2 gru 2020

Robin Hood grywa w szachy? – recenzja gry Robin z Locksley

Możliwe jest, że Robin Hood grywał w szachy, gdyż według historycznych źródeł pisanych, szachy były już znane w VI wieku naszej ery. Czyli na długo przez rządami Ryszarda Lwie Serce, w których to latach dzieją się przygody naszego bohatera – Robina. Na pewno w szachy grywa też Uwe Rosenberg, twórca gier planszowych, znany między innymi z gry ekonomicznej Reykholt. Kolejne partie szachów musiały go zainspirować do zaprojektowania najnowszego tytułu – Robin z Locksley za który w Polsce odpowiada wydawnictwo Moria Games. 

Robin z Locksley to ciekawa taktyczna gra planszowa dla 2 graczy w wieku 8+. W grze będziecie zbierać cenne łupy, poruszając się swoim pionkiem podobnie jak skoczek w szachach. Po co te łupy? Otóż, aby wykonywać przeróżne zadania, by następnie móc się poruszyć swoim minstrelem. Bo oprócz tego, że jest to gra lekko strategiczna, to także wyścigowa! Gracz, którego minstrel jako pierwszy skończy dwa pełne okrążenia wokół planszy, zostaje zwycięzcą.

Gra mieści się w niewielkich rozmiarów pudełku, ale składa się aż z kilkudziesięciu kafelków. Mówiąc dokładniej: z 60 kafli łupów oraz 24 kafli sławy. Oprócz tego w pudełku znajdziecie po 2 drewniane pionki Robinów oraz Minstreli, wraz z niedopracowaną instrukcją. Graficznie Robin z Locksley jest bardzo ładną, ale oszczędną w ilustracje grą. Kafelki nadrukowane są na grubszej tekturze, więc w samym wykonaniu nie można się do niczego przyczepić. Jednak gdy przychodzi do czytania instrukcji, a dokładnie do opisów kafelków Sławy – tutaj sprawa ma się trochę gorzej. Niektóre teksty brzmią jakby wprost wyjęte z internetowego tłumacza, bez jakiejkolwiek korekty drugiej osoby. Do części kafelków też można się przyczepić i lepiej zredagować tekst. Dla początkujących graczy niektóre niedoprecyzowane polecenia mogą być problematyczne. Jednak wprawniejsi gracze powinni sobie poradzić.

Przejdźmy jednak do samej rozrywki. Ta jest bardzo przyjemna i wciągająca, a reguły da się wytłumaczyć w parę chwil. Po szybkim przygotowaniu partii gry, które polega na losowym rozłożeniu kafli łupów na stole, a następnie również na losowym dociągnięciu kafli Sławy (zadań), pierwszym graczem zostaje najmłodsza osoba i to ona wybiera jedno narożne pole, które będzie miejscem startowym jej Robina. Następnie naprzemiennie wykonujecie dwie rzeczy. Po pierwsze poruszacie Robina z jednego miejsca, na wybrane przez siebie pole z łupem, pamiętając, aby poruszyć go zgodnie z ruchem znanym wszystkim szachistom. Pobieracie cenny kafelek do swoich zbiorów z miejsca docelowego, dokładacie nowy kafelek w opuszczane miejsce, a następnie rozpatrujecie kolejne pole na torze wyścigu. Tor wyścigu składa się z kilku kafelków, a na każdym rozpisane jest odpowiednie zadanie, które musicie wykonać, by poruszyć pionek Minstrela na daną lokację. Zadania są różne: posiadaj kafelek z danym symbolem, miej zestaw kafelków łupów składający się dokładnie z 4 sztuk i tym podobne. Jeśli spełniacie warunek z kafla – poruszacie się pionkiem do przodu. Jeśli z jakichś przyczyn nie możecie dokończyć zadania, możecie przekupić Minstrela złotem, aby pojechał dalej. W ten sposób gra toczy się, aż któryś z was nie zrobi dwóch pełnych okrążeni na torze wyścigu, lub nie zdubluje drugiego gracza, gdy ten utknie z zadaniami na amen.

Robin z Locksley to bardzo ciekawa pozycja wśród logicznych gier planszowych. Występuje tutaj element ciekawego poruszania meeplem po planszy, w celu zbierania odpowiednich kafelków z symbolami potrzebnymi, by dokończyć zadania. Ścigacie się między sobą o to, kto pierwszy dotrze na metę. Jednak czasem może zdarzyć się taka sytuacja, że pomimo waszych starań, nie potraficie spełnić misji przez dłuższą chwilę i przeciwnik wam ucieka bardzo szybko. Warto wtedy się zastanowić, czy nie lepiej wydać monetę, aby pójść dalej, niż czekać, aż dołożony zostanie nowy, pasujący nam kafelek.

Możecie być pewni, że przy grze Robin z Locksley nie będziecie się nudzili. Jeśli wykonujecie ruch za ruchem, to nie będzie czasu na dłuższe zastanawianie się. Gra jest bardzo dynamiczna i chociaż trzeba planować, a nawet wypadałoby, bo plansza oraz wszystkie zadania są widoczne od początku do końca rozgrywki, to partie są rozgrywane bardzo szybko. Podczas gry skupiamy się nie tylko na najbliższych zadaniach, ale na długo terminowych również. Warto czasem nawet przez kilka rund zbierać tylko łupy, by wymienić je na pieniądze, które finalnie pozwolą nam wykonać kilka zadań naraz. Ciekawostką jest również fakt, że czas rozgrywki można modyfikować, dodając lub odejmując kafelki z toru wyścigu.

Można rzec, że Robin z Locksley to logiczna i wyścigowa gra planszowa z lekką domieszką szachów jednocześnie. Pomimo, że nie jest wolna od niedoskonałości związanych z opisami kafli zadań, to gra jest naprawdę bardzo dobra i bawiliśmy się przy niej przednio. Jest to również bardzo regrywalny tytuł, bo po każdej partii odczuwamy chęć rewanżu. Także co partię budujemy planszę od nowa, więc za każdym razem będą inne zadania do wykonania. Robin z Locksley to bardzo dobra pozycja dla dwóch graczy, którzy szukają gry, przy której jednocześnie pogłówkują, ale i nie przegrzeją zwojów mózgowych. Polecamy!


Nazwa: Robin z Locksley
Wydawnictwo: Moria Games
Rok wydania: 2020
Grę kupisz TUTAJ

Dziękujemy księgarni Gandalf.com.pl za wysłanie egzemplarza recenzenckiego



Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive