14 lis 2017

A Ty jak pokierujesz swą historię? - recenzja komiksu paragrafowego Wilkołak


Komiksy były nieodzowną częścią dzieciństwa zarówno mojego jak i wielu moich znajomych. Mam wrażenie, że moje pokolenie uczyło się sztuki dyskusji poprzez omawianie nowości pojawiających się w komiksie o znanym wszystkim dzieciom Kaczorze Donaldzie. Na samą, więc myśl o powrocie niejako do czasów dzieciństwa ucieszyłam się z możliwości ponownego zatopienia się w świat historii obrazkowej. W momencie sprecyzowania, iż jest to komiks paragrafowy, w którym niejako sama tworzę historię bohatera, obudził się we mnie wrodzony mól książkowy - żywo przeżywający losy głównej postaci w każdej kolejnej lekturze, po którą sięgam. Kierowana, więc ciekawością zabrałam się do czytania.


W komiksie Wilkołak wcielamy się w młodego Eorasa, ucznia doświadczonego i wiekowego maga Tedokreda. Co Eoras ma wspólnego z Wilkołakiem? Na początku nic. Przechodzimy gładko przez wstęp, który wprowadza nas w atmosferę lekkiej tajemniczości. Mistrz i uczeń pracują już dość długo, niestety okazuje się, że młodzieniec nie będzie miał okazji położyć się zbyt wcześnie - musi wyruszyć w las w poszukiwaniu liści mandragory koniecznych do ukończenia maści przez Tedokreda. Eoras mimo obaw wychodzi poza granice miasteczka Białybór, by pomóc swojemu opiekunowi.  Strach ucznia był uzasadniony, pomiędzy drzewami czycha wilkołak. Chłopak wychodzi z opresji cało, ale niestety nie udało mu się uniknąć zadrapnięcia przez potwora. W tym momencie zaczyna się gra. Od tej chwili zaczynamy decydować o losach naszego adepta magii, który stał się także tytułowym wilkołakiem. Czeka na Nas wiele niebezpieczeństw. W mieście aż roi się od łowców, którzy za cel mają jedynie  twoją śmierć. Jednocześnie nie możemz być pewni, że wilkołaki to jedyna nieludzka rasa w miasteczku. Kto wie czy to Nasi sprzymierzeńcy?

„Na start” otrzymujemy pakiet cech, które umieszczamy na naszej karcie boharera znajdującej się na końcu komiksu. Jest to między innymi ilośc puntków życia czy siła i wytrzymałość.  Zaraz po przeczytaniu wstępu napotykamy ogólne reguły gry, które szybko tłumaczą nam jak posługiwać się naszą kartą bohatera, oraz zapowiedź co jeszcze ukrywa się na ostatnich stronach. Znajdujemy tam także „obietnicę”, że w dalszej części historii czeka na nas więcej wskazówek. Informacja szybko okazuje się prawdziwa. Na kolejnych etapach rozgrywki dowiemy się na przykład jak walczyć czy zmieniać się w wilkołaka. Na tylnej okładce umieszczona jest obrazkowa instrukcja postępowania w grze. Każda podjęta przez nas decyzja czy wybrana droga oznaczona jest numerem kadru, do którego musimy się udać, by kontynuować swoją przygodę.

Wspomniana karta bohatera pomaga nam się połapać w grze. To nie tylko miejsce, gdzie zaznaczałam swoje punkty doświadczenia i prowadziłam swojego rodzaju kartę rozwoju postaci. To także podręczna kartka, na której odnotowywałam numery ważnych kadrów do których warto wrócić. Określiłabym ją słowem „zgrabna”. Znajduje się na niej miejsce na najważniejsze informacje, jednocześnie nie sprawia wrażenia przepchanej treścią. Zresztą to samo można powiedzieć o karcie rozwoju umiejętności. 
Bardzo spodobało mi się to, że obie te rzeczy można wydrukować na stronie wydawnictwa i wykorzystać do kolejnych rozgrywek. Pozostając w tematyce wykonania graficznego komiksu to z początku wydawał mi się za ciemny, ale przechodząc w dalsze etapy gry  stwierdzałam, że ten mrok panujący na kadrach jest konieczny dla utrzymania tajemniczej atmosfery. Gdy już pozbyłam się swoich obaw i przejrzałam komiks jeszcze raz po zakończeniu swojej hisorii pomyślałam, że całość idelanie się zgrywa choć czasami niestety miałam problem z zobaczeniem niektórych numerów kadrów (do których należało przejść).

Jeśli myślicie, że taki komiks to jednorazówka to jesteście w błędzie. Rozgrywałam grę 4 razy. Ukończyłam jedną. Podczas pozostałych trzech zginęłam, za każdym razem w inny sposób. Obawiałam się, że jeśli nie usiądę do komiksu i nie skończę go w ciągu jednej rozgrywki to mnie znudzi. W życiu. Czasami czytałam nieprzerwanie przez dłuższy czas, ale sporadycznie była to kwestia podjęcia dwóch decyzji i odłożenia gry na kolejne pare godzin. Akcja mnie nie znudziła, za każdym razem chciałam wrócić do rozgrywki.

Wilkołak okazał się dla mnie idealnym przerywnikiem od codzinnych obowiązków. Sądzę, że spokojnie odnalazłby się w tym komiksie młodszy gracz. Zasady proste, historia ciekawa, czego więcej wymagać od komiksu, który stał się grą?  

Nie będziemy owych komiksów oceniać w tabelce, gdyż nie jest to typowa gra planszowa. Nasza ocena końcowa to: 4,75/6

Autor: Ola J.
Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive