11 gru 2020

Przetrwasz w zaułkach Londynu? - recenzja gry Terrors of London i dodatków

Gier, w których tworzymy talie, by potem dzięki nim walczyć, jest wiele. Dodatkowo jest to wiele naprawdę dobrych gier, poczynając od kooperacyjnych (Aeon’s End, Hogwarts Battle), po te do pojedynkowania się (HB: Obrona przed czarną magią, Hero Realms). W nasze ręce trafiła bardzo długo wyczekiwana gra wydawnictwa Portal Games, mianowicie
Terrors of London.

Terrors of London to gra karciana, w której dwóch graczy wciela się w mrocznych Władców jednej z czterech frakcji. Gra przeznaczona jest dla osób powyżej 14 roku życia, a czas rozgrywki to około 30 minut. W dużym (początkowo może się wydawać zbyt dużym) pudełku, zamykanym na magnes, znajdziemy: 108 kart, 4 arkusze władców, 2 znaczniki życia, 10 żetonów zwołania, 10 żetonów nawiedzenia, 2 karty pomocy gracza i instrukcję.

Wykonanie stoi na dość wysokim poziomie, jest ono takie samo, jak w wersji oryginalnej. Boli trochę brak płótnowania na kartach, bo przecież dużo się ich tutaj tasuje, miesza, odrzuca i tak dalej, ale to już kwestia oryginalnego wydawcy. W takim Aeon’s Endzie również nie ma płótnowania w wersji angielskiej. Do pozostałych elementów się nie ma co doczepić.

Rozgrywka w Terrors of London jest prosta, jak to na deck bulider przystało. Każdy z graczy wybiera mrocznego Władcę, w którego się wciela, bierze karty początkowe (takie same jak przeciwnik) oraz 2 karty przypisane do Władcy i tasuje je. Następnie w trakcie rundy gracze zagrywają karty z ręki (muszą zagrać wszystkie), zgodnie z kolejnością ich wyłożenia rozpatrują efekt i odrzucają (chyba że karta mówi inaczej) na stos kart odrzuconych. Karty mam przeróżne – podstawowe to oczywiście atak i monety, za które kupujemy kolejne karty z tak zwanej „ulicy”. Kupione karty lądują na stos kart odrzuconych. Brzmi jak tradycyjny deck builder, jednak jest tu kilka fajnych twistów. Po pierwsze – jest dużo „słów-kluczy”, które określają dodatkowe zdolności danej karty. Mamy możliwość zwiększenia liczby dobieranych kart, zostawienia karty na kolejną rundę, rzucenia klątwy i tak dalej. Dodatkowo karty można łączyć w hordy (jeśli pasują kolorami na dole kart), co daje nam możliwości odpalenia dodatkowych akcji! Dochodzą również relikty, czyli karty, które wyłożone obok planszetki mają trwały efekt, dopóki przeciwnik nam ich nie zrzuci. I tak gramy, by zbić przeciwnikowi jego poziom życia do 0.

To oczywiście duży skrót zasad. Ważną tutaj kwestią jest coś, czego nie napisałem powyżej – każdy władca to osobna postać, która ma swoją unikatową zdolność oraz swoje punkty życia, które nie pokrywają się z innymi. Jest to ciekawa forma balansu i czasem dana postać może (ale nie musi) nam zdefiniować, jak będziemy grać.

Nowością, przynajmniej dla nas, było wprowadzenie reliktów, czyli kart które mają ciekawy stały efekt w trakcie rozgrywki. Są to bardzo wartościowe karty, które pozwalają nam regenerować życie, posiadać pancerz, czy dodatkowy atak. Warto je zbierać, ale trzeba mieć na uwadze fakt, że możemy posiadać tylko 3 takie karty, więc trzeba dobrze się zastanowić, czy warto kupować „jak leci”.

W Terrors of London pierwszy raz zagraliśmy na Portalconie w styczniu tego roku i już wtedy wiedzieliśmy, że chcemy objąć tę grę naszym patronatem. Po Portalconie sprawiliśmy sobie (niestety nie swój) egzemplarz angielski, w który graliśmy wiele razy, sprawdzając jak ta gra działa w różnym gronie i z różnymi postaciami Grało się nam naprawdę świetnie, więc teraz jesteśmy bardzo szczęśliwi, mogąc posiadać tę grę w wersji polskiej, dzięki czemu możemy wciągnąć tych, który odrzucał język angielski.

Opiniując tę grę, nie można nie wspomnieć o grafikach. Są one trzymanie w klimatach wiktoriańskich, mrocznych, gdzie na ulicach przechadzają się wampiry, strzygi, wilkołaki i inne przeróżne stwory. Choć początkowo ilustracje wydają się ciemne i mroczne to zdecydowanie oddają one klimat tego tytułu.

Nie można również nie napisać nic o dodatkach. Takie ukazały się dwa: Gadzi Grobowiec oraz Słudzy Czarnej Bramy. Pierwszy z nich dostarcza nam 51 kart, 4 nowych Władców, 24 żetony terroru, 5 kafli przystani, żeton kosztu akolitów i instrukcję. Wprowadza on nowych władców, którzy wymagają żetonów terroru, czyli nowej „waluty” dla tychże stworów. Wprowadza również przystanie, które układa się na ulicy pod kartami do kupienia – jeśli karta pasuje do kafelka, to odpala się dodatkowy efekt. Sprawia to, że czasem warto kupić kartę, której de facto byśmy nie chcieli, ale dany efekty może być bardzo przydatny. Dodatkowo, Gadzi Grobowiec pozwala zagrać w trybie 2vs2! Drugi z dodatków wprowadza 52 karty oraz kolejnych 4 władców. Rozszerzają one talie o nowe karty, w tym „sługusów” przypisanych do danego władcy, oraz dają nowych 4 władców, co znaczy, że mając grę podstawową wraz z oboma dodatkami, możemy wybierać spośród 12 postaci!

Terrors of London to naszym zdaniem na chwilę obecną najlepszy deck builder w wariancie pojedynkowym. Gra jest wydana w dość dobry sposób, dodatki mieszczą się w pudełku z podstawki, co jest dużym plusem, a asymetryczne postacie bardzo mocno zwiększają regrywalność. Wszystkim fanom tego typu mechaniki polecamy Terrors of London, bo posłuży im na naprawdę długo! 




Nazwa: Terrors of London
Wydawnictwo: Portal Games
Rok: 2020
Grę najtaniej kupisz TUTAJ
 
Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przekazanie egzemplarza recenzenckiego 
 
Portal Games




Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive