie? Jest ono dobre, ale też nie powala na kolana. Można powiedzieć że „standardowe” żetony, banknoty jakościowo znane z Eurobiznesu, karty też w miarę dobre. Z jednej strony nie można tym elementom nic zarzucić, ale nie wiemy jak będzie za rok czy dwa – a przy niektórych innych produktach nie miewamy takich wątpliwości.

Duże zastrzeżenia mamy za to do instrukcji. Niestety, ale jest ona bardzo kiepsko napisana i mimo już wieloletniego doświadczenia z grami, w których instrukcje potrafią mieć po kilkanaście/kilkadziesiąt stron, to mieliśmy niezłą zagwozdkę „z czym to się je”. Po kilkukrotnym przebrnięciu przez instrukcję daliśmy radę – rozłożyliśmy grę i zagraliśmy. W dużym skrócie: celem naszej gry jest oczywiście gotowanie i zarabianie na tym pieniędzy. Gracze w swojej turze decydują się czy losują żetony (i je ewentualnie kupują/oddają na licytację) czy gotują potrawy. Oczywiście do gotowania są nam potrzebne żetony jedzenia, które trzeba wcześniej zdobyć. Nie można też mieć za dużo produktów w swojej spiżarni, bo te się psują i przynoszą nam straty – no chyba że zakupimy lodówkę. Poza żetonami składników są też inne, na przykład drinki, które mogą nam wzmocnić smak potrawy, a co za tym idzie – przynieść dodatkową gotówkę. Gdy ugotujemy 4 potrawy, do gry wchodzi Magda Gessler, więc jak wylosujemy jej żeton to odkrywamy kartę z jej życzeniami, co może powodować delikatne modyfikację rozgrywki. Gra się kończy gdy gracza ugotują wszystkie potrawy lub gdy skończą się składniki.

Na Kuchennego Pokera patrzyliśmy z dużym zaciekawieniem – w końcu jest to reklamowane przez gwiazdę TVNu, której program lata w TV już kilka sezonów. Co prawda nie oczekiwaliśmy po nim specjalnie dużo i tyle też otrzymaliśmy. Kuchenny Poker to gra, która sprzedawać się będzie w dużej mierze dzięki wizerunkowi Magdy Gessler. Jeżeli chodzi o rozgrywkę, to nie wszystkie aspekty nam grają ze sobą (na przykład licytacja w grze dwuosobowej), ale ogólnie jest to tytuł, w który można od czasu do czasu zagrać.

Kuchenny Poker nie powalił nas na kolana, ale też nas specjalnie nie znudził. Gra wnosi trochę negatywnej interakcji (podrzucanie karalucha), trzeba czasem pokombinować i pokalkulować co nam się bardziej opłaca. Jest kilka kwestii, które nie spasują planszówkowym wyjadaczom, a konkretniej losowość nad którą nie da się tak naprawdę zapanować – tutaj można to było rozwiązać w inny, lepszy sposób (kategoryzacja? Draft?). Dla amatorów planszówek to oczywiście nic nie zmienia, bo i tak się będą przy tym dobrze bawić.

Kuchenny Poker to raczej tytuł dla nowych graczy, którzy lubią od czasu do czasu zagrać w grę. Starzy wyjadacze raczej będą do tej gry zasiadać. Gra jest dobra jako tytuł wciągający w temat planszówek, ale warto by ktoś ograny zabrał się za instrukcję. Oczywiście polecamy również wszystkim fanom Pani Magdy i jej Kuchennych Rewolucji.



Nazwa: Kuchenny Poker

Rok wydania: 2019
Najtaniej kupisz TUTAJ

Dziękujemy Eurobusiness Games za wysłanie egzemplarza recenzenckiego 




Share:

10 lut 2020

Na jakim poziomie życia jesteś? - recenzja gry Nosedive

Nowoczesne technologie to wielkie ułatwienie naszego życia. Technologia jednak niesie ze sobą niestety również wielkie niebezpieczeństwo. Jeśli są wśród naszych czytelników fani serialu Black Mirror (Netflix), to wiedzą, o czy mowa. W nasze ręce wpadła gra Nosedive, która została zainspirowana jednym z odcinków powyższego serialu o tym samym tytule.

Nosedive to społeczna gra planszowa wspierana przez darmową aplikację, dla 3 – 6 osób, w wieku powyżej 13 lat. Partia zależna jest od liczby graczy, ale z reguły to około 45-60 minut. Aby w pełni zrozumieć sens tej gry, musimy przybliżyć Wam zarys historii przedstawionej w serialowym odcinku. Otóż w Black Mirror: Nosedive wszyscy ludzie są oceniani przez innych za swoje zachowanie, warunki życia, styl mówienia czy osoby, z którymi mają kontakt. Ich ocena wpływa na to, jak żyją - niektóre przywileje są dostępne jedynie dla ludzi z wysoką oceną – na przykład mieszkanie w luksusowej dzielnicy, wypożyczenie samochodu. Oczywiście oceny naszych wydarzeń przez osoby z wysoką oceną są więcej warte. Odcinek ten w bardzo dosadny sposób pokazuje, jak ludzie potrafią być sztuczni, tylko po to, by dobrze wypaść w czyichś oczach. Ogólnie bardzo polecamy Wam obejrzeć całą serię Black Mirror.

Gra planszowa Nosedive odzwierciedla świat wykreowany w odcinku. Naszym zadaniem w trakcie rozgrywki jest zbieranie i dokładanie kart, które następnie, według ustalonej w aplikacji kolejności, będziemy zbierać ze stołu. Część z tych kart jest zakrytych, część jawnych, dzielimy je na 3 typy – społeczność, praca, dom – za zbieranie kompletów będzie otrzymywać dodatkowe punkty. Karty te łączy jedna sprawa – gwiazdki. Karty mogą mieć od 1 do 5 gwiazdek, które na koniec gry przynoszą nam punkty. W drugiej fazie gry, będziemy udostępniać graczom nasze doświadczenia (w tajemnicy), w taki sposób, by najlepiej trafić z wyborem i dostać pozytywną ocenę (gracze wybierają najlepsze i najgorsze doświadczenie). Gdy każdy z graczy udostępni swoje wydarzenia pomiędzy innymi graczami, telefon znów idzie w ruch i teraz każdy gracz wybiera najlepsze i najgorsze doświadczenie spośród tych, które zostały mu udostępnione. Następnie tylko w znany sobie sposób, aplikacja zwiększa lub zmniejsza nasz ranking. Rozgrywamy tak 3 rundy, a na koniec gry podliczamy punkty – sprawdzamy, jaką mamy ocenę w aplikacji i odrzucamy wszystkie posiadane karty, których wartość jest większa niż nasza ocena – na przykład gdy aplikacja nam pokazuje 2,95, to odrzucamy wszystkie karty, które mają więcej niż 2 gwiazdki. Gracz z największą liczbą punktów zostaje zwycięzcą.

Gdy otrzymaliśmy pudełko z grą, byliśmy bardzo podekscytowani i chętni do grania. Przede wszystkim urzekło nas wykonanie pudełka – jest ono zrobione w taki sposób, że odkrywacie coraz to nowsze rzeczy w zależności od tego, z którego kąta na nie popatrzycie. Po rozpakowaniu i przejrzeniu kart byliśmy również pod wrażeniem, jak wiele odniesień do przeróżnych odcinków z serii Black Mirror zostało zawartych w tej grze.

I tutaj chyba niestety plusy się powoli kończą. Instrukcja to niestety jedna wielka porażka. Mamy już doświadczenie z prostszymi i trudniejszymi instrukcjami - z tymi, które są napisane idealnie, i z tymi, które bywają problematyczne. Ale tak kiepskiej instrukcji nie czytaliśmy od bardzo, bardzo dawna. Dopiero po trzecim przeczytaniu czuliśmy, że trzeba zasiąść i zagrać, bo „chyba wiemy jak”. Na szczęście się udało.

Sama rozgrywka dzieli się na dwie fazy – o ile w pierwszej zagrywamy/dociągamy karty, przez co bierzemy aktywny udział w grze, to w drugiej przekazujemy sobie telefon. I póki jest to gra w 3-4 osoby, to oczekiwanie na swoją turę jest znośne. Ale gdy gramy w 6 osób, to ciągnie się to niesamowicie długo, do tego stopnia że gracze idą robić inne rzeczy – kupić piwo, przerwa na toaletę, zrobienie szybkich przekąsek i tylko czasem słychać „zawołajcie mniej, jak będzie moja tura”. Niestety tutaj to leży.

Gra sama w sobie była OK. Ale tylko OK. Wiemy że ten downtime może być problematyczny, ale jakoś go przeżyliśmy. Fanom serii Black Mirror polecamy wypróbować ten tytuł - może akurat Wam się spodoba. Dla nas to nie będzie pierwszy wybór na imprezie, ale nie wykluczamy go z grona gier, które będą brane pod uwagę.



Nazwa: Black Mirror: Nosedive
Wydawnictwo: Rebel
Rok wydania: 2019
Najtaniej kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Rebel za wysłanie egzemplarza recenzenckiego 
Rebel i wszystko gra



Share:

5 lut 2020

Wiosną wszystko budzi się do życia – recenzja gry Everdell

Jaka jest najładniejsza gra planszowa, w jaką ostatnimi czasy mieliście przyjemność zagrać? Nam w pierwszej chwili do głowy przychodzi Feudum lub Solenia. Ale nie można zapominać o Kanagawie czy Karmace. Gier z pięknymi ilustracjami na pewno nie brakuje. Dziś mamy przyjemność przedstawić wam kolejną perełkę, wydaną przez wydawnictwo Rebel.

Everdell, bo o tej grze mowa, to planszowa gra karciana dla 1-4 graczy w wieku 14+. W grze będziecie budować własne miasto w tytułowej dolinie, zagrywając karty stworzeń i budowli. Dowodzona przez was grupka zwierząt (do wyboru mamy jeże, żółwie, wiewiórki i myszy) ma za zadanie zbierać surowce, dzięki którym wzniesiecie prężne miasto i przygotujecie się do kolejnej zimy. Gracz, którego miasto będzie najlepiej rozbudowane, wygra rozgrywkę.

Jak już wspomnieliśmy we wstępie, ilustracje w grze Everdell są przepiękne. Już z okładki dużego pudełka bije pewnego rodzaju bajkowość, występująca praktycznie na każdej karcie. Zapewniamy, że spędzicie sporo czasu na samym oglądaniu obrazków, zanim zaczniecie właściwą rozgrywkę. A co zobaczymy po otwarciu pudełka? Dużo, bo aż 128 kart stworzeń i budowli, 11 kart lasu z dodatkowymi polami akcji, 16 kart wydarzeń, 4 żetony wydarzeń podstawowych, drewniane figurki robotników, mnóstwo żetonów oraz znaczniki surowców. No i oczywiście planszę oraz instrukcję. O czymś zapomnieliśmy? Oczywiście! O Wiecznym Drzewie – rozkładamy je do każdej rozgrywki, a dzięki niemu nasza gra planszowa toczy się w trzech wymiarach! Świetny bajer, który idealnie pasuje do leśnego tematu gry, a i cieszący oko. Całość prezentuje się bardzo dobrze. Komponenty są trwałe, a na uwagę zasługują również surowce – zwłaszcza jagody, które wykonane są z gumy.

Dobrze. Przyjrzeliśmy się wykonaniu, czas więc na przetrwanie czterech pór roku. Bo tyle trwa rozgrywka – każda pora roku reprezentuje jedną rundę, w których trakcie gracze kolejno wykonują po jednej akcji. Ale jeszcze parę słów o przygotowaniu rozgrywki. Dosłownie parę, bo wystarczy rozłożyć planszę i drzewo, wyłożyć surowce w odpowiednie miejsca, wylosować karty lasu i karty wydarzeń, które będą obowiązywały w tej partii oraz potasować talię kart stworzeń i budowli i wyłożyć 8 z nich na polanę. Dodatkowo, każdy z graczy otrzymuje 2 startowych robotników i odpowiednią liczbę kart na rękę (pierwszy pięć, drugi sześć itd.) W swojej turze gracz ma do wyboru trzy akcje. Pierwsza z nich to wyłożenie pionka na planszę i wykonanie akcji z pola lub karty. Druga to wybudowanie karty w swoim mieście, po opłaceniu jej kosztu w surowcach. Trzecią i ostatnią możliwością, a wręcz koniecznością, jest przygotowanie się do nowej pory roku. Dzieje się to w momencie, gdy nie mamy opcji wykonania żadnej akcji – wyczerpaliśmy się z robotników i zapasów, bądź gdy sami zdecydujemy, że chcemy spasować. Po każdej porze roku dostajemy specjalne bonusy, ale najważniejszym z nich jest pobranie kolejnego pracownika. Z każdą porą roku będziemy mieć ich więcej do dyspozycji. I tak partia trwa cały rok… Znaczy się, aż wszyscy gracze przejdą przez wszystkie pory roku. Następuje wtedy podliczenie punktów, a gracz z ich największą ilością – zwycięży.

Ot tyle z zasad. Wydawać by się mogło, że Everdell to prosty tytuł o zagrywaniu kart i pobieraniu surowców. Nic bardziej mylnego. Gra będzie twardo weryfikowała nasze plany już od pierwszej pory roku, która skończy się szybciej, niż się nam wydaje i zostawi z poczuciem, że nic nie zrobiliśmy. Gra rozkręca się jednak z każdą kolejną rundą. Jak? Combosami! Warto tutaj wspomnieć, że za karty można płacić nie tylko surowcami. Niektóre budynki pozwalają przywołać konkretne stworzenie za darmo. Tak więc budując Karczmę, możemy od razu aktywować Karczmarza, którego trzymaliśmy na ręce od początku gry. I tym sposobem okazuje się, że kończy nam się dozwolone miejsce w naszej leśnej metropolii.

Everdell to świetna gra karciana, którą można pokazać początkującym graczom, aby wprowadzić ich w świat planszówek. Bajkowe ilustracje i całkiem przystępne zasady powinny się spodobać osobom, które na co dzień nie mają styczności z takimi grami. Warto tutaj zaznaczyć, że najlepiej się gra w pełnym składzie. Łatwiej jest wtedy komuś przeszkodzić, podbierając mu kartę ze stołu. Przez co sami musimy się również pilnować i na bieżąco weryfikować swoje plany. Co więcej, warto zapoznać się na początku z kartami wydarzeń, które dają dodatkowe punkty za spełnienie warunków i być szybszym w ich realizacji od przeciwników.

Gra Everdell bardzo się nam spodobała i na pewno nie raz jeszcze do niej zasiądziemy, w każdym towarzystwie. Tytuł ten urzekł nas swoją prostotą, ale jednocześnie dużą dawką czytania kart i sprawdzania, które ich połączenie bardziej się opłaci. Warto też zaznaczyć, że z każdą kolejną partią będą się zmieniać cele do zrealizowania oraz karty lasu, czyli pola, na które można wysłać swoich robotników. Jest to ciekawy zabieg, który sprawia, że gra jest jeszcze bardziej regrywalna.

Serdecznie polecamy tytuł Everdell wydawnictwa Rebel wszystkim graczom. Początkującym, aby zobaczyli, że gry mogą być nawet trójwymiarowe. Zaawansowanym, bo możliwości kombinowania w grze jest bez liku. A jeśli jesteście osobami, które lubią dodać trochę klimatu do swoich rozgrywek, to spróbujcie zabrać swój egzemplarz na wycieczkę do lasu! Bo wiosna już tuż, tuż!


Nazwa: Everdell
Wydawnictwo: Rebel
Rok wydania: 2020
Grę kupisz w Księgarni Internetowej Gandalf.com.pl

Dziękujemy księgarni Gandalf za wysłanie egzemplarza recenzenckiego
Księgarnia Internetowa Gandalf.com.pl

Share:

3 lut 2020

Wyruszysz, by rozwiązać wszystkie zagadki? - recenzja gry książkowej Dziennik: Wyprawa 1907

Często zdarzają się w naszym życiu sytuacje, w których nie mamy możliwości zagrania w gry planszowe (czy to pobyt w szpitalu i brak kompanów i miejsca, czy to droga w autobusie lub pociągu), a warto byłoby sobie jakoś umilić czas. Dobrym na to sposobem są gry paragrafowe i książki z zagadkami – recenzowaliśmy w zeszłym roku dla Was Dziennik 29, a dziś chcieliśmy Wam przybliżyć Dziennik: Wyprawa 1907.

Dziennik: Wyprawa 1907 to druga odsłona (choć nie fabularna) Dziennika 29, w teorii dla 1 gracza, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by rozwiązywać zagadki w większym gronie – w końcu im więcej głów, tym lepiej. Ciężko tutaj zdeklarować czas gry – wszystko zależy od tego, jak dobrze będziecie sobie radzić z zagadkami, a mamy ich 44. Jeżeli chodzi zaś o poziom trudności, to został on troszkę podwyższony w stosunku do poprzedniej odsłony.

W dużej mierze reguły gry są takie same – mamy zagadkę, do której musimy znaleźć rozwiązanie, a te wpisujemy na dedykowanej stronie. Jeżeli poprawnie odpowiedzieliśmy, to otrzymujemy 2 punkty i przechodzimy dalej. Jeżeli zaś błędnie, to próbujemy dalej. Możemy też wziąć 2 podpowiedzi – przy czym pierwsza to -3 punkty, druga -6 punktów, a sprawdzenie wyniku to -9 punktów. Bazowo mamy 100. Po co nam punkty? Ano tylko po to, aby wiedzieć po zakończonej grze, jak dobrze nam poszło.

W stosunku do Dziennika 29, w Wyprawie 1907 wprowadzono kilka zmian. Przede wszystkim dodano główną fabułę – historię marynarza, który przyjmuje nowy kontrakt na wypłynięcie w morze. Dalej będziemy już poznawać jego historię. Nowością jest też wprowadzenie punktów, które są określane punktami szaleństwa. Mieliśmy jednak nadzieje, że to się z czymś dalej wiążę, że może punkty mają wpływ na zakończenie – niestety to tylko statystyka do porównywania ze znajomymi. Jest jeszcze jedna znacząca, acz niezrozumiała dla nas zmiana – w Dzienniku 29 wszystko, co było potrzebne do rozwiązania zagadki, było w książce, a w Wyprawie 1907 w książce jest fragment, a reszta znajduje się w smartfonie – jak dla nas to bardzo nietrafiony pomysł.

Czy powyższe małe narzekanie powoduje, że uważamy ten gamebook za słaby? Otóż nie – Wyprawa 1907 to nadal świetna książka, w której zawarte są trudne łamigłówki. Naszym zdaniem jest to tytuł, który powinien znaleźć się na półce każdego fana rozwiązywania przeróżnych zagadek. Jeżeli szukasz rozbudowanej fabuły, bądź szukasz gry, w którą będziesz mógł zagrać ponownie (po całym przejściu) to niestety, ale Wyprawa 1907 nie będzie dla Ciebie dobrym wyborem.

Polecamy każdemu sprawdzić zarówno Dziennik 29 jak i Dziennik: Wyprawa 1907 – i to dokładnie w tej kolejności, bo w pierwszej odsłonie nauczycie się, jak rozwiązywać tego typu zagadki, a w drugiej części sprawdzicie swoje umiejętności. Za tak niską cenę, to wręcz grzech nie posiadać tych gamebooków w swojej kolekcji! 


Nazwa: Dziennik: Wyprawa 1907
Wydawnictwo: FoxGames
Rok wydania: 2019
Najtaniej kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu FoxGames za wysłanie egzemplarza recenzenckiego 
FoxGames


Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive