17 lis 2015

Ulecz świat z choroby! - recenzja gry Pandemic: Legacy

 Szukasz dobrych gier kooperacyjnych? Wolisz współpracować niż rywalizować? Do tego lubisz klimaty medyczne, leczenie chorób, budowanie stacji badawczych itd.? Jeżeli tak to zapewne zapoznałeś się z grą Pandemic. A co jeśli dodać do tego nieodwracalne skutki naszych decyzji?  Z taką zagadką zmierzyli się twórcy gry Pandemic: Legacy.

Jest to recenzja, za którą zabierałem się bardzo długo. Nie przez niechęć, niemoc czy brak czasu (chociaż to też). Wydłużony czas spowodowany był problemem „jak ugryźć tę grę w recenzji”. Nie jest to zwyczajna gra, sam nie znam do końca wszystkich zasad, gdyż dochodzą one w trakcie rozgrywki. To samo jest z zadaniami i z wieloma innymi elementami.

Przejdźmy jednak do właściwego tekstu. Zawartość pudełka jest bardzo imponująca. Duża plansza świata z zaznaczonymi miastami i ich statusami, z miejscami na karty gry i infekcji, na choroby i zadania. Do tego dochodzi 5 kart postaci, w które będziemy mogli się wcielić, 4 pionki, 6 stacji badawczych, 7 znaczników, 96 znaczników chorób, 48 kart infekcji, 61 kart gry, 62 karty Legacy, 4 karty mieszkańców, 5 teczek, karty pomocy oraz najważniejsze – instrukcja.

Dodatkowo znajdziemy również nalepki, których będziemy używać do zaznaczania statusów miast, blizn postaci, mutacji chorób i tym podobnych. Wracając jednak do tematu instrukcji – muszę przyznać, że taka forma jest dla mnie nowością. W kolejnych etapach gry będziemy odkrywać kolejne nalepki, które będą zmieniały formę w jakiej gramy. Same nalepki będziemy naklejać w instrukcji, przez co zostają one już na stałe. Muszę również powiedzieć, że jest ona bardzo dobrze i rozbudowanie zapisana, do tego stopnia, że przeraziła mnie złożoność gry po przeczytaniu instrukcji, a przed pierwszą rozgrywką. Jednak, gdy zasiedliśmy do pierwszych gier treningowych wszystko okazało się już jasne.

Gra oferuje możliwość rozegrania wcześniej wspominanych gier treningowych. Jest to stworzone dla tych, którzy nie mieli wcześniej styczności z grą Pandemic. Był to bardzo dobrych ruch ze strony autorów gry, gdyż przed rozpoczęciem właściwej rozgrywki możemy poznać postacie, mechanikę gry oraz dobrać swoje postacie  tak, aby się wzajemnie uzupełniały co się bardzo przydaje w dalszym etapie.

Obiecałem sobie, że recenzja nie będzie zawierała spoilerów i tak też będzie, zatem musicie mi wybaczyć, ale zarysuję Wam zasady rozgrywek treningowych oraz powiem czego możecie się spodziewać w Legacy.

Gry treningowe to nic innego jak zagranie w Pandemic’a. Każdy z graczy wybiera swoją postać oraz dostaje konkretną liczbę kart (w zależności od ilości graczy). Przy przygotowaniu gry wtasowujemy 5 kart epidemii do naszej talii oraz losujemy pierwsze zarażone miasta (3 po 3 znaczniki, 3 po 2 znaczniki orz 3 po jednym znaczniku) i zaczynamy zabawę.

W swojej turze gracz może wykonać 4 akcje. Może to być podróż do innego miasta (mamy wiele możliwości podróżowania), uleczenie miasta ze znacznika choroby, wynalezienie lekarstwa, wybudowanie stacji badawczej lub wymiana kartą miasta z innym graczem. Po wykonaniu 4 akcji, następuje dobranie dwóch kart (maksymalnie 7 na ręce) oraz odkrycie tylu kart infekcji, ile pokazuje skala zachorowań (pierwotnie 2).
Jeżeli w mieście są już 3 znaczniki tej samej choroby i ma dojść czwarty to rozpoczyna się rozprzestrzenianie choroby. Dodajemy jeden znacznik do każdego miasta, z którym połączone jest miasto inicjujące rozprzestrzenianie się chorób oraz przesuwamy znacznik na skali rozprzestrzeniania się. Jeżeli jedną z dwóch kart, które dobieraliśmy na rękę będzie karta epidemii to dopiero zaczyna się zabawa. Bierzemy kartę ze spodu stosu kart infekcji i w danym mieście kładziemy 3 znaczniki choroby. Następnie bierzemy wszystkie odrzucone karty infekcji, tasujemy je i układamy na górze stosu. Przesuwamy znacznik na skali zachorowań i losujemy odpowiednią ilość kart infekcji. 

Ale jak tu wygrać? O co chodzi? – pewnie nasuwają się Wam te pytania. Wspomniałem, że jedną z akcji jest wynalezienie lekarstwa. W tym celu potrzebujemy posiadać 5 kart w tym samym kolorze co choroba oraz znajdować się w mieście ze stacją badawczą. Co nam daje wynalezienie lekarstwa? Otóż to, że teraz za jedną akcję usuwamy wszystkie znaczniki danej choroby w danym mieście (a nie jeden, jednak nadal jest konieczność znajdowania się w danym mieście). Dodatkowo, jeżeli usunęliśmy wszystkie znaczniki choroby uleczalnej to odwracamy znacznik danej choroby i od tego momentu choroba się nie rozprzestrzenia, więc przy kolejnym losowaniu kart infekcji, nie dokładamy konkretnych znaczników. Celem gry treningowej jest wyeliminowanie 4 chorób. Gra toczy się do zwycięstwa bądź do momentu gdy na skali rozprzestrzeniania się osiągniemy 8 poziom lub gdy skończą nam się karty gry.

W wersji Legacy czekają nas dodatkowe karty zadań, finansowanie, miesiące, dodatkowe teczki, blizny i różne usprawnienia gry. Miasta będą się buntować i niszczyć nasze stacje, trudniejsze będzie podróżowanie, jednak do zwycięstwa „wystarczy” wykonać konkretną ilość zadań, zależną od miesiąca.

Ważnym aspektem jest to, że raz podjęte decyzje pozostają już na zawsze. Jest to bowiem gra, w której niezależnie czy wygrywamy czy przegrywamy, idziemy dalej i skutki dobrych i złych decyzji pozostają do końca gry. Jeżeli przegramy dany miesiąc to gramy go jeszcze raz, ale z tym co już zrobiliśmy w przegranej partii. Jeżeli wygrywamy to idziemy dalej, do nowych zadań. Maksymalnie rozegramy 24 partie, choć nikomu tego nie życzę, gdyż żeby to zrobić to trzeba by wszystkie przegrywać.

Jest również zaznaczone, że będziemy niszczyć karty postaci w momencie ich śmierci. I tutaj mała podpowiedź dla Was – jeśli nie posiadacie zwykłego Pandemica to tego nie róbcie. Dlaczego? Gdyż po zakończonej kampanii można przecież dalej grać sobie w gry treningowe, które naprawdę dają bardzo wiele frajdy. 

Co ja sądzę o samej grze? Jest wyśmienita. Jest to idealna gra kooperacyjna połączona ze strategią. Czas gry to około godziny, jednak zdarza się, że same dyskusje nad następnymi ruchami trwają co najmniej 15 minut. Zdecydowanie jest to wciągający tytuł, któryzmusza nas do kolejnych rozgrywek, gdyż chyba nikt nie lubi przegrywać, a jednocześnie nikt nie będzie znużony ciągłymi zwycięstwami nad rywalem, gdyż rywali tutaj nie ma. Jesteśmy zespołem badawczym i przyjdzie nam ciągle się wspierać i szukać złotego środka. Poziom trudności gry jest dość wysoki i trzeba mocno nakombinować, aby wygrać. Przy pierwszych partiach treningowych bilans zwycięstw to jakieś 7:1… dla Pandemica. Z każdą rozgrywką jesteśmy jednak bogatsi o doświadczenie i coraz bliżej zwycięstwa.

Grę polecam wszystkim, którzy lubią gry kooperacyjne. Mimo iż pierwotnie miał być to tytuł tylko na kampanie to, tak jak pisałem – da się grać w gry treningowe nawet po rozegraniu głównej partii. Ważne jest, aby mieć pewną ekipę, która będzie miała czas i chęci zasiadać kilkanaście raz do rozgrywki pomimo możliwości wielu przegranych. My zasiadamy często z różnym skutkiem i w różnym gronie do rozgrywek treningowych, ale kampanie przechodzimy we dwoje. Nie jest to tytuł rodzinny oraz może nie spodobać się osobom, które nie czują danego klimatu. Wspominam o tym, gdyż klimat udziela się każdemu i bije on z tej gry w każdej partii. Serdecznie polecam Wam Pandemic: Legacy!

 Nazwa: Pandemic: Legacy

Wydawca: Lacerta

 Rok wydania: 2015

 Edycja: Czerwona

 Sugerowana cena: 199zł

 Ocena: 9,7/10
  
 Za przekazanie gry do recenzji dziękuję wydawnictwu Lacerta
http://www.lacerta.pl/

Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive