19 gru 2017

Ratuj świat kolejny raz! - recenzja gry Pandemic Legacy: Season 2 [bez spoilerów]

Dwa lata temu, dokładnie w listopadzie, popełniłem recenzje jednej z najlepszych gier w naszej kolekcji. Jak się potem okazało, gra wskoczyła bardzo szybko na podium w TOP100 gier serwisu BGG, aż w końcu uplasowała się na 1 miejscu w rankingu i nikomu go nie oddaje. Chodzi oczywiście o jednego z najlepszych coopów typu Legacy czyli Pandemic Legacy: Season 1. Ceny tejże gry na różnych serwisach sięgają niewiarygodnych cen (wszystko spowodowane brakiem dodruku), a na rynku pojawiła się już część druga. Zapraszamy więc na Pandemic Legacy: Season 2.

Druga część zaczyna się około 71 lat po zakończeniu pierwszego sezonu, jednak z góry uprzedzamy – nie trzeba znać wydarzeń z pierwszej odsłony, by móc zagrać w drugą. W zasadzie nie trzeba znać żadnego Pandemica, by zasiąść do wersji Legacy. Wiadomo, że łatwiej będzie ludziom, którzy ten tytuł już znają, ale sezon drugi oferuje misje prologowe/treningowe, podobne do tych w sezonie pierwszym, gdzie nauczymy się jak grać, by potem móc siąść już pewnymi swego do właściwej rozgrywki.

W pudle znów znajdziemy wiele, wiele różnych elementów. Przede wszystkim dostaniemy dużą, rozkładaną planszę, która jest zdecydowanie bardziej odporna na zarysowania niż ta w sezonie 1. Poza planszą w środku czekają nas: karty postaci (10), piony (4), centra zaopatrzenia (9), znaczniki pomocnicze (5), znaczniki zaopatrzenia (36), znaczniki zarazy (8), karty gry (53), karty infekcji (27), karty Legacy (82), karty pracowników przystani (4), teczki (6), skrytki (8), karty pomocy, instrukcja. Wszystko utrzymane jest w klimacie postapokaliptycznym, lecz jest on na tyle wyważony, że nie odrzuci tych, którzy takiego klimatu nie lubią (my też średnio za takowym przepadamy). Zdecydowanie musimy Wam powiedzieć, że wszystkie elementy po prostu ociekają klimatem, a kolejne zdarzenia kreowane przez talię Legacy dają nam jeszcze większą dawkę emocji i odpowiedzialności za swoje działania.

Mechanika gry trochę różni się od pierwszego sezonu. W drugiej odsłonie Pandemica nie będziemy  zwalczać kolejnych chorób i ratować świata od zarazy. Będziemy tutaj starać się uratować świat przed kompletną zagładą. Ludzie żyją w różnych przystaniach, przedstawionych na mapach, a naszym zadaniem jest zapewnienie im zaopatrzenia i warunków do życia. Zaraza dalej może się rozprzestrzeniać, co może spowodować otrzymywanie blizn, a czasem nawet śmierć, a do tego nie możemy jej zwalczyć. Tura każdego gracza składa się z 4 etapów: narażenie, akcje, dociąganie kart, nowe infekcje. Narażenie to coś nowego. Otóż teraz nie otrzymujemy bezpośrednio blizn, jednak gdy zaczniemy w mieście, w którym panuje zaraza, to zdrapujemy kolejną zdrapkę na planszy naszej postaci i tam zostanie nam przedstawione, co się wydarzy. Jest to nowość i wprowadza nutkę niepewności, gdyż nawet pierwsza zdrapka może już być śmiercią. Jeżeli chodzi o akcje do wykonania, to możemy ich wykonać maksymalnie 4, a mamy ich trochę do wyboru. Standardowo mamy akcje związane z ruchem, podobne do tych z sezonu pierwszego. 
Dodatkowo możemy przygotowywać zaopatrzenie, produkować je, zrobić dostawę takowego zaopatrzenia, dzielić się wiedzą, budować centrum zaopatrzenia, prowadzić zwiad i jeszcze kilka akcji, które dochodzą wraz z rozgrywką, a których nie będziemy Wam zdradzać. Potem już standardowo dla Pandemica dociągamy dwie karty i jeśli pobraliśmy epidemię, to ją rozpatrujemy, a następnie odkrywamy karty infekcji w ilości zgodnej z poziomem zachorowań. Różnica tu jest taka, że nie dokładamy znaczników chorób. Będziemy za to zbierać znaczniki zaopatrzenia z danego miejsca. W momencie, gdy takowych nie ma, to dopiero dokładamy znacznik zarazy, która będzie się rozprzestrzeniać zgodnie ze standardowymi zasadami, czyli dopiero w momencie, gdy powinniśmy dołożyć 4 znacznik. I tak gra toczy się albo do spełnienia zadań (wygrana) albo do momentu, gdy wystąpi któryś z warunków przegranej (znacznik wypadków osiągnie ostatnią pozycję lub skończy się talia kart).

Tak w ogromnym skrócie prezentuje się rozgrywka w Pandemic Legacy: season 2. Nie chcemy, by recenzja ociekała spoilerami, więc też staramy się trzymać język za zębami. Sami należymy do grupy, która wręcz nienawidzi, jak się im spoiluje, więc też tego nie robimy. Ale wracając do tematu: zasady gry w Pandemica Legacy zmieniają się wraz z kolejną partią. A tych partii może być od 12 do 24, w zależności od tego jak sobie radzicie. Gra jest skonstruowana w taki sposób, że nawet porażka daje Wam dodatkowe rzeczy i ułatwia rozgrywkę w kolejnej części miesiąca.

Fabuła jest prowadzona w bardzo dobry i konsekwentny sposób. Mamy już za sobą kilka rozegranych miesięcy, kilka otwartych skrytek i teczek, więc wiemy co mówimy. Gra trzyma w ciągłym napięciu i mamy duże poczucie ważności naszych wyborów. Konsekwencje mogą być o wiele gorsze niż w pierwszym sezonie, więc trzeba uważać na każdym kroku.

Wykonanie gry już poruszyliśmy wcześniej, ale warto jeszcze raz o nim wspomnieć. Poza tym, że otrzymaliśmy trwalszą planszę i bardzo klimatyczne elementy to trzeba wspomnieć o samej instrukcji. Jest napisana w sposób bardzo dobry, zawiera miejsce na kolejne zasady. Znajdziemy w niej także różne fabularne dopiski. Już na pierwszej stronie mamy zaznaczone, że to „Instrukcja dotycząca warunków przetrwania w przystani”. Karty są ładne, choć mi osobiście przypominają lata 90 i obrazki z Amigi, ale nie jest to wszystko spikseliowane. Po prostu wykonane są w sposób, który świetnie wpasowuje się w rozgrywkę. Reszta znaczników jest standardowa, czyli po prostu dobra.

Nas Pandemic Legacy: season 2 porwał i porywa tak samo jak pierwszy sezon. Gdy recenzowaliśmy pierwszą część to, zapisaliśmy zdanie, że nie trzeba targać kart i potem można grać w wersje standardową. Wtedy pisaliśmy recenzje po partiach treningowych i pierwszych miesiącach, które dopiero rozkręcały całą machinę. Teraz jakoś nie mamy ochoty grać w standardową wersję Pandemica, szczególnie po tym, co przeżyliśmy (tak, przeżyliśmy i wygraliśmy z chorobą) w wariancie Legacy. Uważamy, że tutaj będzie podobnie.

Najważniejsza przy grach Legacy jest stała ekipa. Ciężko wprowadza się nowych graczy w postępujący już świat, więc radzimy przemyśleć to przed zakupem tytułu. Bo tani to on nie jest. Ale tutaj trzeba to dobrze przekalkulować. Bo załóżmy, że gra kosztuje 300zł, zagramy średnio około 16 partii. W składzie czteroosobowym wychodzi po około 5zł za jedną partią. To jak duża paczka chipsów, a frajda, jaką otrzymujemy, jest nieporównywalna (a przy okazji nie popieramy chipsów, tym bardziej przy planszówkach).

Ale podsumowując: Pandemic Legacy: Season 2 to tytuł świetny, tak samo dobry jak część pierwsza, a nawet lepiej dopracowany. Wprowadzenie klimat postapo może odrzucić część graczy, ale sama rozgrywka powinna przekonać większość miłośników coopów, a z pewnością tych, którzy grali w sezon pierwszy. My osobiście BARDZO polecamy ten tytuł!


I.
Klimat
6/6
II.
Złożoność
5,5/6
III.
Oprawa graficzna
5,5/6
IV.
Wykonanie elementów
6/6
V.
Grywalność na 2 graczy
6/6
VI.
Grywalność na więcej osób
6/6

Ocena Końcowa: 5,83


Nazwa: Pandemic Legacy: Season 2

Wydawca: Lacerta

Rok: 2017

Sugerowana cena: 295 zł

Za przekazanie gry do recenzji dziękuję wydawnictwu Lacerta:
Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive