28 sty 2022

Gry paragrafowe w kanonie lektur szkolnych? – recenzja gry paragrafowej Dziady, część V. Dziady, które nie spieprzają

Czy nie byłoby przyjemniej, gdyby większość lektur szkolnych została napisana jeszcze raz? Tak jak filmy mają swoje rimejki, tak chętnie przeczytalibyśmy odświeżoną wersję „Nad Niemnem” bez rozwlekłych opisów krajobrazu. Ale w tym artykule chcemy napisać nie o nowych wydaniach, ale o kolejnych częściach znanych lektur szkolnych. Tak! Chcemy wam przedstawić najnowszą część najbardziej znienawidzonego, ale jednocześnie tak samo uwielbianego dramatu Dziady Adama Mickiewicza. Jak to możliwe zapytacie? Zacznijmy od początku, a szło to mniej więcej tak: „ciemno wszędzie, głucho wszędzie…”
 
Dziady, część V. Dziady, które nie spieprzają to ilustrowana paragrafowa gra, która nadaje Dziadom nowego - humorystycznego oblicza. Obnaża prawdziwy polski romantyzm, przedstawia fakty i wierzenia zarówno chrześcijańskie, jak i pogańskie. Ale co najważniejsze — odpowiada na pytanie, co znaczy tajemnicza liczba 44. A może jednak 144000? Ale zaraz – nie odpowiedzieliśmy na najważniejsze pytanie – co autor miał na myśli (czyt. czy był pełen rozumu)? Otóż Mikołaj Kołyszko stwierdził pewnego dnia, że odprawi seans spirytystyczny we własnym domu. W końcu co może pójść nie tak? Na jego i nasze szczęście udało mu się skontaktować z nikim innym jak Adamem Mickiewiczem. Ten z kolei w gorącej wodzie kąpany, zaproponował Mikołajowi współpracę i tak zaczęli pisać piątą część Dziadów.

Nasi stali czytelnicy pewnie się właśnie za głowę łapią, czytając takie cuda i dziwy. Dlatego nie będziemy was przekonywać do tej racji, tylko zachęcimy do lektury najnowszego dzieła literackiego, które naszym zdaniem także powinno znaleźć się w kanonie lektur szkolnych. Ale wracając do tematu – Dziady, część V. Dziady, które nie spieprzają to paragrafowa gra, w której wcielacie się w jedną z czterech dostępnych postaci i to wy decydujecie o jej rozwoju, dalszych losach i o tym, jak potoczy się fabuła. Gra do nas przyszła w wydaniu książkowym (twarda okładka!), lecz dostępna jest także jej elektroniczna wersja. Do książki dołączona jest mapa głównego obszaru, który będziecie eksplorować, oraz karty postaci wraz z ich tekturowymi figurkami. Za ilustracje odpowiedzialna była Ilona Myszkowska, którą możecie kojarzyć z bloga chatolandia.pl. Czego możecie się spodziewać po piątej części Dziadów? Zagadek, morderstwa, niespodziewanych zwrotów akcji, polsko – litewskiego folkloru, pogańskich obrzędów i ludowej demonologii. Wszystko to zawarte w ponad 500 paragrafach zebranych w cztery wciągające rozdziały.
 
Pozwólcie, że przypomnimy, jak działają gry paragrafowe osobom, które mogły nie mieć wcześniej styczności z taką formą rozrywki lub trafiły do nas pierwszy raz. Otóż można by rzec, że jest to gra wyborów – czytając kolejne strony, dostajemy co chwila wybór, co chcemy dalej zrobić, wraz z odpowiednim „odnośnikiem” do której strony / paragrafu mamy się udać, by poznać dalszą część rozgrywki. Więc jest w tej zabawie dużo skakania między stronami, ale taki jest tego urok – by stopniowo poznawać fabułę i samemu ją tworzyć. Bo praktycznie na każdym etapie rozgrywki dostajemy wiele możliwości, a nasze wybory mogą doprowadzić do jednego z kilku dostępnych zakończeń. Bardzo nam się spodobało podzielenie Dziadów, części V na cztery rozdziały. Pozwólcie, że pozwolimy sobie na ich krótkie streszczenie w dosłownie paru zdaniach. Wstęp oraz rozdział pierwszy to tak naprawdę zapoznanie się z grą. Autorzy bardzo łopatologicznie tłumaczą jej zasady, przedstawiają dostępne postacie i jednocześnie przeprowadzają nas przez swego rodzaju prolog, by poznać zarys fabuły. Drugi i trzeci rozdział to już konkretna akcja. Dostajemy się do malowniczego miasteczka, gdzie rozwiązujemy kryminalną zagadkę – ktoś zamordował Guślarza, a w dodatku ludzie z okolic Wiłkomierza zaczęli zapadać na dziwną chorobę. Drugi rozdział to typowe śledztwo – chodzimy od domu do domu, rozmawiając z mieszkańcami i dowiadujemy się wielu rzeczy. Poznajemy codzienne sprawy ludzi, a jeśli los się do nas uśmiechnie, to zbieramy informacje w sprawie naszego śledztwa.

Zbieranie informacji to część mechaniczna gry – gdy uda nam się takową otrzymać (o czym zostaniecie poinformowani przez grę), to zapisujecie sobie jej numer na karcie postaci. Gdy w dalszej części dojdzie do sytuacji, że staniecie przed kolejnym wyborem, może się okazać, że aby „pójść dalej” musicie posiadać tę konkretną informację, oznaczonym odpowiednim numerem. W trzecim rozdziale rozwiązuje się praktycznie cała fabuła, ale jeszcze zanim to nastąpi, to czeka was wiele zadań. Natomiast czwarty rozdział to wybór jednego z kilku zakończeń. Sami jesteśmy dopiero po dwóch rozgrywkach, gdy piszemy ten tekst, ale wiemy na pewno, że nasza przygoda z tą częścią Dziadów jeszcze się nie skończyła!

Co nas zauroczyło w tej konkretnej grze paragrafowej? Sporo rzeczy, ale pierwsza myśl, jaką mieliśmy, gdy zobaczyliśmy zapowiedź kampanii na kickstarterze, była „ej to może być naprawdę ciekawe!”. I nie zawiedliśmy się! Jest to przede wszystkim miła odmiana od większości gier paragrafowych, zajeżdżających rpg’owymi wpływami, gdzie robimy test za testem, by kolejny test na wytestowaną wcześniej cechę był bardziej efektywny. Nie, żebyśmy byli przeciwnikami takich rozwiązań! Lubimy gry fabularne i wszelakie fantasy. Jednak w „piątce” Dziadów nie jest to aż tak nachalne. Owszem występują testy, statystyki bohaterów, ale w całkiem przystępnej ilości. Dodatkowo – ciekawym rozwiązaniem jest fakt, że autor nie daje nam od razu wszystkich wartości cech bohaterów, żebyśmy się nie sugerowali nimi przy wyborze postaci. Pełny set statystyk poznajemy dopiero po dokonaniu wyboru.

Dziady, część V. Dziady, które nie spieprzają to gra paragrafowa napisana w bardzo ciekawy i nowoczesny sposób. Oczywiście występują nawiązania do literatury XIX wieku i szczerze mówiąc — warto znać ten okres literacki, by rozumieć wszystkie smaczki i nawiązania. Brak tej wiedzy nie przeszkadza, ale jeśli chcemy wynieść z lektury „piątki” jak najwięcej – śmigajcie do biblioteki, by nadrobić zaległości poprzednich części Dziadów.

Słowem podsumowania, odsuwając też na chwilę otoczkę historyczną, Dziady, część V to bardzo intrygująca gra detektywistyczna, w której rozwiązujecie kryminalną zagadkę. Przez cały czas towarzyszyć będzie wam klimat lekkiej grozy i niebezpieczeństwa wiszącego w powietrzu. Nie mamy tu na myśli typowego horroru, ale czuć ciągły niepokój. Ale to już też zostawimy wam do oceny. Gorąco polecamy ten tytuł i czekamy na kolejne części!

Nazwa: Dziady, część V. Dziady, które nie spieprzają
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Rok wydania: 2021
Grę kupisz TUTAJ

Dziękujemy
Wydawnictwu Otwarte za wysłanie egzemplarza recenzenckiego


 


Share:

26 sty 2022

Jaką maskę założysz? - recenzja gry Mascarade

Bruno Faidutti to autor, który jest znany z gier głównie lekkich czy imprezowych. Niedawno recenzowaliśmy Dreadful Circus a dziś chcemy zaprezentować odświeżoną wersję gry Mascarade, którą w Polsce wydaje Rebel.

Mascarade wydana przez Rebel, to nowa, odświeżona edycja popularnej gry imprezowej o tym samym tytule. W grze wcielamy się w uczestników tytułowej maskarady. Bardzo dużym plusem tej gry jest fakt, że można do niej zasiąść aż w 12 osób! Jedna rozgrywka to około 30 minut. W pudełku dostajemy: 17 kart masek, 105 żetonów monet, planszę sądu, wypraskę banku, 9 kart scenariuszy, 6 kart pomocy oraz instrukcję. Wykonanie dobre, acz karty mogłyby być grubsze jak na grę imprezową.

Same zasady nie są skomplikowane – w swojej turze możemy wykonać jedną z 3 akcji – podejrzeć kartę maski leżącą przed nami, skorzystać z karty maski leżącej przed nami lub wymienić karty maski (prawdziwą lub nie) z innym graczem. Celem jest zebranie 12 monet. I choć to wszystko brzmi prosto, to trzeba się zagłębić w szczegóły – w trakcie rozgrywki wiele razy Wasza pierwotna karta zostanie przetasowana i wymieniona z innymi graczami. Podczas wykonywania akcji z karty maski przed nami, nie jesteśmy nigdy do końca pewni, czy faktycznie tę kartę posiadamy – a co więcej, nie musimy jej posiadać, bo tu w dużej mierze chodzi o blef! Jeżeli nikt nie zaneguje naszej akcji (poprzez stwierdzenie, że „nie masz tej karty, bo ja ją mam”), to nie musimy jej faktycznie posiadać, bo nie będziemy jej odkrywać. Jeżeli ktoś zaneguje, to zarówno negujący jak i wykonujący akcje odsłaniają karty – ten kto posiada daną postać wykonuje jej akcję, a pozostali gracze którzy odkryli karty płacą 1 monetę na środek stołu (jedna z postaci pozwala je zabrać stamtąd). Ważne jest też to, że karty „wymieniamy” pod stołem, czyli bierzemy kartę swoją i innego gracza, chowamy pod stół i albo tasujemy albo udajemy że to robimy, po czym przekazujemy jedną kartę przeciwnikowi a drugą sobie zostawiamy, bez podglądania, więc dobra rada – nie pomylcie się!

Tak naprawdę, to nie ma tutaj co się rozpisywać o zasadach. Gra ma ich naprawdę niewiele. Większa zagwozdka może się pojawić dopiero w samej rozgrywce, spoglądając, co robi konkretna postać, gdyż jest ich aż 17, więc nie zapamiętacie wszystkich od razu. W Mascarade są przewidziane konkretne „scenariusze”, czyli jakie karty powinny być w grze według zasad standardowych, ale są również porady, jak tworzyć własne zestawy i jakie warunki muszą zostać zachowane.

W Mascarade graliśmy już kilka lat temu, w pierwszą wersję, która szczerze mówiąc przypadła nam wizualnie do gustu bardziej. Maskarada kojarzy nam się bardziej z Wenecją i taką stylizacją, a nowa wersja ma grafiki w stylu japońskim, co nam nie do końca tutaj pasuje.

Do samej Mascarade wracamy często, szczególnie spotykając się w większym gronie. Gra urzekła nas swoją regrywalnością, prostotą zasad i duża dawką blefu. Grę się szybko rozkłada, szybko gra i szybko składa, więc nie generuje tutaj dodatkowego czasu, co jest kolejnym plusem gry imprezowej.

Jeżeli często gracie w grupie powyżej 6-7 osób, lubicie blefować i dedukować, to Mascarade sprawdzi się u Was idealnie. Choć w samą grę można grać już od 4 osób, to swoje walory pokazuje w rozgrywce w większej liczbie graczy. Serdecznie polecamy każdej grupie poszukującej dobrej i szybkiej gry imprezowej!


Nazwa: Mascarade
Wydawnictwo: Rebel
Rok wydania: 2021
Grę najtaniej kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Rebel za wysłanie egzemplarza recenzenckiego







Share:

24 sty 2022

Lekcja historii o Brazylii – recenzja gry Brazil: Świt Imperium

Czy gra planszowa może być jednocześnie lekcją historii? Okazuje się, że tak! I co całkiem efektywną, bo łączymy przyjemne z pożytecznym! W najnowszej grze wydawnictwa Lucrum Games pt. Brazil: Świt Imperium poza potyczkami, które będziecie toczyć między sobą, dowiecie się mnóstwa faktów o historii terytorium, które dziś nazywamy Brazylią. My jednak skupimy się na części planszówkowej, ale prosimy, by nie zapomnieć o zadaniu domowym, jakim jest lektura wkładki z rysem historycznym tego państwa.

Brazil: Świt Imperium to strategiczno – ekonomiczna gra planszowa dla 1-4 graczy w wieku 14+. W grze między innymi wznosicie budynki, zarządzacie zasobami, eksplorujecie ziemię, handlujecie i rekrutujecie armię, aby uchronić swoje interesy przed rywalizującymi państwami. Jednym słowem – kolonizacja! Rozgrywka toczy się na przestrzeni trzech er – odkryć, nawigacji oraz kolei. Gracz z najwyższym wynikiem punktowym na koniec gry otrzymuje tytuł cesarza lub cesarzowej Brazylii!

Nasze wrażenia z wykonania zaczniemy od krótkiego podsumowania wstępu. Bardzo nam przypadł do gustu mały „podręcznik” historii Brazylii dołączony do gry. Jest to historia tego kraju, spisana na kilku stronach wraz z życiorysami najważniejszych postaci historycznych z nim związanych. Naprawdę świetna sprawa. Dzięki temu człowiek poszerza swoją wiedzę ogólną. Poza tym gra Brazil: Świt Imperium nie odstaje wykonaniem w żaden sposób – ani negatywny, ani pozytywny. Bardzo nam się podobają ilustracje. Komponenty są wysokiej jakości. Można trochę narzekać na czytelność planszetki gracza (a dokładnie chodzi o Pałace) – trzeba odsunąć odpowiedni element, by poznać jego wymagania budowy.

Jak wspomnieliśmy, toczycie rozgrywkę przez trzy ery, z których każda zapewni wam nowe możliwości, ale też postawi kolejne wymagania. Zanim przedstawimy wam skrót zasad, to mała uwaga co do instrukcji. Uważamy, że można było ją inaczej zredagować. Nie zrozumcie nas źle – zasady są bardzo dobrze wytłumaczone wraz z przykładami. Jednak mamy wrażenie, że ilość użytego tekstu jest nieproporcjonalnie duża do ilości samych zasad. Radzimy po przeczytaniu instrukcji zacząć grać, bo wszystko tak naprawdę wychodzi w praniu. A co robicie w swojej turze? Jedną z siedmiu dostępnych akcji, a po niej ruch dowolną jednostką wojskową. Proste prawda? Jasne, ale kruczków i smaczków jest jednak trochę więcej. Jakie zatem są akcje i co można z nimi zrobić? Na dobry początek możecie zrekrutować wojsko, by eksplorować nowe tereny. Jak już zajmiecie jakiś obszar, to możecie wznosić budynki lub zakładać miasta. Kolejną akcją do wyboru jest przeprowadzenie reformy, która da wam nowe surowce dostarczane z budynków. Niezwykle ważną akcją jest Rozwój, który pozwoli wam robić usprawnione akcje (odblokowuje nowe możliwości w każdej z akcji). Ostatnimi dwoma akcjami są Port oraz Handel. W pierwszym z nich otrzymujecie dostawę nowych zasobów, a w drugim, jak sama nazwa wskazuje – prowadzicie handel, wymieniając surowce i inne dobra na wartościowe rzeczy. Gdy wykonacie wybraną akcję, możecie (jeśli chcecie) wykonać jeden podstawowy ruch. Polega on na poruszeniu jednej jednostki wojskowej na sąsiedni obszar. Ostatnią (też opcjonalną) rzeczą jest wykonanie dodatkowego ruchu – ten z kolei definiowany jest przez wybraną przez nas akcję. Po tych czynnościach tura przechodzi do kolejnej osoby, która działa według takiego samego schematu. W ten sposób gra kontynuowana jest, aż ktoś z was nie ogłosi wykonania misji trzeciej ery. Przechodzicie wtedy do punktacji i sumujecie punkty za wiele czynników. Na szczęście z pomocą przychodzi mały notesik, gdzie możecie wszystko zanotować. Osoba, która zdobyła najwięcej punktów zwycięstwa, zostaje zwycięzcą/zwyciężczynią.

Brazil: Świt Imperium to kawał solidnej i dobrej gry strategiczno – ekonomicznej, w której owszem ścigamy się o punkty, ale nie jest to jednocześnie euro sucharek, w którym jedna rzecz odpala wiele zależności, dzięki którym z dwóch wyjściowych punktów można zebrać osiem za jednym razem. Nie – tutaj mimo wielu czynników punktujących, nie polecamy, by wybrać kilka i tylko na nich się skupiać. Zdecydowanie zalecany jest równomierny rozwój i zbieranie punktów w wielu obszarach.

W grze występuje wiele zmiennych wpływających na regrywalność rozgrywki. Zaczynając od wyboru kafli monarchów (którzy dają ciekawe umiejętności), przez karty misji, do kafli odkryć terenu. No i nie można zapominać o modularnej planszy, którą musimy ułożyć z kafli na podstawie układów map dostępnych w instrukcji.

Brazil: Świt Imperium to gra planszowa z różnymi mechanikami. Mamy tutaj poruszanie się po planszy, wybór akcji, area control, wybór kart czy wypełnianie kontraktów. Jest to dużo, jeśli do gry miałaby zasiąść osoba bez doświadczenia z grami planszowymi i bez kogoś, kto by wszystko jej wyjaśnił. Jednak warto tę grę poznać, bo odpłaci się nam wieloma przyjemnie spożytkowanymi godzinami. Stare wygi do gry może dodatkowo przekonać negatywna interakcja, przejawiająca się w militarnych potyczkach. Zachęcamy do zagrania!
 
 
 Nazwa: Brazil: Świt Imperium
Wydawnictwo: Lacerta
Rok wydania: 2021
Grę kupisz TUTAJ

Dziękujemy księgarni Gandalf.com.pl za wysłanie egzemplarza recenzenckiego

 

Share:

21 sty 2022

Złap mnie, jeśli potrafisz - recenzja gry Mr. Jack Nowy Jork

Detektywistyczne gry w ostatnim czasie utrzymują się na topie popularności. Nie dziwi więc, że Rebel postanowił wydać odświeżoną wersję gry Mr Jack Nowy Jork. Czy jest to dwuosobowa gra do której warto usiąść, czy może odświeżanie starych tematów – bo przecież pierwszy Mr. Jack wyszedł 15 lat temu! Sprawdźmy!

Mr. Jack Nowy Jork to dwuosobowa gra, której jedna partia trwa około 30 minut. Jeden z graczy wciela się w policjantów, drugi w tytułowego Mr. Jacka (znanego jako Kuba Rozpruwacz). Kuba próbuje zwiać z Nowego Jorku, a policjant stara się do tego nie dopuścić. W pudełku z grą znajdziemy: 8 dysków postaci, 8 kart postaci, kartę świadka, planszę Manhattanu, znacznik tury, żeton informatora, 8 kart alibi, 4 żetony budynków, 7 żetonów metra, 6 żetonów latarni, 2 żetony śledztwa, 2 żetony parowców. Wykonanie gry jest bardzo dobre, solidne i starczy na wiele rozgrywek.

Zasady gry są stosunkowo proste, choć zdarzało nam się zerkać do instrukcji w trakcie gry, by upewnić się co do umiejętności postaci. Na początku gry Mr. Jack dociąga kartę, która pokazuje, w którą postać się wciela. Jego celem jest ucieczka – może to zrobić albo docierając do portu, gdzie jest prom, albo uciec ciemnymi uliczkami. By to jednak zrobić, musi zdobyć status niewidocznego. Runda, w zależności od jej numeru, wygląda tak, że dociągamy 4 karty postaci i w nieparzystych rundach pierwszy wybiera Detektyw (jedną kartę), następnie Mr. Jack (dwie karty) i Detektyw bierze ostatnią dostępną kartę. Gracze pobierając kartę wykonują akcję związaną z daną postaci, tj. przesuwają ją o wskazaną na karcie liczbę pól oraz korzystając z jej akcji specjalnej (część jest obowiązkowa, a część opcjonalna). I tak przyjdzie nam podróżować po mapie, blokować pola, budować latarnie, parki czy metra. Na koniec tury Jack oznajmia, czy postać jest widoczna, czy niewidoczna – jest widoczna, jeżeli znajduje się w sąsiedztwie innej postaci i/lub latarni. Aby Jack uciekł, musi najpierw stać się niewidoczny. Policjant może złapać Jacka w dowolnym momencie gry, przesuwając pionek postaci na pole z podejrzanym – jeżeli się pomylił, to przegrywa. Jack może wygrać na dwa sposoby – uciekając z planszy lub nie dając się załapać przez 8 rund, bo tyle właśnie trwa rozgrywka.

Powyżej w dużym skrócie opisaliśmy zasady. Oczywiście same mechaniki są proste, jednak taktyczne myślenie sprawia, że gra wydaje się trudniejsza, niż w rzeczywistości jest. To co najbardziej nam się podobało, to fakt, że sami budujemy planszę, więc w każdej rozgrywce będzie ona inna (nie mówiąc już o tym, że w każdej grze Jack będzie się podszywał pod kogoś innego). Dodatkowo w grze występuje informator, który w trakcie spotkania pozwala pobrać jedną kartę alibi (czyli z tego samego stosu co Jack na początku gry), by wyeliminować kolejne postaci z kręgu podejrzanych.

W Mr. Jack Nowy Jork gracze muszą obrać swoją własną taktykę i zmieniać ją w zależności od wydarzeń dziejących się na planszy. Zdarzało się bowiem tak, że Jackowi prom uciekł sprzed nosa, albo nagle żeton śledztwa pojawił się na polu, które było jedyną drogą ucieczki. Ale zdarzało się też tak, że Jack chował się ciągle wśród tłumu, przez co ciężko było eliminować podejrzanych. Jedno jest pewne – gracz wcielający się w Kubę Rozpruwacza, ciągle czuje oddech policjanta na swym karku, a z drugiej strony policjant z każdą turą wie, że jest coraz bliżej, ale w głowie ciągle słyszy tykający zegar…

Mr. Jack Nowy Jork to bardzo dobra gra dwuosobowa doskonale znanych autorów – jednym z nich jest Bruno Cathala (7 cudów świata: Pojedynek, Abyss, Pięc Klanów, Kingdomino). Gra działa świetnie, daje dużo satysfakcji, a przy stosunkowo krótkim czasie rozgrywki idzie się nagłówkować. Serdecznie polecamy ten tytuł!

Nazwa: Tajemniczy Ogród
Wydawnictwo: Rebel
Rok wydania: 2021
Grę najtaniej kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Rebel za wysłanie egzemplarza recenzenckiego







Share:

15 sty 2022

A Ty jak je zaprojektujesz? - recenzja gry Miasto w Chmurach

Gizmos to gra, która bardzo często wraca na stół zarówno u nas, jak i u rodziców. Prosta, acz do pomyślenia i pokombinowania. Ale czemu wspominamy ją właśnie w tym tekście? Otóż Phil Walker-Harding to autor zarówno uwielbianego przez nas Gizmosa jak i wielu innych planszówek, w tym naszego dzisiejszego tematu, czyli gry Miasto w Chmurach. Czy ta gra trzyma co najmniej taki sam poziom? Sprawdźmy!

Miasto w Chmurach to gra planszowa wydana w Polsce przez FoxGames w której jako architektowi przyjdzie Ci budować wieżowce w chmurach! W wypchanym pudełku znajdziemy: 96 budynków (po 32 budynki w 3 różnych wysokościach), 93 żetony przejść, 48 płytek chmur, 10 kart projektów specjalnych. Jakościowo komponenty stoją na wysokim poziomie, wizualnie wszystko zależy od gustu, ale nam podobają się bardziej, niż na przykład w Manhattanie wydanym również przez FoxGames.

Same zasady gry Miasta w Chmurach są proste. Naszym celem jest utworzenie projektu, łączącego różne budowle w mieście. Gracze wybierają kafelek, dokładają go na stół, a następnie uzupełniają budynkami w danym kolorze, by stworzyć jak najdłuższe połączenie. Trzeba pamiętać, że na tej samej wysokości drogi nie mogą się przecinać, nie można tworzyć skosów, od jednego budynku mogą odchodzić maksymalnie dwa przejścia, no i nie można łączyć budynków na różnych wysokościach. Rozgrywka trwa 11 rund (lub 8 w grze w pełnym składzie). Punkty zdobywa się w klarowny sposób – na połączeniach (o różnej długości, w zależności od odległości budynków) napisane są ich wartości, więc na zakończenie gry wystarczy ściągnąć dane łączniki i zsumować ich wartości. I z zasad podstawowych to jest tyle, choć można wprowadzić karty celów, które urozmaicą i utrudnią grę, gdyż będziemy musieli zbudować dodatkowo jeszcze jakiś układ (na przykład kwadrat).

Czy tak prosta gra może mieć w sobie głębie? Jak najbardziej tak. Już sama rozgrywka podstawowa daje dużo satysfakcji i możliwości (zawsze wybieramy jeden z kilku kafelków, więc możemy tworzyć własne układy tak, by zdobywać jak najwięcej punktów). Proste zasady sprawiają, że nie ma problemu, by grę wyciągnąć w rodzinnym gronie - czy to z dzieciakami czy ze starszymi graczami.

Gra swoimi walorami estetycznymi i możliwością tworzenia trójwymiarowych budynków sprawia, że łatwiej namówić do niej nowych graczy. Dodatkowo dobrze się skaluje, choć przy rozgrywce na 2 i 3 graczy mamy więcej możliwości, bo budujemy większe miasto (3x4 zamiast 3x3). Nie zmienia to faktu, że w każdym gronie gra się po prostu dobrze.

Miasto w Chmurach to gra, której można zarzucić jedynie zbyt małe pudełko – trzeba naprawdę dobrze układać elementy by się domknęło. Poza tym podczas rozgrywki, chcąc niechcąc ćwiczymy zręczność i opanowanie, ale jej głównymi atutami jest możliwość pokombinowania, przy jednoczesnym wyciągnięciu jej zarówno w młodszym jak i starszym gronie. Na koniec możemy jeszcze podziwiać miasto, które udało się nam zbudować, co też daje wszystkim niemałą satysfakcję. Polecamy!
Share:

12 sty 2022

Sadzimy piękne kwiaty w ogrodzie – recenzja gry Tajemniczy Ogród

Czy nachodzi was czasem ochota na zagranie w szybką grę, której partia nie zajmie więcej niż 30 minut? A może szukacie ciekawej gry kooperacyjnej, lub chcielibyście zagrać we wciągającą grę karcianą? W odpowiedzi na te wszystkie wymagania przychodzi gra Tajemniczy ogród wydawnictwa Rebel.

Tajemniczy ogród to karciana gra planszowa, w której tworzymy piękny ogród kwietny z kart dobieranych oraz otrzymywanych w trakcie rozgrywki. Zagracie w nią w 1-7 osób w wieku 8+, a partia trwa około 20-30 minut. W grze będziecie przekazywać sobie karty oraz dobierać nowe ze stosu, by następnie wyłożyć je na stół tak, żeby jak najlepiej zapunktować za warunki określone na kartach. Gracz z największą liczbą punktów wygrywa.

Praca ogrodnika to niełatwe zadanie, tak samo, jak niełatwym zadaniem będzie przygotowanie wszystkich elementów potrzebnych do rozgrywki. W średniej wielkości pudełku, oprócz pokaźnej talii kart, znajdziemy 7 tabliczek do punktacji, 7 murków ogrodowych (w 3D!), sporo żetonów oraz instrukcję. Co tu zatem jest do przygotowania? Otóż gra Tajemniczy ogród zawiera dwa małe dodatki (o ich mechanice opowiemy w dalszej części tekstu), aby przygotować jeden z nich, musimy wycisnąć bardzo dużo elementów z wyprasek i poskładać małe budowle. Osobom ze sprawnymi palcami pójdzie to łatwo, ale że niektóre części są bardzo drobne, dla niektórych może to być lekko problematyczne. Na szczęście te budyneczki poskładać wystarczy tylko raz – po rozgrywce mają one swoje oddzielne miejsce w pudełku. Gra Tajemniczy ogród jest bardzo dobrze wydana – ma piękne ilustracje, które przyciągają wzrok, a pozostałe elementy są trwałe i solidne.

Stwórzmy zatem nasz wymarzony ogród! Na początek potasujcie talię i rozdajcie wszystkim po 6 kart. Weźcie też tabliczkę do zaznaczania ilości punktów, oraz postawcie kartonowy murek pomiędzy graczami. Jesteście gotowi! Gra toczy się na przestrzeni 4 rund, a w każdej z nich wykładacie 3 karty na stół - po jednej na turę. Co ciekawe – tury graczy wykonywane są symultanicznie – wykonujecie jednocześnie kroki opisane dalej. Tak więc w swoim ruchu wybieracie 1 kartę do zagrania do swojego ogrodu oraz dwie, które przekażecie sąsiadom. Połóżcie wszystkie karty zakryte na stół. Do ogródka – przed siebie oraz sąsiadom – za kartonowy murek, aby jasno odróżnić, którą kartę przekazujecie. Następnie odkrywacie karty przed sobą i dobieracie te, które przekazali wam sąsiedzi. Dobieracie także jedną ze stosu ogólnego, by finalnie mieć znów 6 kart na ręce. W ten sposób postępujecie, aż będą wyłożone przed wami 3 karty. Następuje wtedy tzw. punktowanie po rundzie, a dodatkowo po skończonej 4 rundzie, następuje finalne punktowanie. Warto tutaj krótko dopowiedzieć, że na każdej karcie widnieją odpowiednie symbole oraz warunki punktowania, jakie trzeba spełnić. Co więcej, warunki zwycięstwa z kart dołożonych w kolejnych rundach, działają z kartami wyłożonymi wcześniej. Warto więc dokładać karty o tych samych symbolach, by tworzyć mini – combosy. Osoba z największą ilością punktów zostaje zwycięzcą.

Jak już wspominaliśmy, w pudełku z grą Tajemniczy ogród dostajemy od razu dwa małe dodatki, które urozmaicają rozgrywkę. Pierwszym z nich są Przyjaciele – mała talia kart, którą tasujecie przed rozpoczęciem rozrywki i rozdajecie graczom po dwie karty. Można powiedzieć, że definiują one wasz cel na daną rozgrywkę – mówią wam, które symbole na kartach macie zbierać, by dostać dodatkowe punkty zwycięstwa. Drugim dodatkiem są Budynki dekoracyjne. Są to murowane budowle, które stawiacie w swoich ogrodach, a które punktują za takie same symbole na kartach, jakie widnieją na ich szczycie. Jak widzicie, gra Tajemniczy ogród, poza podstawową bardzo obszerną talią kart, która na start daje dużą regrywalność, wprowadza jeszcze małe dodatki, które bardziej urozmaicą wasze rozrywki.

Tajemniczy ogród to świetna gra karciana, w którą możecie grać zarówno przeciwko sobie, jak i w trybie kooperacyjnym! Kolejny argument, że jest to gra dla każdego! Jeśli nie lubicie się ścigać o punkty – spróbujcie wspólnymi siłami zdobyć jak najwyższy wynik!

Bardzo ciekawą mechaniką w grze jest dobieranie kart. Jedną dostajemy z puli ze środka stołu, ale dwie karty otrzymujemy od naszych sąsiadów. Sami też przekazujemy swoje karty przeciwnikom. Warto czasem się zastanowić trzy razy, zanim daną kartę oddamy, bo każda może być dla nas prędzej czy później kartą na wagę zwycięstwa. Co dodaje pikanterii tej mechanice to fakt, że tak naprawdę nie mamy pojęcia, czy pomożemy przeciwnikowi, czy nie – może się okazać, że nasza oddana karta świetnie współgra z inną kartą, którą już ma na ręce.

Tajemniczy ogród to gra karciana z mechaniką card drafting oraz set collection, w której budujemy swój ogród. Gra się w nią bardzo szybko i przyjemnie. Z racji krótkiego czasu rozgrywki, zdecydowanie będziecie chcieli zagrać kilka partyjek z rzędu. Grę polecamy osobom które lubią gry karciane, w których trzeba podejmować pewne ryzyko oraz zbierać odpowiednie karty i szukać rozwiązania, które po zagraniu karty da nam dużo punktów. Zdecydowanie polecamy rozgrywkę w większej liczbie osób. Warto zagrać w ten tytuł!

Nazwa: Tajemniczy Ogród
Wydawnictwo: Rebel
Rok wydania: 2021
Grę najtaniej kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Rebel za wysłanie egzemplarza recenzenckiego


 

 

Share:

4 sty 2022

[18+] Jak urozmaicić związek? - recenzja gry The Lovers: ekskluzywnej gry erotycznej

UWAGA! TEKST PRZEZNACZONY JEDYNIE DLA OSÓB DOROSŁYCH!!!!

 

Gry erotyczne często kojarzone są w sposób zły czy wyuzdany. Inną kwestią jest fakt, że same sobie na to zapracowały, gdyż większość z nich to gry polegające na wykonaniu tu i teraz danego zadania, wskazania pozycji czy miejsca do odbycia stosunku i tym podobne. Czy z grą The Lovers jest podobnie?

The Lovers: ekskluzywna gra erotyczna to gra polskich twórców, którzy póki co wydali ją w języku angielskim (w paczce otrzymaliśmy również instrukcję po polsku), ale nie jest to widzimisię od autora, acz zamierzony zabieg – język angielski jest bardziej lotny i przystępny w tematyce seksu, niż język Polski, który jest dość dosadny. W eleganckim, czarnym pudełku otrzymujemy dwie talie kart, jedną dla niego i jedną dla niej. Karty wykonane są z bardzo dobrej jakości papieru, więc nie ma obawy by się zniszczyły podczas rozgrywki.

Grę tę wyróżnia przede wszystkim czas rozgrywki – sami decydujecie ile będzie trwała rozgrywka. Na początku musicie ustalić ile czasu będzie trwała jedna runda. My sobie przykładowo dawaliśmy 2 tygodnie. Gra polega na wykonywaniu misji. Na początku gry każdy bierze swoją talię i jej NIE PODGLĄDA. Następnie dobieracie po 3 karty – 2 z nich to akcje, a jedna to zadanie. Karty akcji mają swój koszt wyrażony w punktach. Aby z nich skorzystać musicie jakiekolwiek punkty posiadać, a te zdobywacie za wykonywanie misji. I tutaj od razu uprzedzamy – nie są to misje polegające tylko na seksie. Są to przeróżne zadania (których nie będziemy Wam zdradzać by nie psuć zabawy), które wprawią w zaskoczenie, ekscytacje i pobudzą Wasze zmysły. Po wyznaczonym czasie (przykładowo te 2 tygodnie) dobieracie kolejne 3 karty w tej samej konfiguracji i gracie dalej. I tak do samego końca, a na końcu podliczacie punkty i zwycięzca dobiera kartę nagrody, którą „przegrany” musi zrealizować.

Tyle jeśli chodzi o zasady. Jeżeli ktoś się nie wyrobi z zadaniem w określonym czasie, to odejmuje się mu tyle punktów ile warte jest zadanie. Podobnie z kartami akcji – jeżeli zagramy kartę a drugi gracz odmówi jej zrealizowania, to traci punkty. Jednak trzeba tutaj mieć również zdroworozsądkowe podejście – to ma być zabawa i jak widać że ktoś ma gorszy czas to się spokojnie dogaduje na wydłużenie terminu.

No i teraz najważniejsze pytanie – dla kogo jest ta gra? I tutaj nasuwa się kilka odpowiedzi. Gra sprawdzi się w początkujących związkach, gdzie już coś macie za sobą, ale jeszcze wiele przed Wami, a jedno (albo oboje) z Was jest nieśmiałe i nie potrafi do końca wyrazić swoich fantazji czy chęci – tutaj można na przykład pokazać kartę akcji, nie trzeba tego opisywać, a po wszystkim tylko skwitować, że „tak było fajnie” – ot cała filozofia a jak bardzo może urozmaicić kolejne razy.

Z drugiej strony, gra przeznaczona jest dla wieloletnich związków, które już trochę popadły w rutynę. I to nie przez znudzenie się w łóżku, ale jeśli się już jest ze sobą wiele lat, to znamy dobrze zarówno swoje ciało jak i ciało partnera/partnerki, co powoduje, że wiemy jak się zachowywać by sprawić przyjemność (nie w tym nic złego!), jednak czasem brakuje w tym wszystkim tej ekscytacji i tej niewiedzy co i jak będzie dalej. Tutaj ta nutka tajemnicy kiedy druga połówka zdecyduje się wykonać zadanie wprowadza niepewność, która potrafi byś ekscytująca. A że zadania nie polegają na zaliczaniu pozycji, to dodatkowo może nam po prostu urozmaicić wieczór dobrym jedzeniem i… fajnymi widokami. Zadania bywają przeróżnie, raz zdarzy się nam przebrać za kogoś na przykład stewardesse, innym razem będziemy musieli użyć różnych zdolności kulinarnych, a jeszcze innym zrobić odpowiedni nastrój i w odpowiedni sposób zainicjować igraszki.

Gra ma kilka „poziomów”, a wyżej opisujemy pierwszy z nich – Romantic. Kolejne to Hardcore i Pervert. Oba z nich są dla bardziej zaawansowanych związków, które już całkowicie nie mają przed sobą tajemnic i które lubią eksperymentować w łóżku jeszcze bardziej i odważniej. Obie są dostępne w wersjach Master & Slave oraz Switch. Trzeba jednak mieć na uwadze, że te wersje są dla osób lubiących bawić się w dominację.

Na przełomie kwartału pierwszego i drugiego ukazać się mają dodatki: przebrania, miejsca, gadżety (w dwóch wersjach) oraz pozycje (w dwóch wersjach). Uzupełniają one rozgrywkę i urozmaicają je jeszcze bardziej. Obiecujemy Wam opisać dodatki jak tylko je otrzymamy! Dodatkowo na KSie trwa kampania dla par tej samej płci: KAMPANIA.

Wersja Romantic u niektórych pozwoli lepiej poznać drugą połówkę, a u innych pozwoli wskrzesić tę iskrę, która była na początku relacji podczas pierwszych spotkań, pocałunków czy zbliżeń. Gra jest wydana bardzo ładnie i porządnie, nie wygląda tandetnie, obskurnie czy wyuzdanie, grafiki na kartach są gustowne i estetyczne, a erotyka na nich przedstawiona jest zrobiona ze smakiem i nie wygląda jak z kreskówek czy filmów erotycznych. Serdecznie polecamy tę grę wszystkim parom, które szukają czegoś nowego, nie zawiedziecie się! 



UWAGA! DLA NASZYCH CZYTELNIKÓW MAMY ZNIŻKĘ 10% NA ZAKUPY W SKLEPIE WYDAWCY! A że walentynki już niebawem, to polecamy użyć kodu: stertagier-10   na zakupy w sklepie wydawcy!




Nazwa: The Lovers: ekskluzywna gra planszowa
Wydawnictwo:
Plazacraft
Rok wydania: 2021

Dziękujemy Plazacraft za wysłanie egzemplarza recenzenckiego





 




Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive