10 lut 2019

Rzuć wyzwanie Czempionom Areny i zwyciężaj, by zdobyć chwałę — recenzja gry Monolith Arena

Michał Oracz w światku gier planszowych to postać już kultowa i nie trzeba go raczej nikomu przedstawiać. Twórca gier takich jak Neuroshima Hex czy Cry Havoc wyszedł ostatnio do graczy ze swoją najnowszą propozycją. Tym razem na warsztat wziął swój stary tytuł i przerobił go na skierowany do bardziej ukierunkowanych odbiorców. Zostańcie z nami do końca artykułu, a dowiecie się, czy Monolith Arena wydawnictwa Portal to tylko odgrzewanie kotleta?

Monolith Arena wydawnictwa Portal to gra taktyczna, której tematem są walki na arenie pomiędzy Czempionami różnych frakcji. Przeznaczona jest dla 2-4 graczy w wieku 10+, a rozgrywka zajmuje około 30-45 minut. W grze będziemy kolejno dokładać na planszę żetony swojej armii do czasu, aż nie zostanie wywołana bitwa. Jej celem, jak również i całej gry, jest zniszczenie Sztandaru drugiego gracza. Wygra ten, który sprowadzi liczbę punktów Wytrzymałości Sztandaru przeciwnika do zera.

Jak prezentuje się Monolith Arena? Zaiste dostojnie. W dużym pudełku, oprócz instrukcji i planszy gry, znajdziemy całą masę żetonów, planszetki graczy oraz plastikowe podstawki — elementy Monolitów. Na „całą masę” żetonów składają się znaczniki inicjatywy, sojuszy czy też wytrzymałości. Najważniejszymi jednak są cztery komplety po 35 Żetonów Frakcji i to nimi głównie będziemy się posługiwać podczas gry. Monolith Arena osadzona jest w świecie fantasy, stąd też armie oraz wszystkie ilustracje przedstawiają różne orki, elfy, krasnoludy czy też mroczne demony. Grafiki są świetne i bardzo klimatyczne. Nam bardzo przypadły do gustu planszetki graczy, które są podobnie wykończone jak te w Artefaktach Obcych — lekko chropowate oraz miejscami gładkie. Szkoda tylko, że elementy monolitów nie zostały spersonalizowane dla poszczególnych frakcji. Zamiast tego są one neutralne i lekko odstające od kolorystyki armii. Ot mały szczegół, ale nadałby grze jeszcze więcej klimatu.

Rozgrywka w Monolith Arena składa się z serii tur. Gracze wykonują je kolejno po sobie, a w trakcie swojego ruchu mają do wykonania kilka akcji. Pierwszą jest dobieranie do trzech żetonów Armii ze swojej puli i odkrycie ich. Następnie jeden z nich trzeba odrzucić, a z pozostałymi dwoma należy zdecydować, czy się chce się je zagrać na planszę, zostawić na później, bądź też również odrzucić. Ważną zasadą jest, że przez całą rozgrywkę nie można posiadać więcej niż trzy odkryte żetony. Co więcej, zamiast dokładać żetony na planszę możemy rozwinąć swój Monolit. Składa się on z trzech żetonów — Sztandaru oraz dwóch własnego wyboru. Gra toczy się w ten sposób, aż któremuś z przeciwników nie skończą się zakryte kafelki lub gdy wcześniej jego sztandar nie zostanie pozbawiony punktów życia. Rozgrywana jest wtedy Ostateczna Bitwa, której wynik może jeszcze wiele zmienić.

Tak w zarysie wygląda partia gry w Monolith Arena. Dodatkowo musicie wiedzieć, że w każdej Armii dostępne są trzy rodzaje zagrywanych żetonów — Czempionów, Run oraz Rozkazów. Dwa pierwsze zagrywane są na planszę i to nimi kierujemy podczas Bitew. Żetony Rozkazów po wykorzystaniu właściwości — odrzucamy. Każdy Czempion ma swoją inicjatywę, która decyduje o kolejności wykonywania ataku podczas Bitwy. Nie będziemy się rozpisywać o właściwościach każdej armii, więc powiemy tylko, że wszystkie jednostki mogą atakować wręcz, z dystansu lub są żywą tarczą. Specjalne właściwości to smaczki Monolith Areny

Największy plus gry, jaki chcemy wam zaprezentować w pierwszej kolejności, to proste zasady i mechanika. Bo co trudnego jest w dokładaniu kafelków na planszę i w zapamiętaniu, że nie mogę ich dobrać więcej niż 3 sztuki? Schody zaczynają się przy odpowiednim ich wyłożeniu na planszę, tak aby wyrządzić wrogowi jak najwięcej szkód. Monolith Arena polega na strategicznym planowaniu położenia swojego wojska i wykorzystywaniu jego specjalnych zdolności.

Pytaliśmy we wstępie, czy Monolith Arena to odgrzewanie starego kotleta? Owszem. Mechanicznie gra nie różni się praktycznie niczym od Neuroshimy Hex, tak dobrze znanej wśród fanów gier planszowych. Nowością jest tutaj tylko mechanizm Monolitów, które dobrze zagrane dają potężną przewagę lub mogą uratować nas przed przegraną. Po co więc taki zabieg? Czy Michałowi Oraczowi skończyły się nowe pomysły? Na to pytanie nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć. Natomiast sądzimy, że jest to dobry chwyt marketingowy — sprzedać coś, co w Polsce przyjęło się bardzo dobrze — w nowej odsłonie na całym świecie. A poza tym — moda na retro jest przecież "w modzie". 

Wróćmy jednak do naszych wrażeń z rozgrywki. W Monolith Arena polecamy grać w dwie osoby. Jest to tytuł typowo szachowy. Owszem, spodobał nam się wariant drużynowy, jednak satysfakcja z samotnej wygranej jest większa. Tym bardziej, gdy wygrywamy po pięknym combo z ułożonych Czempionów. Polecamy wam zagrać w Monolith Arenę, jeśli lubicie główkować nad swoimi ruchami jak przy dobrej partii szachów. Dobre jest to, że podstawowe zasady są na tyle przystępne, iż można je wytłumaczyć w kilka chwil i tak naprawdę urozmaicamy je odpowiednimi właściwościami Frakcji. Te też są odpowiednio zbalansowane — nie ma sytuacji, że tylko Frakcja A może pokonać Frakcję B. Trafnie wykombinowane ruchy to droga do zwycięstwa. Przeszkadzało nam tylko to, że gdy zdarzy się kilka złych dociągnięć z rzędu, to nasz przeciwnik może się szybko rozwinąć.

Monolith Arenę polecamy fanom Neuroshimy Hex, chociażby dla samego zagrania i wypróbowania mechaniki Monolitów. Osobom, które nie znają starszej siostry Areny i dopiero poznają świat gier planszowych, chcemy powiedzieć tylko jedną rzecz. Warto zagrać w ten tytuł ze względu na możliwość strategicznego myślenia, proste zasady i dużą regrywalność — po przegranej partii będziecie mieli ochotę na natychmiastowy rewanż!
4,8/6

Nazwa: Monolith Arena
Wydawnictwo: Portal Games
Rok: 2018
Sugerowana cena: 120zł
Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przesłanie egzemplarza recenzenckiego
Portal Games


Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive