22 gru 2018

Tokio upadło! Atakujemy Nowy Jork! - recenzja gry Potwory w Nowym Jorku oraz Potwory w NJ: Doładowanie.

Dziś na nasz Stertowy warsztat bierzemy aż dwa pudełka. Jedno z nich, to druga część dobrze wszystkim znanych Potworów w Tokio – Potwory w Nowym Jorku. Drugim, mniejszym pudełeczkiem jest świeżo wydane Doładowanie dla wersji Nowy Jork. Z tej okazji wydawnictwo Egmont wysłało nam taki oto pakiet do recenzji. Zatem postaramy się odpowiedzieć na pytanie: jak to wszystko się ma do pierwszej części gry? W którą z nich warto zainwestować?

Potwory w Nowym Jorku to gra wydana dwa lata temu przez wydawnictwo Egmont. Tytuł jest przeznaczony dla 2-6 graczy w wieku 10+. W grze wcielamy się w bandę zmutowanych potworów, by przy ich pomocy zniszczyć miasto zwane Wielkim Jabłkiem. Aby tego dokonać, będziemy toczyć zacięte pojedynki między sobą i wojskiem, burzyć budowle oraz rozwijać umiejętności. Bój będzie ciężki i niestety — zwycięży tylko jeden potwór.

W pudełku znajdziemy bardzo dużo elementów. Oprócz instrukcji i planszy, do dyspozycji mamy 66 kart, mnóstwo tekturowych i plastikowych znaczników, 8 kości, figurki postaci z podstawkami i ich plansze. Wszystko elegancko mieści się w dobrze zaprojektowanej wyprasce. Ilustracje są żywe i kolorowe. Dzieciaki będą miały frajdę podczas gry, bo postacie takie jak Kapitan Ryba, czy smok Drakonis są narysowane kolorowo i bajkowo. Które dziecko nie chciałoby zniszczyć Statuy Wolności, mając Titanica zaczepionego na łańcuchu? Obrazki świetnie pobudzają wyobraźnię dzieci. Natomiast w Potwory w Nowym Jorku: Doładowanie mamy kolejnego potworka do kolekcji.

Czym się różni wersja Nowy Jork od wersji Tokio? Oj, mogłoby się wydawać, że autorzy poszli na łatwiznę i zmieniając kontynent, dodali tylko nowe potwory i karty. Ale to nieprawda. Owszem, Potwory w Nowym Jorku bazują na tej samej mechanice co poprzedniczka. Czyli na jednej wielkiej nawalance między współgraczami tak długo, aż na planszy zostanie jeden zwycięski potwór. Zacznijmy jednak od początku. Po przygotowaniu pełnej rozgrywki, gracze kolejno będą wykonywali swoje tury. W ich trakcie wykonujemy akcje w określonej kolejności. Po pierwsze – rzucamy kośćmi, a jeśli ich wynik nas nie satysfakcjonuje, możemy je jeszcze dwa razy przerzucić. W drugim kroku musimy rozpatrzyć nasz ostateczny wyniki z kości w dowolnej kolejności. Dopiero w kroku trzecim, możemy zaplanować dalszą strategię i poruszyć się naszym potworem. Po tym zostanie nam tylko kupno kart za zebraną energię, a jeśli na tym etapie udało ci się zebrać 20 punktów zwycięstwa – wygrywasz!

Gdzie tu zatem różnice? Pierwsze co się rzuca w oczy to większa plansza, a co za tym idzie większe pole do popisu dla naszych potworów. Nie ograniczają się one bowiem do bijatyki między sobą – w Nowym Jorku faktycznie możemy niszczyć budynki! Za każdą zniszczoną budowlę otrzymujemy odpowiednią nagrodę, ale za to wojsko będzie próbowało nas spacyfikować. Burzenie budynków to ciekawy mechanizm, który pozwala jednorazowo całkiem dobrze zapunktować, przy odpowiednim wykorzystaniu wyników z kości. Kolejną nową rzeczą są symbole na kościach. Doszły ikonki potrzebne do niszczenia budynków oraz oczka Sławy, których odpowiednia ilość pozwala na otrzymanie specjalnych kart Super Gwiazd. Niestety są też ikonki, przez które nasz potwór dostaje bęcki od wojska.

Tak więc sami widzicie, że mechanicznie w Potworach w Nowym Jorku zmieniło się jednocześnie niewiele, jak i bardzo dużo. Jest to nadal kolorowa gra kościana, w której łut szczęścia decyduje o tym, jak obrócą się nasze kości. Z drugiej strony, w tej wersji dodano tak wiele możliwych decyzji, że Potwory, z prostej gry dla dzieci, stały się lekko strategiczną rozgrywką dla trochę bardziej doświadczonych graczy.

Wyborów mamy tutaj wiele. Możemy zdecydować, że chcemy atakować tylko budynki lub tylko pozostałe potwory. Kalkulujemy, czy bardziej opłaca się inwestować w zwykłe karty, czy może w karty Ewolucji. Jednocześnie próbujemy dopiec naszym rywalom – pamiętając o tym, że wojsko paraduje po mieście, możemy ich nieźle załatwić. W zależności od wyniku rzutów, wojsko atakuje bowiem odpowiednio w jednej dzielnicy bądź w całym Nowym Jorku.

Grę Potwory w Nowym Jorku wraz z Doładowaniem polecamy bardziej niż jej pierwszą część dziejącą się w Tokio. Nie ujmując oczywiście poprzedniczce, bo tamta gra jest również świetna i można w nią grać wiele razy. Jednak jeśli podobała wam się część pierwsza, to proponujemy spróbować zagrać w "dwójkę". Osobom, które nie grały w żadną z tych gier, polecamy się chwilkę zastanowić i zdecydować samemu, czy wolą wersję łatwiejszą, czy lekko trudniejszą.

 Potwory w Nowym Jorku to tytuł z jeszcze większą dawką negatywnej interakcji. Zwiększona ilości dostępnych wyborów przekłada się na faktyczne zwycięstwo przez dominację w punktach, a nie zdrowiu potwora. Polecamy lekko zaawansowanym graczom. Najlepiej w pełnym składzie, bo zabawy i rywalizacji jest w grze co niemiara!

4/6
Nazwa: Potwory w Nowym Jorku oraz Potwory w NJ: Doładowanie
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2016/2018
Sugerowana cena: 125zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za przesłanie egzemplarza recenzenckiego
Egmont


Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive