22 wrz 2023

Skrzaty nadchodzą! - recenzja zestawu Lego 76421 Skrzat Domowy Zgredek

Ostatnio w tematach recenzji klocków LEGO królowały te z uniwersum Gwiezdnych Wojen, ale dziś to się zmieni. Dzięki współpracy z księgarnią TaniaKsiążka.pl w nasze ręce trafia zestaw 76421 Lego Harry Potter – Skrzat Domowy Zgredek. Jak się prezentuje?

Harry Potter – Skrzat Domowy Zgredek składa się 408 elementów. Jego konstrukcja jest stosunkowo prosta, w pudełku znajdziemy również naklejki na dziennik oraz plakietkę Zgredka. Samo składanie tego zestawu odbyło się bez większych kłopotów, choć z każdym kolejnym klockiem zestaw stawał się… słabszy.

76421 Lego Harry Potter – Skrzat Domowy Zgredek jest w pewnym sensie, naszym zdaniem, trochę grą na emocjach. Pozytywna i charakterystyczna postać, którą polubili wszyscy, została tutaj zrobiona po macoszemu, czego efektem jest otrzymany Skrzat. Największym atutem tego zestawu są oczy, które zostały wykonane w sposób naprawdę dobry, jednak pozostałe elementy są nijakie. Przede wszystkim boli nas fakt „sztywności” tego zestawu – Zgredek bez zginanych kolan? Bez obracania rąk (więc książkę trzyma sztywno)? Tak samo legumina, która jest dodana na siłę, by podbić liczbę elementów.

Choć dla fanów serii, będzie to zestaw, który z wielką chęcią postawią na swojej półce, to inni kolekcjonerzy mogą się poczuć trochę zawiedzeni. Na tle innych klocków z Harrego Pottera, to niestety Zgredek wypada najsłabiej.

Czy polecimy ten zestaw? Ciężko stwierdzić. Z jednej strony, dla fanów Harrego Pottera, jest to bardzo ważna postać i z pewnością będą chcieli mieć ją na półce (mimo mankamentów, bo fani wiele wybaczają), z drugiej strony ograniczona ruchomość klocków sprawia, że bawić za bardzo się nie da. Decyzje pozostawiamy Wam!

Dziękujemy księgarni TaniaKsiazka.pl za wysłanie egzemplarza recenzenckiego
 


 

 

 

 

 

 

Share:

18 wrz 2023

Ścigaj się o podbój nowego lądu dla Atlantów — recenzja gry Oryszalk!

Gier planszowych powstaje tak wiele, że zaczyna występować „problem Netflixa”. Mamy na myśli sytuację, gdy nachodzi Was ochota na zagranie w jakąś grę planszową i trzeba podjąć decyzję co rozłożyć na stół. Czy ciężkiego euraska? Czy jakąś grę słowną lub logiczną? A może dzwonić po znajomych i zagrać w jakiegoś koopa? Czy nie odsądzicie, że wydawcy powinni kategoryzować gry już na etapie produkcji (np. na pudełku)? Na przykład… “Długi, ciężki euro suchar”, zamiast „Wiek graczy: 14+”. Idąc tym tokiem myślenia, chcemy wam przedstawić lekką grę strategiczno — wyścigową pod tytułem Oryszalk!

Oryszalk to szybka gra strategiczna, będącą jednocześnie wyścigiem o zwycięstwo. Przeznaczona jest dla 2-4 graczy w wieku 10+. Każdy z was będzie miał swoją planszę z wyspą, którą odkrywa i rozwija. W swojej turze wybierzecie zestaw: jeden kafelek terenu wraz z jedną z dostępnych akcji. Aby zwyciężyć, musicie wznosić świątynie, wykuwać medaliony z oryszalku lub zdobywać przychylność tytanów. Kto z was zdobędzie 5 punktów jako pierwszy — zwycięży!

W dużym pudełku znajdziecie niemało elementów — od sporej wielkości plansz graczy, przez mnogość żetonów - m.in. terenu, budynków czy potworów. Znajdziecie też karty akcji, kości oraz instrukcję. Wszystkie komponenty wykonane są z najwyższą starannością i trwałością — posłużą na wiele rozgrywek. Ilustracje w grze są bardzo kolorowe, przez co przyciągają wzrok młodszych graczy. I to właśnie im polecielibyśmy grę — zaraz po początkujących planszomaniakach. Niestety w pudełku nie ma wypraski, żeby posegregować elementy, ale na szczęście wydawca zadbał o zapas woreczków strunowych. Uprzedzamy - gra wymaga sporej ilości miejsca na stole.

Pierwszym atutem gry jest fakt, że zasady da się bardzo szybko wytłumaczyć! Partia gry trwa szereg rund, podzielonych na tury graczy. W swoim ruchu, po pierwsze musicie wybrać jedną z dostępnych na rynku kart akcji (część darmowych, część płatnych). Na takiej karcie znajdować się będzie kafelek terenu, który musicie ułożyć na swojej planszy gracza zgodnie z obowiązującymi zasadami. Drugą informację, jaką znajdziecie na owej karcie to akcja do wykonania (opcjonalnie). Tutaj możecie odpalić produkcję oryszalku lub rekrutację wojska. Są to dwa główne surowce w grze. W ramach dostępnych akcji możecie też zbudować budynek, który da Wam fajne umiejki lub świątynię, która jest punktem zwycięstwa. Ewentualnie w ramach akcji budowania, możecie też przekuć 5 kostek oryszalku na medalion, który także pełni rolę punktu. Czwartą dostępną akcją jest walka z potworami. Ostatnią rzeczą, jaką możecie zrobić w swojej turze, to akcja dodatkowa — jest to jedna z czterech standardowych akcji, ale musicie za nią zapłacić odpowiednim surowcem, by móc skorzystać (również opcjonalnie). Po wykonaniu tych czynności tura przechodzi na kolejną osobę. Ta powtarza schemat i gdy dotrzecie do końca kółka, następuje małe sprzątanie pod kolejną rundą. Rozgrywka toczy się do momentu, aż ktoś z was zdobędzie piąty punkt zwycięstwa a na jego planszy nie będzie żadnych potworów. Wtedy partia się kończy automatycznie, bez dogrywania całej rundy.

Oryszalk to bardzo prosta gra strategiczno — wyścigowa. Zasady przyswaja się w parę minut, a partie chce się grać kolejna za kolejną. Niestety interakcja między graczami występuje na bardzo niskim poziomie. Polega ona jedynie na podbieraniu kart akcji/terenu oraz żetonów budynków. Pomimo swojej prostoty, ma do zaoferowania całkiem sporo. Rozterki typu „wybrać kartę z akcją rekrutacji czy wydobycia?” lub „wybrać żeton z potworem i posiadać teren — joker, czy rozwinąć konkretny teren, by zdobyć przychylność tytana?” są na porządku dziennym.

Bardzo polecamy grę Oryszalk. Jak wspomnieliśmy, jest to gra skierowana bardziej dla osób początkujących, ale uważamy, że osoby średnio zaawansowane też będą się dobrze bawić. Starym planszówkowym wyjadaczom, gra może się wydać zdecydowanie za prosta. Ot taki bardzo dobry, niedzielny tytuł, który jednocześnie przeszedł bez większego echa na polskim rynku, a szkoda!

Nazwa: Oryszalk
Wydawnictwo: Czacha Games
Rok wydania: 2023
Grę kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Czacha Games za wysłanie egzemplarza recenzenckiego 


Share:

16 wrz 2023

Obroń Nowe Gravehold — recenzja gry Aeon’s End: Nowy Początek

Jakie macie przemyślenia na temat każdej kolejnej gry wydanej w tej samej serii? Czy na wiadomość o kolejnym Azulu, myślicie „O nie… znów kolejne płytki do ułożenia…”? A może jednak jest w was radość i nie możecie się doczekać sprawdzenia tego, co autor oryginału przygotował dla was tym razem? Dziś jednak nie o kafelkach, lecz o zaawansowanej Magii Bram, znanej z serii gier Aeon’s End. Tym razem na tapetę wzięliśmy część o dostojnie brzmiącym podtytule — Nowy Początek.

Aeon's End: Nowy Początek wydawnictwa Portal Games to samodzielna gra z serii Aeon's End — kooperacyjnej karcianki z mechaniką budowania talii, w której karty nigdy nie są tasowane. Nowy Początek wprowadza nowy rodzaj rozgrywki — tryb Ekspedycji, co znaczy tyle, że stawia przed wami możliwość stworzenia własnej, epickiej opowieści, toczącej się na przestrzeni wielu gier. Gdy skończycie całą kampanię, gra poinstruuje was, jak stworzyć własne przy użyciu pozostałych gier z serii Aeon’s End.

O wykonaniu gry dosłownie słów kilka, bo stoi ono na bardzo dobrym poziomie. Elementy są trwałe, karty grubsze, zdecydowanie każdy egzemplarz przetrwa kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset rozgrywek. Ilustracje nie odbiegają stylistyce od poprzedniczek, co przy fakcie, że będzie można wykorzystać elementy z wcześniejszych wersji, ma znaczenie. Ważną rzeczą w tej edycji są koperty i wszechobecny znak STOP, który mówi nam, żeby nie przeglądać zawartości, zanim gra nam dokładnie nie powie, że możemy to zrobić. Wszystko po to, abyście uniknęli spoilerów w fabule, bo to jej poznanie jest waszym głównym celem tej gry.

Jak już wiecie, Aeon’s End: Nowy początek to kooperacyjna gra karciana oparta na mechanice budowania talii, w której karty na żadnym etapie nie są tasowane. Waszym celem jest pokonanie Nemezis, zanim zniszczy ono Gravehold lub zanim broniący go Magowie Bram, w których się wcielacie, nie padną z wyczerpania. W swojej turze będziecie rzucać zaklęcia, by ranić przeciwnika, ulepszać tzw. bramy (posłużą wam do przygotowania zaklęć) czy też kupować nowe karty z rynku. Z kolei w turze bossa będziecie odkrywać kartę z jego talii i wprowadzać w życie jej efekt. Czasem będą to obrażenia zadane wam, czasem Gravehold. Śpieszcie się zatem z pokonaniem Nemezis, bo nie zawaha się on przed najgorszym, a wspierać go w tym będą jego podłe sługi, czy też specjalne, „długoterminowe” moce.

Jak na grę karcianą z mechaniką deck buildingu przystało, kiedyś skończy wam się wasza talia i będziecie musieli przygotować nową. Wtedy z odrzuconych kart tworzycie nowy stos dobierania, ale kompletnie go nie tasując. To jest ten czynnik, który uczynił Aeon’s End tak popularnym tytułem, bo to wy odrzucając karty, planujecie swoje akcje w kolejnych turach. Drugim czynnikiem „wow” jest talia kart, wskazujących czyja jest tura (graczy/Nemesis) - gdy się wyczerpie, jest tasowana od nowa, przez co, gdy macie wyjątkowego pecha, może się zdarzyć, że zło wykona swoje akcje kilka razu z rzędu.

Jednak to, co najbardziej wyróżnia edycję Nowy Początek, to fakt, że posiada fabułę i tryb kampanijny. Można by rzec, że jest to bezpośrednia kontynuacja poprzedniej gry z tej serii, którą była wersja Legacy. Przez cztery scenariusze będziecie odkrywać historię i prowadzić poczynaniami swoich magów. To właśnie przez zaimplementowaną fabułę, kolejne karty krzyczą do nas, by nie odkrywać następnych bez wyraźnej „zgody” gry.

Jeśli znacie poprzednie wersje gry Aeon’s End, to Nowy Początek to jest dla was punktem obowiązkowym, by poznać opowiedzianą historię. Mechanicznie — poza trybem kampanii oraz tzw. skarbami (ulepszeniami, które możecie zdobyć po walce z bossami) nie zmieniło się prawie nic. Zdecydowanie postawiono na element fabularny oraz na to, by móc tworzyć własne ekspedycje z komponentów z poprzednich gier z tej serii.

Jasne, mogą się zdarzyć wśród was osoby, które stwierdzą, że historia zawarta w Nowym Początku jest zbyt prosta, ale nam eksplorując grę towarzyszyła ogromna ekscytacja i chęć grania, grania i „przejścia” całej gry za jednym posiedzeniem.

Tak więc ufamy, że wzbudziliśmy waszą ciekawość na tyle, że sięgniecie po kolejny już tytuł z serii Aeon’s End. Jeśli mają powstawać kolejne gry w znanej serii, to chcemy, by każda kolejna odsłona nas pozytywnie zaskoczyła, jak to miało miejsce w Nowym Początku.

Nazwa: Aeon’s End: Nowy Początek
Wydawnictwo: Portal Games
Rok wydania: 2023
Grę kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za wysłanie egzemplarza recenzenckiego 


Share:

12 wrz 2023

Uratuj Łucję z opresji! - recenzja gry Opowieści z Pryncypii

Gry przygodowe są nierozłącznym elementem świata planszówkowego. W nasze ręce trafiła przygodówka oryginalnie wydana przez Plaid Hat Games, a w Polsce przez Rebel.pl – Opowieści z Pryncypii. Oryginalny wydawca to twórca również Zapomnianych Mórz (wyd. Portal Games) i obawialiśmy się że to będzie po prostu inna szata graficzna i tematyka, ale cała reszta taka sama. Czy słusznie?

Opowieści z Pryncypii to gra zaprojektowana przez Jerry Hawthorne (Pluszowe Opowieści, Magia i Myszy), więc bajkowe uniwersum jest tutaj oczywistością. Duże pudło przeznaczone jest dla 1-4 graczy w wieku ponad 8 lat. Czas rozgrywki tutaj zależy mocno od graczy i rozgrywanego „momentu” ale tak średnio to między 45 a 120 minut.

W dużym, okazałym i pięknie zilustrowanym pudle znajdziemy: księgę miejsc, planszetkę boczną, 4 planszetki chowańców, blok z dziennikiem kampanii, 7 pudełek na talie, kość, 26 figurek, 99 żetonów i znaczników, 4 karty chowańców, 52 małe karty, 108 kart dużych. Wykonanie jest bardzo dobre i przemyślane.

Sama gra jest grą fabularną, więc trzeba mocno wczuć się w klimat i całą opowieść, aby w czerpać pełnie radości. W grze używana jest aplikacja która opowiada ową historię (w języku angielskim z tekstem po polsku), dodatkowo zawiera samouczki oraz możliwość zapisu rozgrywki. W samej grze będziemy przemieszczać się po miejscach z księgi. Będziemy tam opiekować się Łucją, bawić z nią, a czasem przyjdzie nam walczyć z innymi stworami lub uciekać przed potworami. Jeśli oberwiemy to niestety odczujemy to wszyscy, więc musimy dobrze współpracować. Same scenariusze to głównie przejście z jednego miejsca w drugie po drodze spotykając różne przeszkody do pokonania. Sama rozgrywka, jak to w grach kooperacyjnych, opiera się na grze nad stołem, dyskutowaniem kto gdzie pójdzie, co zrobi, a co potem, a gdzie, a jak, a dlaczego. I to jest w tym wszystkim najlepsze!

Bardzo wiele osób nie popiera wprowadzania aplikacji do gier planszowych. Czasem jest to rzeczywiście na siłę i tylko by „wzbogadzić” grę, ale tutaj jest to wymagane. Nie wyobrażam sobie, żeby wydawca dorzucał jeszcze całą książkę ze scenariuszami do tej gry, gdyż po pierwsze zwiększyłoby to objętość już dużego pudełka, nie mówiąc już o znacznie zwiększonym koszcie produkcji (SCD tej gry to już 329zł, a z książką pewnie wzrosłoby o kolejne kilkanaście-dziesiąt złotych). W tym przypadku aplikacja dla nas nie jest przeszkodą, szczególnie że posiada samouczek, który prowadzi gracza za rękę i bardzo dobrze tłumaczy zasady i niuanse.

Pierwotnie zastawialiśmy się ile ma wspólnego z wspomnianymi Zapomnianymi Morzami. Na szczęście nie wiele, bo poza wydawcą, aplikacją i podobnymi elementami (nawet chyba taki sam podajnik na żetony), to jest to zupełnie inna gra. I bardzo dobrze!

Opowieści z Pryncypii to bardzo fajna, fabularna gra logiczna, do której warto zasiąść w rodzinnym gronie. Dla dzieciaków jest to super rozrywka (choć czasem dłuższe scenariusze były grane na raty), posiada świetne walory graficzne, przyciąga wzrok i chce się ją rozgrywać. Dodatkowo jest to kooperacja, więc młodzi gracze uczą się współpracować oraz argumentować swoje wybory. Same plusy! Polecamy!


                                                                   Nazwa: Opowieści z Pryncypii

Wydawnictwo: Rebel
Rok wydania: 2023

Dziękujemy wydawnictwu Rebel za wysłanie egzemplarza recenzenckiego 

Share:

9 wrz 2023

Podajemy hasło! Świetna zabawa! - recenzja gry Walkie Talkie

Kto powiedział, że rozgrywka w gry kooperacyjne długo trwać? Albo że gra musi posiadać skomplikowane zasady? Po co sobie utrudniać życie, skoro można zagrać w naprawdę dobrego koopa z elementem dydaktycznym? Porozmawiajmy o grze Walkie Talkie wydawnictwa Muduko!

Walkie Talkie to kolorowa, karciana gra skojarzeniowa. No i tak jak wspomnieliśmy — kooperacyjna. Przeznaczona jest dla 1-4 graczy w wieku 8+. W grze będziecie rozgrzewać wasze zwoje mózgowe, wymyślając skojarzenia, przez łączenie liter i kolorów. Waszym zadaniem jest pozbycie się swoich kart z ręki i zdobycie jak najwięcej punktów dla całej drużyny!

Po przygotowaniu gry polegającym na wyłożeniu dwóch kart na środek stołu — jedną z odkrytą literą, drugą z kolorem (karty są dwustronne) oraz na rozdaniu graczom kart startowych, jesteście gotowi do gry. Pamiętajcie tylko aby ustawić timer - 30 sekund na każdego gracza biorącego udział w rozgrywce. Zatem przy grze w cztery osoby macie dwie minuty, by zdobyć jak najwięcej punktów. A zasady wykładania kart z ręki są banalne! Wykładacie karty z ręki do tych już wyłożonych wcześniej na stół - karty liter na stos literami i adekwatnie - kartę kolorów na odpowiedni stosik. Następnie mówicie swoje skojarzenie zaczynające się na widoczną literę pasującą do koloru. Nie może to jednak być nazwa widocznego koloru bądź użyte wcześniej hasło. Każdy z was stara się pozbyć swoich kart, a gdy skończy się czas, liczycie gwiazdki na wyłożonych kartach. W grze Walkie Talkie nikt nie wygrywa ani nie przegrywa. Waszym wspólnym celem jest osiągnięcie najlepszego wyniku, który możecie zapisać w tabelce i starać się go pobić w następnych partiach.

Co w przypadku, gdy ktoś totalnie się „zatnie” i nie będzie w stanie wymyślić słów pasujących do aktualnej sytuacji na stole? W instrukcji jest na to rozwiązanie! Na odpowiednie hasło, wszyscy gracze mogą odwrócić swoje karty na ręce na drugą stronę i działać dalej. Ewentualnie, możecie przekazać wszystkie swoje karty osobie po waszej lewej.

Gra Walkie Talkie to bardzo szybka, kooperacyjna gra karciana. Idealna na wieczorne spotkania towarzyskie bądź też dla młodych graczy. Dynamiczna rozgrywka rozwija słownictwo i zmusza każdą szarą komórkę oraz wyobraźnię do wymyślania słów i skojarzeń. Wykonanie jest bardzo dobre jakościowo z fajnymi grafikami na kartach. Chociaż w pudełku jest za dużo powietrza — liczymy na mini dodatki. Zdecydowanie polecamy grę ze względu na fakt, że na jednej rozgrywce nie skończycie — każda posiadówka z tą grą kończyła się u nas kilkunastoma partiami z rzędu. No i oczywiście walor edukacyjny! Najlepiej się uczy poprzez świetną zabawę!

Nazwa: Walkie Talkie
Wydawnictwo: Muduko
Rok wydania: 2023
Grę kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Muduko za wysłanie egzemplarza recenzenckiego 

Share:

5 wrz 2023

Dostarcz pizzę i nie denerwuj cioci! - recenzja gry Cztery Sery

A może by tak rzucić wszystko i... Zostać dostawcą pizzy? I choć dorośli mogą złożyć aplikację do pizzerii, tak najmłodsi planszówkowicze muszą z tym marzeniem poczekać, aż dorosną. Z rozwiązaniem przychodzi wydawnictwo Trefl, dzięki któremu nasze pociechy mogą się realizować w zawodzie doręczyciela tego włoskiego dania.

Cztery Sery to gra planszowa dla 2-4 graczy w wieku 5+. Jest to rodzinny tytuł, w którym wcielacie się w rolę dostawcy pizzy! Będziecie poruszać swoje pionki po planszy, zagrywać karty akcji i blokować przeciwników. Pamiętajcie jednak, by dowieźć zamówienie na czas, bo kolejne już spływają do restauracji! Waszym celem będzie jak najszybsze dostarczenie 4 pizz pod wskazany na karcie adres (pole na planszy).

Gra nie zawiera wielu elementów. W pudełku znajdziecie planszę, cztery pionki, żetony pizzy, karty adresów i akcji, kostkę oraz instrukcję. Wykonanie gry jest bardzo dobre. Elementy są trwałe, a ilustracje w grze będą przyciągały uwagę najmłodszych. Figurki dostawców, jak i pozostałe obrazki są bardzo kolorowe i zabawne. Ciekawostką są tutaj pionki, które mają specjalne wcięcie, w które można wsunąć żeton pizzy. Wygląda to, jakby wasz tekturowy dostawca faktycznie trzymał i wiózł drożdżowy placek.

Rozgrywkę rozpoczyna najmłodszy gracz i w swojej turze ma do zrobienia kilka rzeczy. Po pierwsze rzuca kostką i przesuwa swój pionek o wskazaną liczbę pól w wybranym przez siebie kierunku. Następnie wykorzystuje dowolną liczbę swoich kart akcji — o nich więcej w dalszej części tekstu. Po ich zagraniu zostaje tylko dobrać nowe, aby mieć trzy w ręce i przekazanie pałeczki (a raczej kostki) kolejnemu graczowi. Partię rozpoczynacie z pierwszą pizzą do dostarczenia pod adres wskazany na wylosowanej karcie. Gdy już dowieziecie jedzenie, musicie wrócić na środkowe pole planszy, by pobrać nową kartę adresu i pizzę. Wygrywa ten z was, kto jak najszybciej dostarczy czwartą pizzę do zamawiających.

Wspomniane karty akcji oraz pola specjalne na planszy robią małe zamieszanie i pozwalają na parę dodatkowych czynności. Na przykład karty hulajnóg pozwalają przesunąć pionek o liczbę pól wskazaną na karcie. Karta z kostką pozwala wykonać dodatkowy rzut. Co za tym idzie — szybciej dostarczycie zamówienie! Są też tak zwane karty „przeszkadzajki". Jeśli zagracie kartę z wizerunkiem ciotki lub kota na wybrane pole — blokujecie wszystkim możliwość dostarczenia pizzy na pole zajęte przez taką kartę. Pozbyć się ich można zagrywając karty ciasta lub ryby. Wśród pól specjalnych znajdują się takie, które również dają możliwość ponownego ruchu. Pozwalają także zamienić karty ciotki i kota miejscami na planszy, a nawet wymienić kartę adresu na nową.

Gra Cztery Sery w swojej prostocie dostarcza całkiem sporą dawkę strategii. Mądrze wykorzystane karty akcji pozwolą skończyć ruch na specjalnych polach lub posunąć pionek jeszcze dalej. Dodatkowo czerwone karty kota i cioci blokują możliwość doręczenia pizzy pod wybrany numer na planszy. Dodaje to dozę negatywnej interakcji, dzięki czemu najmłodsi będą się uczyć pokory, ale i tego, jak sobie poradzić z problemem, gdy ktoś ich przyblokuje.

Jest to gra dedykowana dla najmłodszych, ale wiadomym jest, że dorośli równie dobrze bawią się przy takich dziecięcych tytułach. Gra Cztery Sery jest dobrą pozycją ze względu na szybką rozgrywkę, kombinowanie z kartami i przystępną cenę.

Nazwa: Cztery Sery
Wydawnictwo: Trefl
Rok wydania: 2022
Grę kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Trefl za wysłanie egzemplarza recenzenckiego 

Share:

3 wrz 2023

Obejmij dowodzenie nad gwiezdnym krążownikiem i jego załogą! - recenzja gry Gwiezdna Flota

Jaką tematykę lubicie najbardziej w grach planszowych? Wikingowie? Średniowiecze? A może fantastyczne elfy lub krasnoludy? Może jesteście neutralni niczym Geralt z Rivii i zależy Wam tylko na dobrej mechanice? W dzisiejszym artykule chcemy wam przedstawić grę Gwiezdna Flota od wydawnictwa Rebel, która łączy nie wymienioną wyżej tematykę sci-fi z kilkoma interesującymi mechanikami. Czytajcie dalej!

Gwiezdna Flota to strategiczna gra planszowa dla 1-4 graczy w wieku 12+. W trakcie rozgrywki wcielicie się w kapitana swojego statku kosmicznego i będziecie zarządzać załogą. Każdy wasz podopieczny ma indywidualne umiejętności, dzięki którym łatwiej będzie się wam podróżować po kosmosie pełnej piratów i dostępnych misji do wykonania. Pamiętajcie jednak o bieżących naprawach waszego statku! Zwycięża ten z Was kto zbierze najwięcej punktów zwycięstwa.

W dużym pudełku znajdziemy mnóstwo elementów kartonowych- nawet kilka do samodzielnego złożenia. Niestety zabrakło wypraski, więc będziecie zmuszeni sami jakoś posegregować elementy. Na szczęście wydawca zadbał o zapas woreczków strunowych. Mamy mieszane uczucia, jeśli chodzi o jakość komponentów — elementy kartonowe są standardowe, więc o ich trwałość nie ma co się martwić. Smuci jednak fakt, że karty są cienkie i łatwo ulegają pogięciu. Szkoda też, że wydawcy (oryginalny, jak i polski) nie poszli za ciosem i do plastikowych figurek załogi, nie zaprojektowali plastikowych figurek statków kosmicznych, którymi będziecie „latać” po planszowym kosmosie. Jednak to, co zasługuje na nasze uznanie to planszetki gracza w kształcie statku oraz komiksowe ilustracje i humorystyczne wstawki, czy to w instrukcji, czy na kartach.

Z grą Gwiezdna Flota jest jak wszystkimi żartami z memów z cyklu „ojciec z psem po tygodniu”. Zawczasu chcemy Was ostrzec, bo, mimo że gra jest całkiem prosta, to może się wydawać tytułem z wysokim progiem wejścia dla osób początkujących. Głównie przez ilość elementów do samodzielnego złożenia przed pierwszą rozgrywką, jak i nie do końca dobrze zredagowaną instrukcją. Musieliśmy dwukrotnie przez nią przebrnąć, zanim zaczęliśmy grę. Sam „trzon” gry jest prosty — bo w swojej turze możemy wykonać akcję swoim pracownikiem (chorążym), wypełnić misję lub spasować w przypadku, gdy nie mamy innych możliwości, bądź chcemy zachować pracowników na kolejną rundę. Bolączką może być duża ilość pomniejszych zasad i reguł do ogarnięcia. I o tyle o ile doświadczone osoby sobie z tym poradzą, tak gracze początkujący już mogą mieć problemy ze zrozumieniem, jak grać.

Co możecie robić w swojej turze? Przede wszystkim przydzielać swoim podkomendnym akcje do wykonania — od nawigowania przez galaktykę, rozwijania technologii przez potyczki z gwiezdnymi piratami do naprawy statku. Gdy będziecie gotowi — możecie podjąć się wypełnienia misji, lecąc na upatrzoną planetę i tam zlecając wykonanie jej swoim specjalistom. Oprócz tego wszystkiego pamiętajcie też, że Wasi chorążowie są nie tylko pracowici, ale i ambitni — chcą się rozwijać. Zatem to waszym obowiązkiem będzie wyszkolenie chorążych na komandorów (mogą robić dwie akcje) lub też przebranżowienie załoganta na inną profesję. Gdy wyczerpią się Wam opcje ruchu i następnie wszyscy gracze spasują, kończy się runda. Przechodzicie do przygotowania do kolejnej i w ten sposób działacie przez cztery pełne rundy. Zwycięzcą zostaje ten z was, kto zdobył najwięcej punktów zwycięstwa.

Jeśli mielibyśmy podsumować grę Gwiezdna Flota w zwięzły sposób, to brzmiałoby to tak: „Gwiezdna Flota to strategiczna gra planszowa o rozwijaniu swojego statku kosmicznego. A także, o byciu dobrym dowódcą dla swojej załogi, by szybko i sprawnie wykonywała Wasze polecenia ataku, nawigacji czy rozwijania technologii”.

Zachęcamy was, abyście dali szansę tej grze, bo pomimo natłoku treści w instrukcji to gra jest naprawdę przyjemna i po kilku rozgrywkach, gdy już opanujecie zasady, wręcz bardzo płynna. Oczywiście czas partii wydłuża się w zależności od ilości osób zasiadających do rozgrywki. Jednak możemy śmiało potwierdzić, że po paru rozgrywkach sugerowany czas rozgrywki wg informacji pudełkowej jest dłuższy niż w rzeczywistości.

W grze znajdziecie sporo kombinowania i planowania — czy inwestować tylko w technologie i sojusze? Czy może jednak wykonywać misje? Dróg do zwycięstwa jest sporo. Co nam przypadło do gustu z mechanik, to fakt, że po wykonanej akcji odstawiacie chorążego do tzw. poczekalni, gdzie będzie czekał, aż znów go nie wyślesz na służbę. I może się zdarzyć, że nie trafi on do gry w kolejnej rundzie, tylko jeszcze w późniejszej. Zatem musicie skrupulatnie planować kolejność wyboru pracowników, by ustawiać ich w kolejce, tak aby szybko wrócili do akcji w dobrej kolejności (na początku każdej rundy wracają do was prawie wszyscy pracownicy — oprócz trzech z samego końca kolejki). Taka mechanika z pewnością zaangażuje Was do strategicznego myślenia i planowania akcji w przyszłości. Nie zapominajcie też o rozwijaniu technologii oraz „podlizywaniu” się frakcjom, które będą dawać dodatkowe punktu zwycięstwa.

Gwiezdna Flota to przyjemna gra euro, która może stanowić wyzwanie dla początkujących graczy, ale gdy poświęci się jej trochę więcej czasu, to z każdą kolejną rozgrywką zyskuje w oczach graczy. I chociaż nie znajdziecie tutaj negatywnej interakcji… Ba - w zasadzie to (prawie) żadnej interakcji poza blokowaniem sobie kart misji tu nie uświadczycie. Jeśli szukacie ciekawej gry z mechaniką worker placement. Jeśli marzą się wam kosmiczne eskapady, to Gwiezdna Flota to jest tytuł dla Was!


Nazwa: Gwiezdna Flota
Wydawnictwo: Rebel
Rok wydania: 2023
Grę kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Rebel za wysłanie egzemplarza recenzenckiego 

Share:

25 sie 2023

Recenzja dodatków do gry Terraformacja Marsa: Ekspedycja Ares: Infrastruktura, Kryzys oraz Odkrycia

Też tak macie, że gdy dany tytuł wam się spodoba, to czekacie czy nie rozwinie się on w serię gier? Albo czy czekacie z wypiekami na twarzy na plotki o ewentualnych rozszerzeniach? Bo my tak! Na wieść o nowych grach z serii lub dodatkach cieszymy się jak dzieci. Dziś pomówimy o dodatkach do bardzo popularnej gry karcianej jaką jest Terraformacja Marsa: Ekspedycja Ares. Przeczytajcie nasz artykuł do końca, by dowiedzieć się który dodatek jest raczej uzupełnieniem podstawki, a który pełnoprawnym rozszerzeniem.

Kwestią przypomnienia, TM: Ekspedycja Ares to druga gra w uniwersum Terraformacji Marsa, w której będziecie budowanie swój silnik produkcyjny, aby doprowadzić Czerwoną Planetę do stanu używalności. W trakcie gry kierujecie międzyplanetarnymi korporacjami, inwestując w karty projektów, które bezpośrednio lub pośrednio przyczynią się do terraformowania planety. Dodatki Infrastruktura, Kryzys i Odkrycia wnoszą parę nowości do podstawowej gry.

Najpierw jednak o wykonaniu tych rozszerzeń i od razu w pierwszym zdaniu uspokajamy — nie odstają one ani jakością ani kompatybilnością grafik/elementów od podstawki. Tutaj nie mamy nic do zarzucenia. Gorzej jednak ma się sprawa pudełek i faktu jak trzymać grę wraz z „DLC-kami” na półce. Czy razem w pudle z podstawką a może w osobnych kartonach? Jeśli to pierwsze — nie będziemy ukrywać, że może to być nie lada wyzwanie, by upchnąć wszystko razem. Jeśli w osobnych kartonach, to tutaj sprawa też nie wygląda kolorowo. Mianowicie, dostajemy pudełka, które tylko dowożą nam zawartość. Są one płaskie i otwierane wąskim bokiem, więc gdy włożymy rozfoliowane karty i elementy — będą one fruwać w środku pudła jak szalone. Szkoda, że na polskim rynku nie ma dedykowanego bigboxa na całość.

Infrastruktura:
Pudełkowo — dodatki się nie różnią rozmiarami to, jeśli chodzi o zawartość gameplayową to w dodatku Infrastruktura, dostajemy jej najmniej. Ten zestaw pozwoli wam grać w sześć osób. Oczywiście dostajemy komponenty dla dodatkowych graczy oraz więcej kostek zasobów. Oprócz tego dochodzi nowy współczynnik terraformacji — tytułowa Infrastruktura. Jest to kolejny tor, który musicie “wymaksować”, aby skończyć grę. Co więcej, w pudełku dostajecie nowe karty projektów.

Odkrycia:
Ten dodatek wnosi już trochę więcej niż poprzednik. Aczkolwiek mamy wrażenie, że bardziej „uzupełnia” podstawkę, by bardziej przypominała swoją starszą siostrę, jaką jest oryginalna Terraformacja Marsa. Chodzi o implementację Nagród i Tytułów. Jest ich łącznie kilkanaście, a do rozgrywki losujemy po trzy z nich, więc jest urozmaicenie. Są to nic innego jak pewne wymagania, które musicie spełnić, aby otrzymać dodatkowe punkty na koniec gry. Drugim nowym mechanizmem w tym zestawie jest tak zwany Uniwersalny Symbol. Niektóre karty mają znak zapytania, który przy aktywacji karty zastępujemy wybranym przez siebie symbolem. Przydatne, aczkolwiek takich kart jest tyle, co kot napłakał, więc trzeba mieć dużo szczęścia, by na nią trafić. Ostatnią zmianą, jaką wprowadzają Odkrycia to wzmocnienia kart faz. Otrzymujemy nowe talie faz, które są silniejsze niż te z podstawki — bonusy są dwukrotnie wyższe lub możecie zagrać drugą zieloną kartę. Taki „awans” możecie otrzymać w trakcie partii, zagrywając odpowiednią kartę projektu.

Kryzys:
Ostatnim rozszerzeniem wydanym obecnie w polskiej wersji językowej do gry Terraformacja Marsa: Ekspedycja Ares jest Kryzys. I powiemy wprost — to jest prawilny dodatek! A wręcz można prawie, by rzec, że nowa, osobna gra. Pierwszą rzeczą, jaką musicie wiedzieć o tym dodatku to fakt, że zmienia on rozgrywkę na tryb kooperacji oraz to, że gracie przeciwko grze (coś w stylu „pandemików”). Minusem jest jednak to, że nie połączymy tego rozszerzenia z Infrastrukturą i nie zagracie w sześć osób. Ale do sedna. W tym zestawie otrzymujecie talię oraz planszę Kryzysu, które niszczą waszą planetę! Zaczynacie grę z w pełni zterraformowanym Marsem, a coraz to kolejne wydarzenia cofają wskaźniki poziomów tlenu, temperatury i każą wam zasłaniać oceany. Waszym zadaniem jest podnosić je nieustannie, jak w podstawce, uważając przy tym, by nie spadły za bardzo, bo przegracie grę! By wygrać, musicie przywrócić maksymalne wartości w jednej z ostatnich rund (talia kryzysu jest swego rodzaju timerem). Żeby nie było za łatwo — aktywne karty kryzysu się kumulują i musicie na bieżąco wykonywać określone cele, by się ich pozbywać. Oprócz nowych kart i korporacji dostajemy jeszcze dwie mechaniki — zagrywając karty z PZ, umieszczamy żetony z punktami w tymczasowym banku, skąd będziemy mogli je wybrać, by usuwać karty kryzysu. Kolejną nowością jest wirtualny gracz, który w zależności od waszego składu zasiadającego do rozgrywki, będzie wam albo pomagał, albo przeszkadzał.

Jak sami widzicie, dwa z trzech dodatków to de facto bardziej uzupełnienia gry, a trzeci, największy (Kryzys), wywraca podstawową rozgrywkę w Terraformacja Marsa: Ekspedycja Ares do góry nogami. Jeśli o nas chodzi, uważamy, że dałoby się wszystkie trzy dodatki zmieścić w jednym pudełku z fajną wypraską, zamiast trzech osobnych. Jeśli nie ma się dostępu do żadnego bigboxa, to dwa spore pudełka, są lepsze niż cztery. Chyba że wydawcy zaskoczą nas kolejnymi rozszerzeniami, gdzie jednym z elementów będzie jakiś mega-bigbox. Problemem, który zauważyliśmy, może być też fakt, że trzeba sporo kart „przebrać”, jeśli chcemy zaimplementować któryś dodatek. Mówimy tu o zwykłej podmiance elementów, ale według instrukcji, jest tego dość trochę (zależy od dodatku).

Każdy z dodatków do gry Terraformacja Marsa: Ekspedycja Ares wnosi coś nowego. Jeden trochę mniej, inny znacznie więcej. Połączony z podstawką, każdy z nich dostarcza jeszcze więcej frajdy z gry w tę świetną karciankę. Musicie sami ocenić, który dodatek was najbardziej zaciekawił i wybrać odpowiedni dla siebie — czy to będzie kwestia nowego współczynnika, który wydłuża rozgrywkę, ale umożliwi grę w więcej osób? A może właśnie chcecie przyśpieszyć partie, korzystając z ulepszonych kart faz? Ewentualnie znudziła wam się podstawka i czekacie na kolejną grę w uniwersum Terraformacji Marsa? Z pomocą przyjdzie dodatek “Kryzys”, który rzuci was w kooperacyjny wir walki z zagrożeniami i czasem. Próbujcie, odkrywajcie i dajcie znać, który dodatek najbardziej przypadł wam do gustu!


 Nazwa: Terraformacja Marsa: Ekspedycja Ares: Infrastruktura, Kryzys oraz Odkrycia
Wydawnictwo: Rebel
Rok wydania: 2023
Znajdź najniższą ofertę: Kryzys, Infrastruktura, Odkrycia

Dziękujemy wydawnictwu Rebel za wysłanie egzemplarza recenzenckiego 

Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive