30 lis 2021

Wyrusz po złoto! - recenzja gry GOLD

Często pisaliśmy Wam o grach małych, idealnych na podróż, takich które mieszczą się w kieszeni. W zeszłym miesiącu premierę miała naprawdę mała gra wydawnictwa Rebel, która mieści się w metalowym pudełeczku o wymiarach 5,5 x 5,5 cm! Mówimy tutaj o grze Gold. Czy warto po nią sięgnąć?

Gold to prosta gra na 15 minut dla 2-5 graczy od 6. roku życia. W grze odwiedzamy kopalnie złota, by wrócić z nich bogatsi. W tym małym pudełku znajdziemy 69 okrągłych kart oraz instrukcję. Samo wykonanie jest ok, metalowe pudełko starczy na długo, karty też, zakładając, że ich nie zalejecie.

Sama mechanika gry oparta jest na znanym memo, ale nie zrażajcie się od razu. Na początku każdy z graczy wybiera jeden kolor kopalni. Resztę kart należy rozłożyć zakryte losowo na stole. Gracz w swojej turze odkrywa dwie karty i w zależności co odkrył dzieją się następujące skutki:

- jeżeli odkryty został poszukiwacz oraz złoto, to w wypadku, gdy poszukiwacz ma taką samą lub większą wartość niż wartość złota, to właściciel kopalni w kolorze poszukiwacza otrzymuje złoto, a poszukiwacza odrzuca się do pudełka.

- jeżeli odkryto dwóch poszukiwaczy, to następuje pojedynek i poszukiwacza z mniejszą wartością odrzuca się do pudełka. 

- jeżeli odkryto dynamit, to obie odkryte karty odrzuca się z gry.

- jeżeli odkryto poszukiwaczy o tych samych wartościach, 2 karty złota albo kartę złota o wyższej wartości niż poszukiwacza to nic się nie dzieje, karty się zakrywa i gra toczy się dalej. 


Gdy na stole zostanie 10 kart, to następuje gorączka złota i gracze w kolejności od aktywnego graca odkrywają tylko 1 kartę. Jeśli karta to złoto, to dodajemy ją do swojej puli, jeśli to inna karta, to odrzucamy ją do pudełka. Na koniec gry gracze sumują wartości na kartach złota i gracz z ich największą liczbą zostaje zwycięzcą.

I praktycznie zasad jest tyle. Instrukcja proponuje jeszcze dwa warianty – rozegranie tylu rund, ilu jest graczy, i zsumowanie wyników, oraz wariant prostszy, lepszy dla gry z młodszymi – który zakłada, by karty nie były losowo porozrzucane po stole tylko ułożone w kwadrat 8x8, co ułatwi zapamiętywanie położenia danych kart.

Choć na pierwszy rzut oka nie byliśmy przekonani do samej rozgrywki, to po otwarciu pudełka się to zmieniło. Mimo że gra opiera się na mechanice memo, w której rzadko kiedy mamy jakąś większą strategię, tak tutaj się to zmienia, gdyż nie dość że trzeba zapamiętywać kolory i wartości, to jeszcze typ karty. Można pozbawiać przeciwników ich poszukiwaczy, przez co Ci nie będą zdobywać złota, albo można skupić się na swoich poszukiwaczach, by zbierali go jak najwięcej. Jak na tak małe pudełko i cenę (w sklepach po około 22 zł), to naprawdę daje sporo frajdy.

Gold jest tytułem, który zostanie na naszej półce, gdyż po pierwsze zajmuje mało miejsca (:D), ale przede wszystkim da się go spakować do kieszeni i zabrać na każdy wyjazd, na przerwę na studiach czy wakacje i nie będziemy musieli się zastanawiać, gdzie go wepchnąć. Tytuł ten jest warty uwagi dla tych, którzy szukają gier małych, prostych, w które można zagrać naprawdę z każdym, kto ma dla Was kwadrans.


Nazwa: GOLD
Wydawnictwo: Rebel
Rok wydania: 2021
Grę najtaniej kupisz TUTAJ 










Share:

24 lis 2021

Szybcy, inteligentni i spostrzegawczy agenci wzywani! – recenzja gry Neurony w akcji

Jak wiecie, lubimy wszelakie gry planszowe – od ciężkich euro gier typu Reavers of Midgard, do lekkich gier na spostrzegawczość jak Sherlook. Dziś przychodzimy do was z propozycją gry, w której wasze neurony i zwoje mózgowe rozgrzeją się do czerwoności, bo będziecie musieli być nie tylko spostrzegawczy, ale i szybcy! Zapraszamy na recenzję gry Neurony w akcji.

Neurony w akcji to wyścigowa gra planszowa dla 1-5 graczy w wieku 6+. W grze będziecie wypełniać zlecane wam misje, polegające na jak najszybszym odnalezieniu wymaganych symboli bądź liczb na kafelkach i układaniu ich w poprawnej kolejności. W pudełku znajdziemy: 90 dwustronnych kart misji, 60 dwustronnych kafelków z kolorowymi symbolami i liczbami, a także instrukcję. Wykonanie jest bardzo dobre – komponenty są dobrej jakości, a ilustracje bardzo kolorowe i przyjazne najmłodszym. Aczkolwiek chętnie widzielibyśmy ten tytuł w nieco mniejszym pudełku.

Neurony w akcji mają zasady proste do wytłumaczenia i jeszcze prostsze do zrozumienia. W grze występują trzy warianty rozgrywki: podstawowy, zaawansowany i solo. Omówimy najpierw ten najprostszy. Każdy z uczestników bierze jedną, losową kartę misji z poziomu pierwszego i kładzie ją dowolną stroną do góry. Gdy wszyscy będziecie gotowi, odwracacie swoje karty na drugą stronę i rozpoczynacie ich uzupełnianie, dobierając odpowiednie kafelki ze środka stołu. Warto tutaj dodać, że misję zawsze wypełniacie od lewej do prawej, kładąc po jednym kaflu i używając tylko jednej ręki. Kafelki dokładacie pod symbolami znajdującymi się na kartach misji – chyba nie musimy mówić, że symbole muszą się zgadzać? Osoba, która jako pierwsza ukończy swoją misję, zatrzymuje rozgrywkę i wszyscy sprawdzają, czy poprawnie ułożyła kafle. Jeśli nie, to losuje nowe zadanie i rozpoczynacie nową rundę. A jeśli wszystko się udało, to wygrany pobiera kartę misji z poziomu drugiego. W ten sposób gracie, aż ktoś ułoży poprawnie kod z 10 poziomu. Bardzo proste prawda?

W wariancie zaawansowanym gracie bardzo podobnie jak w podstawowym. Ta opcja sugerowana jest dla rozgrywek, w których uczestniczą osoby w różnym wieku i na różnym poziomie zaawansowania. Różni się ona tym, że gracze starsi zaczynają z wyższych i trudniejszych poziomów niż 1. Po każdej rundzie wygrana osoba zatrzymuje swoją kartę misji, a gra się kończy, gdy jeden z graczy wypełni misję z poziomu 10 lub np. po ustalonej licznie rozegranych rund. Wtedy wszyscy liczycie, ile kart misji zdobyliście, a wygrywa osoba, która ma ich najwięcej. Pamiętajcie też, że zawsze możecie spróbować swoich sił w trybie jednoosobowym, gdzie na wypełnienie misji macie 20 sekund!
 
To, co cechuje grę Neurony w akcji to duża regrywalność. W grze jest 90 dwustronnych kart misji! To naprawdę sporo, więc jest bardzo mała szansa na dwie takie same rozrywki z rzędu. Ale co takiego jest w tej grze, że tak ją chwalimy? Fakt, że oprócz gry wyścigowej jest to bardzo wciągający tytuł, wspomagający rozwój najmłodszych graczy. Dzieci będą ćwiczyć spostrzegawczość, refleks i koncentrację. Dodatkowo gra trochę zmusza do wnioskowania i logicznego myślenia oraz rozwija kompetencje matematyczne (które liczby są mniejsze/większe).

Proste zasady, ściganie się o kafelki ze stołu, szukanie odpowiednich liczb i symboli, coraz bardziej skomplikowane wymagania do skończenia misji. To tylko część czynników, które sprawiają, że Neurony w akcji to bardzo dobry tytuł dla osób w każdym wieku. Jasne – docelowo jest to gra dla najmłodszych, ale takie ćwiczenie mózgu zrobi dobrze i starszym. Fakt, że rozgrywkę można dostosować do poziomu graczy, jest tylko furtką do dorobienia jakichś domowych reguł.

Słowem podsumowania chcielibyśmy polecić grę Neurony w akcji. Jest to bardzo dobry tytuł na wieczory i dla osób w różnym wieku – łączy pokolenia! Polecamy ją oczywiście najmłodszym, ale też wszystkim, którzy lubią gry na refleks i spostrzegawczość, a także osobom, które szukają wciągającej gry rodzinnej. Jest zabawa, jest akcja i rywalizacja no i najważniejsze — jest nauka! Aż chce się do tej gry wracać!

 

 Nazwa: Neurony w akcji
Wydawnictwo: Edgard Games
Rok wydania: 2021
Grę najtaniej kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu
Edgard Games za wysłanie egzemplarza recenzenckiego


 

Share:

22 lis 2021

Zbuduj podwodną aglomerację – recenzja gry Podwodne Miasta

Całkiem niedawno swoją polską premierę miała gra planszowa pt. Praga Caput Regni. Mogliście już trochę o niej poczytać na naszym blogu. Zdecydowanie jest to gra warta uwagi wszystkich wyjadaczy gier euro. My jednak, z okazji premiery tego tytułu, postanowiliśmy sięgnąć po inną grę tego samego autora, wydaną również pod szyldem wydawnictwa Portal Games. Zaopatrzcie się zatem w butle z tlenem, bo będziecie budować Podwodne Miasta.

Podwodne Miasta to strategiczna gra planszowa dla 1-4 graczy w wieku 14+. Będziecie ze sobą rywalizować, aby zbudować najlepiej prosperującą podwodną aglomerację, a wręcz całe państwo. Wznoście fermy alg i odsalarnie, inwestujcie w laboratoria, ewoluujcie miasta, by stały się symbiotyczne i w pełni zintegrowane z podwodnym ekosystemem. Kto okaże się najlepszym wodnym włodarzem?

Wykonanie gry Podwodne Miasta budzi mieszane uczucia. Z jednej strony mamy bardzo ładne i klimatyczne ilustracje oraz bardzo czytelną ikonografię. Z drugiej strony szkoda, że niektóre karty i plansze są bardzo cienkie. Świetnie, że dostajemy planszetkę gracza, na której stawiamy budowle reprezentowane przez kopułki i kolorowe żetony. Jednak co z tego, skoro plansza gracza jest tak śliska, że powoduje łatwe przesuwanie się elementów stawianych na niej w trakcie gry. Dostajemy więc ładną grę, jednak wykonanie w niektórych aspektach mogłoby być bardziej dopracowane.

Nie powiemy, że zasady gry Podwodne Miasta są proste, ale nie są też bardzo skomplikowane. Można rzec, że jest to poziom średni, jeśli chodzi o poziom trudności tego tytułu. Jednak jest tutaj dużo głowienia się nad wykorzystaniem reguł w praktyce. Przedstawimy wam ogólny zamysł zasad, byście mieli pogląd, o co w tej grze chodzi. Nie będziemy przecież przepisywać całej instrukcji – tę lekturę zostawiamy wam! Jak już wspomnieliśmy – każdy z graczy będzie rozwijał swoją podwodną metropolię. Będziecie stawiać miasta i łączyć je tunelami, by mieć połączenie z lądem. Gra dzieli się na 3 ery złożone z kilku rund, po których następuje faza produkcji. W rundzie zaś każdy z graczy wykonuje 3 tury, podczas których musi zagrać kartę z ręki i wybrać pole akcji. Idealnie by było, gdybyście łączyli kolorystycznie kartę z polem akcji na planszy – skorzystacie wtedy ze wszystkich dostępnych opcji przedstawionych na planszy, jak i na karcie. Wykorzystane pole oznaczacie swoim kaflem akcji, tak by przeciwnicy nie mogli już z niego skorzystać. Po takim ruchu musimy dobrać kartę z talii, jednocześnie pamiętając o limicie trzech kart na ręce. Pełna runda skończy się w momencie, gdy każdy z graczy dołoży wszystkie 3 kafle akcji. Pierwsza era składa się z 4 rund, druga i trzecia era składają się z 3 rund każda, a na końcu każdej ery następuje faza produkcji. Na koniec gry gracze zdobywają punkty za stopień rozwoju swoich podwodnych metropolii, a gracz z największą liczbą punktów wygrywa grę.

To oczywiście tylko zarys rozgrywki Podwodnych Miast i jesteśmy przekonani, że ogólny zamysł gry nie jest jeszcze przytłaczający. To, co jest sednem rozgrywki, to ikonografia, ale i ta nie jest wybitnie trudna. Wykonując akcje, pamiętajcie o możliwości spełnienia celów z kart specjalnych, zdobywaniu surowców potrzebnych do budowy kapsuł czy też tuneli, które połączą wasze miasta między sobą oraz lądem. No i nie zapominajmy o fazie produkcji i przymusie wykarmienia swoich ludzi. Budujcie zatem farmy alg, odsalarnie i laboratoria, by dawały wam profity w momencie produkcji oraz punkty na koniec gry.

Jeśli chodzi o odczucia z rozgrywki, to czasem możemy odnieść wrażenie, że odstajemy w tyle w porównaniu do przeciwników. Jednak pod koniec gry może się okazać, że parę dobrze podjętych decyzji na początku gry da nam przewagę potrzebną, by wygrać partię. Dlatego trzeba dużo myśleć, kombinować, dobrze wykorzystywać akcje i wykazać się sporą dozą cierpliwości, a efekty przyjdą same.

Jest to gra, która oferuje dużo ciekawych mechanizmów i daje dużą satysfakcję z kombinowania i móżdżenia. Istnieje wiele dróg do zwycięstwa – punkty można zbierać na bieżąco podczas rozgrywki, a można też inwestować w rzeczy, które owocują na koniec rozgrywki. Jest to jeden z czynników regrywalności – z każdą kolejną partią będziemy próbować innego podejścia. Pomóc w dobraniu strategii może wylosowany kafel początkowej metropolii. Warto jednak zachować w tym wszystkim balans, bo inwestowanie tylko w jeden sposób punktacji może skutkować porażką.

Jeśli szukacie dobrej gry euro, z dużą ilością możliwości punktowania, ale jednocześnie takiej, w której nie czeka się długo na swoją kolejkę (bo tury gracza idą bardzo płynnie), to warto sprawdzić Podwodne Miasta. Na regrywalność tego tytułu wpływa fakt, że mamy wiele opcji do wyboru podczas swojej tury oraz wspomnianych wiele sposobów zdobywania punktów. A, mimo że to jest kawał solidnego suchara, gdzie liczą się tylko punkty – to bardzo dobrze się bawiliśmy przy planowaniu i budowaniu naszej podwodnej metropolii, by wszystko się ładnie zgrywało i dostarczało wiele punktów i surowców. Sprawdźcie sami!

Nazwa: Podwodne Miasta
Wydawnictwo: Portal Games
Rok wydania: 2019
Grę najtaniej kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za wysłanie egzemplarza recenzenckiego



 

Share:

18 lis 2021

Jak to przedstawisz? - recenzja gry Ja Ci pokaże!

Czy szukacie gier imprezowych, w których trzeba się trochę wykazać, ale jednocześnie nie trzeba uczyć się miliona zasad? Jeżeli tak, to z pomocą przychodzi wydawnictwo Edgard i ich gra Ja Ci pokażę. Czy warto się zainteresować tym tytułem imprezowym czy to gra jedna z wielu?

Ja Ci pokażę to imprezowa gra oparta na znanej wszystkim mechanice kalamburów, choć została nieźle urozmaicona. W pudełku znajdziemy 110 kart na których łącznie znajdziecie 440 kart. Do tego klepsydra i instrukcja. Do instrukcji niestety musimy się doczepić, bo jest kilka błędów, głównie graficznych, co trochę utrudnia rozpoznanie kart, które czego dotyczą, ale poza tym, to zasady są opisane w sposób jasny.

Bo reguły są naprawdę proste. Bierzemy 31 kart, dzielimy się na dwie drużyny i decydujemy, która drużyna zaczyna. Karty są dwustronne – na awersie znajdują się hasła (na początku gry należy ustalić, który kolor haseł będziemy prezentować), a na rewersie sposób, w jaki musimy je pokazać. Sposobów jest kilka: za pomocą słów zaczynających się na samogłoski albo wręcz odwrotnie zaczynające się tylko na „k, p, s” albo „w, z, m”. Może też trafić się standardowa pantomima albo pokazywanie tylko dłońmi. Pojawić się też może opisanie za pomocą tylko 3 słów lub przeciwieństw. A hasła bywają różne – od prostych jak „jajko sadzone”, do trudniejszych jak przysłowia czy na przykład „stanowisko archeologiczne”. Gracz pokazujący ma 30 sekund i w tym czasie pokazuje jak najwięcej haseł. Może wymienić 2 karty, jeśli nie jest w stanie pokazać haseł. Po zakończeniu rundy należy przetasować stos kart. Odgadnięte hasła to nasze punkty – drużyna z ich największą liczbą zwycięża.


Choć początkowo wydawało nam się, że gra będzie kolejną z serii kalamburowych, które nic nowego nie wnoszą, to 10 wariantów pokazywania danego hasła nieźle urozmaica tę rozgrywkę. Jedynie możemy się doczepić mechanicznie do tego, że karty wtasowuje się z powrotem do talii, gdyż jak dostaniemy kolejny raz to samo hasło do pokazania/przedstawienia, to już jest o wiele prościej i wprowadza to mały niesmak, dlatego my sobie urozmaiciliśmy rozgrywkę i zamiast takie karty wtasowywać, to je odrzucaliśmy i w ich miejsce dobieraliśmy nowe. Ten zabieg wydłuża rozgrywkę (która normalnie trwa około 20 minut), ale jednocześnie, naszym zdaniem, urozmaica ją.

Czy Ja Ci pokaże to gra, którą warto mieć w swoje kolekcji? Naszym zdaniem tak. Po pierwsze zachęca cena, bo grę dostaniecie już za około 30 zł w sklepach. W tym mamy 440 haseł, więc szybko się nie znudzą, a i ciężko będzie zapamiętać jakieś sposoby przedstawienia danej odpowiedzi, jednocześnie mając na uwagę że kiedyś ktoś musiał pokazywać, a teraz musimy to opisać samymi samogłoskami.

Ja Ci pokaże to ciekawa wariacja na temat kalamburów. Proste zasady, trudność haseł do dopasowania według preferencji grupy, stosunkowo krótka rozgrywka, po której chce się grać kolejne. To główne atuty tego tytułu i chcemy z czystym sumieniem Wam go polecić. Naszym zdaniem warto się tą grą zainteresować.

 Nazwa: Ja Ci pokaże!
Wydawnictwo: Edgard Games
Rok wydania: 2021
Grę najtaniej kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu 
Edgard za wysłanie egzemplarza recenzenckiego 








Share:

16 lis 2021

Wiosna, radość, kolory! – recenzja gry Holi: Festiwal Kolorów

Powitanie wiosny powinno kojarzyć się tylko pozytywnie. Zaczyna się pojawiać pierwsza zieleń, dni są coraz dłuższe i ludzie coraz chętniej wychodzą na długie spacery. A nawet i festiwale! Jak wiecie, wierzeń i tradycji jest na świecie co niemiara, a jednym ze świąt, obchodzonym podczas nadejścia wiosny jest Holi – hinduskie święto pełne radości i kolorów. I to właśnie to wydarzenie było inspiracją do stworzenia gry planszowej pod tytułem Holi: Festiwal Kolorów.

Holi: Festiwal Kolorów to abstrakcyjna gra planszowa dla 2-4 graczy w wieku 13+. Rozgrywka wzorowana jest na tytułowym wydarzeniu, podczas którego uczestnicy obrzucają się kolorowym proszkiem. Zdobywacie punkty zwycięstwa za rozrzucanie kolorowych żetonów na planszę oraz na innych graczy. Osoba, która skończy rozgrywkę z największą ilością punktów, zostanie zwycięzcą.

Holi:Festiwal Kolorów to przepięknie i kolorowo wydana gra. W dużym pudełku znajdziemy między innymi planszę do zaznaczania punktów, żetony kolorów, pionki graczy, karty kolorów oraz rywalizacji. Jednak to, co najbardziej przykuwa uwagę i jednocześnie sprawia, że bardziej interesujemy się grą, to trójwymiarowa plansza! A dokładniej – trzy poziomowa, po której będziecie się poruszać i nanosić na nią żetony koloru. Mimo faktu, że dużą planszę trzeba będzie składać i rozkładać co rozgrywkę, to i tak uważamy, że porządnie wykonane komponenty z grubszego kartonu dadzą radę i wytrzymają niejedną rozgrywkę. Jak wspomnieliśmy – gra rzuca się w oczy i przyciąga wzrok. Jest ładna, kolorowa, a fakt poruszania się nie tylko poziomo na stole, ale też w górę, to zabieg rzadko spotykany w grach planszowych.

Sama rozgrywka, chociaż może się wydać skomplikowana podczas tłumaczenia zasad, jest bardzo prosta i już po paru turach da się załapać, o co w grze chodzi. W swojej kolejce gracz może zrobić jedną lub więcej akcji. Wykonywane są one w dowolnej kolejności, ale tylko raz na turę. Warto zaznaczyć, że jedna akcja jest obowiązkowa, a dwie pozostałe – opcjonalne. I już śpieszymy z wyjaśnieniami. Pierwszą akcją – tą obowiązkową – jest rzucanie kolorem. W tym celu wybieracie jedną kartę z ręki i decydujecie, czy zagrywacie ją jawnie, czy w ciemno. Jeśli jawnie, to musimy dołożyć na planszę swoje żetony kolorów, tak by się zgadzały z figurą pokazaną na wylosowanej karcie. Miejcie jednak na uwadze, że jedno pole z wyznaczonej figury, to miejsce przeznaczone dla waszego pionka. Drugą opcją zagrania karty jest wyłożenie jej w ciemno – bez ujawniania figury na niej wskazanej. W tym przypadku możemy „rzucić” jednym żetonem koloru na dowolne miejsce na planszy. Tak wykorzystane karty odkładamy na stos kart odrzuconych. Trzeba tutaj od razu dodać, że żeby dołożyć swój znacznik kolorów na planszę, musimy spełnić parę wymagań. Między innymi pole nie może być zajęte przez inny żeton koloru. Pamiętajcie, że będąc na wyższych poziomach, sprawdzamy, czy żeton spadnie na niższy. No i oczywiście coś, po co się przychodzi na festiwal kolorów, czyli rzucanie kolorami w innego gracza! Kiedy wasz żeton koloru trafi w pionek przeciwnika po zagraniu karty z układem – od razu dostajecie punkt zwycięstwa, a trafiony gracz bierze wasz żeton koloru do swojej puli. Wasze żetony w pulach przeciwników będą warte kolejne punkty zwycięstwa podczas ostatecznego podliczenia. Drugą akcją, którą możecie zrobić, to poruszyć swoim pionkiem na jednym poziomie, by jego pozycja pomogła wam ułożyć wymagany układ. Ostatnią możliwością jest poruszenie się pionkiem w górę o jednej poziom. Gdy wykonacie swoje akcje, tura przechodzi do kolejnego gracza i w ten sposób rozgrywka toczy się, aż wszystkim graczom skończą się żetony koloru do rzucania, bądź karty do zagrania. Następuje wtedy zliczanie punktów i tak jak wspomnieliśmy – zwycięży osoba z największą ich ilością.
 
Holi: Festiwal Kolorów to bardzo interesująca i wciągająca gra planszowa. Ma bardzo niski próg wejścia i mimo, że jest trochę szczegółów, o których trzeba pamiętać, to tytuł ten nadaje się do przedstawienia osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z nowoczesnymi planszówkami. Jeszcze raz chcemy też podkreślić, jak bardzo ładnie wydana jest ta gra. Solidne elementy, kolorowa okładka, nietypowa plansza. Aż chce się od razu poznać ten tytuł i zagrać.

Z naszej strony polecamy rozgrywki trzy i czteroosobowe. Zdecydowanie więcej dzieje się na planszy, przez co musimy bardziej kombinować jak zagrać kartę i rzucić naszymi żetonami kolorów. I tu przechodzimy płynnie do kolejnego czynnika, który sprawia, że gra jest wciągająca. Kombinowanie! Często trzeba się nie lada nagłówkować nad swoim ruchem – czy bardziej się opłaca obsypywać proszkiem przeciwników, czy zdobywać punkty przez zajmowane miejsca na planszy.

Holi: Festiwal Kolorów to abstrakcyjna gra planszowa. Polecamy ja wszystkim graczom, którzy lubią gry logiczne. Kończąc nasz artykuł o tym tytule, dodamy, że oprócz interesującej, podstawowej mechaniki, każda rozgrywka będzie się nieco różnić dzięki specjalnym kartom losowanym co partię. Dodają one dodatkowe reguły oraz mogą zmienić sposoby punktowania. Dzięki temu zabiegowi każda rozgrywka będzie inna! Warto sprawdzić ten tytuł ze względu na różne możliwości punktowania, interakcję między graczami oraz proste i wciągające zasady. Polecamy!

 

 

 Nazwa: Holi: Festiwal Kolorów
Wydawnictwo: Muduko
Rok wydania: 2021
Grę kupisz TUTAJ

Dziękujemy księgarni Gandalf.com.pl za wysłanie egzemplarza recenzenckiego


 

 

 

Share:

14 lis 2021

Ułóż to najlepiej jak potrafisz! - recenzja gry Obrazki

Niedawno recenzowaliśmy dla Was Dragomino, czyli laureata Kinderspiel des Jahres 2021.  Chcielibyśmy pozostać w temacie prestiżowych nagród i dziś zaprezentować Wam grę, która została wybrana przez krytyków Spiel des Jahres w 2020 roku, a mianowicie Obrazki w Polsce wydane przez Rebel.

Obrazki to rodzinna gra, w której za pomocą różnych zestawów elementów, będziecie odwzorowywać obrazki wyłożone na stole. Jest przeznaczona dla 3 – 5 graczy w wieku powyżej 8 lat. Jedna partia, w zależności jak długo będziecie układać, to około 30-40 minut. W dużym pudełku znajdziemy 91 dwustronnych kart, 19 kart z symbolami, 56 żetonów, ramkę na obrazek, 4 znaczniki orientacji, 24 kolorowe kostki, 4 patyki i 4 kamienie, 2 sznurówki, 6 klocków, materiałowy woreczek, notes, instrukcję. Wykonanie jest bardzo dobre i trwałe.

Same zasady są banalnie proste i tłumaczy się je w 2 minuty. Na stole rozkładamy 5 zestawów do układania obrazków, z kart tworzymy układ 4x4, oznaczając go odpowiednio od A-D i od 1-4. Każdy z graczy wybiera sobie jeden zestaw (w grze na mniej niż 5 osób pozostałe zestawy zostawiamy na stole), który będzie jego startowym. Do wyboru mamy: karty, patyki+kamienie, sznurówki, klocki, kolorowe kostki + plansza. Następnie każdy z graczy losuje z woreczka żeton ze współrzędnymi, po czym stara się, najwierniej jak potrafi, odwzorować obrazek ze współrzędnych za pomocą zestawu, który ma przed sobą. Gdy każdy ułoży swój obrazek, gracze w tajemnicy na swojej kartce obstawiają, jaki obrazek prezentuje dany gracz. Punktuje się w bardzo prosty sposób – gracze zdobywają 1 punkt za każdy odgadnięty obrazek innych graczy oraz 1 punkt za każdego gracza, który odgadł jego obrazek (czyli w grze na 5 osób możemy w jednej rundzie zdobyć max 8 punktów – za odgadnięcie 4 obrazków od przeciwników oraz za to że 4 graczy odgadnie nasz obrazek). Po punktowaniu przekazujemy zestaw w lewo, a w grze na mniej niż 5 osób, pierwszy gracz bierze jeden z nieużywanych wcześniej zestawów, za to ostatni odkłada swój do „kolejki”. Gra trwa pięć rund, a co za tym idzie, każdy z graczy skorzysta z każdego zestawu w grze dokładnie jeden raz. Gracz z największą liczbą punktów na koniec gry zostaje zwycięzcą.

Obrazki to naprawdę prosta gra rodzinna, w której dużą rolę odgrywa wasza wyobraźnia. Każdy z graczy widzi na kartach inne elementy, które są dla niego charakterystyczne. Zwraca uwagę na inny szczegół i tworzy własną wersję obrazka, który próbuje zaprezentować.  A co za tym idzie, każdy uważa, że jego dzieło idealnie odwzorowuje obrazek na karcie, a po ujawnieniu kto co obstawiał często odbywały się dyskusje „co autor miał na myśli”.

Zdobywca Spiel des Jahres to dobry kandydat dla wszystkich fanów gier pokroju Dixita. Trzeba tutaj wytężyć swoją wyobraźnię i bazować na tym, że inni też zrozumieją, o co nam chodzi. Jest tutaj trochę śmiechu, czasami wyrzutów, bo przecież „ja bym to zrobił lepiej”, ale nadal gra jest w miarę szybka, a na koniec każdy jest zadowolony.

Obrazki to gra którą polecamy wszystkim poszukującym nietypowych gier rodzinnych. Wiecie że każda gra jest inna? A to za sprawą kamieni i patyków, które się różnią w kopiach gry, co też jest niespotykanym rozwiązaniem. Gra jest prosta, szybka, międzypokoleniowa, a to bardzo ważne cechy dobrej gry rodzinnej, więc możemy jak najbardziej zgodzić się z jury, które przyznało tę prestiżową nagrodę Obrazkom. Polecamy!

 



Nazwa: Obrazki
Wydawnictwo: Rebel
Rok wydania: 2021
Grę najtaniej kupisz TUTAJ 


Share:

7 lis 2021

Jak oprowadzisz gości? - recenzja gry Sprytni Ogrodnicy

Edgard Games był kojarzony do tej pory głównie z grami, które są w mniejszym lub większym stopniu związane z nauką języka angielskiego. Gdy przyszła do nas kolejna partia gier, byliśmy troszkę zaskoczeni, w pozytywny sposób. Jednym z tytułów, który dziś chcemy Wam zaprezentować są Sprytni Ogrodnicy. Czy ta niepozornie wyglądająca gra wnosi coś więcej?

Sprytni Ogrodnicy to rodzinna gra planszowa dla 2 – 4 graczy, w której udział mogą wziąć osoby powyżej 6 roku życia. Jedna rozgrywka to około 15-30 minut. W pudełku z grą znajdziecie: 40 kafelków z roślinnymi rzeźbami (8 typów), 4 tekturowe medale, planszę, 4 żetony punktacji, 32 pionki gości parku (po 8 w 4 kolorach), podstawki pod pionki, instrukcję. Wykonanie jest naprawdę dobre, kafelki są sztywne, pionki również szybko nie powinny się popsuć, więc tutaj duży plus.

Zasady gry są proste, dlatego też gra przeznaczona jest dla tak młodych graczy. Podczas przygotowania rozgrywki wykładamy 25 zakrytych kafelków w układzie 5x5, po czym odkrywamy ten leżący w samym środku. Każdy z graczy bierze pionki w swoim kolorze, a także otrzymuje 3 zakryte kafelki. W swojej turze gracz układa jeden ze swoich pionków w danym rzędzie (można układać w rzędzie, kolumnie jak i po dowolnym skosie), bierze kafelek z tego rzędu i wykłada odkryty jeden z czterech z ręki w miejsce z którego zabrał. Na żetonach są konkretne rzeźby z cyframi od 1 do 5. Na koniec gry zapunktujemy za rzeźby, które widzą nasze pionki… ale nie za wszystkie. Jak to w życiu – te wyższe rzeźby będą zasłaniać niższe (czyli o niższych wartościach), więc musimy dobrze układać kafelki, by z jednej stronie pomóc sobie, a z drugiej utrudnić przeciwnikowi. Dodatkowe punkty zdobędziemy za takie same rzeźby w danym rzędzie. Gracz z największą liczbą punktów zostaje zwycięzcą.

Sama gra ma naprawdę proste zasady, ale zarówno dorośli jak i dzieci mogą się przy niej napocić. Musimy w niej trochę poplanować, sprawdzić co mamy „na ręce”, idealnie rozstawić swoje pionki, a finalnie i tak przeciwnik nam zrobi psikusa i zasłoni rzeźbę inną, większą rzeźbą. Ta pośrednia negatywna interakcja jest tutaj wyczuwalna i dobrze robi tej grze.

Autorem jest Danny Devine, autor takich gier jak MobTown, Kości Obfitości, Urbanista i wielu innych, ale te zostały wydane w polskiej wersji językowej (co zabawne – każda z nich przez innego wydawcę). Jeżeli graliście w powyższe gry to wiecie, że w każdej z nich trzeba choć trochę wytężyć swoje szare komórki.

Sprytni Ogrodnicy to rodzinna gra z prostymi zasadami, ciekawymi ilustracjami i w miarę szybką rozgrywką. Zdecydowanie sprawdzi się do grania międzypokoleniowego, a dodatkowo można sobie  delikatnie przeszkadzać, co dla nas jest również dużym plusem. Naszym zdaniem jest to bardzo interesujący tytuł dla stawiających swoje pierwsze kroki w świecie gier planszowych, ale starsi gracze też nie będą z nudą patrzeć na grę, a wręcz przeciwnie, będą starali się „wykręcić” jak największą liczbę punktów.



 Nazwa: Sprytni Ogrodnicy
Wydawnictwo: Edgard Games
Rok wydania: 2021
Grę najtaniej kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu 
Edgard za wysłanie egzemplarza recenzenckiego 








Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive