3 lis 2018

Wybierz się na Wyspę Kolorów - recenzja gry Burano

Ciężkie gry lądują na naszym stole często, choć rzadziej niż imprezowe czy szybkie fillerki. Jednak lubimy czasem zasiąść i zagrać w coś trudniejszego, coś, nad czym trzeba się mocno pozastanawiać. Często na stole ląduje SW: Rebelia czy TerraformacjaMarsa, ale i gry typowo euro jak Montana, Istanbul czy Agricola. Czy Burano (Lucrum Games) dołączy do tego grona?

Burano to eurogra wydana przez Lucrum Games, a którą otrzymaliśmy dzięki uprzejmości TaniaKsiążka.pl. Jest to też kolorowa miejscowość położona na Lagunie Weneckiej. Historia tejże miejscowości ma swoje odzwierciedlenie w samej grze – słynęła ona z wytwarzania koronek oraz z bardzo kolorowych budynków, do których aktualnie trzeba dobrze dopasować inne kolory i uzyskać na to odpowiednią zgodę. Ale wróćmy do gry.

Burano to gra, w której znajdziemy masę elementów. Pod wiekiem pudła znajdziemy: planszę, planszę głównej wyspy, 4 statki kupieckie, plansze akcji, 120 kostek (naprawdę dużych) domów, 33 monety, 18 chatek rybackich, 12 warsztatów koronkarskich, 48 kart owoców morza, 16 kart budynków, 48 kafli dachów, 4 znaczniki pór roku, 6 znaczników kolorów akcji, znacznik rundy, 16 elementów pierścieni planowania, 52 żetony pracowników, znacznik pierwszego gracza, 4 koła czasu, 4 drewniane pionki łodzi rybackich, instrukcję. Sami widzicie, że elementów jest naprawdę sporo. A w dodatku ich jakość stoi na bardzo wysokim poziomie, elementy są solidne, przetrwają nie jedną partię.

Zasad jest cała masa. Gdy wzięliśmy się za instrukcję, nastąpił pewien zawód. Generalnie instrukcja jest kiepska. Kilkukrotne przeczytanie dopiero pozwoliło nam cieszyć się z gry. Często mamy tak, że czytamy instrukcję i po rozłożeniu gry mniej więcej łapiemy, o co chodzi i sprawdzamy tylko kwestie sporne, trudne, zapomniane. Tutaj niestety musieliśmy patrzeć co chwile, a bądź co bądź mamy już kilka instrukcji (dobrych i złych) za sobą. No ale koniec narzekania.

O co chodzi w grze? Otóż o posiadanie najwięcej punktów na koniec gry (zdziwieni?). A tak poważnie to te punkty możemy zdobywać na kilka sposobów. Nie będziemy Wam przytłaczać całej rozgrywki, zaznaczymy tylko najciekawsze naszym zdaniem elementy. Otóż w grze występują 3 dostępne akcje – żegluga, wytwarzanie koronek, zbieranie pieniędzy. Tutaj kilka fajnych rozwiązań – przede wszystkim każda akcja jest określona przez dwa kolory, które zmieniają się co rundę (tasuje się je i rozkłada od nowa). Drugi fajny aspekt to koło czasu i pierścienie planowania – wyznaczają nam one konkretne kolory, które będą decydowały o tym, jak dużo zyskamy na danej akcji. Ale to nie wszystko! W przygotowaniu każdej rundy gracze układają z kostek piramidę o 3 piętrach – na samym dole 9 kostek, na drugim 4 kostki i na szczycie jedna kostka. Jedynie dostępne kostki można przygotować i potem wykonać akcje. Kostki oczywiście są w różnych kolorach i to one określają jaką akcję wykonamy. Kostki dodatkowo na planszy układamy tylko po skosie od już leżących. Po co tak kombinować? Otóż w grze dokładamy też dachy, a te muszą leżeć na kostkach sąsiadujących w pionie lub poziomie. Dachy to kolejny aspekt, który nam się w grze spodobał – jak dobrze dopasujemy potem kostki na dachach, to dostajemy dodatkowe punkty przywilejów, które mogą nam nieźle pomóc. I tak gracze sobie grają przez 4 pory roku, łącznie 14 rund i wyłaniają zwycięzcę.

Dobrze, ale jak wrażenia pewnie spytacie. Otóż… mieszane. Gra jest duża, ciężka. Ale nie jest to jej minus. Partia dwuosobowa w półtora godziny? Na spokojnie. W pełnym składzie (4 osobowym) to około 2,5 godziny. Są to dla nas normalne, że tyle siedzimy nad planszą i w zasadzie to lubimy, pod warunkiem, że większości tego czasu nie stanowi downtime. A tutaj niestety tak jest. Ludzie strasznie długo myślą nad tą grą. I z jednej strony to dobrze, ale jest tutaj tyle różnorodnych możliwości, tyle rzeczy do policzenia, każdy ruch ma znaczenie i ludzie się wręcz boją wykonać jakiś ruch, by przypadkiem nie zagrać źle.

Gra ma w sobie kilka elementów losowych – dociąg kart owoców morza czy budynków (które dają bonusy), jednak jest to jedna z wielu opcji zdobycia punktów, więc ryzykować nie trzeba, choć czasem warto. W Burano jest naprawdę wiele różnorakich rozwiązań mechanicznych i chyba są one po prostu „przesadzone”. Gra wymusza na graczach bardzo dużo planowania i liczenia, co powoduje, że rozgrywka się wydłuża a część graczy i tak może się nudzić, bo dużo zależy od ruchu przeciwnika.

Nie można jednak powiedzieć, że gra jest zła. Posiada ona dużą regrywalność – dociąg dachów, kart, początkowe rozłożenie naszego koła, kolory akcji – wszystko to się zmienia z każdą partią. Gra również w miarę dobrze się skaluje, choć najbardziej polecamy partie 3osobowe.

Burano to gra dla ludzi lubiących bardzo dużo planować, ale jednocześnie robiących to szybko i sprawnie. W innym przypadku współgracze Was zabiją. Mechanicznie gra wygląda dobrze, jednak jest strasznie męcząca, przez co nie chce się do niej specjalnie wracać. Jeśli będziecie mieli dużo czasu na jakimś konwencie, to spróbujcie, jednak my nie będziemy trzymać tej gry planszowej na naszej liście euro, do których siadamy często.

Ocena: 3,8/6

Nazwa: Burano: Wyspa Kolorów

Wydawca: Lucrum Games

Rok: 2018

Sugerowana cena: 189 zł

Za grę dziękujemy:
Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive