16 kwi 2016

Patrz, licz, uderzaj! - recnzja gry Halli Galli

Jak sami możecie zauważyć, w ostatnim czasie recenzujemy raczej gry lżejsze. Przede wszystkim jest to spowodowane tym, że te gry są po prostu krótsze, a nasze życie zmienia się z dnia na dzień i mamy mniej czasu (to nie znaczy, że nie będziemy recenzować większych tytułów – te też są w przygotowaniu). Dziś nie będzie inaczej, bo mamy dla Was świetną grę, w której liczy się umiejętność szybkiego liczenia, refleks i… odporne ręce. Przedstawiam Wam Halli Galli w odświeżonej wersji graficznej!

Halli Galli to połączenie gry imprezowej z grą rodzinną. Zawiera również elementy edukacyjne, ale liczy się tutaj przede wszystkim dobre oko, refleks i umiejętność szybkiego liczenia. Jest to kolejna wersja wydana przez G3 Poland (wcześniej ten tytuł wydał Piatnik), w której czeka nas odświeżona szata graficzna i nowy, lepszy najważniejszy element – dzwonek.

A skoro mówimy już o elementach to w pudełku znajdziemy 56 kart owoców (banany, śliwki, truskawki, limonki), metalowy dzwonek i instrukcje. Wykonanie? Jak dla nas lepsze niż wcześniej – kolory na kartach bardziej wyraziste, same karty są dobrej jakości, choć na imprezie mogą się łatwo wygnieść. Dzwonek jest dobry, metalowy, wytrzymały.

Zasady tej gry są bardzo proste i tłumaczy się je w mniej niż minutę. Każdy ma swój stos kart przed sobą. Gracze kolejno wykładają karty przed siebie (co ważne, wykładają je od siebie, czyli tak, że najpierw kartę widzą inni gracze, a dopiero później aktywny gracz) i sprawdzają czy na stole pojawiło się dokładnie 5 takich samych owoców (suma ze wszystkich kart). Jeżeli tak to uderzają w dzwonek – kto pierwszy ten zgarnia wszystkie wyłożone karty na stół. Jeśli popełni błąd to rozdaje po karcie dla każdego gracza. Kto nie będzie miał kart ten przegrywa.

Jak sami widzicie zasady Halli Galli są bardzo proste i szybko da się wytłumaczyć jak grać. Ja sam miałem przyjemność grać w ten tytuł kilka lat temu i zapadł mi w pamięci dość mocno, przede wszystkim przez emocje jakie się przy nim udzielają. Wszyscy gracze siedzą skupieni i czekają by tylko móc uderzyć w dzwonek. Choć w instrukcji jest zapisane, że to gra do 6 osób to pamiętam, że graliśmy w chyba 9-10, przez co ludzie szybko odpadali, bo kończyły im się karty, ale zabawa była przednia. Szczególnie gdy się uderzało w dzwonek, a nagle na Ciebie leci 8 innych rąk.

Co przemawia za Halli Galli? Przede wszystkim proste zasady i radocha, którą zapewnia gra. Choć sama mechanika nie jest specjalnie odkrywcza to jest to świetny tytuł na imprezę. Powstała również wersja dla tych młodszych czyli Halli Galli Junior (polecam sprawdzić recenzje u znajomych tutaj: Blog na wolny czas ). Jednak powiem Wam, że klasyczna wersja też się sprawdza wśród młodszych.

Jest to pewna informacja, gdyż wzięliśmy tę grę trochę w ciemno na spotkaniu w Domu Dziecka. Myśleliśmy, że raczej dzieciaków (8-13 lat) zniechęci fakt, że trzeba szybko liczyć, ale było wręcz przeciwnie – ciągle namawiały nas na kolejne partie (do tego stopnia, że musieliśmy potem szybko uciekać, gdyż dzieciaki zaczynały już jeść kolacje!). Mimo tego, że było ciągle w tyle słychać powolne odliczanie do pięciu to małe pociechy bardzo dobrze się bawiły i dostaliśmy zaproszenie na kolejne spotkanie.

Myślę, że powyższy akapit jest najlepszym podsumowaniem. Halli Galli to tytuł, który powinien znaleźć się w biblioteczce każdego kto lubi gry imprezowe, karciane, rodzinne. W sumie to dla każdego, kto szuka „jakiejś fajnej gry”. Polecam ten tytuł wszystkim, bez znaczenia czy dopiero uczy się grać czy może jest już starym wyjadaczem. Halli Galli to gra wprawiająca w dobry nastrój, jednocześnie powodując małe urazy na dłoniach!


I.
Klimat
-/6
II.
Złożoność
6/6
III.
Oprawa graficzna
5,5/6
IV.
Wykonanie elementów
5/6
V.
Grywalność na 2 graczy
4,5/6
VI.
Grywalność na więcej osób
6/6

Ocena Końcowa: 5,4

Nazwa: Halli Galii

Wydawca: G3 Poland

Wydanie: pierwsze
Rok: 2016

Sugerowana cena: 39,95 zł 
Za dostarczenie gry dziękuję wydawnictwu G3.
www.g3poland.com


Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive