10 lis 2015

Poprowadź Konwój, aż do Nowego Jorku! - recenzja gry Neuroshima: Konwój

Konwój Molocha wyruszył kolejny raz w kierunku Nowego Jorku. Trochę ulepszony, jeszcze lepiej wyglądający, jedzie naprzeciw amerykanom, aby zmieść ich z powierzchni ziemi. Czy tym razem żołnierze Posterunku dadzą radę go powstrzymać? Sprawdźcie sami w nowej odsłonie gry Neuroshima: Konwój!

Świat Neuroshimy góruje u fanatyków tematu post-apokalipsy, a Neuroshima Hex to ich pozycja obowiązkowa. Ignacy Trzewiczek wyszedł z pomysłem stworzenia gry dla dwóch osób, w których jedna prowadzi tytułowy Konwój (armie Molocha), a druga broni kolejne miasta przed nacierającymi robotami.

Zacznijmy jednak od opakowania. Znajdziemy w nim 35 kart Molocha, 35 kart Posterunku, 5 plansz miast, żetony do oznaczania zniszczonych dzielnic oraz efektów, instrukcje. Może się wydawać, że to nie wiele, aby stworzyć dobrą grę, jednak zapewniam Was, że wydawnictwo Portal stanęło na wysokości zadania.

Neuroshima: Konwój to asymetryczna gra, w której gracze siadają naprzeciw siebie i prowadzą ze sobą nieustanną walkę, jedni o zdobycie miast, a drudzy o pozbycie się wroga. Moloch wygrywa w momencie, gdy jego armia dotrze do Nowego Jorku i zostanie w nim po  ostatniej bitwie. Jeżeli tak się nie stanie: wygrywa Posterunek.

Wydawnictwo Portal ma w zwyczaju stawiać na ikonki zamiast tekstu, więc nie mogło tego zabraknąć i tutaj. Przy pierwszych kilku partiach ikony te są mało czytelne i co chwila siedzimy z nosem w instrukcji (może na przyszłość jakieś małe karty pomocy? ;)), ale po kilku partiach już raczej ogarniamy o co chodzi. Pierwsze odczucie? Niemożliwa wygrana Posterunku. Odczucie po 15 rozgrywce? Ta gra jest bardzo zbalansowana.

Zasady gry wydają się być proste na pierwszy rzut oka. Rozkładamy w odpowiedniej kolejności planszy z miastami, a następnie każdy z graczy pobiera na początku gry 4 karty. Na początku kolejnej rundy, gracze dobierają po dwie karty. Zaczyna Moloch, wystawiający swoje roboty. Może to robić w dowolnym mieście, niekoniecznie w tym, w którym toczy się akcja. Kończy swoją turę – czas na akcje Posterunku. Po wyłożeniu kart partyzantów, Moloch może uaktywnić moduły do swych robotów. Po tym przychodzi czas na podsumowanie bitwy – kto na koniec rundy ma więcej siły ten wygrywa i realizuje bonus za wygraną. Niezależnie od wyniku bitwy, dzielnice miasta uznaje się za zniszczoną i przechodzi się dalej. Konwój dotarł i przetrwał bitwy w Nowym Jorku? Wygrywa. Nie dotarli? Posterunek świętuje.

Tak prezentuje się rozgrywka. Nie jest to jednak tytuł dla laików. Przez cały czas trzeba być skupionym, stosować odpowiednie strategie, blefować, przewidywać jak może zagrać przeciwnik. Gra aż kipi negatywna interakcją, co dla mnie jest dużym plusem.

Od strony wizualnej, Neuroshima Konwój również stoi na bardzo wysokim poziomie. Pudełko w istnie post-apokaliptycznym klimacie, karty ze świetnymi rysunkami, a dodatkowo opisy do postaci – po prostu cudo. Nie można powiedzieć, że jest to gra bez klimatu. Zdecydowanie jest on wyczuwany przy każdej potyczce, Konwój idealnie łączy prostą mechanikę z świetną fabułą. Czyżby zaczynało być to normą w wydawnictwu Portal?

Przyznam szczerze, że nie jestem fanem takiego klimatu, więc traktowałem tę grę na zasadzie „pokaż mi co potrafisz, może Ty mnie przekonasz”. Czy tak się stało? I tak i nie. Z jednej strony gra mnie wciągnęła, mógłbym rozgrywać partię za partią, a z drugiej – nie wiem czy bym sięgnął po inny tytuł w takim klimacie. Niemniej jednak polecam tę grę każdemu komu marzy się masa kombinowania, dużo interakcji, ciągłe zmiany akcji. Gra zdecydowanie przypadnie do gustu wszystkim fanom Neuroshimy, a może i uda się jej zgarnąć kolejne duszyczki, które będą musiały się opowiedzieć, za którąś ze stron!

Nazwa: Neuroshima: Konwój

Wydawca: Portal Games

Wydanie: drugie

Rok: 2015

Sugerowana cena: 59,95 zł

Ocena: 9/10

Za przekazanie gry do recenzji dziękuję wydawnictwu Portal Games:
http://portalgames.pl/pl/

Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive