13 mar 2016

Plansza okiem Muffina - #5 Recenzja gry Deadwood Miasto Bezprawia

Bycie kowbojem – marzenie i zabawy mojego dzieciństwa. Bo któż nie chciałby jeździć na koniu, rabować, pić rum i wszczynać rebelie? Otóż to! Chciałabym dziś wprowadzić Was we wspaniały świat dzikiego zachodu – oto przed Wami moje przemyślenia na temat gry Deadwood Miasto Bezprawia.
Deadwood jest planszówką wydaną przez Galaktę. W pudełku znajdujemy:
  • 1 plansza
  • 45 znaczników kowboi
  • 20 znaczników naboi
  • 20 znaczników rumaków
  • 20 listów gończych
  • 4 żetony torów kolejowych
  • 1 żeton szeryfa
Już na pierwszy rzut oka widać, że gra oraz elementy zostały świetnie przemyślane i wykonane. Żetony są solidne, posłużą przez długi, długi czas bez śladów użytkowania – plansza jest usztywniona a instrukcja napisana w sposób zabawny i jasny. Przy pierwszym otworzeniu opakowania byłam naprawdę mile zaskoczona jakością wykonania. Ale... przejdźmy do rzeczy, czyli o co w tej grze tak naprawdę chodzi :)

Każdy z nas dostaje swoją pulę kowboi – po trzy z każdego rodzaju (żółtodziób, rewolwerowiec i przywódca). Na początku rozgrywki każdy z graczy ma trzech aktywnych rzezimieszków – po jednym żółtodziobie, rewolwerowcu i przywódcy na swoim ranczo. Ah, nie wspomniałam o tym, że nie jesteśmy tymi dobrymi kowbojami, acz tymi niegrzecznymi – napadanie na sklepy, rozboje, strzelaniny i ucieczki  będą naszymi specjalnościami. Celem gry jest zapanowanie nad miastem przed nadejściem kolei – tak kolei. Torowisko i pociągi oznaczają pieniądze! W jaki sposób należy tego dokonać? 

Każda rozgrywka zaczyna się od rozstawienia budynków – cztery z nich są stałe (w każdej jednej grze są obecne od samego początku) a reszta jest losowa. Każde miejsce ma swoje właściwości, które dla ułatwienia są pokazane graficznie na każdym żetonie budynku. Budować tory można tylko i wyłącznie poprzez udanie się do ratusza – im szybciej ustawimy znaczniki torów i wybudujemy dworzec, tym prędzej zakończymy grę. Deadwood może się skończyć jednym z trzech sposobów – wybudowaniem dworca, wybiciem wszystkich kowboi oraz wykorzystaniem wszystkich listów gończych. Świetne jest to, iż każda rozgrywka wygląda inaczej i trzeba się naprawdę wygimnastykować i oknuć, aby finalnie zwyciężyć i przejąć władzę nad miastem. 

Zdecydowanie pozytywnym aspektem tej gry jest jej wykonanie, o którym zresztą wspominałam wyżej. Solidne, dobrze wykonane elementy są niezaprzeczalnie plusem. Deadwood świetnie wprowadza nas w klimat, można naprawdę poczuć smak BYCIA kowbojem. Spora doza negatywnej interakcji i taktyki sprawia, że ów gra jest naprawdę smacznym kąskiem dla graczy.

Niestety, na samym początku gry jest naprawdę ciężko ogarnąć funkcje poszczególnych budynków. Jest ich sporo i pomimo tego, że każdy z nich jest opisany, grafiki często wprowadzają w błąd i nie są do końca czytelne. Rozgrywka może być maksymalnie krótka lub długa. Ostatnia partia, którą rozegrałam z przyjaciółmi trwała tylko 15 minut – człowiek nie zdąży się do końca wkręcić w klimat, a tu niespodziewanie nastaje koniec.  Rozstawienie elementów, pomimo wcześniejszego sortowania zajmuje sporo czasu – po rozegranej grze poskładanie żetonów i upchnięcie ich do pudełka momentami graniczy z cudem! Tak wiele rzeczy w tak małym pudełku. 

Finalnie moją oceną jest 6,5/10. Uważam, że jest to gra którą warto mieć w swojej kolekcji, jest regrywalna i miła, choć niekiedy pozostawia niedosyt i pustkę – zwłaszcza jeżeli któryś kowboj postanowi w ekspresowym tempie wybudować dworzec i zakończyć całą zabawę w bardzo krótkim czasie.

Wolicie posłuchać o grze? Zapraszamy tutaj:


A może wolicie zobaczyć jak się gra? Jeżeli tak to łapcie filmik:


Autor: Karolina Krukierek
Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive