15 maj 2016

Wyrusz, by podbić czarny ląd! - recenzja gry Mombasa


Mombasa – drugie co do wielkości miasto położone w Kenii, a w dodatku znajduje się tam drugi największy port w tym Państwie. Dziś jednak pomówimy o grze Mombasa, która została wydana w Polsce przez wydawnictwo Lacerta.

Mombasa to solidna, piękna, wciągająca gra euro. Jest ona przedstawicielką tych średnich/ciężkich eurogier, przy których musimy uważać na wiele elementów na raz, by móc zapewnić sobie zwycięstwo lub, co bardziej oddaje specyfikę tej gry, popełnić jak najmniej błędów. Przejdźmy jednak do elementów i ich wykonania.

W dużym, ciężkim pudle Mombasy znajdziemy: dużą, kolorową planszę, 4 dwustronne kafelki inwestycji (złożone z dwóch kafelków puzzli), 4 plansze graczy, 44 kart akcji, 36 kart akcji startowych, 4 karty ekspansji o wartości 1 (rozdawanych na początku, w zależności, którym graczem się jest), 4 karty losowania, 72 żetony książek, 10 żetonów startowych, 4 żetony premii, 60 monet (40 po 1 funcie i 20 po 5 funtów), 60 faktorii handlowych, 16 znaczników zaawansowania, 20 znaczników premii, 4 znaczniki kałamarza, 4 znaczniki diamentów, żeton gracza rozpoczynającego, notes punktacji, 4 karty pomocy gracza.

Jak sami widzicie, w tym tytule znajdziemy naprawdę sporo elementów, jak na euro przystało. Należy dodać, że wszystkie żetony, monety, karty, faktorie, pionki itd. są wykonane solidnie, kolorowo i klimatycznie. Są one też przede wszystkim bardzo czytelne i nie trzeba się długo wpatrywać by wiedzieć o co w nich chodzi.

Zasady gry są dość zawiłe i nam udało się dopiero przy trzecim podejściu rozegrać prawidłowo całą grę. Nie jesteśmy do końca pewni czy to kwestia instrukcji czy naszego odrębnego toku myślenia, jednak mimo dwunastostronicowej instrukcji popełnialiśmy błędy. Jednak za każdym razem gra nam się podobała. Nie chciałbym skupiać się zbytnio na zasadach, gdyż jest ich bardzo wiele, dlatego tylko omówię je pokrótce.

W grze wcielamy się w rolę inwestorów. Będziemy starali się zbić kokosy w czterech siedzibach handlowych: tytułowej Mombasie, Kairze, Saint Louis i Cape Town. Punkty możemy zdobywać na wiele sposobów:  za udziały w siedzibach i ich rozbudowę, za awansowanie na torze księgowego, za punkty na torze diamentów i za zebraną gotówkę. Czy jest jeden sposób na którym trzeba się skupić i dzięki niemu wygrać? Raczej nie, tutaj liczy się podzielność uwagi i odpowiednie planowanie w każdym z tych sektorów.

Gra trwa przez 7 rund, które podzielone są na 3 fazy: planowania, akcji głównych, przygotowań do następnej rundy. W pierwszej z tych faz będziemy wybierali trzy (przy spełnieniu specjalnych warunków do pięciu) karty, które układamy zakryte pod naszą planszą gracza. To właśnie dzięki tym i tylko tym kartom będziemy wykonywać akcje. W drugiej fazie odkrywamy karty wcześniej wyłożone i gracz rozpoczynający rozgrywa dokładnie jedną akcję główną. Do wyboru ma ich 6, a dokładniej: użycie jednej lub więcej kart tego samego typu (tego samego towaru) do zakupu karty lub przesunięcia się na torze wpływów, użycie wszystkich swoich kart ekspansji, użycie jednej karty księgowego, użycie jednego handlarza diamentów, położenie jednego znacznika premii oraz zakończenie swojej fazy.

Bardzo fajnym mechanizmem jest sposób zagrywania kart. Otóż na spodzie naszej planszy gracza układamy karty, które biorą udział w danej rundzie, a gdy ich użyjemy to je zakrywamy. Ponad planszą gracza leżą karty zużyte w poprzednich turach. Wszystko jest rozłożone w trzech różnych stosach i gdy zakończymy naszą fazę akcji to najpierw bierzemy jeden ze stosów z góry, a następnie przenosimy karty z dołu na górę, w takim samym układzie w jakim leżały. Co prawda powoduje to dłuższe myślenie u graczy, gdyż trzeba zaplanować dokładne zagranie kart, jednak jest to spory plus tej gry.

O ile tor diamentów jest dość prostą sprawą w ogarnięciu (zagrywamy kartę handlarza i zbieramy punkty na torze diamentów za określoną liczbę posiadanych udziałów oraz za wartość karty) to dużo ciekawiej wygląda tor księgowości. Otóż tutaj najpierw musimy zakupić książki, najczęściej dzięki ekspansji konkretnych terenów na mapie, po to by potem musieć spełnić wymagania danej książki. Zagrywając kartę księgowego oraz inne karty towarów musimy spełnić wymagania, które najczęściej sprowadzają się do posiadania określonej ilości danych towarów, punktów ekspansji czy kart. Bardzo fajne jest to, że możemy przemieścić się przez kilka książek podczas jednej zagranej akcji księgowego, jednak trzeba pamiętać o tym, że nie dość że musimy spełniać wszystkie wymagania pokonanych książek to premie dostajemy tylko za ostatnią książkę na której udało nam się stanąć. I tutaj znów trzeba sobie przekalkulować czy bardziej opłaca nam się gnać na złamanie karku po tym torze czy stanąć wcześniej, ale zgarnąć lepszy bonus.

Warto też wspomnieć, że punkty na koniec gry nie podlicza się tak prosto. Otóż o ile chodzi o pieniądze (liczymy ich ilość) jest to proste do ogarnięcia to pozostałe elementy wymagają pewnego planu. Otóż zarówno diamenty jak i księgowy nie dają nam punktów bezpośrednio za każde zdobyte pole, tylko za określoną ilość pól, które przekroczyliśmy, i  tak na przykład: jak przekroczymy 5 pól na torze diamentów to dostaniemy… zero punktów. Ale jeśli przekroczymy 6 pól to dostaniemy 10 punktów, a za 10 pól 15 punktów. U księgowego wygląda podobnie, za przekroczenie 4 książek dostaniemy 10 punktów, za 6 – 15 punktów, za 8 – 20 punktów i tak dalej z różna wartością.

Cóż Wam mogę powiedzieć o tej grze. Jest to porządne, ciężkie euro nad którym trzeba bardzo dużo myśleć, a i tak nie uniknie się błędów. Jestem wręcz gotów powiedzieć, że grę wygra nie ten, który lepiej zagra, a ten który popełni mniej błędów w grze. O jakich błędach mowa? Na przykład o zakryciu kart towarów (zakup innych kart) zanim skorzysta się z pola premii czy z akcji księgowego. Choć oczekiwanie na swoją turę zależy od tego jak długo będą myśleć inni gracze, to z każdą grą idzie coraz szybciej. Trzeba jednak wspomnieć, że grając na przykład w 4 graczy to gdy pierwszy gracz zakończy swój udział w danej rundzie to już planuje zagrywanie kart w kolejnej i tak to idzie dalej, więc downtime jest znośny.

Zarówno ja jak i ma druga połówka lubimy gry euro (choć i tak to zawsze ona wygrywa) i tutaj również się nie zawiedliśmy. Nie zmogły nas błędne granie przez pierwsze partie, zmuszanie do myślenia nie przeciążyło nas, a przy tym bardzo dobrze się bawiliśmy. Z braku czasu najczęściej siadamy do gier szybkich (Red7, Halli Galli), bądź mechanicznie prostych i nie wymagających zbyt dużego skupienia (Carcassonne), to wiemy, że grą w którą będziemy grać w dni wolne będzie właśnie Mombasa.

Co nas tak w niej urzekło? Mechanika zmuszająca do myślenia i wiele dróg do zwycięstwa. Ciężkie euro, które sprawiło nam tyle radości z pewnością nie będzie się kurzyć na półce. I teraz rodzi się dla kogo ta gra. Czy przypadnie do gustu fanom gier klimatycznych? Ciężko powiedzieć, ale może to nie być takie proste. Jest to raczej gra dla osób lubiących eurogry, ale jednocześnie nie polecałbym jej nowicjuszom w świecie planszówek. Jeśli jesteś fanem eurasów, główkowania, planowania i handlowania to z pewnością spodoba Ci się ta gra!


I.
Klimat
4/6
II.
Złożoność
4,5/6
III.
Oprawa graficzna
6/6
IV.
Wykonanie elementów
6/6
V.
Grywalność na 2 graczy
5/6
VI.
Grywalność na więcej osób
5,5/6

Ocena Końcowa: 5,16


 Nazwa: Mombasa

Wydawca: Lacerta

 Rok wydania: 2016

 Edycja: Pierwsza

 Sugerowana cena: 169zł

 Ocena: 5,16/6
 Za przekazanie gry do recenzji dziękuję wydawnictwu Lacerta
http://www.lacerta.pl/
Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive