7 mar 2016

Plansza okiem Muffina - #4 Recenzja gry Catan

Przeglądając tytuły gier ekonomiczno-familijnych, nie można przejść obojętnie obok jednej z nich – gry roku 1995 i 1996 (Niemcy, USA), gry która zdobyła szereg wyróżnień i wciąż jest chętnie grywana. O czym mowa? Catan.

Catan jest wspaniałą grą familijną, która polega w gruncie rzeczy na… budowaniu! Poprzez budowanie dróg, osad i miast gromadzimy punkty, które finalnie są nam potrzebne do wygrania rozrywki. Pudełko jest wspaniale wykonane – każdy element ma swoje miejsce – nie musimy tracić niepotrzebnie czasu na sortowanie i układanie. W grze jest wiele rzeczy, które przykuwają wzrok i atencję. Cóż w takim układzie skrywa ów tytuł?
  •     19 pól terenu
  •     6 części ramki
  •     18 żetonów z liczbami
  •     95 kart surowców
  •     25 kart rozwoju
  •     4 karty pomocy
  •     96 pionków
  •     1 figurka złodzieja
  •     2 podstawki na karty
  •     2 kostki
  •     1 instrukcja
  •     1 almanach

Każdy z graczy na początku otrzymuje dwie osady i dwie drogi – innymi słowy już na starcie otrzymujemy 2 punkty zwycięstwa. Każda osada będzie przynosić nam surowce – w grze występują: drewno, kamień, glina, siano, owca. Po co nam surowce? Otóż każda budowla, którą planujemy stworzyć wymaga danej liczby surowców – właśnie dlatego powinniśmy się uważnie rozstawić na początku. Jeżeli już na starcie popełnimy błąd taktyczny, którym jest złe ustawienie osad, niestety będzie się to za nami ciągnęło do końca rozgrywki. Ile liczb możemy wyrzucić na 2 kościach? Ot co – każda liczba ma swoją własną wartość procentową. Stety, niestety najczęściej wypada 7 – cóż to oznacza? Porusza się złodziej. Jego funkcją jest blokowanie naszych surowców. Osoba która wyrzuci 7 przestawia figurkę złodzieja na pole na którego skrzyżowaniu znajduje się osada – innymi słowy odcina swojego rywala od zasobów, które pozwalają mu na dalszy rozwój. Gra staje się o tyle ciekawsza o ile któryś z graczy zacznie blokować surowce podstawowe – takie jak drewno (które potrzebne jest nie tylko do miast, jak cała reszta, ale również do dróg, które łączą i dzięki którym możemy dalej rozwijać swoje małe imperium) – wtedy należy zacząć kombinować – handlować z bankiem, z rywalami, starać się używać jak najwięcej kart rozwoju, w których znajdują się wspaniałe bonusy pomagające w wygraniu rozgrywki.

Pozytywnych aspektów tej gry jest wiele – poczynając od bardzo przyjemnej i prostej mechaniki gry, którą można wytłumaczyć w kilka, kilkanaście minut, kończąc na bardzo przejrzystej grafice i tym, że plansza za każdym razem wygląda inaczej. Bardzo lubię tę grę, więc ciężko mi mówić o minusach, choć nawet ja muszę przyznać, iż losowość tej gry niekiedy zabija. Dlaczego nie wypada 5 czy 9? Przecież prawdopodobieństwo rzutu jest całkiem spore! Oprócz tego, jeżeli gramy w gronie, które lubi robić na złość jest wysoce prawdopodobne, iż wszyscy będą blokować jedną osobę. Nie sprzyja to miłej rozgrywce i może doprowadzić do kłótni, zwłaszcza jak gramy z naszą drugą połówką (przetestowane, doświadczone cyt. „Chcesz dzisiaj spać na kanapie?” czego byłam świadkiem).

Osobiście uwielbiam tę grę i jest to pozycja, której nigdy przenigdy się nie pozbędę! Moja subiektywna ocena to 8/10. Uwielbiam, pomimo tego, iż losowość jest MEEEGA duża i gra nie jest bardzo wymagająca. Dodatkowo starym wyjadaczom ten tytuł się przejadł i jest często określana jako „nudny”. Lubię taką nudę. Taka nuda jest fajna! No tak… Jakiś chętny, aby rozłożyć ze mną planszę? ;)

Wolicie posłuchać o grze? Zapraszamy tutaj: 


Autor: Karolina Krukierek
Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive