28 mar 2022

Odnajdziesz go? - recenzja gry Escape Room: Skarb Czarnobrodego

Escape Room’y w świecie gier planszowych występują stosunkowo często. Większość z nich polega na tym samym, a różni się jedynie tematem i „otoczeniem” w którym się znajdujemy. Mieliśmy już „twisty”, w których grupa dzieliła się na dwie części, by badać zagadkę z różnych stron. A co, jakby zrobić to w formie rywalizacji?

Escape Room: Skarb Czarnobrodego to gra, w której będziemy rozwiązywać zagadki zbliżone do tych ze znanych Escape Roomów. Jednak największą zmianą w tej odsłonie jest fakt, że tutaj dzielimy się na dwie drużyny, które będą ze sobą rywalizować o tytułowy skarb Czarnobrodego. W małym, poręcznym pudełku znajdziemy ponad 50 bardzo dobrze wykonanych kart.

Zasady gry tłumaczą nam pierwsze karty i są one banalnie proste. W grze występują karty w dwóch kolorach – niebieskim i czerwonym. Gracze na początku wybierają kolor, którym będą grać, a następnie, postępując zgodnie z treścią na kartach, rozwiązują zagadki. Są one zasadniczo takie same dla obu drużyn, tylko gracze mają inne dane. Większość testuje spostrzegawczość, część inteligencję i spryt. Drużyna, która jako pierwsza rozwiąże zagadkę, zgłasza się i potem, zależnie od Waszych preferencji, albo pozwala dokończyć rozwiązywanie drugiej (bo to tylko zabawa), albo przerywacie i przechodzicie do następnego zadania. Jeżeli odpowiedź była poprawna, drużyna zgarnia nagrodę – kartę, na odwrocie której są monety. Drużyna, która na koniec gry uzbiera najwięcej monet, zdobywa skarb Czarnobrodego.

Jak gra sprawdza się na tle innych z tej samej serii? Jak dla nas świetnie, oczywiście o ile lubicie rywalizację. Jest to nowość w tego typu zagadkach i nam bardzo przypadła do gustu, gdyż bardziej działała na nas presja czasu. W normalnych grach tego typu zawsze człowiek bardziej skupiał się na zagadkach, a nie na czasie, a tutaj rywalizujemy z żywym przeciwnikiem, więc ta presja jest bardziej odczuwalna.

Jeśli chodzi o poziom zagadek, to są one fajne, ciekawe i przede wszystkim logiczne (w niektórych grach czasem się zdarza, że zagadki są po prostu bez sensu, jednak nie tutaj). Jeżeli uznacie, że któraś drużyna ma przewagę (liczebną lub umysłową, bo na przykład grają rodzice kontra dzieci), to gra proponuje w ramach rekompensaty dobranie specjalnej karty, która już na start daje kilka monet.

Escape Room: Skarb Czarnobrodego, to pozycja dla fanów Escape Roomów, którzy lubią porywalizować nie tylko z grą, ale również z innymi graczami. Presja czasu, ciekawe zagadki, a dodatkowo nieznajomość monet przeciwników sprawiają, że emocje trzymają do końca partii. Gra oczywiście jest jednorazowa, ale w tej cenie warto się nią zainteresować. Polecamy!

 

Nazwa: Escape Room: Skarb Czarnobrodego

Wydawnictwo: FoxGames

Rok wydania: 2021

Najtaniej kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu FoxGames za wysłanie egzemplarza recenzenckiego 
FoxGames
Share:

24 mar 2022

Agroturystyka z punktu widzenia właścicieli

Obszary wiejskie zajmują znaczny obszar naszego kraju. Wiele osób nadal prowadzi gospodarstwa, które mogą mieć różny charakter upraw czy hodowli. Specyficzną działalnością rolników jest wynajem noclegu dla turystów. Wypoczynek na polskiej wsi, jest dla wielu niczym polskie kasyno online legalne. Cisza, spokój, świeże jedzenie oraz bliskość natury sprawiają, że ludzie chętnie przyjeżdżają, a gospodarze chętnie się dzielą tym, co mają. Jak to wygląda z perspektywy właścicieli? Przekonajmy się.

Tradycja czy nowoczesność?

Gospodarze, którzy uprawiają ziemię od pokoleń, często stawali przed małym wyborem odnośnie do swojej przyszłości. Kiedyś było to na zasadzie kontynuacji działań swoich przodków, życia tak, jak i oni żyli. Co młodsi i bardziej rezolutni uciekali z roli, lub też dostosowywali sposób prowadzenia gospodarstwa do swoich wyobrażeń i możliwości. Niegdyś była ogromna ilość małych gospodarstw samowystarczalnych, z bardzo zróżnicowaną uprawą i hodowlą. Z biegiem lat przekształciło się to w zupełnie inną formę. Osoby, które chciały czerpać korzyści z bycia rolnikiem, musiały się ukierunkować. Przyczyniły się do tego: postęp, przepisy, zmiany w gospodarce. Kiedyś bowiem można było zatrzymać się u gospodarzy na letnisku lub w namiocie. Było to w niektórych obszarach bardzo popularne, szczególnie w bardziej turystycznych regionach kraju. Taki typ noclegu był o wiele tańszy ale i często o niskim standardzie. Mowa jest tutaj o przestrzeni ostatnich 30, 40 lat. Świat wyglądał wtedy inaczej, nie było dostępu do wielu rzeczy i udogodnień. Miało to swój urok i na pewno, jeśli się bardzo postaramy, znajdziemy takie miejsca, w których czas się zatrzymał. Obecnie, aby ludzie chcieli odwiedzić daną agroturystykę, muszą o niej wiedzieć i musi ona spełniać ich kryteria. Dlatego też i w tym wypadku, gospodarze muszą się zdeklarować i zainwestować w tę formę swojej działalności. Często stanowi to dla nich niemałe wyzwanie.

Dochód dodatkowy czy podstawowy?

Może być tak, że wynajem pokoi, jest dodatkowym dochodem i pomysłem, aby zwiększyć swoje przychody z prowadzenia gospodarstwa. Dla niektórych osób może być atrakcją to, kiedy mogą podglądać pracę na roli, z bezpiecznego dystansu. Kiedy mogą oni przenocować w pokojach dla gości lub w namiocie rozstawionym nieopodal. Sami właściciele są do dyspozycji w razie potrzeby, lecz jedni i drudzy nie wchodzą sobie w drogę. Poza tym, w takim przypadku oferta noclegowa może być bardziej podstawowa. Rzecz ma się zgoła odmiennie, kiedy oferowanie ludziom nocowania i wyżywienia, jest głównym źródłem dochodu danego gospodarstwa. Wtedy faktycznie mamy do czynienia z agroturystyką, która musi być konkurencyjna, aby przyciągnąć turystów. Dziś częściej niż kiedyś, agroturystyki prowadzone są przez ludzi z pasją i pomysłem na stworzenie wyjątkowego miejsca na odpoczynek. W internecie można znaleźć zestawienia na temat: “nietypowe agroturystyki”, w których czeka na odwiedzających moc atrakcji. Opracowane one zostały przez osoby, które często podróżują po naszym kraju i dzielą się tym, co wyjątkowe i godne polecenia. Jak widać, konkretny pomysł gospodarza, inwestycja i czas, mogą przynieść dobry efekt. Ogromnym plusem jest fakt, że praca ta jest na miejscu i że przeplata się ona z naturalnym rytmem dnia i pór roku.

Dzielenie się i potrzeba bycia z ludźmi

Osoby, które prowadzą agroturystykę, nie mogą traktować tego zajęcia po macoszemu. Da się to wyczuć będąc gościem, a opinia w internecie robi dużą reklamę. Na pewno każde z miejsc będzie się od siebie różniło i przyciągnie innych klientów, jednak obecnie standardy są wyższe, niż to było kiedyś. Nowoczesne projekty domków czy pokoi, liczne wypożyczalnie, zwierzęta, place zabaw, najnowsze dania kuchni świata lub wagę, nie wystarczą. To wszystko nie zastąpi gościnności i otwartości na drugiego człowieka, które są kluczowe w tym fachu. Trzeba umieć dzielić się z ludźmi oraz czuć potrzebę ich goszczenia. W przeciwnym razie, agroturystyka będzie tylko zimnym domem.


Share:

22 mar 2022

Czy są tu śledczy wśród najmłodszych? - recenzja gry Detektyw Bombel


Choć od kilku lat mamy boom na gry detektywistyczne, to zdecydowana większość z nich kierowana jest do starszych graczy, co najmniej od 16 roku życia. Rebel postanowił wydać grę Detektyw Bombel, skierowaną do zdecydowanie młodszych graczy. Czy warto po nią sięgać?

Detektyw Bombel, to gra dla dzieci od 4 roku życia, w której rozwiązujemy jedną z 3 spraw przeznaczonych dla najmłodszych graczy. W małym magnetycznym pudełku znajdziemy 72 karty, dające 4 przygody (prolog + 3 sprawy). W grze będziemy szukać zabawek, dzieci i pirackich skarbów.

Zasady gry są banalnie proste, jak na grę dla dzieci przystało. Rozkładamy na stole wszystkie karty z danej talii. Jedna karta jest startowa (z szachownicą), a inna pokazuje nam cele, które będziemy musieli odnaleźć w trakcie danej przygody. Gracze decydują się do których baniek będą chodzić. Gdy wybiorą dane miejsce, odwracają i sprawdzają kartę. Jeżeli to odnaleziony przedmiot, to odkładają go na bok, podobnie jeśli to ślepa uliczka. Na kartach mogą się znajdować kolejne miejsca czy postaci, do których możemy pójść. Gra toczy się do momentu odnalezienia wszystkich osób/przedmiotów, które pokazuje nam karta na początku. Na koniec przygody gracze sprawdzają, ile kart ślepych uliczek (oby jak najmniej) posiadają.

Detektyw Bombel był przez nas rozpatrywany jako gra jednorazowa, bo jak już rozwiążemy zagadkę, to kolejnym razem wiemy którędy podążać by wygrać. Jednak fenomenalne jest to, że dzieci wcale tak nie uważają i lubią do tego tytułu wracać, chcąc dojść do mistrzostwa. I jest to bardzo ciekawe zjawisko, z którego jesteśmy bardzo zadowoleni.

Tytuł ten ćwiczy spostrzegawczość i intuicję u dzieci. Dodatkowo, dzięki kolejnym partiom w tę samą przygodę, ćwiczy pamięć u dzieci, które starają się zakończyć zabawę bez kart ślepych uliczek. Poza samą grywalnością, gra urzekła nas swoimi ilustracjami. Karty są bardzo kolorowe, przyjazne dla dzieci, przykuwają wzrok i zachęcają do rozłożenia gry na stole.

Czy polecamy grę Detektyw Bombel? Dla wszystkich, którzy poszukują gry detektywistycznej do zagrania z dzieciakami – jak najbardziej tak. Naszym zdaniem ani rodzicie, ani dzieci nie będą zawiedzeni, a z czasem rodziców wręcz nie będzie musiało być przy samych rozgrywkach. Polecamy Wam sprawdzić ten tytuł!


 Nazwa: Detektyw Bombel
Wydawnictwo: Rebel
Rok wydania: 2022
Grę najtaniej kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Rebel za wysłanie egzemplarza recenzenckiego

Share:

20 mar 2022

Uratuj świat przed złoczyńcami – recenzja gry DC Batman Metal

Jaki jest wasz ulubiony superbohater? Zdajemy sobie sprawę, że odpowiedź może być trudna, bo jest ich bardzo dużo. I to w samym uniwersum DC, nie wspominając o ich nemezis, jakim jest uniwersum Marvel. Oba są bardzo popularne, jednak dziś skupimy się nie na analizie obu, lecz na przedstawieniu wam gry karcianej, w której będziecie współpracować z bohaterami DC. Zaintrygowani?

DC Batman Metal to gra karciana typu deck building wydawnictwa Egmont, przeznaczona dla 2-5 graczy w wieku 14+. W grze musicie zewrzeć szyki (jednocześnie grając tylko na własną korzyść), aby pokonać Barbatosa, Batmana, Który się Śmieje oraz ich Mrocznych Rycerzy, którzy przybyli z innego Multiwersum. Musicie też uratować Bru… Batmana oraz innych uwięzionych super bohaterów. W trakcie gry rozbudowujecie swoją talię, kupując karty z banku oraz planujecie, jak właściwie używać umiejętności z kart. Gracz z największą ilością punktów zwycięstwa na koniec gry — wygrywa.
 
O wykonaniu nie będziemy długo rozprawiać, bo jest ono poprawne. Mamy ładne, mroczne ilustracje rodem z komiksów o tym samym tytule i ich oglądanie sprawia przyjemność. Jest spore pudełko z dobrze zaprojektowaną wypraską, która pomieści podstawową talię (bagatela, nie małą, bo ponad 200 kart!) oraz kolejne dodatki, jeśli takowe się ukażą. Jednak karty mogłyby być trochę grubsze. Jako że będziecie bardzo dużo tasować, to polecamy zaopatrzyć się w koszulki na karty. Za to symbolika i czytelność kart – bardzo na plus. Warto też wspomnieć o kartach typu metal – są one połyskujące i metaliczne, co daje wrażenie, że na stół wjeżdża mocniejsza karta i faktycznie, często mają lepsze umiejętności i warto się nią zainteresować.

Zasady gry są bardzo przystępne i nie wymagają dłuższego tłumaczenia. Tak jak i przygotowanie rozgrywki, które można zamknąć dosłownie w mniej niż 3 minuty. Do rzeczy – po przetasowaniu wszystkich kart i przygotowaniu odpowiednich stosów, a także rozdaniu graczom ich ręki startowej – wybieracie pierwszego gracza. W swojej turze zagrywacie karty przed siebie na stół i rozpatrujecie ich efekty. Następnie sumujecie zebraną na nich wartość Mocy, która jest walutą w grze i kupujecie karty z rynku, bądź próbujecie pokonać Superłotra. Jasnym jest chyba to, że suma waszej Mocy musi być przynajmniej równa (albo większa, ale nadmiar na koniec tury przepada) kosztowi napisanemu na karcie, którą macie na oku. Warto zaznaczyć, że nie musicie wyłożyć wszystkich kart z ręki na raz. Możecie wyłożyć kilka, zakupić nową kartę, którą odkładacie na stos kart odrzuconych i znów zagrywać kolejne z ręki. Po skończonej turze, wszystkie zużyte karty trafiają na wspomniany stos kart odrzuconych, a wy dobieracie 5 nowych ze swojej talii dobierania, którą budujecie w trakcie gry. Swoją kolej ma teraz kolejna osoba, która działa na podobnych zasadach. W taki sposób powiększacie swoją talię, która z rundy na rundę staje się coraz silniejsza i łatwiej wam będzie pokonywać złoczyńców. W ten sposób gra się toczy do momentu, aż wyczerpie się talia, z której dokładane są karty na rynek, bądź gdy pokonacie ostatniego najsilniejszego złego bohatera. Na koniec gry sumujecie punkty zwycięstwa ze swoich zdobytych kart, odejmując punkty za karty słabości. Osoba z najwyższym wynikiem zostaje zwycięzcą.
 
Warto tutaj wspomnieć, że w grze DC Batman Metal, gracze de facto walczą ze złymi postaciami i starają się uwolnić Batmana. Jednak walczycie też między sobą o fajne karty pojawiające się na rynku co turę gracza (pula jest uzupełniana na koniec tury), a także robicie sobie wzajemnie pod górkę, zagrywając karty ataku na przeciwników. Te, jeśli nie macie czym się obronić, każą wam dobrać karty Słabości, które z kolei, jeśli nie pozbędziecie się ich zawczasu, mogą zaszkodzić, odbierając wam kontrolowanego przez was superbohatera. Oprócz tego ciekawym zabiegiem jest mechanika związana z Batmanem, który się śmieje – pokonując Superłotra i ratując bohatera, dostajemy, tak czy siak, dwie karty Słabości. Przez co jesteśmy zmuszani, by kupować karty Wyłomu, które niwelują złe karty.

Niestety nie ma tutaj klimatu bohaterskiego, bo to nie jest gra przygodowa. Mamy tutaj surową mechanikę deck building okraszoną ilustracjami z DC. Jednak zagorzali fani na pewno znajdą smaczki, które nawiązują do serii komiksów. Nam trochę zabrakło większej ilości kart łotrów – po kilku rozgrywkach wiecie już, co was czeka. Ale za to nie można narzekać na ilość kart do kupienia w trakcie gry. Tych jest naprawdę sporo i nawet po kilku partiach nie uda wam się wszystkich przetestować.

Bardzo na plus jest fakt, że jest dużo zależności między kartami i bohaterami. Czujemy, że wraz z rozwojem gry nasza talia rośnie w siłę. Co więcej – kart jest na tyle dużo, że zawsze coś sobie wypatrzymy na rynku, by kupić nową mocną kartę. Rozgrywka jest bardzo dynamiczna i rzadko się zdarzają przestoje w ruchach graczy. No i chociaż minimalnie, ale występuje negatywna interakcja! Można przeszkadzać przeciwnikom, co zawsze sobie cenimy w wszelkich grach.

Gry karciane to straszliwe pożeracze czasu. Wciągają, wymagając od nas zaangażowania, ale dostarczają też niesamowitej rozrywki, od jakiej ciężko się oderwać. W grze DC Batman Metal znajdziecie proste zasady, które da się wytłumaczyć w parę chwil oraz interesującą formę gameplay’u dla osób, które nigdy nie miały do czynienia z deck builderami. Jest to także zdecydowanie gratka dla fanów uniwersum DC, więc zachęcamy do sprawdzenia tego tytułu na własną rękę.

Nazwa: DC Batman Metal
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2021
Grę najtaniej kupisz TUTAJ 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za wysłanie egzemplarza recenzenckiego




Share:

15 mar 2022

Jak zaplanujesz trasę? - recenzja gry Logiquest: Wsiąść do Pociągu - Zmiana toru

Przeglądając różne fora i grupy o tematyce gier planszowych, napotykamy się często na pytania o gry dla jednego gracza. Jedni szukają bardziej rozbudowanych i długich gier, a inni czegoś szybkiego, bardziej logicznego. Do tej drugiej grupy można zaliczyć grę Logiquest: Wsiąść do Pociągu - Zmiana toru od wydawnictwa Rebel. Czy jednak warto?

Logiquest: Wsiąść do Pociągu - Zmiana toru to jednoosobowa gra logiczna osadzona w tematyce pociągów znanych z serii Wsiąść do Pociągu. Ciężko określić czas potrzebny na rozgrywkę, gdyż niektóre zagadki rozwiązuje się bardzo szybko, a nad innymi trzeba mocno się zastanowić. Pudełko wykonane jest z kartonu o średniej jakości, jednak tutaj liczy się zdecydowanie zawartość. Samego pudełka pozbyliśmy się więc dość szybko, gdyż wszystko mieści się w obrębie stacji rozrządowej. Do gry bowiem dostajemy: wspomnianą stację, 40 kart zadań, kartę pomocy, 2 lokomotywy, 5 wagonów, 2 zepsute tory, instrukcję. Poza pudełkiem, wykonanie jest bardzo dobre, bardzo fajnie widać detale zarówno na pociągach, jak i na stacji rozrządowej.

Same zasady rozgrywki są proste – na karcie zagadki otrzymujemy rozstawienie początkowe, rozstawienie końcowe oraz liczbę ruchów – im mniej, tym więcej punktów. Zasady poruszania się zostały bardzo dobrze wyjaśnione w instrukcji, ale w skrócie to przyjdzie nam przepychać wagony, przyłączać inne, wybierać optymalne trasy oraz omijać uszkodzone tory. Na odwrocie karty zagadki jest odpowiedź pokazująca kolejną sekwencje ruchów, która prowadzi do zwycięstwa, więc zawsze można się wesprzeć w razie gdybyśmy utknęli.

Kart zagadek mamy 40 i podzielone są one według poziomu trudności. Te proste to tak naprawdę trochę kwestia pokazania mechanizmów gry. Dopiero od drugiego poziomu zaczynają się zagadki, które mogą być wyzwaniem. Największym plusem tych zagadek jest fakt, że wszystkie potrzebne elementy mieszczą się w stacji, którą można spokojnie przenosić bez strachu, że coś zniszczymy/zgubimy. To sprawia, że zagadki można ze sobą zabrać w wiele miejsc, czy to do pociągu, czy do parku, czy do samochodu (oczywiście nie jako kierowca!).
 
 Długo zastanawialiśmy się nad grupą docelową tego tytułu. Miłośnicy wszelakich zagadek logicznych, którzy mają kilka takich gier już za sobą, mogą nie do końca się w niej odnaleźć, gdyż mimo rosnącego stopnia trudności, to ciężko nazwać którykolwiek z etapów „bardzo trudnym”. Owszem, bywają pojedyncze zagadki, nad którymi spędziliśmy dużo więcej czasu niż przy innych, jednak nadal gra nie powoduje, że głowa nam paruje.

Czy to jest jednak minus tej gry? Naszym zdaniem nie. Powoduje to tylko tyle, że gra przeznaczona jest dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z grami solo czy z grami logicznymi. Gra nada się świetnie na prezent, nawet dla osób, które nie znają nowoczesnych planszówek. A to zdecydowanie plus. 

Logiquest: Wsiąść do Pociągu - Zmiana toru polecamy każdemu, kto lubi się pogłowić, ale szczególnie nowym graczom. Gra w swojej cenie jest bardzo dobrym wyborem z świetnym wykonaniem i z fajnymi zagadkami. Jeżeli szukacie czegoś na prezent, to ten tytuł może być dla Was hitem! 

 Nazwa: Logiquest: Wsiąść do Pociągu - Zmiana toru
Wydawnictwo: Rebel
Rok wydania: 2022
Grę najtaniej kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Rebel za wysłanie egzemplarza recenzenckiego

 

 

 

 

Share:

10 mar 2022

Handel implantami i wszczepami – recenzja gry Kroniki Zbrodni: 2400

Wszystko, co dobre musi się kiedyś skończyć. Tak oto nadszedł czas na zamknięcie trylogii gier, jaką jest Kronik Zbrodni: Seria Milenium. Na łamach naszego bloga mieliście okazję poczytać o dwóch pierwszych częściach: Kroniki Zbrodni:1400 oraz Kroniki Zbrodni: 1900. Przenieśmy się zatem o kolejne 500 lat do przodu i sprawdźmy, co ludzkość czeka w przyszłości.

Kroniki Zbrodni: 2400 to kooperacyjna gra karciana, w której wcielacie się w rolę Kalii Lavel – cyberagentki, która odeszła ze służby, by, tak jak jej przodkowie, na własną rękę walczyć z przestępcami. Gra przeznaczona jest dla 1-4 graczy w wieku 12+, a do rozgrywki konieczna będzie darmowa aplikacja. Podobnie jak w poprzednich częściach, mamy do rozwiązania 4 sprawy plus jedną wprowadzającą, która przeprowadzi was przez zasady gry. Rozwiązujcie zatem zagadki, przepytujcie podejrzanych, by finalnie odpowiedzieć na pytania, które zweryfikują, czy wygraliście, czy musicie powtórzyć śledztwo.

Ta odsłona, podobnie jak jej poprzedniczki, zawiera: 40 kart postaci, 15 kart obiektów specjalnych, 38 kart dowodów rzeczowych, 8 kart lokacji, 4 karty implantów, kartę kruka (pomocnika), plansze na dowody rzeczowe oraz na implanty. Nie można zapomnieć o instrukcji. Wykonanie nie odstaje niczym od swoich starszych sióstr poza ilustracjami, które, jak tytuł podpowiada, odnoszą się do dalekiej przyszłości, gdzie świat opanowała cybertechnologia.

Główne zasady nie różnią się niczym od poprzednich części. Jest parę drobnych różnic, o których opowiemy. Jak wspomnieliśmy, KZ: 2400 to cztery sprawy, z czego trzy składają się na jedną całą historię, a czwarta sprawa to osobny case. Każdy scenariusz to około 60-90 minut rozgrywki i wspólnego śledztwa. Oprócz tego w grze mamy krótki samouczek, który świetnie prezentuje, jak wyglądają reguły gry. Więc de facto nie musicie zbytnio zagłębiać się w instrukcję, tylko ściągnąć aplikację (bez której i tak rozgrywka nie jest możliwa) i zacząć grać! Dla osób mających pierwszy raz styczność z tą serią – główna mechanika gry to scan&play, czyli skanujemy kody QR na kartach, by dowiedzieć się czegoś o danej lokacji, przedmiocie bądź by wejść w interakcję z konkretną osobą i zadać jej pytanie związane ze śledztwem. W ten sposób zbieracie informacje i dzielicie się spostrzeżeniami na temat badanej sprawy, by wspólnymi siłami doprowadzić do rozwikłania zagadki.

Ciekawostką w odsłonie KZ: 2400 są tzw. wszczepy – na pewnych etapach rozgrywki dostajemy implant (kolejną kartę z kodem QR), który odblokowuje nam nowe umiejętności. Na przykład wszczepiamy naszej postaci chipa, który interpretuje zachowanie innych ludzi (możecie stwierdzić, że rozmówca się denerwuje, czyli może kłamać). Otwiera to nowe linie dialogowe i daje kolejne tropy do sprawdzenia. Drugą nowością jest Cyberprzestrzeń – są to miejsca z którymi możecie się połączyć, by zbierać informacje i rozmawiać z Awatarami innych osób, które też przebywają w Cyberprzestrzeni. Jednak będąc w niej, są pewne ograniczenia, a gdy będziecie przebywać w niej za długo, to mogą was spotkać przykre konsekwencje po powrocie do rzeczywistości.

W Kronikach Zbrodni: 2400 fabuła dzieje się w przyszłości. Na pudełku i kartach dominują piękne cyberpunkowe ilustracje: neony, gadżety rodem z filmów science — fiction, brudne i wysokie budynki obrzydliwie bogatych korporacji. Mocno odczuwalny jest klimat świata przyszłości – ludzie współpracują z robotami, występują gangi z kradzionymi sprzętami, trwa walka o przetrwanie. Widać też, jak bardzo zaawansowana technologia jest używana i jak mocne wpływy mają bogate korporacje na życie ludzkie.

Jeśli lubicie gry detektywistyczne oraz lubicie klimaty science - fiction, to warto się przyjrzeć temu tytułowi. Warto zaznaczyć, że nie trzeba posiadać poprzednich części, by zagrać w 2400, aczkolwiek jeśli spodobały wam się historie z „trójki”, to zdecydowanie polecamy wam poznać całą serię, bo jej fabuła jest niezwykle wciągająca i zapewni wam rozrywkę na wiele godzin.

 

 Nazwa: Kroniki Zbrodni: 2400
Wydawnictwo: Lucky Duck Games
Rok wydania: 2021
Grę najtaniej kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Lucky Duck Games za wysłanie egzemplarza recenzenckiego



Share:

6 mar 2022

Welcome to Real Vegas - recenzja gry

Na szczęście dla dzisiejszych entuzjastów hazardu, można w nie grać bez posiadania prawdziwych pieniędzy. Nie mówimy tu o wersjach demonstracyjnych czy darmowych bonusach, ale o zabawnych grach dla towarzystwa, które stworzą atmosferę kasyna w Twoim domu. Gracze nie muszą wydawać prawdziwych pieniędzy, przestrzegać ścisłych zasad dotyczących ubioru ani podróżować do innego miasta, aby obstawiać zakłady. Mogą zostać w domu, zebrać przyjaciół i doświadczyć wyjątkowej, wolnej od ryzyka atmosfery gry Welcome to Real Vegas.

Welcome to Real Vegas to gra planszowa autorstwa Rumba Games, która łączy w sobie pięć gier w karty i kości (Craps, Blackjack, Texas Hold 'Em Poker, Ruletka i Slots) w jedną całość. Każde miejsce na planszy oznacza, w którą grę gracze mają zagrać w danej rundzie.

Jedną z najlepszych cech tej gry są wysokiej jakości żetony do pokera, które są dołączone do gry (łącznie 200!). Są to prawdziwe żetony pokerowe w stylu kasyna, wykonane z grubego plastiku, w przeciwieństwie do starych żetonów wykonanych z cieńszego plastiku z wypustkami.

Oprócz żetonów w zestawie znajdują się: 

  • pole gry
  • 8 żetonów do gry
  • 2 zwykłe kostki do gry
  • 3 specjalne kostki
  • koło ruletki.

Jeśli chcesz poczuć smak Las Vegas na następnej imprezie, ta gra będzie idealna.  To zabawny sposób na zapoznanie się z grami hazardowymi bez konieczności odwiedzania kasyn za prawdziwe pieniądze. Jeśli ktoś z Twoich znajomych jest prawdziwym rekinem pokera, dzięki tej grze będzie mógł liczyć na odrobinę szczęścia w niektórych grach niepokerowych.

Oczywiście, gra stołowa nie może konkurować z obecnością prawdziwych kasyn w Las Vegas, a nawet z grą w popularnych kasynach online, ale pomoże spędzić przyjemny wieczór i poznać zasady popularnych gier hazardowych.

Share:

Pokonaj legendarnego Króla Lisza – recenzja gry World of Warcraft: Wrath of the Lich King

Uniwersum World of Warcraft jest, a przynajmniej powinno być, bardzo dobrze znane wszystkim fanom fantastyki, a przede wszystkim graczom komputerowym. Sami dorastaliśmy, zagrywając się w Warcraft’a – od jedynki do trójki – oraz w popularne MMORPG. Ale uniwersum na samych grach się nie kończy – powstały książki, nakręcony został film, więc byłoby to wręcz nielogiczne, by nie sięgnąć do środka przekazu, jakim są gry planszowe. Rok temu recenzowaliśmy dla was jedną grę z tego uniwersum – Small World of Warcraft, a dziś mamy dla was kolejny tytuł. Tym razem z zaimplementowaną, dobrze znaną mechaniką Pandemic. Czy WoW Pandemic daje radę? Przekonajcie się, czytając nasz artykuł.

World of WarcraftWrath of the Lich King to kooperacyjna gra planszowa dla 1-5 graczy w wieku 14+. W grze wcielacie się w legendarne postacie z tego świata i prowadzicie inwazję na Północną Grań! Przedzierając się przez hordy nieumarłych stworzeń, musicie wykonać trzy misje, by ostatecznie stanąć twarzą w twarz z samym Królem Liszem. Wypełniając ostateczną misję – wygrywacie grę!

Zacznijmy od szybkiego omówienia zawartości pudełka gry, a jest ona całkiem pokaźna! W środku znajdziecie składaną planszę, instrukcję, żetony, kartonową cytadelę do samodzielnego złożenia, talię kart oraz plastikowe figurki - od małych ghuli, przez standardowe figurki bohaterów, do słusznych rozmiarów figurki Króla Lisza. Całość prezentuje się naprawdę godnie – elementy są trwałe, ilustracje wzięte żywcem z gier komputerowych, więc trudno się o coś tu przyczepić. Na pochwałę zasługuje dobrze napisana i zredagowana instrukcja – czyta się ją naprawdę przystępnie i mamy sporo przykładów, by jeszcze lepiej zobrazować, jak się powinno grać.

Zanim przejdziemy do skrótu zasad gry, musimy ostrzec osoby, które miały już do czynienia z innymi wersjami gier z serii Pandemic – można powiedzieć, że jest to najłatwiejsza odsłona gry z tą mechaniką. Czy to źle? To się okaże w podsumowaniu tego tekstu. Jednak, mimo że gra ma prostsze zasady niż jej poprzedniczki, to wciąż trzeba się trochę nagłówkować, by wygrać. Po przygotowaniu rozgrywki i wyborze poziomu oraz pierwszego gracza, jesteście gotowi, by rozpocząć potyczkę z Królem Liszem. Rozgrywka przebiega zgodnie z ruchem wskazówek zegara, a tura gracza składa się z czterech etapów, przez które musi przejść. Po pierwsze może wykonać do 4 akcji (nie musi robić wszystkich). I tutaj można się poruszyć na sąsiednie pole. Drugim wyborem może być atak na przeciwnika, gdy będziemy na jednym polu z takowym. Rzucamy wtedy kośćmi i ewentualnie dogrywamy karty ataku z ręki, by ostatecznie posiadać odpowiednią liczbę symboli pięści umożliwiających pokonanie wroga. Trzecia akcja do wyboru to wykonywanie misji – najpierw musicie dojść do pola, gdzie odbywa się ta misja, a następnie (podobnie jak w przypadku ataku) rzucamy kośćmi i dokładamy karty, by poczynić postęp na karcie misji. Ostatnią akcją jest odpoczynek – tutaj też was nie zaskoczymy, mówiąc, że rzucacie kośćmi, by za odpowiednie symbole przywrócić sobie punkty życia. Po wykonaniu swoich akcji przechodzicie do kolejnej fazy swojej rundy, w której dobieracie dwie karty – jeśli na którejś wystąpi rozprzestrzenianie się plagi, to postępujecie zgodnie z instrukcją na niej napisaną. Dla osób, które nie znają systemu Pandemic – nie jest to nic przyjemnego, bo na planszę dochodzą nowi wrogowie. W wielkim skrócie oczywiście. Trzecią fazą jest przywołanie ghuli, więc jak widzicie, co turę gracza będą się pojawiać potwory tak czy siak. A ostatnią, czwartą, jest przesunięcie figurek Plugastw w stronę bohaterów, a jeśli któreś skończy swój ruch na polu z figurką gracza, to zadaje mu obrażenie. W ten sposób gra trwa do momentu, aż wygracie bądź przegracie. Jest parę warunków przegranej, ale tylko jeden warunek zwycięstwa – pokonanie misji Cytadeli Lodowej Korony, a tym samym unieszkodliwienie Króla Lisza.
 
Jak zwykle jest to skrót zasad. W instrukcji czeka na was jeszcze parę szczegółów, które pozwolimy sobie zostawić wam do samodzielnego odkrycia. To, co nam się podobało w tej grze, to wylewający się z niej klimat World of Warcraft. Zaczynając od prostej rzeczy, jaką jest walka z wszędobylskimi ghulami - naprawdę polecamy wam likwidować zawczasu zagrożenie, jakim jest przepełnienie się planszy tymi potworami. Kolejną zaletą jest system misji. Tak jak w wersji cyfrowej były tzw. raidy, tak tutaj musimy dotrzeć na obszar, na którym będziecie musieli wykonać misję. Jasne, samodzielnie to zajmie wam trochę czasu, ale z pomocą mogą wam przyjść wasi współgracze, jeśli również znajdują się na tym samym polu.

Czy World of WarcraftWrath of the Lich King w wersji planszowej „daje radę”? I tak i nie. Dla starych wyjadaczy gier planszowych może być to trochę nudna odsłona gry z mechaniką Pandemic. Dużym ułatwieniem jest to, że kart użytych do wykonywania misji się nie odrzuca. Robimy to jedynie, gdy wykorzystamy umiejętność/właściwość danej karty w swojej turze. Z drugiej strony, jest to dobry tytuł dla osób, które miały do czynienia wyłącznie z grą komputerową, a teraz chciałyby spróbować czegoś innego w swoim ulubionym uniwersum. Z racji prostych zasad gra ma bardzo niski próg wejścia do rozgrywki i jednocześnie polecilibyśmy ją osobom, które chciałyby zacząć swoją przygodę z planszówkami.

World of WarcraftWrath of the Lich King to kooperacyjna gra planszowa, której partia trwa około godzinę po opanowaniu zasad. Gra jest w miarę szybka do nauczenia się, a prosto napisana instrukcja tylko temu sprzyja. Mimo, że mamy wylew gier z mechaniką Pandemic na rynku, to jest to jedna z ciekawszych odsłon pod względem mechanik (pomimo swojej prostoty). Mamy tutaj bardzo dobre połączenie klimatu WoW’a z główną mechaniką – w grze komputerowej (de facto dodatku do jednej z części) też zmagaliśmy się z zarazą ghuli. Planszową wersję polecamy wszystkim – fanom fantastyki, fanom gier z serii Pandemic, a przede wszystkim fanom świata World of Warcraft.

 Nazwa: World of Warcraft: Wrath of the Lich King
Wydawnictwo: Rebel
Rok wydania: 2021
Grę najtaniej kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Rebel za wysłanie egzemplarza recenzenckiego


Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive