22 wrz 2020

Zbieraj kafle i realizuj cele! - recenzja gry Nova Luna

Nagrody Spiel des Jahres są jednymi z najważniejszych w świecie gier planszowych. Już sama nominacja sprawia, że o grze zaczyna być głośno na całym świecie. Nie inaczej było z właśnie recenzowaną grą Nova Luna, która znalazła się w ścisłej trójce nominowanych do tejże właśnie nagrody. Na naszym rodzimym rynku ukazała się ona za sprawą nowego (w Polsce) wydawnictwa: Lucky Duck Games.

Nova Luna to abstrakcyjna gra planszowa dla 1-4 graczy w której dobieramy kafelki, by następnie układać je przed sobą i wypełniać cele. Jedna partia trwa około 30 minut, zaleca się grać z osobami powyżej 8 roku życia. Wykonanie gry jest dobre, kafelki i plansza są dobrej jakości, a kolorowe pudełko przyciąga wzrok i zachęca do wypróbowania gry.

Zasady gry są proste i przejrzyste, choć instrukcja mogłaby zostać zrobiona lepiej (nie wiemy, czy to kwestia przekładu, czy oryginalnej instrukcji). Ale wracając – zasady są proste, sama mechanika opiera się na pobraniu i dołożeniu kafelka. Na środku stołu mamy koło, wokół którego rozkładamy kafelki. Na kafelku zawsze przedstawiony jest jego koszt, jak i cele do zrealizowania (od 1 do 3). Czas zaznaczamy, przemieszczając swojego piona po kole, które przedstawia kolejne fazy księżyca. Ma to duże znaczenie, gdyż turę rozgrywa gracz, którego pion jest ostatni na torze (więc może się zdarzyć, że jeden gracz rozegra kilka tur pod rząd). W swojej turze gracz musi zawsze dobrać kafelek (jeden z trzech leżący przed specjalnym standem księżyca) i przesunąć w to miejsce owy księżyc. Jeżeli przed standem jest mniej niż 3 kafelki, to gracz może dołożyć kafelki we wszystkie puste pola. Jak już wspomnieliśmy, na kafelkach znajdują się cele. Przedstawiają one układ, jaki należy stworzyć by zrealizować cel – na przykład 2 czerwone kafelki. Jest tylko jedno „ale” - kafelki tworzące układ muszą sąsiadować z kafelkiem z danym celem (chyba że jest ten sam kolor, na przykład 3 niebieskie, to wystarczy że jeden niebieski sąsiaduje, a pozostałe tworzą z nim ciąg). Po zrealizowaniu celu zasłaniamy go jednym ze swoich pionów (dostajemy ich 20), a gra toczy się do momentu, aż któryś z graczy pozbędzie się ich wszystkich.

Gra pod kątem trudności jest podobna do Patchworka, a podobieństwo jest nieprzypadkowe – tam też zarządzamy czasem, a aktualnego gracza wyznacza ostatni pion na planszy. No i najważniejszym, co spaja te tytuły, to oczywiście Uwe Rosenberg, który jest autorem obu gier jak i oczywiście wielu innych.

W Novą Lunę grało się nam przyjemnie i jak zwykle przy takich tytułach, zagraliśmy kilka partii z rzędu. Nie ma tu za wiele interakcji między graczami, właściwie to ogranicza się ona do ewentualnego podebrania komuś kafelka, co też nie zawsze dla nas może być korzystne. Mimo to widać różnicę w graniu w 2, 3 czy 4 osoby – przede wszystkim nie można aż tak dokładnie zaplanować swoich ruchów do przodu.

Planowanie. Naszym zdaniem to ono właśnie jest tutaj cechą wiodącą. Nie można dobierać sobie na zasadzie „a to może ten, może się przyda”. Nie. Musimy sobie zaplanować, wybrać miejsce gdzie dołożyć i dążyć do realizacji celu, a najlepiej dokładać kafelki tak, by potem jednym dołożeniem zrealizować 2 lub nawet 3 cele.

Nova Luna to bardzo przyjemna i raczej lekka, abstrakcyjna gra planszowa, która skierowana jest raczej do graczy wchodzących w świat planszówek. Z drugiej strony nadaje się ona świetnie na niedzielne granie z rodzinką po obiedzie. Gra sama w sobie jest bardzo dobra, zmusza do myślenia, ale nie sprawia większych przestojów. Dla nowych graczy fajne wyzwanie, dla ogranych ludzi dobry filler. Polecamy!


Nazwa: Nova Luna
Wydawnictwo: Lucky Duck Games
Rok wydania: 2020

Dziękujemy wydawnictwu Lucky Duck Games za wysłanie egzemplarza recenzenckiego
 

Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive